Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Skrócę... i wypunktuje

Grzegorz U.:
Zresztą dokładnie tak zrobił Głupi Rząd z autostradą A4 Katowice-Kraków, wybudował sobie za własną kasę, na własnej ziemi a potem dał firmie prywatnej a niech sobie zarabia i łupi kierowców.
Nie do końca tak, ale akurat A4 Stalexportu to jeden z większych wałków transformacji

Polska będzie konkurencyjna wtedy kiedy Chińczyk, Japończyk czy choćby Francuz który przyjedzie do nas w interesach będzie pod takim wrażeniem naszych miast, dróg, infrastruktury, udogodnień i możliwości że postanowi wybrać nasz kraj bez żadnej strefy ekonomicznej i będzie płacił podatki tak jak każdy Polak który tu chce prowadzić biznes.
Tak.... ale:

SSE mają inny cel. Przy planowaniu inwestycji mają zwiększyć jej ROI (kompensuijąc nakłady inwestycyjne korzyściami podatkowymi)

To dobry deal dla obu stron bo strona rządowo/samorządowa ma:
- miejsca pracy (podatki wszyscy płacą)
- 1 miejsce pracy w SSE to średnio ok 3 następne w podmiotach kooperujących
- inwestycje najczęściej budują firmy lokalne /. krajowe - vide cash zostaje w kraju

No i wbrew pozorom inwestycje w SSE są obwarowane masą zapisów i bardzo łatwo stracić korzyści (i jest to okresowo weryfikowane) - wiem bo sam robie raporty z działania dużej spółki w strefie (notabene oddalonej o kilkaset km od niej)

Inwestor zyskuje:
- optymalizację podatkową
- w sumie tańszą kosztowo lokalizację niż alternatywne...

W innym przypadku firmy z tzw. stref będą działały na takiej samej zasadzie jak Centra Handlowe w dużych miastach. Wchodzi CH na darmowej ziemi buduje swoją siedzibę,
Pan żartuje sobie....

Nigdy nie słyszałem o darmowej ziemi pod CH. Proszę o choćby jeden przykład ( widziałem dużo ich biznesplanów)

70 sklepów w CH do których jest dalej (trzeba wydać na paliwo i dojechać lub jeśli się nie ma auta i jest 85 letnią staruszką wsiąść do autobusu i w dzień taki jak dziś 38 st. pojechać po chleb bo lokalna piekarnia upadła)

no tak...
mega argument... tyle ze nieprawdziwy bo akurat chleb i zakupy spożywcze raczej robi się lokalnie lub w dyskontahc
i te nowe 70 sklepów działa świetnie (niby) bo towary muszą być droższe 2 razy ponieważ zamiast 300zł do spółdzielni 30tys zł czynszu wędruje co miesiąc do CH które tą kasę
Sam Pan tą głupotę wymyślił?

Widział Pan kiedyś mały sklepik spożywczy w CH?

Zdaje się że coś tu Pańska koncepcja padła (zupełnie inne typy sklepów pojawiają się w CH niż solo)

A Centrum ma 20 lat bez podatku.
Ciekawe które.... choćby jeden przykład...

(Dla Pana wiadomości CH są obliczane na zwrot po 7-10 latach, do tego czasu nie płacą zazwyczaj podatków bo koszty podatkowe - [głównie amortyzacja podatkowa oraz utrzymanie bieżące ] przekraczają przychody podatkowe - czynsze

W ten sam sposób firmy zagraniczne które nie płacą podatków wykańczają firmy polskie które muszą płacić wszystko
A konkretnie to które nie płacą podatków...

Bo myli Pan optymalizację CIT z płaceniem podatków

> i w ten
sposób wpływy do budżetu maleją a kapitał zagraniczny rośnie.
No tak przecież budżet nic nie dostaje....
A to brak kapitału w Polsce powoduje że pensje nie rosną. Gdyby Polacy kupowali od Polaków a za granicę tylko sprzedawali tak jak robi wiele Anglików, Niemców, Francuzów to cała forsa leżałaby w Polsce a Polacy obracaliby nią sami i rosły by pensje w kraju, ceny pewnie też ale i pensje i jakość życia.

Powinien Pan za to dostać Nobla....
Tyle że kiedyś ktoś to próbował już robić... bez większego skutku

\
Weźmy przykład Norwegii która nie jest w Unii nie musi mieć określonego importu,

Buahahha.....a to gdzieś UE wymusza import?

importuje niewiele bo ma nieliczne społeczeństwo

No wow....
a eksportuje masę gazu, ropy i innych surowców,
Bo je ma
mimo że ceny są 4 razy wyższe niż w Polsce ludzie są bogaci bo pensje są 10 razy wyższe.
Ani nie są 4 x wyższe ceny ani 10x więcej zarabiają...

