konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Anna Maria D.:
Ja mam wrażenie że dziś pracodawcy dbają wyłącznie o własne interesy. Nie ma co wymagać od ludzi lojalności skoro nie ma dobrego przykładu z góry.

Ot i sedno sprawy.

W swoim życiu naoglądałem się już wielu rzeczy co się wyrabia z pracownikami - jak człowiek potrzebny to się go trzyma jak nie potrzebny to go firma zwalnia. I się to nazywa racjonalizacja zatrudnienia, reagowanie na zmieniające się warunki gry rynkowej itp ładnie i poważnie brzmiące sformułowania. Moim zdaniem lojalność w rozumieniu przez firmy jest jednokierunkowa to znaczy, że lojalny ma być pracownik a o lojalności pracodawcy nie ma żadnej mowy.

Kiedyś na dwudniowym szkoleniu cały czas przez dwa dni padało słowo "loyalty" oraz "not to leave our organisation" - ktoś w końcu zapytał "why" - odpowiedź brzmiała - bo za dużo kosztuje nas wasze wyszkolenie, na co ktoś inny odpowiedział - to niech nasi pracodawcy nam lepiej płacą.

Ot, życie.

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Karol Z.:
Patrzę i nie wierzę!
Naszą wiedzę otrzymujemy "za darmo" od państwa,

A mnie się wydawało, że uczelnie są za podatki i że na moje studia i ogólnie cały system złożyli się też moim rodzice...

Czepiać się za słowa nie ma potrzeby, wystarczy przeczytać ze zrozumieniem i się zastanowić. Po pierwsze "za darmo" było w cudzysłowie, co każdy powinien w tym kontekście zrozumieć. Po drugie dyskusja w stylu "podatnika, który niby za wszystko płaci" to może na innym forum, bardziej politycznym. Nie chcę ani Pana ani Pana rodziców" rozliczać, czy więcej wpłacili czy więcej wyciągnęli" z systemu.

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Mariusz Rataj:
Kiedyś jak zaczynałem ścieżkę zawodową jedna z przełożonych dobrze powiedziała w kwestii umów ustnych ...........
.......... Na piękne oczy to możesz w szpitalu wylądować ..........

Powiem całkiem osobiście tak: Parę lat temu byłem w stanie się poświęcić za umowę ustną .......

Wszystko piękne, ale pracownicy nic więcej w wielu kwestiach nie uzyskają. Jak powiem "chcę to mieć na piśmie" to moje szanse na zatrudnienie lecą na łeb na szyję. Albo biorę umowę ustną, albo spadam. Ale w kwestii lojalności pracownika wobec pracodawcy to już lojalka na piśmie, napisana przez prawnika pracodawcy. O to mi chodzi.Karol Z. edytował(a) ten post dnia 06.09.12 o godzinie 16:22

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Andrzej Pieniazek:
Karol Z.:
Patrzę i nie wierzę!
Naszą wiedzę otrzymujemy "za darmo" od państwa,

A mnie się wydawało, że uczelnie są za podatki i że na moje studia i ogólnie cały system złożyli się też moim rodzice...

Czepiać się za słowa nie ma potrzeby, wystarczy przeczytać ze zrozumieniem i się zastanowić. Po pierwsze "za darmo" było w cudzysłowie, co każdy powinien w tym kontekście zrozumieć. Po drugie dyskusja w stylu "podatnika, który niby za wszystko płaci" to może na innym forum, bardziej politycznym. Nie chcę ani Pana ani Pana rodziców" rozliczać, czy więcej wpłacili czy więcej wyciągnęli" z systemu.

Ok nie powinienem był. Byłbym jednak wdzięczny na szersze spojrzenie na moje wypowiedzi, niż jakbym był adwokatem tych cwaniackich i pasożytniczych pracowników, co to ich jeszcze szkolić trzeba, a oni są niewdzięczni. Mam wadę, która mi utrudnia życie, a mianowicie jak widzę, ciągnięcie od równowagi w stronę A, to mam odruch przywracania do równowagi poprzez pokazanie -A. Jak dyskutuję z konserwatystą, przedstawiam argumenty lewicowe, jak z socjalistą prawicowe. Dyskusja w tym wątku stała się, moim zdaniem, za mocno propracodawcowa. Proszę wybaczyć trochę zbytnią dozę uszczypliwości, ale to w Pana wypowiedziach rzuciła mi się w oczy silna tendencja do nadmiernego wypychania do przodu punktu widzenia poszkodowanego pracodawcy, dlatego zareagowałem.

