Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Szacun?

Andrzej P.:
Dzisiejszy Polak jest niecierpliwy, co jest nawet jakoś zrozumiałe ale ustawą niewiele się załatwi jak już parę razy wspominałem. Polska miała niestety takie szczęście, że nie budowała swojej zamożności przez wieki, a tak było w krajach dzisiaj naprawdę bogatych. Jasne, że można to przyspieszyć i próbować robić jak Japonia czy Korea ale czasy też się zmieniły. Zamiast narzekać lepiej spojrzeć na to od strony pozytywnej, w ostatnich 20 latach osiągnięto bardzo wiele i chyba nigdy w Polsce nie było tak dobrze jak dzisiaj... :)

No jest niecierpliwy, bo ma jedno zycie, na dodatek krotsze niz zolw z Galapagos. Panie Andrzeju, prosze mi napisac, w czym jest tak dobrze, co Pan ma na mysli? Nie pytam zlosliwie, szczerze mnie ciekawi, co jest wyznacznikiem tego mocno pozytywnego spojrzenia.
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Szacun?

Piotr S.:
Jasne, że za mało ale niby skąd miałoby być więcej? Porównywanie się z krajami wysokorozwiniętymi w kategoriach bezwzględnych i bez kontekstu jest kompletnie pozbawione sensu. Choćby ze względu na uwarunkowania historyczne musimy być gospodarczo z tyłu. Dyskutować można jedynie o tym czy można było zrobić więcej i tym samym nadrobić więcej po 89 roku. Rzecz jasna odpowiedź jest twierdząca, ale czy realnie wiele więcej...? Na szczęście jest całkiem sporo polskich firm (w tym już także zaawansowanych technologicznie), które nawiązały skuteczną walkę z zachodnią konkurencją i to mając od tejże o wiele trudniejszy punkt startu. Na wszystko potrzeba czasu.
Ale ja rozumiem, dlaczego jestesmy z tylu, mniej wiecej znam historie swojego kraju. Jakkolwiek wnerwia mnie to, ze musze funkcjonowac w kraju sporo mniej rozwinietym i placic za wszystko jak w kraju rozwinietym. Mnie nie dziwi, ze po ponad 40 latach komuny jestesmy tu gdzie teraz. Watpie jednak, abysmy kiedykolwiek dogonili stary zachod, bo nasz wskaznik rozwoju gospodarczego, jest zbyt maly, abysmy mogli ich dogonic. Ktore z polskich firm sa zaawansowane technologicznie i co z tego wynika dla spoleczenstwa? Czyli ilu ludzi zatrudnia taki sektor?

konto usunięte

Temat: Szacun?

Mariusz G.:

Watpie jednak, abysmy kiedykolwiek dogonili stary zachod, bo nasz wskaznik rozwoju gospodarczego, jest zbyt maly, abysmy mogli ich dogonic.

To tez jest moja obawa, ze Polska sie utrwala w pulapce sredniego dochodu. Kraje jak Niemcy, UK i caly bogaty Zachod maja tak duza baze ze ich wzrosty 2-3% wymagalyby pewnie 7-8% w Polsce zeby skutecznie do nich dobijac. A wczoraj widzialem artykul w Science, gdzie pisza o inwestycjach R&D w Niemczech - tam wiedza dobrze (ale i maja kase), ze wykopywanie sie z przyszlego ew. kryzysu mozna zrobic za pomoca innowacji. W Polsce naklady na R&D sa w zasadzie plaskie z tendencja spadkowa (procentowo GDP) wiec nie wiem jak to bedzie.

konto usunięte

Temat: Szacun?

Damian K.:
Krystian R.:
Artur W.:
Umawiamy termin spotkania rekrutacyjnego...iiii....tyle! Nie stawia sie średnio 30%. Macie też tak?
Zmojej strony gdy słyszę po rozmowie "odezwiemy się" a ja podkreślam, że zależy mi na klarownej odpowiedzi chociażby mailowej, to nikt się nie odzywa jeżeli nie zostałeś wybrany.

Nikt? a na podstawie jakiej próby ekstrapoluje Pan na ogół? nie odezwał się nikt po dwóch rozmowach, nikt po stu, czy nikt po tysiącu?
Podsumowując nie dziwię się że 30% nie przychodzi na rozmowę.

