Michał Pogodowski

Michał Pogodowski Projekty medialne

Temat: "Przekombinowane gazety"

Witam,

nadszedł czas, żeby rozruszać szacowne forum :)


Temat: "przekombinowane gazety firmowe".

Od pewnego czasu mam wrażenie, że prasa firmowa, a w szczególności pisma dla pracowników dryfują w kierunku "sztuki dla sztuki".

Bezspornie. Gazeta, także firmowa, musi być ładna. Zaprojektowana zgodnie z obowiązującymi trendami, zasadami itp.

Niemniej. Wypasione, przeartyzowane layouty, świetne zdjęcia z amerykańskich stocków, feria barw itp.

Takie publikacje owszem, są ciekawe pod kątem graficznym, niemniej czy aby na pewno zawarte w nich treści będą łatwo przyswajalne dla czytelników do których są kierowane (np. pracowników fabryki)?
Karolina C Dulnik

Karolina C Dulnik Ekspertka w
dziedzinie
komunikacji
wewnętrznej,
interpers...

Temat: "Przekombinowane gazety"

Prasa firmowa coraz bliższa jest prasie komercyjnej, a na tym rynku, jak wiadomo, różne rzeczy się trafiają ;) Moim zdaniem przerost formy nad treścią często wynika z nieznajomości albo ignorancji tematu komunikacji wewnętrznej. Bo przecież biuletyn to nie jest po prostu biuletyn tylko narzędzie.
Tomasz K.

Tomasz K. Dyrektor
zarządzający, Agape
custom publishing

Temat: "Przekombinowane gazety"

Rzeczywiście pogoń za layoutem zgodnym z najnowszymi trendami graficznymi niekoniecznie musi oznaczać dobre i skuteczne narzędzie komunikacji.

_______________
Custom publishingTen post został edytowany przez Autora dnia 22.04.15 o godzinie 15:05
Michał Pogodowski

Michał Pogodowski Projekty medialne

Temat: "Przekombinowane gazety"

No właśnie. Pogoń za layoutem często niestety nie oznacza pogoni za dobrym artykułem.
Aleksandra W.

Aleksandra W. Marketing
strategiczny w
farmacji

Temat: "Przekombinowane gazety"

Michał Pogodowski:
No właśnie. Pogoń za layoutem często niestety nie oznacza pogoni za dobrym artykułem.

...a przede wszystkim za skutecznym przekazem.
Tomasz Illg

Tomasz Illg Tłumacz języka
angielskiego /
Copywriter /
Specjalista ds...

Temat: "Przekombinowane gazety"

Moim zdaniem, prawda jak zwykle leży pośrodku. Merytorycznie dobry (i skuteczny) tekst nie obędzie się bez atrakcyjnej wizualizacji, i odwrotnie - co nam po świetnym graficznie magazynie, jeżeli z każdej strony pisma będzie się wylewać bezwartościowa papka i korporacyjny bełkot? Te dwie sfery, forma i treść, są ze sobą nierozerwalnie splecione i próba zdominowania jednej przez drugą kończy się najczęściej porażką (albo przynajmniej niedosytem).

Tworząc magazyny firmowe (nie "gazetki" ani "biuletyny" - brzydzę się tymi określeniami i uważam je za mocno pejoratywne!), zawsze miałem na uwadze odbiorcę docelowego i starałem się dawać mu produkt, który "podniesie" go o przynajmniej jeden szczebelek w kwestii samooceny i postrzegania siebie przez pryzmat swojej pracy (której częścią jest magazyn firmowy). Nawet jeżeli był to niewykwalifikowany robotnik przy taśmie w fabryce, zależało mi, żeby poczuł się kimś lepszym i bardziej wartościowym - czy to poprzez content, czy projekt graficzny. Dlatego nie widzę nic złego w bardzo ambitnym podejściu do prasy firmowej. Wręcz przeciwnie, uważam, że gdy uda nam się stworzyć produkt (i przekonać do niego odbiorcę), który niczym (lub prawie niczym) nie odbiega od dobrej prasy komercyjnej i z powodzeniem może konkurować z kolorowymi pismami, które klient widzi na co dzień na półkach saloniku prasowego czy w kiosku, wtedy czeka nas świetlana przyszłość. More or less :)

Niestety, często spotykałem się z następującymi opiniami ze strony klientów (zespołów redakcyjnych):

1. "Nie ma co się wysilać. To zbyt ambitne. Nasz pracownik tego nie kupi!".

2. "To my płacimy z własnego budżetu za gazetę i to nam (tzn. prezesowi), a nie naszym pracownikom ma się ona podobać".