Jest takie słowo klucz - wartość nabywcza i tak NORWEGOWIE MAJĄ JĄ DUŻO WIĘKSZE NIŻ POLACY

Norweg u siebie żyje w dostatku a za granicą jest bogaczem. A kraj jest najwyżej rozwinięty na świecie.
Nie było by tak gdyby kraj nie był oparty na ropie i gazie.
I wiem co mówie bo spędziłem tam kilka mcy na studiach

Gdyby Polska załatwiła dla polskich firm specjalne strefy ekonomiczne w innych krajach EU
Na zachodzie ich nie ma bo tam się inaczej dofinansowuje inwestycje (i raczej nacjonalistycznie)
A Polskie firmy wbrew pozorom inwestują w strefach w innych krajach ex-bloku wschodniego

konto usunięte

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Leszek Z.:
Skrócę... i wypunktuje

Grzegorz U.:
Zresztą dokładnie tak zrobił Głupi Rząd z autostradą A4 Katowice-Kraków, wybudował sobie za własną kasę, na własnej ziemi a potem dał firmie prywatnej a niech sobie zarabia i łupi kierowców.
Nie do końca tak, ale akurat A4 Stalexportu to jeden z większych wałków transformacji
W tej kwestii nie podyskutujemy;-) bo nie ma o czym.
Polska będzie konkurencyjna wtedy kiedy Chińczyk, Japończyk czy choćby Francuz który przyjedzie do nas w interesach będzie pod takim wrażeniem naszych miast, dróg, infrastruktury, udogodnień i możliwości że postanowi wybrać nasz kraj bez żadnej strefy ekonomicznej i będzie płacił podatki tak jak każdy Polak który tu chce prowadzić biznes.
Tak....
tu jak widzę zgodził się Pan ze mną...

ale:

SSE mają inny cel. Przy planowaniu inwestycji mają zwiększyć jej ROI (kompensuijąc nakłady inwestycyjne korzyściami podatkowymi)

To dobry deal dla obu stron bo strona rządowo/samorządowa ma:
- miejsca pracy (podatki wszyscy płacą)
- 1 miejsce pracy w SSE to średnio ok 3 następne w podmiotach kooperujących
- inwestycje najczęściej budują firmy lokalne /. krajowe - vide cash zostaje w kraju
TO prawda jedną z niewielu korzyści przynajmniej pozornych jest to że zarabiający pracownicy płacą w kraju podatki, ale mój brat pracował w 2 firmach które korzystają z udogodnień działając w strefie i zarobki nie powalają biorąc pod uwagę ilość korzyści które otrzymują firmy. Za granicą zarobki są wyższe mimo że nie ma tam strefy.

No i wbrew pozorom inwestycje w SSE są obwarowane masą zapisów i bardzo łatwo stracić korzyści (i jest to okresowo weryfikowane) - wiem bo sam robie raporty z działania dużej spółki w strefie (notabene oddalonej o kilkaset km od niej)
Tutaj muszę Panu uwierzyć na słowo mimo że to jedynie moje teoretyczne założenie
Inwestor zyskuje:
- optymalizację podatkową
- w sumie tańszą kosztowo lokalizację niż alternatywne...
TO wiemy wszyscy, inwestor otrzymuje tyle aby wybrał Polskę mimo tego że mu ona nie odpowiada.

W innym przypadku firmy z tzw. stref będą działały na takiej samej zasadzie jak Centra Handlowe w dużych miastach. Wchodzi CH na darmowej ziemi buduje swoją siedzibę,
Pan żartuje sobie....

Nigdy nie słyszałem o darmowej ziemi pod CH. Proszę o choćby jeden przykład ( widziałem dużo ich biznesplanów)

To w ramach tzw. partnerstwa publiczno-prywatnego odbywa się w wielu miastach, samorządy przekazują ziemię na bezpłatną dzierżawę na okres np. 25 last jak w Sojcu-Zdroju pod budowę AquaParku, na 30 lat jak w Łomży pod budowę centrum Handlowo-Komunikacyjnego przykładów są jak nie setki to napewno dziesiątki.
70 sklepów w CH do których jest dalej (trzeba wydać na paliwo i dojechać lub jeśli się nie ma auta i jest 85 letnią staruszką wsiąść do autobusu i w dzień taki jak dziś 38 st. pojechać po chleb bo lokalna piekarnia upadła)