Nie widzę bezpośredniego związku pomiędzy brakiem odpowiedzi po spotkaniu a absencją na tym spotkaniu. Przecież, jeśli kandydat nie dotrze na spotkanie (bez wcześniejszej informacji) nie przekona się czy praca będzie dla niego atrakcyjna i czy potencjalny pracodawca da odpowiedź zwrotną.Poza tym dany kandydat może przyjąć ze sporą pewnością, że w danej firmie pracy już nie dostanie. Warto to rozważyć szczególnie w rejonach, gdzie pracodawców jest niewielu

Związek polega na tym, że wytyka się osobie nie pojawienie się na rozmowie, czyli przejaw braku kultury, natomiast osoby rekrutujące przejawiają co najmniej ten sam poziom braku kultury nie informując osoby która się pojawi na rozmowie o wyniku rekrutacji.
Damian K.

Damian K. Specjalista ds.
Rekrutacji

Temat: Szacun?

Krystian R.:
Związek polega na tym, że wytyka się osobie nie pojawienie się na rozmowie, czyli przejaw braku kultury, natomiast osoby rekrutujące przejawiają co najmniej ten sam poziom braku kultury nie informując osoby która się pojawi na rozmowie o wyniku rekrutacji.

No ale to nie jest związek przyczynowo -skutkowy, a jak to było powiedziane wielokrotnie na tym forum, brak kultury występuje niestety i wśród kandydatów, i wśród pracodawców. Natomiast kandydat, który "oleje" spotkanie rekrutacyjne, nigdy nie dowie się, czy pracodawca zachowa się wobec niego odpowiednio. Pozbawia też siebie szansy na być może fajną i ciekawą pracę. Taka osoba odbiera też sobie prawo do narzekania na bezrobocie.

No i oczywiście fakt, że czasem ktoś nie przekaże informacji zwrotnej po spotkaniu nie daje możliwości stwierdzenia, że "nikt się nie odzywa".

Temat: Szacun?

Marcin B.:
To tez jest moja obawa, ze Polska sie utrwala w pulapce sredniego dochodu. Kraje jak Niemcy, UK i caly bogaty Zachod maja tak duza baze ze ich wzrosty 2-3% wymagalyby pewnie 7-8% w Polsce...

To jest matematyka, której nie da się oszukać. Na szczęście "doganianie" oparte na wzroście to nie wszystko. Nie należy zapominać, ze większość dużych firm w Polsce może mieć znacznie większą wartość niż ich obecna kapitalizacja. Czyli faktyczna "wartość" Polski może być znacznie większa niż obecna. Pewnie tylko wejście do strefy Euro może to wyjaśnić.. :)
Katarzyna J.

Katarzyna J. Redaktor,
copywriter,
wirtualna asystentka

Temat: Szacun?

Kwestia pośrednio powiązana z tematem szacunku - tym razem wobec rekrutowanych.

W ostatnim czasie kilka razy spotkałam się z sytuacją, że kontaktują się ze mną osoby w sprawie stanowisk, na które na 100% nie wysyłałam aplikacji. Pytania o źródło kontaktu do mnie zbywają odpowiedziami typu "wie Pani, mamy swoje źródła i bazy".

Jednak maksymalnym przegięciem dla mnie jest publikacja fałszywych ogłoszeń w celu kompletowania danych, które są później wykorzystywane w telemarketingu. Dosłownie przed chwilą skontaktowała się ze mną Pani w sprawie sprzedaży ubezpieczenia, która wprost przyznała, że ma mój numer bo wysłałam CV na jakieś ogłoszenie. Kiedy wyraziłam swoją dezaprobatę tego sposobu pozyskiwania danych Pani zaczęła być niegrzeczna, a na koniec rzuciła słuchawką.

I tutaj moje pytanie: czy mogę gdzieś zgłosić tego rodzaju działanie? Z tego co wiem, to GIODO ma coś do powiedzenia w sprawie gromadzenia danych. Jeśli rzeczywiście mieli mój nr z wysłanego kiedyś CV, to widniała w nim zgoda na przetwarzanie danych związane wyłącznie w zakresie prowadzonej rekrutacji. Wiem, jaka firma się ze mną kontaktowała i posiadam numer osoby, która do mnie dzwoniła. Jakieś rady?

konto usunięte

Temat: Szacun?

Katarzyna K.:
I tutaj moje pytanie: czy mogę gdzieś zgłosić tego rodzaju działanie? Z tego co wiem, to GIODO ma coś do powiedzenia w sprawie gromadzenia danych. Jeśli rzeczywiście mieli mój nr z wysłanego kiedyś CV, to widniała w nim zgoda na przetwarzanie danych związane wyłącznie w zakresie prowadzonej rekrutacji. Wiem, jaka firma się ze mną kontaktowała i posiadam numer osoby, która do mnie dzwoniła. Jakieś rady?