3. "Płacimy za magazyn, nie za to, co się w nim znajduje - więc każdy centymetr powierzchni ma być zadrukowany. A czym, to już sprawa drugorzędna - prawda jest taka, że i tak tego nikt nie czyta".

Takie i inne głosy, świadczące o cynizmie, zachowawczości (nie wychylajmy się, bo stracimy "dupochron" - przyjdzie prezes Niemiec, Francuz, Japończyk albo Polak i zabierze nam premię razem z karnetem na basen i siłownię) oraz braku ambicji ze strony ludzi, dla których tworzy się prasę firmową (nie wszystkich, rzecz jasna!) sprawiły, że rozdział "custom publishing" jest już w moim życiu zawodowym zamknięty. Przynajmniej na jakiś czas :)
Michał Pogodowski

Michał Pogodowski Projekty medialne

Temat: "Przekombinowane gazety"

Bardzo ważna wypowiedź Tomku. Tu także warto postawić pytanie, czy tworząc tzw. prasę firmową (CP) można być w 100 proc. dziennikarzem?
Aleksandra W.

Aleksandra W. Marketing
strategiczny w
farmacji

Temat: "Przekombinowane gazety"

Tomasz Illg:
Moim zdaniem, prawda jak zwykle leży pośrodku. Merytorycznie dobry (i skuteczny) tekst nie obędzie się bez atrakcyjnej wizualizacji, i odwrotnie - co nam po świetnym graficznie magazynie, jeżeli z każdej strony pisma będzie się wylewać bezwartościowa papka i korporacyjny bełkot? Te dwie sfery, forma i treść, są ze sobą nierozerwalnie splecione i próba zdominowania jednej przez drugą kończy się najczęściej porażką (albo przynajmniej niedosytem).

Tworząc magazyny firmowe (nie "gazetki" ani "biuletyny" - brzydzę się tymi określeniami i uważam je za mocno pejoratywne!), zawsze miałem na uwadze odbiorcę docelowego i starałem się dawać mu produkt, który "podniesie" go o przynajmniej jeden szczebelek w kwestii samooceny i postrzegania siebie przez pryzmat swojej pracy (której częścią jest magazyn firmowy). Nawet jeżeli był to niewykwalifikowany robotnik przy taśmie w fabryce, zależało mi, żeby poczuł się kimś lepszym i bardziej wartościowym - czy to poprzez content, czy projekt graficzny. Dlatego nie widzę nic złego w bardzo ambitnym podejściu do prasy firmowej. Wręcz przeciwnie, uważam, że gdy uda nam się stworzyć produkt (i przekonać do niego odbiorcę), który niczym (lub prawie niczym) nie odbiega od dobrej prasy komercyjnej i z powodzeniem może konkurować z kolorowymi pismami, które klient widzi na co dzień na półkach saloniku prasowego czy w kiosku, wtedy czeka nas świetlana przyszłość. More or less :)

Niestety, często spotykałem się z następującymi opiniami ze strony klientów (zespołów redakcyjnych):

1. "Nie ma co się wysilać. To zbyt ambitne. Nasz pracownik tego nie kupi!".

2. "To my płacimy z własnego budżetu za gazetę i to nam (tzn. prezesowi), a nie naszym pracownikom ma się ona podobać".

3. "Płacimy za magazyn, nie za to, co się w nim znajduje - więc każdy centymetr powierzchni ma być zadrukowany. A czym, to już sprawa drugorzędna - prawda jest taka, że i tak tego nikt nie czyta".

Takie i inne głosy, świadczące o cynizmie, zachowawczości (nie wychylajmy się, bo stracimy "dupochron" - przyjdzie prezes Niemiec, Francuz, Japończyk albo Polak i zabierze nam premię razem z karnetem na basen i siłownię) oraz braku ambicji ze strony ludzi, dla których tworzy się prasę firmową (nie wszystkich, rzecz jasna!) sprawiły, że rozdział "custom publishing" jest już w moim życiu zawodowym zamknięty. Przynajmniej na jakiś czas :)

Zgadzam się, skuteczny przekaz oznacza zarówno wysoką jakość merytoryczną tekstu, jak i dobry projekt graficzny. Magazyny komunikacji wewnętrznej powinny prezentować się tak, by odbiorca, czyli pracownik z przyjemnością do nich zaglądał. Oznacza to także, że zarówno wygląd magazynu, jak i jego treść powinny być dostosowane do potrzeb i estetyki odbiorcy. W moim rozumieniu "przekombionowany" magazyn firmowy nie spełnia tych warunków - stawia na grafikę, która w tym przypadku nie jest spójna z zawartością merytoryczną lub też nie jest dostosowany w żaden sposób do grupy docelowej.