no tak...
mega argument... tyle ze nieprawdziwy bo akurat chleb i zakupy spożywcze raczej robi się lokalnie lub w dyskontahc
Heh dzisiaj... bo już Lidl wybudował się na każdym niemal osiedlu, ale jeszcze 5 lat temu jak żyła moja babcia która miała od 10 lat pod swoim domem mały sklepik spożywczy na os. Witosa w Katowicach wtedy nie było na osiedlu ani jednego sieciowego dyskontu. Sklepik upadł bo bogatsi klienci z osiedla przerzucili się na C.H Auchan które wybudowano 4 km od osiedla i nikt już nie kupował w osiedlowych sklepach więcej niż pojedyncze produkty. Auchan zresztą też (obiło mi się o uszy bo 3 wujków jest radnymi) że otrzymał na 30 lat działkę w bezpłatną dzierżawę ale nie dam sobie głowy uciąć. Wtedy babcia nawet w upalne dni była zmuszona dreptać na (super udogodnienie) BEZPŁATNY autobus podstawiany na osiedlu dla klientów który do C.H. Auchan dowoził. Dopiero 3 lata temu wybudowano bliżej Lidla, ale to bliżej to jest na 2 końcu osiedla więc i tak starsze osoby muszą przejść 0,5 km do przystanku i 3 przystanki przejechać autobusem do Lidla. Nie chce sie tego widzieć albo się jest obojętnym kiedy się samemu jeździ samochodem.
i te nowe 70 sklepów działa świetnie (niby) bo towary muszą być droższe 2 razy ponieważ zamiast 300zł do spółdzielni 30tys zł czynszu wędruje co miesiąc do CH które tą kasę
Sam Pan tą głupotę wymyślił?
Nie mam przynajmniej 5 znajomych którzy mają nieduże sklepy w C.H. i handlują na potęgę ale w miesiącu ich zysk stonowi jedynie zysk średnio z 2 sobót, resztę miesiąca handlują.... na czynsz od 30-40 tys mies. a produkty są tam 2 razy tańsze niż np. w internecie gdzie Ci sami Panowie handlują również. Więc to nie głupota...
Widział Pan kiedyś mały sklepik spożywczy w CH?

Pan raczy żartować, nie o to mi chodziło... Który przedsiębiorca z tych mających od 10 lat sklepy osiedlowe, dorobił się na nich aż tak aby było go stać na wynajęcie miejsca w C.H.??? Ale mimo to uświadomię Panu że niektórzy próbują wejść do C.H. nawet z małych osiedlowych sklepów i znam kilka osób które miały małą spożywkę weszło C.H. i oni się lekko przebranżowili i otwarli w C.H. sklepik ze zdrową żywnością tzw. Mały sklepik w C.H. i jednak to wciąż spożywczy/ Więc TAK widziałem kilkadziesiąt małych sklepików spożywczych w C.H. (podobnie i stoiska z owocami które stoją w C.H. to też małe i wciąż spożywcze)

Zdaje się że coś tu Pańska koncepcja padła (zupełnie inne typy sklepów pojawiają się w CH niż solo)
Nie do końca, co to znaczy zupełnie inne??? Że w mieście było zapotrzebowanie na buty, odzież i jedzienie oraz RTV a w C.H. sprzedaje się tłok do silników, pontony i sprzęt szpiegowski??? Przecież lokalny rynek ma zawsze swoje zapotrzebowanie i określone sklepy muszą być pozatym jeśli w C.H. nie ma np. obuwia to lokalny sklep obuwniczy nie upadnie bo nie ma konkurencji nieprawdaż??? więc jak zupełnie inne. Może chodziło Panu o to że lokalny sklep n. sprzedawał obuwie z polskiej fabryki a w C.H. wszedł adidas i już wszyscy w mieście mają 3 paski na butach i sklep lokalny upada i polska fabryka traci?? to byłby raczej argument na moją korzyść...
A Centrum ma 20 lat bez podatku.
Ciekawe które.... choćby jeden przykład...
hmmm Proszę zerknąć na statystyki i dane w internecie, ja nie mówię że nikt nic nie płaci ale jak się porówna przychód i podatek to widać że realnie płacą tyle co nic. Każde C.H przychody są w dziesiątkach miliardów a podatek to ledwo miliony, też chciałbym jako firma polska od 10000zł dochodu zapłacić 10zł podatku a muszę 2000zł. Wiem że przychód to nie dochód ale daje to duże możliwości manipulacji księgowej i firmy też z tego korzystają. Faktury na know-how i szkolenia idą w mega kwoty.

(Dla Pana wiadomości CH są obliczane na zwrot po 7-10 latach, do tego czasu nie płacą zazwyczaj podatków bo koszty podatkowe - [głównie amortyzacja podatkowa oraz utrzymanie bieżące ] przekraczają przychody podatkowe - czynsze
Polak jak buduje stację benzynową to też musi poczekać na zysk, z tym liczą się wszystkie firmy.
W ten sam sposób firmy zagraniczne które nie płacą podatków wykańczają firmy polskie które muszą płacić wszystko
A konkretnie to które nie płacą podatków...

Bo myli Pan optymalizację CIT z płaceniem podatków
Jakie to piękne słowo optymalizacja, wie Pan co ono oznacza dla polskich firm? wyprowadzkę za granicę.


> i w ten
sposób wpływy do budżetu maleją a kapitał zagraniczny rośnie.
No tak przecież budżet nic nie dostaje....
Proszę mnie nie rozśmieszać, ile wynosi budżet tego kraju? Jest się z czego cieszyć?
A to brak kapitału w Polsce powoduje że pensje nie rosną. Gdyby Polacy kupowali od Polaków a za granicę tylko sprzedawali tak jak robi wiele Anglików, Niemców, Francuzów to cała forsa leżałaby w Polsce a Polacy obracaliby nią sami i rosły by pensje w kraju, ceny pewnie też ale i pensje i jakość życia.