Obawiam się, że nic nie zdziałasz, niestety.

Też mi się zdarzyło-co opisałam na grupie Nie polecam-, że mój nr telefonu, który był podany-uwaga: w ogłoszeniu o sprzedaży samochodu -wykorzystał sobie pracownik banku, który jak się reklamuje:
" wyższa kultura bankowości".
Napisałam maila do banku gdzie wyraziłam swoje oburzenie, odpisali ładnie w tonie przepraszającym natomiast co do GIODO-to odradzam, bo mam wrażenie, że to instytucja, która przerzuca dokumenty z lewej strony biurka na prawą i marnuje nasze publiczne pieniądze na nic nie wnoszące listy polecone-bo dostałam od nich w jednej sprawie 3 pisma, każde listem poleconym za zwrotnym potwiredzeniem odbioru.Z czego pierwsze pismo wzywało mnie do uzupełnienia moich danych przy czym była tam klauzula, że jak się w ileś dni do nich nie odezwę to się sprawą nie zajmą.Nie odpisałam, bo uznałam, że szkoda mojego czasu.Potem dostałam drugie pismo z cyklu" jako, że się Pani nie odniosła do pisma nr 1 to umarzamy postępowanie" i pismo nr 3 w tonie pisma drugiego.PO-RAŻ-KA.
Katarzyna J.

Katarzyna J. Redaktor,
copywriter,
wirtualna asystentka

Temat: Szacun?

Jolanta I.:
Obawiam się, że nic nie zdziałasz, niestety.

Też mi się zdarzyło-co opisałam na grupie Nie polecam-, że mój nr telefonu, który był podany-uwaga: w ogłoszeniu o sprzedaży samochodu -wykorzystał sobie pracownik banku, który jak się reklamuje:
" wyższa kultura bankowości".
Napisałam maila do banku gdzie wyraziłam swoje oburzenie, odpisali ładnie w tonie przepraszającym natomiast co do GIODO-to odradzam, bo mam wrażenie, że to instytucja, która przerzuca dokumenty z lewej strony biurka na prawą i marnuje nasze publiczne pieniądze na nic nie wnoszące listy polecone-bo dostałam od nich w jednej sprawie 3 pisma, każde listem poleconym za zwrotnym potwiredzeniem odbioru.Z czego pierwsze pismo wzywało mnie do uzupełnienia moich danych przy czym była tam klauzula, że jak się w ileś dni do nich nie odezwę to się sprawą nie zajmą.Nie odpisałam, bo uznałam, że szkoda mojego czasu.Potem dostałam drugie pismo z cyklu" jako, że się Pani nie odniosła do pisma nr 1 to umarzamy postępowanie" i pismo nr 3 w tonie pisma drugiego.PO-RAŻ-KA.

Mnie przeraziła bezczelność tej kobiety. Na moją opinię, że dla mnie ich zachowanie jest nieetyczne i że wykorzystują ludzi, którzy poszukują pracy, kobieta wypaliła do mnie z tekstem "a Pani tak nigdy nie robiła?" Nie wiem, czy chodziło jej o to, że pracowałam kiedyś w obsłudze klienta (moje CV przecież miała), bo jak ją zapytałam, co ma na myśli - rzuciła słuchawką.

Pisać pewnie nigdzie nie będę, bo szkoda chyba mojego czasu. Ale przyznam, że wk..urzyłam się mocno!

konto usunięte

Temat: Szacun?

Damian K.:
Krystian R.:
Związek polega na tym, że wytyka się osobie nie pojawienie się na rozmowie, czyli przejaw braku kultury, natomiast osoby rekrutujące przejawiają co najmniej ten sam poziom braku kultury nie informując osoby która się pojawi na rozmowie o wyniku rekrutacji.

No ale to nie jest związek przyczynowo -skutkowy, a jak to było powiedziane wielokrotnie na tym forum, brak kultury występuje niestety i wśród kandydatów, i wśród pracodawców. Natomiast kandydat, który "oleje" spotkanie rekrutacyjne, nigdy nie dowie się, czy pracodawca zachowa się wobec niego odpowiednio. Pozbawia też siebie szansy na być może fajną i ciekawą pracę. Taka osoba odbiera też sobie prawo do narzekania na bezrobocie.