Niestety, wciąż rola komunikacji wewnętrznej nie jest jasna zarówno dla pracodawców, jak i (wtórnie!) dla pracowników, co sprawia, że staje się przedmiotem rozgrywek, które w gruncie rzeczy przynoszą szkodę obu stronom. Oczywiście, nie wszędzie :)
Tomasz Illg

Tomasz Illg Tłumacz języka
angielskiego /
Copywriter /
Specjalista ds...

Temat: "Przekombinowane gazety"

Michał Pogodowski:
Bardzo ważna wypowiedź Tomku. Tu także warto postawić pytanie, czy tworząc tzw. prasę firmową (CP) można być w 100 proc. dziennikarzem?


Michale, na tak postawione przez Ciebie pytanie znów nie ma jednoznacznej odpowiedzi :)

Pisząc do magazynu firmowego, trzeba pamiętać, że w większym stopniu kreuje się rzeczywistość niż ją opisuje. Dlatego w customie nie ma miejsca na dziennikarzy śledczych czy takich, którzy za wszelką cenę będą starali się dotrzeć do prawdy obiektywnej. Tacy prędzej czy później zaczną się zastanawiać, czy panie pracujące na kasie w [dowolny sklep wielkopowierzchniowy] rzeczywiście mają najlepszą pracę pod słońcem (jak to wynika z magazynu wewnętrznego), a prezes [dowolna korporacja] mówiąc o potrzebie sukcesu i wzmożonego wysiłku na drodze do osiągnięcia dwucyfrowych wyników, rzeczywiście ma na względzie dobro swoich pracowników... Taki dziennikarz z każdym kolejnym numerem "swojego" pisma będzie sfrustrowany i w customie przepadnie z kretesem.

Jeżeli natomiast mówimy o warsztacie dziennikarskim i o lekkim piórze, to jak najbardziej! Zawsze znajdzie się jakieś miejsce w magazynie firmowym (także wewnętrznym), by się dziennikarsko czy wręcz literacko wyżyć! Pan Józek z portierni, który uprawia nordic walking (czyt. chodzi z kijkami) w drodze do pracy, chce się poczuć jak olimpijczyk, a pani Jadzia siedząca ze słuchawką na infolinii, która amatorsko tańczy salsę - jak finalistka "Tańca z gwiazdami". I tylko od nas zależy, czy tak właśnie przedstawimy ich historię i sprawimy, że poczują się dowartościowani. Dziesiątki (jeśli nie setki) razy zdarzało mi się odbierać telefony bądź maile od zwykłych, szeregowych pracowników, którzy byli dumni i cieszyli się, że "są w gazecie". Zgłaszali jakieś drobne poprawki, wybierali sobie zdjęcie, a po publikacji zabierali magazyn do domu, żeby pokazać rodzinie i znajomym. To są niewątpliwie jasne strony "custom publishingu". :)

I jeszcze jedno. Żeby być dobrym prowadzącym i "gospodarzem" magazynu firmowego, nie trzeba mieć wcale wykształcenia dziennikarskiego. Przydaje się ono, ale niczego nie gwarantuje. W trakcie 5 lat obcowania z customem niemalże dzień i noc, spotykałem na swojej drodze świetnych, wartościowych redaktorów prowadzących, którzy z wykształcenia byli filologami, politologami, ekonomistami, a nawet absolwentami techników. Widziałem też niejednego dziennikarza "pełną gębą", który w niełatwych warunkach "bojowych" przy pracy nad magazynem firmowym okazywał się przeciętnym średniakiem (żeby nie powiedzieć - miernotą).

konto usunięte

Temat: "Przekombinowane gazety"

Panie Tomaszu,
z Pana wypowiedzi wynika, że ten custom publishing trochę krwi Panu napsuł. I szkoda, że - jak Pan pisze - rozstał się pan z customem, bo bardzo mi się podoba podejście, zarówno w opisie szacunku dla odbiorcy jak stosunku do niego w firmach. Zgadzam się również ze stwierdzeniem, że "dziennikarz" może nie zrozumieć mechanizmów działania custom publishingu.
Jednak nie oceniałbym tak drastycznie tych, którym w firmach klientów przychodzi zmierzyć się z nowym wyzwaniem - stworzenia i poprowadzenia czasopisma. Wiekszość malkontentów rezygnuje na starcie, nie zauważając potrzeby powstania pisma. Koniec kopka. Część dopiero musi się nauczyć do czego to służy. Także te osoby muszą często przekonywać swoich szefów do tego, że coś powinno być zrobione tak a nie inaczej. Jeśli byli do takiej roli "wyznaczeni siłą" to prędzej czy później i tak zaczyna im na tym zależeć - choćby dlatego, ze każdy pracownik może zerknąć w stopkę i znaleźć ich nazwisko. A znam kilka przykładów z mojego, co prawda krótkiego doświadczenia, ludzi z marketingu oddanych bardzo "swojej" publikacji, tworzących ją często w wolnych godzinach, w domu. To jest zadanie tych, którzy pomagaja tworzyć custom publishing, by każda osoba w firmie klienta - czy marketingowiec, czy prezes czy inny pracownik czuł, "że to jego" jest. Nie wiem, czy to nie jest trudniejsze zadanie dla wydawnictw, niż tworzenie kontentu i layoutu.Michał C. edytował(a) ten post dnia 25.03.10 o godzinie 21:43
Michał Pogodowski