Powinien Pan za to dostać Nobla....
Tyle że kiedyś ktoś to próbował już robić... bez większego skutku
Nie jestem za gospodarką sterowaną i za tym aby zawsze kontrolować wszystko ale za tym aby rozsądnie przyjmować inwestycje zagranicznych firm, w UK na miasto wielkości Katowic przypada 1-2 C.H. i 2 stacje benzynowe w Katowicach mamy z 8 C.H i z 40 stacji to już znacznie za dużo.
\
Weźmy przykład Norwegii która nie jest w Unii nie musi mieć określonego importu,

Buahahha.....a to gdzieś UE wymusza import?
Unia dając limity produkcyjne powoduje że nie możemy wyprodukować tyle dóbr ile nam potrzeba i musimy kupować z zagranicy świetny przykład to zamknięcia polskich rentownych cukrowni i importowanie cukru który od razy skoczył na cenie.
importuje niewiele bo ma nieliczne społeczeństwo

No wow....
Nie powie Pan że to nie ma wpływu, ma.
a eksportuje masę gazu, ropy i innych surowców,
Bo je ma
My też mamy ale nam się nie opłaca wydobywać niczego... Nawet kopalnie się zamyka chociaż już są a węgiel jest znacznie droższy niż 10 lat temu.
mimo że ceny są 4 razy wyższe niż w Polsce ludzie są bogaci bo pensje są 10 razy wyższe.
Ani nie są 4 x wyższe ceny ani 10x więcej zarabiają...
Mam liczne grono przyjaciół w norwegii i nie twierdzę że każda cena jest 4 razy wyższa itd ale oboje wielu że ceny są wysokie (chleb w Polsce 5 zł w Norwegii 50, pizza w Polsce 20-50 zł w Norwegii za 50zł można kupić kawałek)
Ogólnie 100koron norweskiech to od wielu lat ok 50zł a warte jest w norwegii tyle co 10zł w polsce)

Jest takie słowo klucz - wartość nabywcza i tak NORWEGOWIE MAJĄ JĄ DUŻO WIĘKSZE NIŻ POLACY

Potwierdza Pan moje słowa.
Norweg u siebie żyje w dostatku a za granicą jest bogaczem. A kraj jest najwyżej rozwinięty na świecie.
Nie było by tak gdyby kraj nie był oparty na ropie i gazie.
I wiem co mówie bo spędziłem tam kilka mcy na studiach
Ja również spędziłem tam kilka miesięcy, w technikum już jeździłem do Norwegii na wymianę uczniowską,
Gdyby Polska załatwiła dla polskich firm specjalne strefy ekonomiczne w innych krajach EU
Na zachodzie ich nie ma bo tam się inaczej dofinansowuje inwestycje (i raczej nacjonalistycznie)
Ale dzisiaj ten nacjonalizm modny, jaki nacjonalizm??? Jak ktoś dba o swoje to nacjonalizm.
Polska gdyby zadbała o swoje firmy cała dyskusja byłaby niepotrzebna bo Polska już tak bardzo nie potrzebowałaby inwestycji zagranicznych jak obecnie.
A Polskie firmy wbrew pozorom inwestują w strefach w innych krajach ex-bloku wschodniego

Mam takiego wujka który działa w Rosji ale działa tam choć wolałby tu tylko dlatego ze tu w Polsce przegrywa z konkurencją z zachodu mimo że jego oferta jest lepsza i tańsza wielokrotnie, to firmy działają właśnie w jednej ze stref ekonomicznych i mocno się promują w jego branży. Moja rodzina wolałaby aby wujek był w domu niż jak jeździ całymi miesiącami do Rosji w interesach i całe dnie spędza w samochodzie. Nie mówiąc o tym że to niezbyt bezpieczne.

konto usunięte

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

A tak ad rem? Bo chyba dyskusja zeszła na tory polityczno-gospodarcze i mało ma wspólnego z tytułem wątku.
Mariusz Kierstein

Mariusz Kierstein Skilled Sales
Development Manager

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Wątek zabrnął za daleko, żeby odp. na poszczególne posty więc postaram się odp. ogólnie.
Po pierwsze poleca tu ktoś, aby rozmawiać o "finansach" już na pierwszej rozmowie, nawet telefonicznej! aby nie tracić później czasu swojego i rekrutera, ale... zawsze istnieje ryzyko, że stracimy szansę na zaprezentowanie się ciekawemu pracodawcy co może pozytywnie skutkować jeśli nie teraz to choćby w przyszłości (jeśli nie ofertą pracy, to choćby rekomendacją) oraz odbiera możliwość realnych negocjacji (wielu pracodawców oczarowanych prezentacją kandydata na kolejnych spotkaniach robi się bardziej elastyczna i często jest gotowa zwiększyć budżet - znam z autopsji). Poza tym 1-1,5h, to co to za strata czasu? Nawet jeśli z dojazdem (bo zaraz pojawi się taki zarzut pewnie ;)
Po drugie każdy dziś może bezpłatnie sprawdzić jaka jest mediana wynagrodzenia na jego stanowisku/regionie oraz ocenić jak bardzo deficytowe (pożądane) jest jego stanowisko. W przypadku tych najtrudniejszych w rekrutacji można sobie pozwolić na oderwane od rzeczywistości oczekiwania, bo pracodawca nie ma wyjścia. To jednak skrajny casus...
Po trzecie, zawsze bezpieczniej jest podawać widełki z podziałem na część stałą i zmienną. Ta stała powinna być najlepiej skalkulowana, bo determinuje często możliwości firmy i czasami determinuje decyzję o kolejnych etapach. Osobiście podaję zawsze wartość min (bo mam zobowiązania do spłacenia, min. koszty życia itd.) oraz taką optymalną, która mnie najbardziej satysfakcjonuje (nie mylić z "motywuje").
Po czwarte zawsze wskazuję pracodawcy jakie czynniki wpływają na moją motywację/satysfakcję i gdzie w tej hierarchii znajduje się wynagrodzenie, na zasadzie "jestem gotowy przełknąć wynagrodzenie niższe o X jeśli otrzymam możliwość rozwoju w kierunku... na którym mi bardzo zależy (lub w innym obszarze),"