No i oczywiście fakt, że czasem ktoś nie przekaże informacji zwrotnej po spotkaniu nie daje możliwości stwierdzenia, że "nikt się nie odzywa".

Nie chce być "rude" ale przyczynowo - skutkowy? Kto jest w lepszej sytuacji: człowiek HR, który zostaje wystawiony do wiatru, czy osoba szukajaca pracy ?
Katarzyna J.

Katarzyna J. Redaktor,
copywriter,
wirtualna asystentka

Temat: Szacun?

Damian K.:
No i oczywiście fakt, że czasem ktoś nie przekaże informacji zwrotnej po spotkaniu nie daje możliwości stwierdzenia, że "nikt się nie odzywa".

Czasem? To przyznam, że to "czasem" jest dość często :) Nawet wtedy, kiedy mówi się wprost rekruterowi, że chce się poznać decyzję nawet wtedy, kiedy jest odmowna. Nikt nikomu nie każe tłumaczyć dlaczego nie został zatrudniony. Jednak konkretna wiadomość, że nic z tego nie będzie, pozwala się w pełni skupiać na wszystkich innych ofertach pracy i eliminuje zachowawcze działanie na wypadek, gdyby jednak z danej firmy zadzwonili.
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Szacun?

Telefon kosztuje, wiec co sie beda wysilac, podczas, gdy nie zalezy im na osobie :)

konto usunięte

Temat: Szacun?

Mariusz G.:

Ale ja rozumiem, dlaczego jestesmy z tylu,

To dlaczego Pan tak marudzi jak rozkapryszony dzieciak? Zdrowy, młody facet a jęczy jak...;) Gdybym chciał zastosować taktykę uogólnień zastosowaną przez jedną z dyskutantek w sąsiednim wątku to napisałbym, że to cecha charakterystyczna młodego pokolenia, słabego charakterem, skoncentrowanego na kasie, wygodzie i konsumpcji, czerpiącego całymi garściami z wszechobecnego, prymitywnego intelektualnie i mentalnie kolorowego gówna, które to pokolenie nigdy nie miało szansy zasmakować, co to są realne problemy, a przez to docenić, że żyje we względnym luksusie. Ale ja nie stosuję uogólnień więc tego nie napiszę:) Za to zaproponuję Panu wycieczkę do krajów Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej, a szybko dojdzie Pan do wniosku, że Polska to całkiem fajny kraj. Niech Pan też popyta dziadków jak było za okupacji, a rodziców jak było latach 80-ych, kiedy były puste sklepy. Od razu się Panu polepszy. Wie Pan, spoglądanie na kraje wysokorozwinięte i porównywanie się do ich bogactwa ma sens wtedy jeśli powoduje u Pana działania zmierzające do skrócenia dystansu do nich. Jeśli natomiast powoduje u Pana frustrację i narzekanie to niech Pan tam nie patrzy:)
mniej wiecej znam historie swojego kraju.

Zalecałbym poznanie więcej niż mniej ;)
Jakkolwiek wnerwia mnie to, ze musze funkcjonowac w kraju sporo mniej rozwinietym i placic za wszystko jak w kraju rozwinietym.

Tak nie jest. Ceny w Anglii są wyższe niż w Polsce. Pańskie generalne wnerwienie jakoś mogę zrozumieć bo sam się czasem wnerwiam. Po prostu co innego z tym wnerwieniem robimy.
Mnie nie dziwi, ze po ponad 40 latach komuny jestesmy tu gdzie teraz. Watpie jednak, abysmy kiedykolwiek dogonili stary zachod, bo nasz wskaznik rozwoju gospodarczego, jest zbyt maly, abysmy mogli ich dogonic.

A ja Panu mówię, że jest szansa, że nie tylko dogonimy ale w długiej perspektywie niektóre z tych krajów przegonimy. Tylko, że to nie jest sprawa na kilka czy kilkanaście lat. Przecież my od końca XVIII wieku byliśmy pod różnego rodzaju okupacjami i to w czasie najdynamiczniejszego rozwoju gospodarki w historii świata (rewolucja przemysłowa, epokowe wynalazki, rozwój kapitalizmu). Chciałby Pan nadrobić 200 lat strat w lat 20 i to w okresie najsilniejszej konkurencyjności jaka kiedykolwiek miała miejsce? Trochę powagi.
Ktore z polskich firm sa zaawansowane technologicznie i co z tego wynika dla spoleczenstwa?