Michał Pogodowski Projekty medialne

Temat: "Przekombinowane gazety"

Michale, piszesz: "Zgadzam się również ze stwierdzeniem, że "dziennikarz" może nie zrozumieć mechanizmów działania custom publishingu".

Ja natomiast uważam, że bez udziału osób z doświadczeniem dziennikarskim nie może powstać dobra gazeta firmowa.

Zgadzam się jednak z tym, że dziennikarz z "krwi i kości" może źle się czuć w custom publishingu. Brakuje tam miejsca na pełną niezależność.
Karolina C Dulnik

Karolina C Dulnik Ekspertka w
dziedzinie
komunikacji
wewnętrznej,
interpers...

Temat: "Przekombinowane gazety"

Michał Pogodowski:
Ja natomiast uważam, że bez udziału osób z doświadczeniem dziennikarskim nie może powstać dobra gazeta firmowa.

Nie zgadzam się z tym. "Dobre pióro" jest dobrym początkiem. Dobra agencja wydawnicza potrafi pomóc w szlifach. I powstaje dobra gazeta firmowa :)
Michał Pogodowski

Michał Pogodowski Projekty medialne

Temat: "Przekombinowane gazety"

No, bezdyskusyjnie, dobra agencja wydawnicza potrafi pomóc. Nie oszukujmy się jednak, wśród "załogi" takiej agencji muszą być doświadczeni dziennikarze. Wg mnie bez tego ciężko będzie pisać tak, aby uniknąć pułapek o charakterze nazwijmy to marketingowym.
Sebastian Osowski

Sebastian Osowski założyciel /
redaktor naczelny,
A2 Architank

Temat: "Przekombinowane gazety"

A co powiecie na taki magazyn (można pobrać pdfa):
http://zawod-architekt.pl
redakcja tekstów?
layout?
funkcja komunikacji wewnętrznej?
Tomasz Illg

Tomasz Illg Tłumacz języka
angielskiego /
Copywriter /
Specjalista ds...

Temat: "Przekombinowane gazety"

To może ja. Na temat merytoryki się nie wypowiadam, rzecz jasna. Tylko odnośnie układu redakcyjnego i graficznego. Szczerze mówiąc, podoba mi się tak średnio. Magazyn jest wprawdzie przejrzysty, uporządkowany i ma dużo "światła", ale jak dla mnie jest zbyt przewidywalny, od linijki, chwilami nudny po prostu. Zdaję sobie sprawę, kto jest odbiorcą docelowym pisma, ale kilka rzeczy mimo wszystko bym zmienił:

1. Okładka (winieta): to wszystko jakoś tak za bardzo dla mnie wisi (logo Izby Architektów, numer wydania), jest zbyt oderwane od siebie - ale może się czepiam :)

2. Układ redakcyjny: ponieważ to są długie, specjalistyczne teksty, aż się prosi, żeby porozbijać je na mniejsze formy. Wrzucić między szpalty jakiś bijący po oczach, pogrubiony wyimek liczbowy (np. "130 tys. gości odwiedza każdego roku winnicę Antinori pod Florencją"), cytat osoby wypowiadającej się w tekście, ramkę z wypunktowaniami itp. Im więcej takich dodatkowych elementów w tekście, tym jest on bardziej atrakcyjny i lepiej przyswajalny (nawet najbardziej fachowy, najnudniejszy tekst da się w ten sposób "podkręcić"). W przeciwnym razie wychodzą wielkie "blachy" tekstu.