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Paweł Budrewicz:
Karol Z.:
Może i szkolenie potrafi kosztować 1000, ale większa część tego to nie wartość wiedzy tylko pensje dla szkoleniowca, koszty wynajmuj pomieszczenia, dojazdu, wyżywienia, itp..., itd ....
I to jest właśnie koszt pozyskania wiedzy. Jeśli np. studiujesz zaocznie i co tydzień dojeżdżasz na zajęcia pociągiem, to koszt podróży jest także kosztem pozyskania wiedzy. To jest elementarna logika ekonomiczna.

Takie wycenianie wartości własnego szkolenia dla pracownika uważam po prostu za solidne nadużycie, zwłaszcza, jeśli potem za pracę i umiejętności (jakieś na pewno ze sobą przyniósł) takiemu człowiekowi zamierzamy zapłacić np. 2000 za miesiąc. Mam nadzieję, że nie tylko ja widzę pewne przegięcie w kwestii tych kwot.
Jakie przegięcie? Wynagrodzenie dla pracownika to koszt zakupu jego pracy przez pracodawcę. A ten koszt pracodawca oblicza w oparciu o wyniki firmy. Znowu kłania się logika - jeśli dzięki zatrudnieniu pracownika firma zwiększa obrót o 5000zł, to nie może mu zapłacić 5500zł, bo będzie dokładać do interesu. Nie może mu nawet zapłacić 5000zł, bo to też strata, biorąc pod uwagę urlop i ryzyko choroby. Kwestia wartości szkoleń dla pracownika nie ma NIC wspólnego z jego wynagrodzeniem.

To nie jest kwestia poglądów, ale stosowania arytmetyki.

Super. W kwestii kosztów pracodawcy uwzględnijmy nawet drinki dla szkolącego, a w kwestii kosztów pracownika tego nie uwzględnimy, tylko konkurencję na rynku, bo pracownik jest na przegranej pozycji w tym momencie. No to spróbujmy tej arytmetyki. Żeby pracownik zaczął zarabiać 2000-3000 tys miesięcznie (minus koszty dotarcia do pracy i inne niezbędne koszty związane z podjęciem i utrzymaniem pracy jak np. ubranie zgodne z dresscode, ma zapłacić za szkolenia kilka tysięcy. Jednak zyski wynikające z pracy pracownika weźmie pracodawca. Jak już napisałem brak tu równowagi. Pracodawca bierze prawie całe zyski, ale wg. tego rozumowanie pozbywa się sporej części kosztów. Wyraźnie podkreślę, że nie jestem żadnym socjalistą, ani nikim takim, jednakże przeraża mnie, że nie dostrzegacie Panowie nutki cwaniactwa w tym działaniu, albo nie uważacie tego za nadmierne przesunięcie obciążeń w kierunku pracownika, zachęcając wręcz do dalszego przesuwania, bez przesuwania zysków w tą samą stronę. Wybaczcie Panowie, ale chyba nawet pracując dla mafii można by uzyskać lepsze warunki.
Dominika J.

Dominika J. Marketing
Internetowy

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Panie i Panowie :) mieliśmy dyskutować, a nie kłócić się i zarzucać sobie kto jest bardziej za pracodawcą, a kto za pracownikiem :)

Mówiąc już bardzo osobiście, to uważam, że często lojalność zależy od własnych sympatii. Jeżeli lubię swojego przełożonego i współpracowników, to niezależnie od szkoleń czy premii będę lojalna wobec firmy ze względu na przyzwoitość. A jeżeli zmienię pracę to tylko ze względu na inne czynniki (zmiana miejsca zamieszkania, problemy finansowe, zdrowotne itp.)

A teraz w drugą stronę. Jeżeli źle mi będzie w miejscu pracy - nie będę lubiła szefa, będzie nieprzyjemna atmosfera, a sama praca będzie kojarzyła mi się z koszmarem... to "firma" mogłaby na głowie stanąć, a żadnym szkoleniem i tak nie sprawiliby, że byłabym lojalna*. Uciekłabym przy pierwszej lepszej okazji :)

*lojalność (w z znaczeniu, które użyłam) - wierność firmie, wyrażanie dobrej opinii na jej temat

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Anna Maria D.:
Karol Z.:
W sąsiednim wątku właśnie o stażach i praktykach był opisany przypadek, gdy dealer samochodowy tworzy stanowiska "stażowe" tylko na okres "dni otwartych". Jeśli uznamy to za prawidłowe, bo zgodne z prawem, to może powinien jeszcze robić szkolenia, za które powinien kazać sobie płacić, bo przecież to nie jest niezgodne z prawem. No przecież ma prawo dbać o własne interesy. Wybaczcie sarkazm.
Ja mam wrażenie że dziś pracodawcy dbają wyłącznie o własne interesy. Nie ma co wymagać od ludzi lojalności skoro nie ma dobrego przykładu z góry.

