Temat: Szacun?
Mariusz G.:
Nie ma to jak hura optymizm nie?
Nie wiem, w której mojej wypowiedzi dostrzegł Pan "hura optymizm", ale cieszę się, że jednak coś optymistycznego Pan zauważa.
Spoglanie na kraj z wlasnej perspektyty i Warszawki.
Widzi Pan, mieszkam od urodzenia w Warszawie ale rodzinę i powinowatych mam w dużych miastach, małych miasteczkach i wsiach. Bywam u nich od czasu do czasu i wiem jak tam jest. A sformułowanie "Warszawka" jest charakterystyczne dla zakompleksionych buraków, a Pan przecież takowym nie jest, więc po co to...?
Wystarczy cos wytknac i juz sie jest rozkapryszonym dzieciakiem.
A Pan to wytyka w jakimś celu czy żeby tylko tak pomarudzić? Czy Pana i Pana koledzy macie jakieś propozycje co zrobić, żeby było lepiej? Co do tej pory zrobiliście żeby w Polsce było lepiej? Czy oprócz odpowiedzi "nic" lub "eeee...że co?" usłyszałbym coś więcej? To dobrze że podnosi Pan jeden czy drugi problem, ale sposób w jaki Pan to robi jest po prostu słaby.
Przypominam panu,
Warto byłoby aby jednak używał formy grzecznościowej. Po pierwsze dlatego, że tak jest kulturalnie. Po drugie dlatego, że zwraca się Pan do osoby starszej od Pana. Po trzecie dlatego, że ja używam wobec Pana formy grzecznościowej. Gdybym był złośliwy mógłbym znowu zrobić uogólnienie dot. młodego pokolenia, ale na szczęście nie jestem:)
ze nie jestesmy w Afryce. Nie przekonuje mnie radosc kulawego, ktory czuje sie szczesliwy na widok kaleki bez dwoch nog. Nie rozumiem wiec argumentacji w stylu, prosze jechac do Afryki, Ameryki Lacinskiej, czy Azji, ktora w wielu przypadkach radzi sobie znaczniej lepiej jak my. To jakies zarty.
Do pewnego stopnia. A także odpowiedź na Pana bezwartościowe marudzenie. Nie chodzi o to, żeby się Pan cieszył cudzym nieszczęściem ale żeby umiał docenić to co ma. Ktoś kto nie umie docenić tego co ma, nie będzie umiał też docenić tego co chciałby mieć.
W zyciu mozna isc sciezka Tysona lub Najmana, ktory zawsze znajduje wytlumaczenie dla obitej geby.
Pan nie idzie ścieżką Tysona.
>
Tak? Co innego pisza emigranci na forach, chyba ze mysli pan o mieszkaniach w centrum Londynu...
Takie rzeczy sprawdza się na podstawie statystyk i danych ekonomicznych, a nie na forach dla emigrantów. A tak przy okazji, dlaczego Anglicy tak chętnie przyjeżdżają imprezować do Krakowa, bo bardzo kochają zabytki?;)
Prosze mi wyjasnic jak dogonimy a nawet przegonimy? W oparciu o co te prognozy? Kolejny Hura Optymizm, komunaly z rekawa, no bo przeciez za 50 lat sie tu nie spotkamy, zeby sobie sprawdzic panska teorie.
No właśnie. Nie spotkamy się. Tu jest Pana problem, że dla Pana liczy się tylko tu i teraz, a obecnej rzeczywistości nie potrafi Pan zaakceptować, jednocześnie nie proponując/robiąc nic co mogłoby poprawić sytuację. Tylko narzeka Pan z daleka. Skoro jedni wyjeżdżają, inni narzekają, a jeszcze inni wyjeżdżają i narzekają to jak ma być lepiej?
Znam firmy, oczywiscie, wymienilby pan trzy, nawet jesli ma pan w glowie kolejnych 20, to prosze mi napisac ile jest to realnych miejsc pracy.
A są jakieś nierealne miejsca pracy?
Po 20 latach to wiecej firm zlikwidowano niz stworzono lub sprzedano kolesiom na przetargach za gowniane pieniadze.
No i? Pańskie biadolenie zmieni ten stan rzeczy? A kolesiom sprzedawano bez przetargów:)
Od jakiegos czasu zauwazylem pewien trend na tego typu forach. Wystarczy ocenic obecna sytuacje, cos wytknac, a natychmiast pojawia sie jeden lub dwoch zadowolonych,
Znowu skucha. Tak się składa, że ja należę do niezadowolonych. Ale nie biadolę na publicznym forum bo nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem, w którym biadolenie poprawiłoby komuś sytuację.
ktorzy w morzu tekstu znajduja jedno zdanie i probuje z odstepstwa od reguly uczynic dogmat.
Tu nie było takiej sytuacji.
Jesli napisze, ze sluzba zdrowia nie funkcjonuje dobrze, pojawi sie pacjent kliniki, ktory akurat ma inne doswiadczenia i probuje powiedziec, ze wszystko jest w porzadku, bo on akurat przezyl. Jesli napisze o kiepskim stanie drog, przyjdzie ktos, kto wrzuci obrazek nowo oddanej trasy S3 i w oparciu o niego bedzie twierdzil, ze drogi sa okay. Nic nie jest na 100%, na kazdy argument mozna znalezc kontrargumet. Zawsze mozna znalezc kraj biedniejszy, kontrastujac sytuacje kiepska z fatalna. To prawda w Korei Polnocnej jest sto razy gorzej.
To już takie ble ble ble.
Ale pozdrawiam Pana, życząc więcej optymizmu i ukierunkowania na działanie i szukanie rozwiązań, bo samo narzekanie na forum jeszcze nikomu nie pomogło.