Pyta Pan jak związkowiec:) Nawiązując do wcześniejszych wpisów, zna Pan może takie firmy jak PESA, Newag czy Solaris? Czy 10 lat temu przypuszczałby Pan, że polska firma będzie produkować nowoczesne pociągi na eksport? Więcej wyobraźni i więcej długofalowego myślenia:)
Czyli ilu ludzi zatrudnia taki sektor?

Mniej więcej tylu ilu może zatrudniać po 20 latach transformacji w warunkach rekordowej konkurencyjności.Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.09.13 o godzinie 14:29
Katarzyna J.

Katarzyna J. Redaktor,
copywriter,
wirtualna asystentka

Temat: Szacun?

Mariusz G.:
Telefon kosztuje, wiec co sie beda wysilac, podczas, gdy nie zalezy im na osobie :)

Zawsze pozostają maile. Ale fakt, wtedy też trzeba zapłacić za prąd i dostęp do sieci :P

Temat: Szacun?

Piotr S.:
Mariusz G.:

Ale ja rozumiem, dlaczego jestesmy z tylu,

To dlaczego Pan tak marudzi jak rozkapryszony dzieciak? Zdrowy, młody facet a jęczy jak...;)

Też takie wrażenie odnoszę, panu Mariuszowi się "udało" bo dostał pracę w Niemczech i teraz może sobie z "wygodnej" pozycji narzekać na biedną Polskę. Panie Mariuszu, ja w 1990 roku zarabiałem w Niemczech więcej niż Pan dzisiaj, zarabiałem więcej niż większość moich niemieckich kolegów. Nie byłem jakimś specjalnym polskim patriotą ale tak z góry na Polskę nigdy nie patrzałem. Pan jest tam zwykłym inżynierem, takim jak dziesiątki tysięcy innych ale się Panu troszkę w głowię przewróciło?
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Szacun?

Piotr S.:
To dlaczego Pan tak marudzi jak rozkapryszony dzieciak? Zdrowy, młody facet a jęczy jak...;) Gdybym chciał zastosować taktykę uogólnień zastosowaną przez jedną z dyskutantek w sąsiednim wątku to napisałbym, że to cecha charakterystyczna młodego pokolenia, słabego charakterem, skoncentrowanego na kasie, wygodzie i konsumpcji, czerpiącego całymi garściami z wszechobecnego, prymitywnego intelektualnie i mentalnie kolorowego gówna, które to pokolenie nigdy nie miało szansy zasmakować, co to są realne problemy, a przez to docenić, że żyje we względnym luksusie. Ale ja nie stosuję uogólnień więc tego nie napiszę:) Za to zaproponuję Panu wycieczkę do krajów Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej, a szybko dojdzie Pan do wniosku, że Polska to całkiem fajny kraj. Niech Pan też popyta dziadków jak było za okupacji, a rodziców jak było latach 80-ych, kiedy były puste sklepy. Od razu się Panu polepszy. Wie Pan, spoglądanie na kraje wysokorozwinięte i porównywanie się do ich bogactwa ma sens wtedy jeśli powoduje u Pana działania zmierzające do skrócenia dystansu do nich. Jeśli natomiast powoduje u Pana frustrację i narzekanie to niech Pan tam nie patrzy:)

Nie ma to jak hura optymizm nie? Spoglanie na kraj z wlasnej perspektyty i Warszawki. Wystarczy cos wytknac i juz sie jest rozkapryszonym dzieciakiem. Przypominam panu, ze nie jestesmy w Afryce. Nie przekonuje mnie radosc kulawego, ktory czuje sie szczesliwy na widok kaleki bez dwoch nog. Nie rozumiem wiec argumentacji w stylu, prosze jechac do Afryki, Ameryki Lacinskiej, czy Azji, ktora w wielu przypadkach radzi sobie znaczniej lepiej jak my. To jakies zarty. W zyciu mozna isc sciezka Tysona lub Najmana, ktory zawsze znajduje wytlumaczenie dla obitej geby.
mniej wiecej znam historie swojego kraju.

Zalecałbym poznanie więcej niż mniej ;)

Zwykla zlosliwosc.....
Jakkolwiek wnerwia mnie to, ze musze funkcjonowac w kraju sporo mniej rozwinietym i placic za wszystko jak w kraju rozwinietym.

Tak nie jest. Ceny w Anglii są wyższe niż w Polsce. Pańskie generalne wnerwienie jakoś mogę zrozumieć bo sam się czasem wnerwiam. Po prostu co innego z tym wnerwieniem robimy.