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Jolanta I.:
A tak ad rem? Bo chyba dyskusja zeszła na tory polityczno-gospodarcze i mało ma wspólnego z tytułem wątku.

Dokładnie tak, pana Urbańskiego upominam, że politycznych dyskusji tutaj nie prowadzimy, tak jak żadnych dyskusji na temat rentowności centrów handlowych albo sklepików osiedlowych.

konto usunięte

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Zgadzam się;-) a skądinąd temat jak widzę jest bardzo długi. ;-) u nas to jak z zepsutym 15 letnim samochodem, byłoby dobrze gdyby naprawić wszystko po kolei ale jak nowy nigdy nie pojeździ a naprawy kosztują tyle i trwają długo więc lepiej przesiąść się do innego lepszego a stary zezłomować;-/

Odnośnie tematu ja za 1200zł nie zamierzam pracować więc od 8 miesięcy siedzę w domu co i innym polecam. A jeśli ktoś musi, to proponuję pracować za granicą póki jeszcze można. Zamiast jeżdżenia po rozmowach kwalifikacyjnych i tracić czas, pieniądze i pozytywne nastawienie do życia. Praca ma dawać satysfakcję i daje jeśli jest odpowiednio wynagradzana.
Mariusz Kierstein

Mariusz Kierstein Skilled Sales
Development Manager

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Grzegorz U.:
Zgadzam się;-) a skądinąd temat jak widzę jest bardzo długi. ;-) u nas to jak z zepsutym 15 letnim samochodem, byłoby dobrze gdyby naprawić wszystko po kolei ale jak nowy nigdy nie pojeździ a naprawy kosztują tyle i trwają długo więc lepiej przesiąść się do innego lepszego a stary zezłomować;-/

Odnośnie tematu ja za 1200zł nie zamierzam pracować więc od 8 miesięcy siedzę w domu co i innym polecam. A jeśli ktoś musi, to proponuję pracować za granicą póki jeszcze można. Zamiast jeżdżenia po rozmowach kwalifikacyjnych i tracić czas, pieniądze i pozytywne nastawienie do życia. Praca ma dawać satysfakcję i daje jeśli jest odpowiednio wynagradzana.

brawo, gratuluję (współczuję) rodzicom cierpliwości i środków...

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Andrzej P.:
Jolanta I.:
A tak ad rem? Bo chyba dyskusja zeszła na tory polityczno-gospodarcze i mało ma wspólnego z tytułem wątku.

Dokładnie tak, pana Urbańskiego upominam, że politycznych dyskusji tutaj nie prowadzimy, tak jak żadnych dyskusji na temat rentowności centrów handlowych albo sklepików osiedlowych.
Znaczy co... mam sobie darować te CH z ziemią za darmo?

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Leszek Z.:
Znaczy co... mam sobie darować te CH z ziemią za darmo?


No nie ale nie zapomnij o mnie, jakiś hektar by się przydał..:)

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Grzegorz U.:
Odnośnie tematu ja za 1200zł nie zamierzam pracować więc od 8 miesięcy siedzę w domu co i innym polecam.

Tak najlepiej żeby wszyscy tak zrobili...

konto usunięte

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Mariusz K.:
Grzegorz U.:
Zgadzam się;-) a skądinąd temat jak widzę jest bardzo długi. ;-) u nas to jak z zepsutym 15 letnim samochodem, byłoby dobrze gdyby naprawić wszystko po kolei ale jak nowy nigdy nie pojeździ a naprawy kosztują tyle i trwają długo więc lepiej przesiąść się do innego lepszego a stary zezłomować;-/

Odnośnie tematu ja za 1200zł nie zamierzam pracować więc od 8 miesięcy siedzę w domu co i innym polecam. A jeśli ktoś musi, to proponuję pracować za granicą póki jeszcze można. Zamiast jeżdżenia po rozmowach kwalifikacyjnych i tracić czas, pieniądze i pozytywne nastawienie do życia. Praca ma dawać satysfakcję i daje jeśli jest odpowiednio wynagradzana.

brawo, gratuluję (współczuję) rodzicom cierpliwości i środków...

