Temat: Trudne pytania na rozmowie - podzielcie się
No właśnie. Dla mnie trudnym pytaniem jest pytanie w istocie banalne - "ile chciałaby Pani zarabiać?"
Nie dlatego, że nie wiem, ile chciałabym zarabiać ani, że nie mam pojęcia, jak kształtują się widełki pensji na tym stanowisku, tylko dlatego, że jest to dla mnie pytanie nonsensowne.
Oczywiste jest, że chciałabym zarabiać możliwe najwięcej, a pracodawca chciałby zapłacić mi możliwie najmniej (albo przynajmniej minimum, które mnie zmotywuje).
Jednak w tym momencie zazwyczaj rozmowa przestaje być partnerska, a staje się jednostronna, co mnie strasznie irytuje :(
Starałam się unikać jednoznacznej odpowiedzi ("tyle, żebym czuła się zmotywowana do tej pracy", "godnie i uczciwie", "widełki pensji na tym stanowisku wahają się od... do...", "w ogłoszeniu było napisane, że pensja jest atrakcyjna - i tak chciałabym zarabiać"), ale zazwyczaj zostałam zmuszana określenia się w sposób konkretny, bez jakiejkolwiek informacji zwrotnej od pracodawcy i możliwości negocjacji.
Usiłowałam dopytywać ("na pewno mają Państwo przewidziany jakiś budżet dla osoby na moim stanowisku, chciałabym go poznać"), mówiłam też "chciałabym zarabiać xzł, ale na początek mogę zgodzić się na y, jednak chciałabym później negocjować tę kwotę".
Jest to strasznie irytujące, bo człowiek nie wie, czego ma się spodziewać, a istnieje niebezpieczeństwo, że jeśli powie za dużo, a pracodawca jest przekonany, że dostanie specjalistę za niższą kwotę, nie zatrudni go. Z drugiej strony można trafić na kogoś, kto założy, że skoro zgadzamy się na niską kwotę, nie mamy poczucia własnej wartości, a może jesteśmy świadomi, że nie nadajemy się do tej pracy...