Dominik
Grabowski
Purchase/Logistic
Manager
Temat: Mobbing i nie-mobbing... jak rozmawiać z zadufanym szefem ?
Jak czytam Twój opis Pani Dyrektor to dochodzę tylko i wyłącznie do jednego wniosku, ubić , utopić, zamknąć w budzie z pitbulem. Wg mnie nasyłac PIP-u nie ma sensu, takie sprawy załatwia się po cichu. Inaczej nie zreformujesz. laska jest psychiczna.Jan Kowalski:
Z góry informuję, że pisząc tego posta robię to po "lewym" profilem.
Nie chcę ujawniać ani swojego imienia i nazwiska, ani branży, ani tym bardziej nazwy firmy, której stosowano i wciąż stosuje się opisane praktyki.
Około półtora roku temu w firmie doszło do zmiany dyrekcji. Stanowisko zastępcy objęła dotychczasowa kierowniczka jednego z działów. De facto to ona, nie zaś nominalny dyrektor, sprawuje obowiązki.
Owa pani pracuje w firmie grubo powyżej 10 lat, od chwili skończenia studiów. Kierownikiem działu została nieco ponad 5 lat temu. Odbyło się to kosztem - jak głosi w pełni uzasadniona plotka firmowa - wygryzienia swojej poprzedniczki. I się zaczęło...
Podlegli jej pracownicy działu zostali w całości odseparowani od reszty firmy w sposób bardzo symboliczny: wejścia do pokoju "broniła" okrągła klamka, otwierana tylko ze środka. Naprzeciwko siedziała pani kierowniczka, do której napierw trzeba pójść, zreferować sprawę i dopiero wówczas wyrażano (lub nie) zgodę na ewentualne wejście do pokoju jej pracowników i załatwienie tematu.
Okrągła klamka miała też inną "dobrą" stronę - po opuszczeniu pokoju pracownik na ogół nie mógł "tak po prostu" do niego wrócić, stając wobec konieczności tłumaczenia się z chwilowej nieobecności.
Wkrótce publicznie znaną prawdą stał się jej stosunek do pracowników - pełen wyższości, nacechowany autorytaryzmem i nieprzejednaniem.
Pracownik musi siedzieć przy biurku 5 minut przed formalnym rozpoczęciem pracy. Może zakończyć pracę najwcześniej 5 minut po ósmej godzinie (dopiero wtedy wolno wyłączyć komputer), ale to w zasadzie drobnostka wobec całokształtu dokonań, o czym pobieżnie poniżej.
Chwilowe spóźnienie, nawet zgłoszone, skutkuje wielokrotną 15-minutowej dłuższej pracy (wedle uznania przełożonej).
Wymuszanie na pracowniku rezygnacji z 2-tygodniowego urlopu, poprzez dręczenie telefonami i nagabywanie, aby formalnie wykorzystać urlop 2-tygodniowy, realnie spędzając tydzieć w pracy.
Wymuszanie na pracowniku rezygnacji z L-4 i to nawet w przypadkach absolutnie bezdyskusyjnej grypy jelitowo-żołądkowej.
Wpadanie w szał, gdy pracownik przedstawia druk opieki nad dzieckiem (sama kierowniczka jest osobą bezdzietną, co może lecz nie musi być częściową odpowiedzią).
Wymuszanie na pracowniku pracy ponad normę godzin, "dla sprawy", zważywszy że sama pani kierowniczka/dyrektorka słynie z pracy pon-pt w godzinach 7-19/21:00 i za "Bóg zapłać" także w soboty.
Uporczywe wmawianie pracownikom wypowiedzi, które nie padły, przeinaczanie pierwotnego sensu.
Terroryzowanie pracowników w trakcie rozmówi przy zamkniętych drzwiach.
Niedopuszczanie pracownika do głosu, kwestionowanie zasadności jego wypowiedzi (przy pozornym wysłuchaniu stanowiska pracownika).
Z chwilą objęcia dyrektorowania praktyki znane dotąd z jej działu rozlały się na cały pion przy - tak można wnioskować - obojętności(?)/ przyzwoleniu nominalnego dyrektora.
Firma słynęła do tej pory z leniwej polityki kadrowej, co oznacza, że nie było zwolnień. Z wyjątkiem działu pani kierowniczki firma słynęła też z dobrej pracy atmosfery pracy. To się skończyło.
Do tej pory ofiarą jej stosunku wobec ludzi padło 7 zwolnionych lub inaczej "odeszniętych" osób. Kolejne 2 osoby zostały psychicznie złamane, przestały się buntować, nadal pracują (będąc cieniem samych siebie). W ostatnim czasie 2 kolejne osoby zostały pod pewnym pretekstem ukarane odebraniem kwoty wypracowanych nadgodzin (około 1.000zł na osobę), tym samym grono osób bezpośrednio pokrzywdzonych (pracujących lub już zwolnionych) wynosi 11 osób.
W tym samym okresie (około 5 lat) liczba zwolnionych osób w czterech innych działach pionu wynosiła... 0,5 osoby/1 dział.
Pan K.Huta, który zainicjował ten wątek wspomniał, że trudno jest mu się poskarżyć na przełożoną do szefostwa, bo wydaje się ona zaprzyjaźniona z firmowymi bossami. Tutaj niestety jest podobnie - obecna pani dyrektor (nominalnie tylko w charakterze zastępcy) uchodzi za cudowne dziecko firmy.