Tak? Co innego pisza emigranci na forach, chyba ze mysli pan o mieszkaniach w centrum Londynu...
Mnie nie dziwi, ze po ponad 40 latach komuny jestesmy tu gdzie teraz. Watpie jednak, abysmy kiedykolwiek dogonili stary zachod, bo nasz wskaznik rozwoju gospodarczego, jest zbyt maly, abysmy mogli ich dogonic.

A ja Panu mówię, że jest szansa, że nie tylko dogonimy ale w długiej perspektywie niektóre z tych krajów przegonimy. Tylko, że to nie jest sprawa na kilka czy kilkanaście lat. Przecież my od końca XVIII wieku byliśmy pod różnego rodzaju okupacjami i to w czasie najdynamiczniejszego rozwoju gospodarki w historii świata (rewolucja przemysłowa, epokowe wynalazki, rozwój kapitalizmu). Chciałby Pan nadrobić 200 lat strat w lat 20 i to w okresie najsilniejszej konkurencyjności jaka kiedykolwiek miała miejsce? Trochę powagi.

Prosze mi wyjasnic jak dogonimy a nawet przegonimy? W oparciu o co te prognozy? Kolejny Hura Optymizm, komunaly z rekawa, no bo przeciez za 50 lat sie tu nie spotkamy, zeby sobie sprawdzic panska teorie.
Ktore z polskich firm sa zaawansowane technologicznie i co z tego wynika dla spoleczenstwa?

Pyta Pan jak związkowiec:) Nawiązując do wcześniejszych wpisów, zna Pan może takie firmy jak PESA, Newag czy Solaris? Czy 10 lat temu przypuszczałby Pan, że polska firma będzie produkować nowoczesne pociągi na eksport? Więcej wyobraźni i więcej długofalowego myślenia:)

Znam firmy, oczywiscie, wymienilby pan trzy, nawet jesli ma pan w glowie kolejnych 20, to prosze mi napisac ile jest to realnych miejsc pracy.
Czyli ilu ludzi zatrudnia taki sektor?

Mniej więcej tylu ilu może zatrudniać po 20 latach transformacji w warunkach rekordowej konkurencyjności.

Po 20 latach to wiecej firm zlikwidowano niz stworzono lub sprzedano kolesiom na przetargach za gowniane pieniadze.

Od jakiegos czasu zauwazylem pewien trend na tego typu forach. Wystarczy ocenic obecna sytuacje, cos wytknac, a natychmiast pojawia sie jeden lub dwoch zadowolonych, ktorzy w morzu tekstu znajduja jedno zdanie i probuje z odstepstwa od reguly uczynic dogmat. Jesli napisze, ze sluzba zdrowia nie funkcjonuje dobrze, pojawi sie pacjent kliniki, ktory akurat ma inne doswiadczenia i probuje powiedziec, ze wszystko jest w porzadku, bo on akurat przezyl. Jesli napisze o kiepskim stanie drog, przyjdzie ktos, kto wrzuci obrazek nowo oddanej trasy S3 i w oparciu o niego bedzie twierdzil, ze drogi sa okay. Nic nie jest na 100%, na kazdy argument mozna znalezc kontrargumet. Zawsze mozna znalezc kraj biedniejszy, kontrastujac sytuacje kiepska z fatalna. To prawda w Korei Polnocnej jest sto razy gorzej.
Mariusz G.

Mariusz G. Bordnetz Ingenieur,
Semcon

Temat: Szacun?

Andrzej P.:
Też takie wrażenie odnoszę, panu Mariuszowi się "udało" bo dostał pracę w Niemczech i teraz może sobie z "wygodnej" pozycji narzekać na biedną Polskę. Panie Mariuszu, ja w 1990 roku zarabiałem w Niemczech więcej niż Pan dzisiaj, zarabiałem więcej niż większość moich niemieckich kolegów. Nie byłem jakimś specjalnym polskim patriotą ale tak z góry na Polskę nigdy nie patrzałem. Pan jest tam zwykłym inżynierem, takim jak dziesiątki tysięcy innych ale się Panu troszkę w głowię przewróciło?
To sa tylko luzne dygresje, a ja zawsze pisalem, ze wolalbym zyc i mieszkac w Polsce, a nie wyjechalem z milosci do Niemcow. Zreszta w Polsce jestem co tydzien na weekend. To nie jest opinia rozkapryszonego Mariusza, to pewien konsensus z przemyslen wlasnych i kolegow, ktorzy akurat tu nie pisza. Zapraszam do Gifhorn, siedzi tu mnostwo ludzi z dawnego FSO i Deawoo Polska. Tyle, ze teraz buduja swiat VW. A w piatki zapraszam na autostrade A2, gdzie doskonale widac ile spracowanego ludu gna do polskiego dobrobytu.
Polska sie zmienila, jest lepsza niz byla, jest bardziej kolorowa i nowoczesna. Jednak mam wrazenie, ze stanela w miejscu, ze wiele kluczowych spraw jest wciaz nogami w komunizmie. Zaniedbana sluzba zdrowia, skandaliczne terminy wizyt lekarskich, slabiutka edukacja, ogromna liczba emigrantow (brak podatkow w Polsce), sklocona i zajeta soba scena polityczna, gigantyczne zadluzenie. Ale nic tam, zawsze mozna wskoczyc w gajerek, psiknac sie Bossem i w skorzanym fotelu plynac na fali optymizmu, widzac swiat z wysokiego biurowca.