3. Zdjęcia - przy tak obszernych tekstach powinny stanowić dla nich idealną przeciwwagę. Moim zdaniem, nic stoi na przeszkodzie (chyba że objętość magazynu i związane z nią koszty druku itp.), żeby otworzyć tekst wielkim zdjęciem na całą rozkładówkę - na nim umieścić tylko rzucający się w oczy tytuł i lead, a tekst główny zacząć od kolejnej rozkładówki. Zwłaszcza mając do dyspozycji takie fajne wizualizacje, jak np. stadionu w Ghanie czy zdjęcia centrum BMW w Monachium - aż się prosi, żeby pokazać je na całej stronie (pion) czy nawet dwóch (poziom). Raz, że to wygląda nowocześnie i prestiżowo, a dwa - architektura jest przecież takim wdzięcznym tematem do pokazania! Podoba mi się np. rozkładówka 30-31 - jest trochę inaczej złamana niż inne, a przez to od razu się wyróżnia. Za to zupełnie zmarnowana, moim zdaniem, jest strona 34 - zdjęcie basenu nurkowego powinno być na całą stronę, a nie na jakimś brzydkim niebieskim podlewie, z którym się zlewa.

4. Inne formy graficzne - brakuje mi więcej takich smaczków, jak np. rysunek na str. 36 czy rendery na str. 52-53. Wszelkie szkice, rzuty, infografiki, wizualizacje itp. - mile widziane! To stanowi duże uatrakcyjnienie. I każdy tekst powinien być czymś zilustrowany - 3-stronicowy materiał o piractwie (79-81) jest położony właśnie przez brak jakiejkolwiek ilustracji, zdjęcia (choćby stockowego) czy nawet zabawy z typografią! Widząc taką blachę tekstu, nawet nie zaczynam czytać.

5. Tytuły - osobiście wolę większe i grubsze, ale to już rzecz gustu (tak jak ta winieta) :)

A teraz - żeby nie było, że jakaś miażdżąca krytyka - to co mi się podoba:
* łamanie na trzy szpalty (chociaż linie je oddzielające dałbym trochę delikatniejsze, przerywaną linią, coś pokombinował z tym);
* zdjęcia autorów tekstów - to ważne (i podnosi wiarygodność!);
* komiks - ok, to jest coś ekskluzywnego (nie każdy to ma);
* część tytułów - widać jakiś pomysł, zabawę słowami, nie wszystko musi być dosłowne i podane na tacy (osobiście przepadam za aluzyjnością i lubię jak mnie tytuł zaskoczy i zmusi do myślenia, dlatego we wszystkich magazynach, które prowadziłem, starałem się robić to samo!);
* rytm - magazyn ma rytm (a to jedna z kluczowych spraw!), tzn. teksty kilkustronicowe przeplatają się z jednostronicowymi itd. Najgorsze co można zrobić, to wrzucić na początek edytorial, newsy i inną drobnicę, a potem już do końca lecieć wielkim płachtami tekstów na 2-4 strony. Trzeba co jakiś czas dać czytelnikowi odetchnąć - to tu jest zachowane i bardzo dobrze. Trzeba kłaść na to jak największy nacisk!
* rozkładówki: 30-31 i 72-73 oraz strona 82 z gadżetami - sprawdzony patent!

To tyle, tak na szybko - mam nadzieję, że może coś się przyda :)Tomasz Illg edytował(a) ten post dnia 14.11.10 o godzinie 11:08
Sebastian Osowski

Sebastian Osowski założyciel /
redaktor naczelny,
A2 Architank

Temat: "Przekombinowane gazety"

Witaj Tomaszu,
Dzięki za opinię i szczegółową analizę.

Gdybyś znał nasze "warunki graniczne" wiedziałbyś, że niektórych podpowiedzi nie uda się wykorzystać :). Ale i tak pochylimy się nad Twoimi sugestiami.

Dla wyjaśnienia i gdybyś chciał (lub ktoś inny)jeszcze coś podpowiedzieć:

0. Uporządkowanie a grupa docelowa - uwzględniamy nie tylko specyfikę zawodu architekta (porządek, lubiany minimalizm) ale także wiek czytelników, a jest bardzo duży rozrzut (20/30-60/70) oraz oficjalność instytucji

00. Przewidywalność - tu faktycznie, może czasami nieco więcej można by zrobić, ale nie obawiałbyś się że styl "MTV/"choinkę" odrzucą starsi czytelnicy?

1. Winieta - hm... logo Izby jest umieszczone analogicznie jak na innych wydawnictwach IARP (cała biała okładka). Dokomponowanie do tego jeszcze tytułu i numeru, okazało się nie takie proste, bo z rzadka trzeba rozwiązać 2 loga na jednej winiecie. Nam się nie udało wpaść na lepsze rozwiązanie (mam na myśli całość okładki + rozmieszczenie winiety). Ale jeśli miałbyś (lub ktoś miałby) konkretny pomysł - chętnie usłyszę!

2. Rozbijanie form - napisałem już: grupa docelowa, wiek, instytucja - więc czy nie obawiałbyś się że styl "MTV/"choinkę" odrzucą czytelnicy starsi oraz sama instytucja z logiem jakim jest orzeł w koronie?

