Temat: Pracodawcy gratulują MEN hodowli ludzi ograniczonych.
Jeden z przebojów to tzw. egzamin opisowy, tylko opisowy w niektórych szkołach medycznych wprowadzony jakiś czas temu. Polega to na tym, iż np. przyszli technicy masażyści opisywali ze szczegółami jak wygląda masaż od strony praktycznej. Nie dopuszcza się ich do egzaminu praktycznego z pacjentami, co było podstawą na początku dziennym jeszcze w połowie lat 90-tych. A absolwencie byli dobrym "towarem eksportowym" także zagranicą. Taki skończony medyk w MSZ, miał ilość godzin porównywalną do koledżu.
Ale to jeszcze nic, można przykładowo w Polsce ukończyć licencjat z fizjoterapii poprzez przygotowanie plakatu jak egzamin dyplomowy. Mało tego absolwenci przyznają czasem iż nie widzieli pacjentów.
Tak się dzieję obecnie nie tylko w tych zawodach.
Na szczęście są inne plany, obawiam się że teraz zabiegi wykonywać się będzie podczas egzaminu na lalkach :). Są kwestie których komentować po prostu nie warto. Wystarczy w takim razie pacjentowi dać dvd z instrukcją jak ma sobie zabieg wykonać w domu.
Rozmowa rekrutacyjna: - Co pan potrafi?
- Napisać jak jeździć samochodem do pacjenta.
- Rozwiązywać klucz zadań.
- Wiem gdzie co jest w internecie.
- Jak ściągnąć pdf z najnowszą książką z rehabilitacji za free.
- Skorzystać z dotacji na kurs, który tak naprawdę powinien być w programie podstawowym studiów/ szkoły.
- Wiem jak zrobić trzy masaże orientalne i masaż kamieniami bo widziałem to na youtub'ie.
- Chyba mogę też wpisać, iż jestem instruktorem jogi bo byłem na weekendowym kursie.
To taki education fiction, ale czy na pewno?
Tak można o wielu zawodach, to dla jasności tylko przykład :).
Ten post został edytowany przez Autora dnia 02.08.13 o godzinie 13:54