Widzę, że słowo lojalność z tytułu wątku w ogóle zniknęło. Ustąpiło miejsca dyskusji, jakie to koszty ponosi pracodawca z powodu zatrudniania pracowników. Wychodzi na to, że Ci pracownicy to jakaś zaraza i pasożyty. Nic tylko by chcieli pieniędzy. Mało im satysfakcji z pracy? A za tą bezcenną wiedzę, która zmieni resztę ich życia, to powinni co najmniej nerkę oddać. Wybacz złośliwość. Nie było skierowana przeciw Tobie.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Dominika D.:
*lojalność (w z znaczeniu, które użyłam) - wierność firmie, wyrażanie dobrej opinii na jej temat
Zgadzam się, tylko często bywa tak, że ta lojalność kończy się w murach firmy. Po ich opuszczeniu pracownicy nie pozostawiają suchej nitki na pracodawcy. To znaczy że jest im źle, czują się wykorzystywani, atmosfera jest napięta ale pracują tam nadal gdyż zwyczajnie nie mają innej opcji. I tak właśnie dziś wygląda w przeważającej mierze polski rynek pracy.
A to właśnie pracownicy są wizytówką firmy i wydają o niej opinię. Echo się roznosi i przyciąga albo oddala potencjalnych klientów. Dlatego dziwi mnie to, że pracodawcy o "żywą promocję" nie dbają.Anna Maria D. edytował(a) ten post dnia 06.09.12 o godzinie 17:09

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Dominika D.:

*lojalność (w z znaczeniu, które użyłam) - wierność firmie, wyrażanie dobrej opinii na jej temat

Lojalność to chyba coś więcej. Umowa, której nikt nie spisuje. Ja się rozwijam, działam na Waszą korzyść, pilnuję Waszych tajemnic i interesów, szukam sposobów optymalizacji działań, a Wy dzielicie się ze mną tym, co zyskujecie na mojej działalności. Pracodawca, który nie daje premii, podwyżki czy innych takich kierując się argumentami w stylu "przecież nie odejdzie", "przecież to moja firma", "przecież nikt mnie za to nie ukarze", a używa słowa lojalność w kontaktach z pracownikami jest po prostu hipokrytą. Ile lat pracuję i ile pracowałem u różnych ludzi, to nigdy, przenigdy nie spotkałem się z lojalnością, za to ciągle słyszę argumenty jak np ten, że "37% pracodawców nie może znaleźć odpowiedniego pracownika". Przecież to jest jakaś paranoja. Praca jest trochę jak związek dwojga ludzi, ze względu na poświęcony czas jest równie wielkim zaangażowaniem. Nigdy się nie pasuje od razu i pracownika trzeba sobie trochę wychować. Pracodawca, która oczekuje, że da ogłoszenie za mniej niż średnią krajową i przyjdzie mu idealna osoba, która u niego pozostanie i wszystko za te pieniądze jest mało poważny. Oczywistym jest, że ta osoba będzie miała inne zwyczaje z innego miejsca pracy, że będzie stosowała inne rozwiązania, że nie będzie znała specyficznych rozwiązań. Dostosowanie się do nowej firmy to minimum pół roku, a moment, w którym wykonujemy zadania niemal automatycznie to nawet 2 lata i więcej, w zależności od złożoności i różnorodności zadań. No ale załóżmy, że się taki pracownik znalazł. Po dwóch latach jest idealny. Nie popełnia zbyt wielu dużych błędów i generuje stały zysk dla pracodawcy. Ilu pracodawców podniesie tej osobie realne dochody z uwzględnieniem inflacji? Niewielu nawet po wyraźnych sygnałach ze strony pracownika, więc taka osoba zaczyna szukać innej lepszej roboty, gdzie znowu musi się szkolić i dostosowywać. I co? I nic, bo osoby na tym forum widzą głównie, że wydali 3000 plus vat na szkolenie pracownika, a on poszedł. Ci pracownicy to naprawdę samo zło!