PS. Książki też są blachą, a jednak ludzie je czytają. Nie każdy ma 15-25 lat.

3. Wielkość zdjęć - a to już zależy od dostępu do zdjęć. Fotografia z głębokiego nurkowania w basenie... wierz mi: chciałbym dotrzeć do takiego zdjęcia o rozdzielczości pozwalającej na druk A4 :)

Wizualizacje też rzadko mają więcej jak 2500 pikseli szerokości. Rozwiązaniem byłyby tylko duże fotografie - a tutaj dochodzimy do punktu, że akurat w Z:A głównym zadaniem nie jest pokazywanie fotografii architektury.

4. Ilustracje: tu się zgadzam. Ale jak ja nie lubię stocków...

5. Grube tytuły: gust :) Choć nie mówię że nie mamy w redakcji wątpliwości co lepsze. Tyle że często musimy zmieścić dłuuuugie, zobacz strony: 56 i 57. Chyba żeby pójść raz cienkie raz grube, co byś o tym myślał?

6. Linie oddzielające - są 0,3 pkt. Myślę, że zasugerowałeś się widokiem na ekranie (PDF pogrubia cienkie linie)

Pozdrawiam serdecznie,
Sebastian
Tomasz Illg

Tomasz Illg Tłumacz języka
angielskiego /
Copywriter /
Specjalista ds...

Temat: "Przekombinowane gazety"

Sebastianie,

Znam doskonale uwarunkowania, o których mówisz i różnego rodzaju przeszkody, które narzuca taki a nie inny odbiorca. Sam przez kilka lat miałem do czynienia z zespołami redakcyjnymi magazynów dla wielkich koncernów farmaceutycznych, elektrociepłowni, ubezpieczycieli itp. Ale nigdy nie traciłem optymizmu i wiary w tych ludzi - często jest tak, że oni chcieliby coś zmienić, tylko boją się własnego cienia (z reguły problem sprowadza się do tego: "A co powie szef/prezes/udziałowcy?"). Wierz mi, kropla drąży skałę - nawet jeśli to jest zbrojony beton! :) Absolutnie nie chcę Ci sugerować, że powinieneś robić z tego magazynu jarmark i MTV (swoją drogą, obaj pamiętamy chyba jeszcze czasy, kiedy MTV grała muzykę i była wyznacznikiem trendów, zamiast serwowania takiej koszmarnej papki jak teraz). Można iść do przodu i modyfikować layout i content małymi krokami. Ważny jest efekt, do którego dochodzi się z czasem i to, żeby ten rozwój i dbałość o szczegóły była widoczna w każdym numerze, przez cały czas.

00. Nie zamykałbym się ani na starszych, ani na młodszych - tylko spróbował to pogodzić. Między kolorową szopką i walącymi po oczach podlewami w stylu Frugo, a 3-stronicowym tekstem bez zdjęcia czy ilustracji jest jeszcze ogromna przestrzeń do zagospodarowania :) Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby np. środkowe rozkładówki były odważniejsze i bardziej zaskakujące od pozostałych. Spróbowałbym zaskoczyć czytelnika właśnie w ten sposób - środkowe 2-4 str. zrobić nie w stylu tabloidu, ale dobrego magazynu konsumenckiego - "GQ" chociażby :)

1. Potraktuj moje uwagi co do winiety jako czepialstwo i "de gustibus non est disputandum". Ona nie jest zła ani niepoprawnie zaprojektowana - po prostu, widząc obok siebie kilka różnych winiet, zazwyczaj jedna-dwie podobają mi się od razu, a reszta nie, choć nie wiem dlaczego :) Nie jestem zresztą grafikiem ani art directorem, dlatego nie potrafię tego fachowo umotywować. Ale podobają mi się dwa rodzaje winiet: albo takie, w których wszystko jest zblokowane razem, na jakimś jednym pasku czy apli, wyraźnie oddzielone od pozostałej części okładki; albo takie okładki, na których winieta jest na zdjęciu. Tutaj znajdziesz kilka przykładów, może coś Cię zainspiruje: http://www.novimedia.pl/klienci_portfolio

2. To już sobie wyjaśniliśmy. Książek bym tu nie mieszał absolutnie - to jest zupełnie inna percepcja, inny cel, inne założenia. Dzisiaj magazyn przede wszystkim "kupują oczy" - bez względu na to, czy jest on kierowany do architektów, bankowców czy masarzy :)

3. Tu będę bezwzględny. Argument o niedostępności zdjęcia czy jego słabej rozdzielczości nigdy do mnie nie trafiał. Jak zdjęcie było słabe, po prostu je odrzucałem i prosiłem o przesłanie w rozdzielczości do druku. Wielu klientów zarzeka się, że nie ma na 100%, a potem okazuje się, że jednak jest, tylko ktoś je skompresował do 800x600, żeby przeszło firmową pocztą, która ma ograniczenia do 1-2 MB :) W dobie FTP, serwerów zewnętrznych, aparatów cyfrowych o rozdzielczości kilkunastu mpix itp. to nie może być problemem - zwłaszcza, że ktoś to zdjęcie przecież musiał zrobić w oryginalnym rozmiarze (minimum kilkaset kilobajtów)!