Hmmm odpowiedziałem już wcześniej a nie widzę swojej wypowiedzi. W skrócie: Nie mieszkam z rdzocami od 18 roku życia. Moja matka zmarła kiedy miałem rok a ojciec mój niezbyt poczuwał się do opieki stąd byłem u rodziny zastępczej a od 18 roku życia radzę sobie i polegam na sobie co polecam, wyzbywasz się złudzeń i uczysz bardziej starać kiedy wiesz że nikt Ci nie pomoże... Uwaga raczej z gatunku czystej erystyki...

konto usunięte

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Andrzej P.:
Grzegorz U.:
Odnośnie tematu ja za 1200zł nie zamierzam pracować więc od 8 miesięcy siedzę w domu co i innym polecam.

Tak najlepiej żeby wszyscy tak zrobili...

Hmmm nie chodzi o to aby pracować tylko aby zarabiać. Znam kilka osób które wytrwale pracują za 3 zł za godzinę i mają tak trudną sytuację że nie mają wielkiego wyboru. Jest to bardzo przykre kiedy uczciwa praca nie daje Ci możliwości uczciwych zarobków. Problem w tym że znam też wiele osób które przez tego typu pracę w desperacji z powodu ciągłych długów i znajomych patrzących na nich krzywo wpadli na świetne pomysły typu kradzieże, rabunki, narkotyki i inne których nie będę wymieniał. Jest wielu cwaniaków którzy wykorzystują zdesperowanych młodych ludzi i podsuwają im tego typu rozwiązania. Dopóki praca nie zapewnia godziwego życia to wielu młodych pójdzie tą drogą. Wielu się stacza, bardzo wielu mimo że chcieli pracować, szukali albo nawet pracują i pracują a nie dorabiają się niczego oprócz długów.
Mariusz Kierstein

Mariusz Kierstein Skilled Sales
Development Manager

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Grzegorz U.:
Mariusz K.:
Grzegorz U.:
Zgadzam się;-) a skądinąd temat jak widzę jest bardzo długi. ;-) u nas to jak z zepsutym 15 letnim samochodem, byłoby dobrze gdyby naprawić wszystko po kolei ale jak nowy nigdy nie pojeździ a naprawy kosztują tyle i trwają długo więc lepiej przesiąść się do innego lepszego a stary zezłomować;-/

Odnośnie tematu ja za 1200zł nie zamierzam pracować więc od 8 miesięcy siedzę w domu co i innym polecam. A jeśli ktoś musi, to proponuję pracować za granicą póki jeszcze można. Zamiast jeżdżenia po rozmowach kwalifikacyjnych i tracić czas, pieniądze i pozytywne nastawienie do życia. Praca ma dawać satysfakcję i daje jeśli jest odpowiednio wynagradzana.

brawo, gratuluję (współczuję) rodzicom cierpliwości i środków...

Hmmm odpowiedziałem już wcześniej a nie widzę swojej wypowiedzi. W skrócie: Nie mieszkam z rdzocami od 18 roku życia. Moja matka zmarła kiedy miałem rok a ojciec mój niezbyt poczuwał się do opieki stąd byłem u rodziny zastępczej a od 18 roku życia radzę sobie i polegam na sobie co polecam, wyzbywasz się złudzeń i uczysz bardziej starać kiedy wiesz że nikt Ci nie pomoże... Uwaga raczej z gatunku czystej erystyki...

współczuję, sam nie miałem lepiej, jednak to nie tłumaczy retoryki w stylu "nie pracuję, pierd... i polecam innym nic nierobienie"
Mariusz Kierstein

Mariusz Kierstein Skilled Sales
Development Manager

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Grzegorz U.:
Andrzej P.:
Grzegorz U.:
Odnośnie tematu ja za 1200zł nie zamierzam pracować więc od 8 miesięcy siedzę w domu co i innym polecam.

Tak najlepiej żeby wszyscy tak zrobili...

Hmmm nie chodzi o to aby pracować tylko aby zarabiać. Znam kilka osób które wytrwale pracują za 3 zł za godzinę i mają tak trudną sytuację że nie mają wielkiego wyboru. Jest to bardzo przykre kiedy uczciwa praca nie daje Ci możliwości uczciwych zarobków. Problem w tym że znam też wiele osób które przez tego typu pracę w desperacji z powodu ciągłych długów i znajomych patrzących na nich krzywo wpadli na świetne pomysły typu kradzieże, rabunki, narkotyki i inne których nie będę wymieniał. Jest wielu cwaniaków którzy wykorzystują zdesperowanych młodych ludzi i podsuwają im tego typu rozwiązania. Dopóki praca nie zapewnia godziwego życia to wielu młodych pójdzie tą drogą. Wielu się stacza, bardzo wielu mimo że chcieli pracować, szukali albo nawet pracują i pracują a nie dorabiają się niczego oprócz długów.

a może młodzi powinni mieć od czego zacząć (praca) a kasa nie powinna być priorytetem tylko praca w ogóle i możliwość rozwoju? bo może w naturalny dla biznesu sposób, trzeba się najpierw wykazać i osiągnąć konkretne sukcesy, żeby wołać o więcej... no, ale niektórzy chcieliby od razu zarabiać jak prezes, bez przemęczenia, whisky, cygaro a reszta niech zapierd... ;)

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Grzegorz U.:
Hmmm nie chodzi o to aby pracować tylko aby zarabiać. Znam kilka osób które wytrwale pracują za 3 zł za godzinę

Nie znam nikogo kto pracuje za 3 zł za godzinę, na dodatek "wytrwale". Proszę o podanie konkretnych przykładów albo zaprzestanie uprawiania takiej durnej propagandy.
Katarzyna J.