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

...nie ma lojalności, bez godnego i uczciwego wynagrodzenia pracownika...tu nie ma sentymentów...jest takie przysłowie traktuj pracownika swego, jak siebie samego i wtedy będzie git :)

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Oczywiście, że szanse lecą i pracodawca doskonale o tym wie bo na twoje miejsce jest 100 osób i z nich 95 przyjmie takie warunki, tylko czyja to wina ? Zamieńmy proporcje a jak inny byłby rynek pracy.
Dla mnie to kwestia podejmowania świadomych decyzji. Albo godzę się na z góry wiadomy wynik takiej umowy albo nie. Jestem masą albo indywidualnością. Kogo bardziej cenią pracodawcy, posłuszną (...) czy partnera w biznesie?.

W sprawie lojalek jest orzeczenie sądu najwyższego, poczytajcie we wcześniejszych wpisach.

Wszystko piękne, ale pracownicy nic więcej w wielu kwestiach nie uzyskają. Jak powiem "chcę to mieć na piśmie" to moje szanse na zatrudnienie lecą na łeb na szyję. Albo biorę umowę ustną, albo spadam. Ale w kwestii lojalności pracownika wobec pracodawcy to już lojalka na piśmie, napisana przez prawnika pracodawcy. O to mi chodzi.
Paweł Budrewicz

Paweł Budrewicz wizja + działanie

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Karol Z.:
Super. W kwestii kosztów pracodawcy uwzględnijmy nawet drinki dla szkolącego, a w kwestii kosztów pracownika tego nie uwzględnimy, tylko konkurencję na rynku, bo pracownik jest na przegranej pozycji w tym momencie.
Wybacz szczerość, ale przydałoby się trochę sensu w tej wypowiedzi. Jeśli dojeżdżasz do szkoły, to czas i koszt dojazdu są siłą rzeczy kosztem zdobywania wiedzy. I tyle - o czym tu dywagować?
No to spróbujmy tej arytmetyki. Żeby pracownik zaczął zarabiać 2000-3000 tys miesięcznie (minus koszty dotarcia do pracy i inne niezbędne koszty związane z podjęciem i utrzymaniem pracy jak np. ubranie zgodne z dresscode, ma zapłacić za szkolenia kilka tysięcy.
Mylisz trochę koszty z dochodem, ale mniejsza o to. Logika się nie zmienia - nie opłaca się kupować garnituru od Ermenegildo Zegni za 20 tys. zł, żeby dostać robotę za 1500zł netto, bo ROI w skali rocznej jest ujemne. Tyle że nikt Cię nie zmusza ani do podejmowania takiej pracy, ani do chodzenia w garniturze od Zegni.
Jednak zyski wynikające z pracy pracownika weźmie pracodawca.
A kto inny? Chcesz też mieć zyski? Załóż własną firmę, zainwestuj, podejmij ryzyko, podpisz umowę z rynkiem - umowę "podśmieciową", bo umowa z rynkiem nie zapewnia Ci NICZEGO. Wtedy to Ty będziesz dyktował warunki, pławiąc się w zyskach. I będziesz mógł płacić pracownikom po 15000zł :)
Jak już napisałem brak tu równowagi. Pracodawca bierze prawie całe zyski, ale wg. tego rozumowanie pozbywa się sporej części kosztów.
Arytmetyka.
Pracodawca może wydać na stanowisko pracy 36000zł rocznie (co oznacza, po podatkach, 21600zł dochodu netto dla pracownika). Nie stać go na więcej, tzn. gdyby miał zapłacić więcej, to nie kupi tej usługi. Tak jak Ty nie zapłacisz za chleb 20zł.
Jeśli konieczne jest szkolenie, dzięki któremu pracownik będzie "trybił", to albo za to szkolenie płaci pracownik, albo pracodawca. W tym drugim przypadku wybór jest prosty - jeśli szkolenie kosztowało 6000zł, to albo (1) pracodawca pokryje to z własnej kieszeni, ale zaproponuje 30000zł rocznie, albo (2) postawi warunek: chcesz pracować, zapłać za szkolenie, zainwestujesz w siebie, a ja ci zapłacę 36000zł, albo (3) będzie wymagał lojalki - jak odejdziesz przed upływem roku, oddajesz koszt szkolenia (najczęściej proporcjonalnie).
Czemu tak jest? Bo pracodawca ma tylko 36000zł na zakup pracy. I jak by tych kosztów nie rozłożył, zawsze musi mu się zsumować do 36000zł. Albo rezygnuje z zatrudnienia.
Wyraźnie podkreślę, że nie jestem żadnym socjalistą, ani nikim takim,
Ale to jest nieistotne - bądź, kim chcesz: socjalistą, liberałem, ekologiem, oburzonym, rastamanem itp. Zapewniam Cię, że arytmetyka jest niezmienna w każdym przypadku.
jednakże przeraża mnie, że nie dostrzegacie Panowie nutki cwaniactwa
w tym działaniu, albo nie uważacie tego za nadmierne przesunięcie
obciążeń w kierunku pracownika, zachęcając wręcz do dalszego przesuwania,
bez przesuwania zysków w tą samą stronę. Wybaczcie Panowie, ale chyba nawet pracując dla mafii można by uzyskać lepsze warunki.
Naprawdę spróbuj to przećwiczyć na liczbach. A jeszcze lepiej - sam załóż firmę, bo nie ma to jak nauka na realnych przypadkach zamiast teoretyzowania.

