Temat: Wizerunek w necie a szukanie pracy/zleceń
Monika S.:
Dobry wizerunek i zlecenia same przychodzą ;)
No tak jakby :) Może liczebność stad pozostawia do życzenia, ale trend jest.
@Joanna Cieślak
Patrzę na ten wątek od dłuższego czasu i przyznam, że trochę się gubię. Zaczął się od takiego dość deklaratywnego określania, że np. aktywność na grupach erotycznych jest nieprofi, tudzież, że podobnie może być postrzegane pieniactwo - jeśli ktoś zagógla.
Tymczasem przyznam - i nie traktuj tego jak przytyk, tylko wyjaśnienie mojego zagubienia - że Ciebie akurat kojarzę dobrze z ostrych flejmów na grupie, której - oględnie mówiąc - daleko było od profesjonalizmu wątków (były bliżej łamania tabu, if know what I mean).
Żeby była jasność, że nie chodzi mi o krytykę takiej aktywności! Wręcz przeciwnie, bo uważam, że jednak jakieś benefity z pełnoletniości czerpać możemy. Każdy z nas ma strony, który niekoniecznie muszą być super postrzegane, ale ma do nich prawo (co z robi z oceną to kolejna kwestia, która tutaj już pominę).
No ale w tym zakresie pojawił sie nowy wątek, dotyczący tego, że jakoby pracodawcy mogą (jeśli nie: powinni) góglać, wnioskować i podejmować decyzje. Dla mnie to jest dziecinada, bo prowadzi właśnie do takiej pop-psychologii, która nakazała pewnemu szefowi zwolnić mojego znajomego (który wzniósł symboliczny toast urodzinowy grafiką, tu, na GL) - li tylko dlatego, że ten szef był alkoholikiem niepijącym, czyli po polsku: nie tolerował nawet informacji, że inni pija, albo żartuj z picia.
To zresztą idzie dalej: oto np. padają tu i ówdzie błyskotliwe wnioskowania, że jak ktoś np. jest na grupie BDSM to zapewne bije i gwałci żonę. Albo o mnie osobiście: że skoro swego czasu nader udzielałem sie na grupach chrześcijańskich, będąc tam modem i cytując Frondę, że muszę być absolutnym katobetonem (kiedy jestem ateistą).
Nie ma nic bardziej mylnego. Wnioskowanie po strzępach informacji jest najbardziej ze wszystkich obciążone błędami poznawczymi, w szczególności najgorszym z nich:
niedostrzegania tego co ukryte, przeceniając to co dane
Gdy mam 5 kandydatów w formie CV to każdego mogę odnieść do innych np. w zakresie wykształcenia (pomijam oszustwa dla uproszczenia). Ale gdy o jednym akurat uda mi się wygóglać informacje to już nie jest wspólny standard- i tylko od np. przebiegłości tej osoby zależy co mi się uda wygóglać.
Dla mnie - i każdego w miarę biegłego 0- to żaden problem pisać na każdym forum pod innym nickiem, czy mailem albo innymi danymi identyfikującymi. Re vera: im więcej miałbym do ukrycia tym bardziej aktywnie bym tym zarządzał - zostawiając "śledczego" rekrutera w absolutnym lesie (przecież nakazu nie dostanie).
Więc kto jest karany? Zwykli ludzie z ich przypadkowymi, ale jakże powszechnymi wadami: wybuchami, lekkimi fetyszami, poglądami politycznymi itd.
Dlatego uważam, że to bardzo zła ścieżka (zaznaczam, że nie chodzi mi o info stricto zawodowe tylko prywatne)
Michał K. edytował(a) ten post dnia 08.01.13 o godzinie 23:21