Katarzyna J. Redaktor,
copywriter,
wirtualna asystentka

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Katarzyna K.:
Moim zdaniem rozmowa o kwestii wynagrodzenia powinna się pojawiać w początkowych fazach rekrutacji. I nie mówię tu o konkretnym określeniu wynagrodzenia co do złotówki (bo to zależne jest w dużym stopniu od wykazanych w czasie rekrutacji umiejętności), ale o wskazaniu przedziałów, które będą satysfakcjonujące dla jednej i drugiej strony. Jeśli te przedziały kompletnie się rozmijają, szkoda czasu i rekrutera i ubiegającego się o stanowisko...

W nawiązaniu do tej mojej wypowiedzi sprzed pół roku - dziwią mnie sytuacje, kiedy podczas rozmowy telefonicznej przed rozmową kwalifikacyjną z przedstawicielem danej firmy nie ma problemów z uzyskaniem podstawowych informacji o potencjalnym wynagrodzeniu na danym stanowisku, kiedy podczas rozmowy z inną firmą z tego sektora informacja o przedziale wynagrodzenia jest pilnie ukrywaną tajemnicą. Naprawdę czasem warto wyjaśnić tak podstawowe kwestie jak wynagrodzenie już w pierwszej rozmowie, aby nie wyjść wkurzonym z rozmowy, że rzeczywiście zmarnowało się czas... Ty bardziej, kiedy w grę wchodzi odpowiedzialność materialna... Za najniższa krajową mało kto ma chęć nadstawiać karku...
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Grzegorz U.:
Znam kilka takich przypadków kiedy samotni rodzice 2 a nawet więcej dzieci zabrali je zagranicę więc to nie jest niemożliwe. Podam przykład kobiety która miała mężą i 2 córki. mąż miał firmę a ona pracowała, kiedy straciła pracę dorabiała i cały czas się szkoliła, robiła licencje które kosztowały masę kasy i niewiele to pomagało. Kiedy małżeństwo przestało się układać kobieta zostawiła męża zabrała córki i wyjechała do UK. Po 2 lata było ciężko ale nie ciężej niż w kraju. A po 5 latach mają mieszkanie, córki kończą szkoły, matka ma prace i zarabia bez problemu na wszystko. Związała się na stałe z panem który również przyjechał tam z synem po rozwodzie. Syn skończył szkołę w UK i pojechał do NY do pracy a tata został i stworzył rodzinę z moją znajomą i jej córkami. I naprawdę Ona żałuje że nie wyjechała wcześniej bo 6 lat szkoleń , 2 lata bezrobocia w Polsce to było bezsensowne trwanie w pułapce tego kraju.
Zgadza się. Czasem warto zmienić całkowicie otoczenie i człowiek zaczyna żyć, a nie wegetować. Jeśli samotna matka ma taką możliwość żeby wyjechać z Polski i dzieci mają zgodę ojca na wyjazd, to dla mnie jest to najlepsze rozwiązanie. Z pewnością mieszkania się nie dorobi sama w kraju. Z tym że najlepszy moment na wyjazd jest wtedy, gdy dziecko jest w wieku szkolnym. Bo już nie ma takiej nerwówki w postaci chorób. Samotna matka za granicą jest zdana tylko na siebie.

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

W przypadku firm zewnętrznych / head hunterów sprawa jest bardzo prosta, gdyż w 99% przypadków można uzyskać informację na temat budżetu lub ewentualnie odpowiedź czy mieścimy się w przewidzianych widełkach po ujawnieniu interesującej nas kwoty.
Dużo gorzej wygląda sytuacja w przypadku telefonu prosto od Firmy, do której aplikujemy.
Przyznam, że do tej pory w takiej sytuacji nie zdarzyło mi się uzyskać odpowiedzi na pytanie o przewidziany budżet.
Raz padło pytanie jakie są moje oczekiwania i otrzymałem informację zwrotną, że nie mieszczę się w budżecie, co zaoszczędziło straty czasu obu wstępnie zainteresowanym stronom.
Aplikując przez stronę pracuj.pl zdarza się możliwość zaznaczenia naszych wymagań finansowych.
Nawiązując już do samych rozmów o pracę to z reguły docierałem do ostatniego etapu, gdzie po raz drugi lub trzeci byłem pytany o moje wymagania finsnsowe. Po tym następowała konsternacja i albo nie było informacji zwrotnej albo okazywało się, że nagle mój profil nie pasuje do profilu poszukiwanego kandydata.
Zastanawia mnie czy to wina słabego obiegu informacji czy może Pracodawca liczy, że kandydat obniży swoje oczekiwania po zainwestowanym czasie w cały kilkuetapowy proces rekrutacyjny.
Raz też miałem przyjemność przeczytać maila od Firmy, że nie mogą mi zaproponować satysfakcjonującej mnie oferty. Szkoda, że dowiedziałem się o tym po dostarczeniu obszernej prezentacji jakie działania można podjąć w celu obniżenia churnu klientów...
Aby moja wypowiedź nie miała jednoznacznie negatywnego oddźwięku to są oczywiście Firmy, które są profesjonalne począwszy już od pierwszego telefonu, przebiegu rozmów "face to face" jak i końcowej telefonicznej bądź mailowej informacji zwrotnej zarówno pozytywnej jak i negatywnej :-)Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.08.13 o godzinie 15:50
Piotr Szczotka

