Temat: Poradźcie, jak znaleźć inteligentnego absolwenta do...
No dobrze, myślę, że za kilka tygodni będzie czas na podsumowanie. Wygląda na to, że będę miał ogromną próbę tego mojego "killerskiego" testu i podzielę się statystykami i wnioskami.
Odniosę się pokrótce do niektórych wątków (moje pokrótce oznacza post na mniej niż 3 ekrany ;).
Co do biur karier - dziękuję za ciekawą sugestię, ale myślę, że absolwenci szukają pracy na dużych portalach pracy po prostu. Indywidualne docieranie nie ma tu wielkiego sensu, nie szukam np. przyszłego biotechnologa.
Co do wymagania inteligencji - faktycznie - jeśli modelka ma być wysoka, to asystent może być inteligentny - to cecha wrodzona (Michał, jaka obecnie obowiązuje teoria inteligencji?), nie mamy na nią wpływu, nie jest to dyskryminacja - ludzie, którzy np. nie umieją liczyć i precyzyjnie, logicznie myśleć i analizować tekstu (to mniej więcej testuje mój test), mogą się doskonale sprawdzić na stanowiskach, choćby sprzedażowych czy technicznych, gdzie "intelektualiści matematyczno-werbalni" zupełnie by się nie sprawdzili. Więc to nie jest oceniające, aczkolwiek daje do myślenia, że 60% absolwentów nie zna matematyki na poziomie szkoły podstawowej... Michał już wytłumaczył, że to norma i zgadzam się, niestety. Mogę dodać, że druga połowa nie umie pisać, a trzecia połowa ;), czytać itd. No ale czasem zdarza się ktoś wybitny, kto, jak w mojej podstawówce 30 lat temu, ma odznakę "dobrze liczę, "dobrze czytam" i "dobrze piszę" ;).
Co do niestandardowych form rekrutacji - na pewno jest to ciekawe, ale wydaje mi się, że już sam test jest czymś ciekawym i oryginalnym - jeśli ktoś go zrobi to już świadczy o tym, że mu zależy, że rozumie polecenia itd. Większość pracodawców przegląda życiorysy i potem zaprasza na rozmowę i wybiera na podstawie "wrażenia", a jaki życiorys zawodowy może mieć osoba świeżo po studiach? Praca kelnerki w wakacje? Kółko naukowe/różańcowe? A co ma "wrażenie" do sprawdzenia się w pracy? Może wręcz korelować ujemnie - jeśli ktoś jest "wygadany", to często dużo gorzej radzi sobie w zadaniach pisemnych, bo kompensuje to właśnie dobrymi kontaktami interpersonalnymi, a osoba nieśmiała może mieć świetny wynik w teście. Oczywiście Google robiąc oryginalne kampanie i przesiewając setki tysięcy kandydatów, wie, co robi, podobnie jak inne duże firmy. Ja mam małą, więc tym bardziej nie stać mnie na błędy rekrutacyjne.
Co do określania ilorazu inteligencji czy centyli - jak najbardziej, nie ma to sensu. Powiedziałbym nawet, że mój błąd pomiaru to mogą być ok. 2 zadania, to znaczy osoba, która zrobi 2 zadania więcej, niekoniecznie jest lepszym kandydatem czy jest bardziej inteligentna, niż osoba, która zrobi 2 zadania mniej - zbyt krótki test, zbyt wiele czynników losowych. Będę intensywnie pracował nad tym, kogo zaproszę do dalszego etapu - jeśli Michał znajdzie czas, to może poproszę o konsultacje (oczywiście bez przekazywania bazy maili, tylko po anonimowym ID). To trochę musztarda po obiedzie, bo powinienem u eksperta zamówić sam test, ale dzięki GL następnym razem będę mądrzejszy - wydawało mi się, że skoro zagadnienia inteligencji były w dzieciństwie moim hobby, coś wiem o psychometrii i miałem ten przedmiot na studiach, to mogę sam konstruować narzędzie, a to przecież zawód jak każdy inny i jestem absolutnym laikiem w porównaniu z ekspertem takim jak Michał. Więc tutaj, przyznaję, nie zachowałem się zbyt inteligentnie, a Michał mógł od razu napisać "poczekaj, zrobię ci profesjonalny test, bo nic o tym nie wiesz, gorzej, wydaje ci się, że wiesz" ;). Może zresztą napisał, a nie zrozumiałem sugestii ;).