4. Wiem, ale są stocki i stocki... Jak widzę w gazecie większość tekstów ilustrowanych zdjęciami pogodnych, uśmiechniętych amerykańskich emerytów o białych zębach, w trakcie wakacyjnego wypoczynku na Hawajach, to też ręka automatycznie szuka kabury. Ale są agencje fotograficzne, są świetni fotoreporterzy, dorabiający po godzinach. Możliwości są ogromne - z każdej sytuacji da się wybrnąć. A w ostateczności pobawić się typografią, wyimkami itp.

5. I znów - nie wiem, czy to nie jest przypadkiem jakiś zamach na layout. Może wszystkie tytuły powinny być spójne (tej samej grubości), a może wcale nie. Nie wiem. Ale jedno wiem na pewno. Sztuka edycji jest sztuką skracania. Dobry tytuł powinien mieć 2-3 słowa, nie więcej - i zawsze można go skrócić. Tasiemcom mówimy stanowczo "nie"! :)

6. OK, w takim razie tu mamy jasność.

Pozdrawiam równie serdecznie,
Tomek
Tomasz K.

Tomasz K. Dyrektor
zarządzający, Agape
custom publishing

Temat: "Przekombinowane gazety"

Zgadzam się z większością uwag Tomasz Illga. Zrobił to rzeczowo i wypunktował ważne elementy.
Dla mnie ten layout mam klimat architektoniczny, więc tutaj duży plus.
Argument, że książki są blachą i ludzie je czytają, sugerowałby, że i w tym magazynie nie powinno być zdjęć, bo po co? :)

Prasa to prasa, a książka to inna forma. Tam więź buduje się na długo, jest zupełnie inny sposób opowiadania, aż trudno to porównywać.

Co do stocków. Ty nie lubisz, ale zastanów się, czy czytelnicy też nie lubią? W końcu to magazyn dla czytelników.

Poza tym czasem wystarczy trochę pomyśleć, co mogłoby być dodatkową ilustracją niekoniecznie pochodzącą ze stocków. Ilustracje mogą budować nastrój całych stron, będąc tłem do tematu.

Zbyt długie teksty, których tutaj mamy sporo, muszą mieć więcej ilustracji, dynamicznych elementów, które przełamią monotonnię.

_______________
Custom publishingTen post został edytowany przez Autora dnia 06.05.15 o godzinie 15:33
Michał Pogodowski

Michał Pogodowski Projekty medialne

Temat: "Przekombinowane gazety"

No właśnie. Może trochę więcej infografik z prawdziwego zdarzenia?
Sebastian Osowski

Sebastian Osowski założyciel /
redaktor naczelny,
A2 Architank

Temat: "Przekombinowane gazety"

No to jestem w kropce :)
Jeśli nie odpowiem - będzie nieelegancko.
A jeśli odpowiem - też może być nieelegancko, bo moje doświadczenia są inne.

Dlatego proszę nie traktujcie moich odpowiedzi jako kontrataku, ale jako wymianę informacji i doświadczeń. Mam nadzieję, że Wam również dam nieco do myślenia ;)

------------------------
Do Tomasza I.:
Tomku, zapewniam Cię że wszystkich moich uwarunkowań nie znasz. Napisałem tylko o niektórych ograniczeniach technicznych, a organizacyjne pominąłem bo to już informacje biznesowe :)

Powiem tylko, że kiedy zaczynałem współpracę z Izbą Architektów wydawnictwo miało 8-12 stron, inny tytuł i było 2-kolorowe z białą okładką (dokładnie wg oczekiwań architektów z Izby). A wszelkie zmiany, w tym również ich finansowanie (sic!) wzięła na siebie moja firma. Ile więc kroków wykonałem i drążenia skały :)

Dlatego o ile przyznaję że serdecznie dziękuję za wnikliwą analizę (naprawdę! bo dajesz mi do myślenia, a to jest zawsze cenne), o tyle muszę powiedzieć że zasadnicza rozbieżność jest taka, iż porównujesz Z:A, który jest czasopismem specjalistycznym(!!!)z gazetami koncernowymi (wymieniałeś z kim pracowałeś) czy konsumenckimi (przywołałeś GQ).