Piotr Szczotka Dyplomowany
masażysta Bodyworker

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Nietrafione oczekiwania finansowe? Ciekawy temat.
Raz w życiu okazało się że nie mogliśmy wynająć pewnego mieszkania w okolicy która nam się podobała, bo mieliśmy za wysokie zarobki :). To nie żart, może tylko anegdota ,,, z czasem.
Tak się właśnie buduje getta. W Polsce ten proces już też trwa, pomyślności.Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.08.13 o godzinie 16:01

konto usunięte

Temat: Nietrafione oczekiwania finasowe = koniec procesu...

Grzegorz U.:
Odnośnie tematu ja za 1200zł nie zamierzam pracować więc od 8 miesięcy siedzę w domu co i innym polecam. A jeśli ktoś musi, to proponuję pracować za granicą póki jeszcze można. Zamiast jeżdżenia po rozmowach kwalifikacyjnych i tracić czas, pieniądze i pozytywne nastawienie do życia. Praca ma dawać satysfakcję i daje jeśli jest odpowiednio wynagradzana.

Ja również za 1200 nie zamierzam pracować, więc także siedzę w domu.
Tylko że ja w tym domu wykonuję prace zlecone...
Nie są to duże pieniądze, ale przynajmniej mam czas szukać nowych zleceń, dokształcać się, zajmować moim hobby... Pracując nie miałabym takiej możliwości, ponieważ dojazdy potrafią zajmować sporo czasu, a poza tym bardzo chciałabym być dobrym pracownikiem. Dobry pracownik stara się jak najlepiej poznać swoją firmę, jej konkurencję, obszar działania etc. Dobry pracownik myśli, jak podnieść efektywność własnej pracy i zyskać nowych klientów. To zabiera czas.

Smutno mi dziś. Wydawało mi się, że otrzymałam ofertę wymarzonej pracy, włożyłam w poznanie zupełnie nowej dla mnie branży mnóstwo czasu i wysiłku - a po 2 tygodniach pracodawca doszedł do wniosku, że zawiesza działalność. Dodam, że dla tej oferty zrezygnowałam z 2 innych. Dodatkowo nie wiem, czy nie będę się z nim musiała sądzić o wynagrodzenie.

Tak więc znów dzwonię... i znów słyszę "wolimy studenta, bo jest tańszy". O tak. Na pewno. Ja nie dość, że nie mam prawa do żadnych ulg, to jeszcze nie chcę pracować za 1200. Tylko to się liczy. Tylko to jest ważne...

Byłam niedawno na dniu próbnym w pewnej firmie. Pracodawca oferował 1200, choć wcześniej twierdził, że wynagrodzenie jest "atrakcyjne". Kiedy wyszedł na czas dłuższy, wszyscy jego pracownicy porzucili swoje obowiązki.
Spytałam ich, czy mogą mi zdradzić wysokość swojej pensji. Okazało się,że wszyscy byłi zatrudnieni za 1200 albo odbywali staż. Spytałam, czy są zadowoleni z pracy. Wszyscy co do jednego odpowiedzieli, że nie i że aktywnie szukają czegoś innego. Kilka osób powiedziało, że zastanawia się nad rzuceniem pracy nawet nie mając niczego na oku.
Zapytałam, czemu nie pracują, czy nie mają nic do roboty? Poza tym nawet w takiej sytuacji zawsze można coś sobie znaleźć. Zrobić porządek w komputerze, na stanowisku pracy, pomyśleć nad koncepcjami reklamy firmy lub choćby poprawić własne umiejętności.
Odpowiedzieli mi, że za 1200 będą udawać, że pracują.

A większość pracodawców, z którymi miałam przyjemność rozmawiać, wciąż liczy na wysokiej klasy specjalistę za 1200... :( I wciąż narzeka na absolwentów, że nic nie potrafią, że nie myślą. Może nie myślą. Może są mało kreatywni. Ja jestem kreatywna, ale nie za 1200.
A może po prostu za 1200 oni też nie chcą marnować swojej energii.

Cóż, przynajmniej dzięki tej przygodzie okazało się, że istnieje jeszcze jeden zawód, który szalenie mi się podoba i do którego chyba mam predyspozycje.Zrobiłam sobię listę firm i będę atakować.

Następna dyskusja:

Koniec rynku pracownika




Wyślij zaproszenie do