Temat: Pogadajmy o zatrudnianiu kobiet
Agnieszka M.:
żyjemy w kraju ludzkich wymówek. Zawsze szukamy przyczyn swoich niepowodzeń dookoła - nie mam pracy bo mnie nie chcą, bo pracodawcy są źli, bo tacy albo inni. Bo jestem kobietą, mam dziecko, męża...
1. Od dawna się zastanawiam, czy dało by się założyć wątek, grupę POZYTYWNI. Pani wypowiedz, to jedna z wypowiedzi na tak :). Ale obawiam się że od razu uznano by to za propagandę sukcesu czy budowanie nierealnego świata. Poza tym w tym kraju ponoć nie jest normalne aby nie narzekać. Akurat nie zatrudniam ale zawodowo ściśle współpracuję z innym personelem. Tak z mojego doświadczenia najmniej spóźniają się na spotkania, zabiegi te kobiety, które mają najwięcej na głowie, bo po prostu nie stać ich na luksus przełożenia spotkania.
Z innej strony, na zabiegi najmniej spóźniają się kobiety które same prowadzą własną firmę, mają dzieci, wiele innych powinności. No cóż, może to u nich kwestia własnych doświadczeń, brania czego się tylko da w swoje ręce i kierowania swoim życiem.
a ile kobiet ma odwagę się przyznać, że nie dostało pracy bo nie spełniało realnych, zawodowych wymagań, albo zawaliło
2. Dla mnie jest przebojem weekendowa rozmowa mojej znajomej w dobrej restauracji (z reklamy) Znajoma pyta - bo okazało się że kilku propozycji z karty było już brak o godzinie 17 00 - a co by pani tak na prawdę wybrała na moim miejscu? A dziewczyna patrzy i mówi:
- Szczerze, to ja bym poszła z chęcią do Maka.
No przynajmniej szczera dziewczyna :). A co tam będzie jakiemuś restauratorowi nabijać kasę:).
3. Miała miejsc taka scena. Kobieta podjechała po jakieś iglaki, wyskoczyła w szpileczkach do sklepu ogrodniczego. Wracając do samochodu z jakimś krzakiem, kopnęła o wystający krawężnik/płytę de facto już na wjeździe. Połamała chyba buta, zaklęła siarczyście. Ale przeszła spokojnie obok roześmianych tą sytuacja widzów, wzięła stojący obok szpadel i ku zdziwieniu wszystkich szybkimi ruchami, wykopała wystającą płytę z ziemi, przyklepała ziemie i położyła płytę prosto.
Wszyscy pozostali bez słowa. Tak mi się jakoś przypomniała ta scena, u nas to już jest taka anegdota, aczkolwiek daje do myślenia, tym bardziej że wiadomo w jakim miejscu to się stało. Poza tym korzeń ze ściętego drzewa, który rozrywa dalsze płyty, stoi tam nadal :(.
Jak to później skomentował jeden ze zdumionych gapiów:
- Ja pierniczę, no taką kobietę to bym zatrudnił od zaraz.
No nic dodać, nic ująć :)
4. Na ostatnim kursie, pod koniec w sali pozostawały czyjeś długopisy, nawet koszulka, puste kubki po kawie, itd. Obserwowałem to spokojnie. Wszyscy rozbiegli się do autobusów na pociągi, do samochodów. Zanim odetchnąłem i zdążyłem się ruszyć wyprzedziła mnie jedna kursantka. Bez komentarza posprzątaliśmy wspólnie. Tak przy okazji matka trójki dzieci, prowadzi własny gabinet, pracuje na swoim, ale to pewnie zbieg okoliczności :).
Ten post został edytowany przez Autora dnia 24.06.13 o godzinie 13:07