Ale z drugiej strony - o ile lepszy taki test niż żaden, o ile testuje te zdolności, które są potrzebne w pracy! Dostałem na przykład kilka sympatycznych maili, napisanych piękną polszczyzną, logicznych, bez błędów, przekonujących - widać - osoby na poziomie, myślące i piszące, do tego ciekawy życiorys i osiągnięcia zawodowe. No i zaglądam do testu, a tam 1/7 lub 2/7 (to jest naprawdę słaby wynik, cokolwiek nie powiedzieć o teście, a taki wynik ma niemały procent kandydatów)... No i co - przecież nie można powiedzieć o kimś takim, że jest nieinteligentny... Jest inteligentny inaczej :). I piszę to bez złośliwości i z szacunkiem dla tych osób - są różne typy czy też profile inteligencji, przyznam się publicznie, że mam IQ techniczne i wyobraźnię przestrzenną chyba na poziomie osoby lekko upośledzonej umysłowo - złożenie mebla z IKEI jest dla mnie wyzwaniem (po tym wyznaniu już nigdy nie dostanę pracy jako monter mebli, trzeba uważać, co się pisze publicznie ;). Tak więc ktoś patrząc na mnie jak z miną kretyna kompletuję śrubki i nakrętki i próbuję zrozumieć te ikeowskie rysunki, pomyślałby - totalny idiota, czy on umie obsłużyć komputer, skoro skręcenie szafki go przerasta? A znałem kiedyś osobę lekko upośledzoną umysłowo (miała problemy np. z mówieniem, nie mówiąc o liczeniu/pisaniu), która była geniuszem technicznym - potrafiła wszystko naprawić, zmontować - brała do ręki zepsuty mechanizm, rozkręcała go na części i skręcała na nowo itd. - z kolei ja nie umiem założyć piór wycieraczek w samochodzie (ale walczę z tym i stosuję różne strategie - porównuję jak były założone, jedną zostawiam, analizuję ;)... Więc prawda jest taka, że inteligencja to wiele wymiarów i wiele aspektów - żadna liczba nie odda jej złożoności. Więc pamiętajmy, żeby nie szafować generalnymi ocenami mądry/głupi - zwykle każdy z nas jest w czymś bardzo dobry, a w czymś kiepski - osoby absolutnie równe we wszystkich wymiarach inteligencji zdarzają się chyba równie rzadko, co geniusze.
Chyba już zrozumiałem, dlaczego potrzebuję kogoś inteligentnego (2-3 odchylenie), a do większości zawodów wystarcza powiedzmy IQ 85-115, czyli po prostu przeciętne - taki iloraz inteligencji ma (sic!) wielu lekarzy, inżynierów, prawników (no, może nie 85, ale 100-110 jak najbardziej). I nie są źli ani głupi. Ale przez 30 lat robią to samo! W końcu się nauczą (niestety czasem kosztem pacjentów/klientów).
A u mnie każdy projekt jest inny - raz robimy filmy wideo, raz system ekspercki, potem animacje dla dzieci, a nagle trzeba zrobić pieczątkę czy zarezerwować hotel, a zaraz potem duża kampania reklamowa... Dużo zabawy, ale takiej pracy nie można się "nauczyć", trzeba właśnie być inteligentnym, bo każdy dzień to wyzwanie - ja na przykład pierwszy raz robię tak dużą rekrutację (kilka tysięcy kandydatów zamiast kilkuset) i jestem równie podekscytowany, co przerażony - np. uświadomiłem sobie, że muszę zmienić formalną siedzibę mojej firmy z prywatnego mieszkania na biuro, bo jeszcze ktoś zadzwoni mi dzwonkiem do domu, ja wyskoczę w dresie (lub gorzej), a on, że wpadł w sprawie pracy, bo akurat mieszka blisko, więc chętnie osobiście porozmawia :). Chociaż jedno muszę przyznać - miałem tylko dwa telefony w sprawie pracy. Nie wiem czy to dobrze (ludzie umieją czytać i słuchają próśb), czy źle (ludziom się nie chce, numer telefonu jest na stronie i nawet działa). Mnie to akurat cieszy, bo telefon jako pożeracz czasu można tylko porównać z dyskusjami na GL ;)).