(a może to ja źle zrobiłem że wrzuciłem prośbę o opinię na grupę "prasa firmowa"? mam nadzieję, że nie)

W Zawodzie:Architekt (jako specjalistycznym magazynie) 80% czasu poświęcamy na treść. W porównaniu z innymi czasopismami poruszającymi tematy architektoniczne do Z:A nie piszą np. studenci... To nie są opowiastki jaka to architektura jest ładna. Z:A stoi na granicy architektury, budownictwa i prawa. Jesteśmy antytezą stereotypu że architekci głównie oglądają obrazki bo muszą się inspirować. Dorośli architekci mają trochę inne problemy. Współpracuję z Izbą Architektów od 6 lat i nigdy nie słyszałem w niej rozmów o sztuce architektury. Za to mnóstwo o prawie, procedurach, pozwoleniach, decyzjach, administracji, błędach, ryzyku, odpowiedzialności zawodowej za bezpieczeństwo ludzi i budynków, umowach, przetargach publicznych, windykacji należności...

00. Właśnie dlatego żeby mieć własny charakter, klimat architektoniczny, i jeszcze pogodzić wszystkich w różnym wieku oraz specjalistyczną treść - Z:A ma raczej spokojny layout. Jako przykład do którego chciałbym dążyć przywołałbym raczej Business Harvard (za infografiki wspomniane przez Michała Pogodowskiego) albo MARK (z tym że tu już jest więcej prezentacji samej architektury więc i całostronicowych zdjęć, a Z:A nie ma być albumem prezentacji i nie robi tego z powodów ideologicznych oraz ustaleń umownych).

1. Dzięki za link. Pooglądamy.

2. Wybacz, ale jednak architekt ma całkowicie inne poczucie estetyki niż bankowiec czy masarz.

3. Tylko że jak rozumiem z charakteru pracy - Ty domagałeś się zdjęć od Klienta, a ja zdjęć podwodnych od ludzi prowadzących basen w Brukseli...

4. Co do kabury - widzę że się rozumiemy :) Co do stocków: zdjęcia ze stron 67,68,69 są ze stocków! Ale trudno mi uwierzyć że znalazłbyś na stockach "normalne" a nie "amerykańsko-folderowe" zdjęcie do piractwa komputerowego.

5. Dwa trzy słowa w tytule? Tasiemcom nie? Zgoda, ale to nie zawsze możliwe w czasopiśmie specjalistycznym. Posłużę się konkretem - proszę o skrócenie: "Stanowisko Stałej Konferencji Prezesów Samorządów Zaufania Publicznego". Czyżby np. "Prezesi mówią nie!" ??

------------
Do Tomasza K.:
1. Zgadzam się, że Tomek I. potraktował sprawę rzeczowo. I chwała mu za to. Tyle, że istotną sprawą są założenia programowe czasopisma. Trochę o nich napisałem powyżej. Główna: Z:A nie jest typową gazetą custom publishing, ponieważ nie jest tubą klienta, pisaną na temat klienta i to nie klient dostarcza całość źródłowych materiałów.

A zdjęcia jednak są :) Musiałbyś widzieć pierwszą wersję z 2004 roku: Biuletyn Izby Architektów - stworzony ściśle według oczekiwań Izby (wspominałem wyżej: 8-12 stron, dwa kolory, coś jak Monitor Polski). A oczekiwali tego ARCHITEKCI (wykonujący ten sam zawód co architekci-CZYTELNICY)!

2. Co do stocków: zapewniam cię, że stocków które wyglądają jak stocki architekci nie polubią.

3. Zbyt długie teksty? Trudno mi się zgodzić. To specjalistyczne czasopismo.

4. Dynamiczne elementy, więcej ilustracji, większe zdjęcia - to elementy które mi dają do myślenia. Ale pewną granicę wyznaczają założenia programowe (nie prezentujemy architektury samej w sobie i z orłem na okładce nie pójdziemy w MTV czy styl konsumencki).

Na marginesie: łatwo jest zrobić czasopismo o architekturze w proporcjach: 1,5 strony tekstu + 8,5 strony ilustracji. To się na pewno podoba (zwłaszcza osobom postronnym, nie znającym specyfiki zawodu). Ale czy daje wiedzę o warsztacie zawodowym ?

W każdym razie: dziękuję za interesującą wymianę doświadczeń i poglądów.

Pozdrawiam!
Sebastian

Następna dyskusja:

strony internetowe/gazety z...




Wyślij zaproszenie do