Temat: Szacun?

Mariusz G.:
To sa tylko luzne dygresje, a ja zawsze pisalem, ze wolalbym zyc i mieszkac w Polsce, a nie wyjechalem z milosci do Niemcow. Zreszta w Polsce jestem co tydzien na weekend.

No i to jest być może, część problemu. Dla mnie Niemcy stały się domem, ojczyzną, dzielnicą czy wsią, można to nazwać jak się chce. Nie jeździłem na weekend do Polski lecz jeździłem z moimi niemieckimi dziećmi na weekend w Bawarii albo do Holandii czy Belgii albo z niemieckimi przyjaciółmi na wypad kręglarski w góry Harz czy nad Mozelę albo na poważne pijaństwo u Ballermanna na Majorkę. No i chodziłem do lokalnego pubu, w którym rzadko bywali Polacy na saksach za to wielu ciekawych "lokalnych" ludzi. Czasem chodziłem do muzeum albo na koncerty... itd..itp..

Na Polskę nie patrzyłem jednak nigdy "z góry" lecz co najwyżej "z boku", doceniając to co się zmieniło i wiedząc, że jeszcze wiele rzeczy jest do zrobienia. Narzekanie nikomu nie pomoże i nic nie zmieni bo mimo tych wielu mankamentów to co zrobiono w Polsce to jest i tak o wiele więcej niż przeważająca większość ekspertów 20 lat temu zakładała.

Nie zawsze można zjeść ciastko i mieć ciastko, proste.. :)

konto usunięte

Temat: Szacun?

Mariusz G.:

Nie ma to jak hura optymizm nie?

Nie wiem, w której mojej wypowiedzi dostrzegł Pan "hura optymizm", ale cieszę się, że jednak coś optymistycznego Pan zauważa.
Spoglanie na kraj z wlasnej perspektyty i Warszawki.

Widzi Pan, mieszkam od urodzenia w Warszawie ale rodzinę i powinowatych mam w dużych miastach, małych miasteczkach i wsiach. Bywam u nich od czasu do czasu i wiem jak tam jest. A sformułowanie "Warszawka" jest charakterystyczne dla zakompleksionych buraków, a Pan przecież takowym nie jest, więc po co to...?
Wystarczy cos wytknac i juz sie jest rozkapryszonym dzieciakiem.

A Pan to wytyka w jakimś celu czy żeby tylko tak pomarudzić? Czy Pana i Pana koledzy macie jakieś propozycje co zrobić, żeby było lepiej? Co do tej pory zrobiliście żeby w Polsce było lepiej? Czy oprócz odpowiedzi "nic" lub "eeee...że co?" usłyszałbym coś więcej? To dobrze że podnosi Pan jeden czy drugi problem, ale sposób w jaki Pan to robi jest po prostu słaby.
Przypominam panu,

Warto byłoby aby jednak używał formy grzecznościowej. Po pierwsze dlatego, że tak jest kulturalnie. Po drugie dlatego, że zwraca się Pan do osoby starszej od Pana. Po trzecie dlatego, że ja używam wobec Pana formy grzecznościowej. Gdybym był złośliwy mógłbym znowu zrobić uogólnienie dot. młodego pokolenia, ale na szczęście nie jestem:)
ze nie jestesmy w Afryce. Nie przekonuje mnie radosc kulawego, ktory czuje sie szczesliwy na widok kaleki bez dwoch nog. Nie rozumiem wiec argumentacji w stylu, prosze jechac do Afryki, Ameryki Lacinskiej, czy Azji, ktora w wielu przypadkach radzi sobie znaczniej lepiej jak my. To jakies zarty.

Do pewnego stopnia. A także odpowiedź na Pana bezwartościowe marudzenie. Nie chodzi o to, żeby się Pan cieszył cudzym nieszczęściem ale żeby umiał docenić to co ma. Ktoś kto nie umie docenić tego co ma, nie będzie umiał też docenić tego co chciałby mieć.
W zyciu mozna isc sciezka Tysona lub Najmana, ktory zawsze znajduje wytlumaczenie dla obitej geby.

Pan nie idzie ścieżką Tysona.

>
Tak? Co innego pisza emigranci na forach, chyba ze mysli pan o mieszkaniach w centrum Londynu...
Takie rzeczy sprawdza się na podstawie statystyk i danych ekonomicznych, a nie na forach dla emigrantów. A tak przy okazji, dlaczego Anglicy tak chętnie przyjeżdżają imprezować do Krakowa, bo bardzo kochają zabytki?;)

Prosze mi wyjasnic jak dogonimy a nawet przegonimy? W oparciu o co te prognozy? Kolejny Hura Optymizm, komunaly z rekawa, no bo przeciez za 50 lat sie tu nie spotkamy, zeby sobie sprawdzic panska teorie.

No właśnie. Nie spotkamy się. Tu jest Pana problem, że dla Pana liczy się tylko tu i teraz, a obecnej rzeczywistości nie potrafi Pan zaakceptować, jednocześnie nie proponując/robiąc nic co mogłoby poprawić sytuację. Tylko narzeka Pan z daleka. Skoro jedni wyjeżdżają, inni narzekają, a jeszcze inni wyjeżdżają i narzekają to jak ma być lepiej?

Znam firmy, oczywiscie, wymienilby pan trzy, nawet jesli ma pan w glowie kolejnych 20, to prosze mi napisac ile jest to realnych miejsc pracy.

A są jakieś nierealne miejsca pracy?

Po 20 latach to wiecej firm zlikwidowano niz stworzono lub sprzedano kolesiom na przetargach za gowniane pieniadze.

No i? Pańskie biadolenie zmieni ten stan rzeczy? A kolesiom sprzedawano bez przetargów:)
Od jakiegos czasu zauwazylem pewien trend na tego typu forach. Wystarczy ocenic obecna sytuacje, cos wytknac, a natychmiast pojawia sie jeden lub dwoch zadowolonych,

Znowu skucha. Tak się składa, że ja należę do niezadowolonych. Ale nie biadolę na publicznym forum bo nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem, w którym biadolenie poprawiłoby komuś sytuację.
ktorzy w morzu tekstu znajduja jedno zdanie i probuje z odstepstwa od reguly uczynic dogmat.

Tu nie było takiej sytuacji.
Jesli napisze, ze sluzba zdrowia nie funkcjonuje dobrze, pojawi sie pacjent kliniki, ktory akurat ma inne doswiadczenia i probuje powiedziec, ze wszystko jest w porzadku, bo on akurat przezyl. Jesli napisze o kiepskim stanie drog, przyjdzie ktos, kto wrzuci obrazek nowo oddanej trasy S3 i w oparciu o niego bedzie twierdzil, ze drogi sa okay. Nic nie jest na 100%, na kazdy argument mozna znalezc kontrargumet. Zawsze mozna znalezc kraj biedniejszy, kontrastujac sytuacje kiepska z fatalna. To prawda w Korei Polnocnej jest sto razy gorzej.

To już takie ble ble ble.

Ale pozdrawiam Pana, życząc więcej optymizmu i ukierunkowania na działanie i szukanie rozwiązań, bo samo narzekanie na forum jeszcze nikomu nie pomogło.
Marcin Bidziński

Marcin Bidziński Inspektor nadzoru,
kierownik budowy,
projektant
instalacj...

Temat: Szacun?

Temat zainicjowany pytaniem o frekwencję odpowiedzi w rozmowach kwalifikacyjnych i wysłanych si-wi, kończy się na wzajemnym wytykaniu sobie racji, i to jeszcze w stylu "moja jest mojsza niż twojsza" znanego z pewnego polskiego filmu...

Panowie, ogarnijcie się, bo młodzież X, Y czy nawet Z też to czyta... ;-) Nie róbcie z rzeczowej konwersacji sejmowego posiedzenia (p)osłów... ;-)

Pozdrawiam.



Wyślij zaproszenie do