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Nigdy się nie pasuje od razu i pracownika trzeba sobie trochę wychować.

Czytając Twoje wpisy nie posądzałbym Cię o taką opinie. Wychować tzn. nagiąć do swojej
perspektywy...np. w kwestii prac ?

Wieli pracodawców nie daje podwyżek gdyż nikt o nie, nie prosi z góry zakładając, że jej nie dostaną i to jest fakt a jeżeli czasami trzeba postraszyć odejściem, to tak też trzeba...

Tak, pracodawcy oczekują że zatrudnią super pracownika za średnią krajową ponieważ sami na to pozwalamy przyjmując bez negocjacji to co on da, byle tylko dostać pracę a później jakoś to będzie, trochę ponarzekamy ... i tak mija rok, dwa osiem lat itd. itd. zarabiamy ile zarabialiśmy bo przecież niewiele chcieliśmy zarabiać, nie negocjowaliśmy ....

Tak, szukamy nowej pracy jeżeli obecna mi nie odpowiada, mamy większe doświadczenie poparte szkoleniami, negocjujemy większe wynagrodzenie, u nowego pracodawcy niekoniecznie musimy się szkolić, mamy przecież szkolenia z poprzedniej pracy, jesteśmy mądrzejszy bo wiemy jak działa rynek pracy...

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Paweł Budrewicz:
Karol Z.:
Super. W kwestii kosztów pracodawcy uwzględnijmy nawet drinki dla szkolącego, a w kwestii kosztów pracownika tego nie uwzględnimy, tylko konkurencję na rynku, bo pracownik jest na przegranej pozycji w tym momencie.
Wybacz szczerość, ale przydałoby się trochę sensu w tej wypowiedzi. Jeśli dojeżdżasz do szkoły, to czas i koszt dojazdu są siłą rzeczy kosztem zdobywania wiedzy. I tyle - o czym tu dywagować?
Ale ciągle zapomina Pan, kto głównie zyskuje na tym szkoleniu. To nie pracownik weźmie większość, czy to zysku czy dochodu. Patrzy Pan boleśnie jednostronnie. Ja widzę całość wbrew temu co Pan twierdzi.
No to spróbujmy tej arytmetyki. Żeby pracownik zaczął zarabiać 2000-3000 tys miesięcznie (minus koszty dotarcia do pracy i inne niezbędne koszty związane z podjęciem i utrzymaniem pracy jak np. ubranie zgodne z dresscode, ma zapłacić za szkolenia kilka tysięcy.
Mylisz trochę koszty z dochodem, ale mniejsza o to. Logika się nie zmienia - nie opłaca się kupować garnituru od Ermenegildo Zegni za 20 tys. zł, żeby dostać robotę za 1500zł netto, bo ROI w skali rocznej jest ujemne. Tyle że nikt Cię nie zmusza ani do podejmowania takiej pracy, ani do chodzenia w garniturze od Zegni.
Pracowników nie stać na garnitury z 20 tys. To nie ja tu mylę. To Pan, że zacytuje klasyka, abstrahuje od układu odniesienia. Widzi Pan koszty pracodawcy i tylko pracodawcy. Niby się nie dziwie, bo to oni Pana zatrudniają i oni Pan dają wiedzieć co to Ermanegildo, ale nie zmienia to faktu, że jak typowy prawnik ignoruje Pan połowę punktu widzenia. Tą która Pani nie pasuje.
Jednak zyski wynikające z pracy pracownika weźmie pracodawca.
A kto inny? Chcesz też mieć zyski? Załóż własną firmę, zainwestuj, podejmij ryzyko, podpisz umowę z rynkiem - umowę "podśmieciową", bo umowa z rynkiem nie zapewnia Ci NICZEGO. Wtedy to Ty będziesz dyktował warunki, pławiąc się w zyskach. I będziesz mógł płacić pracownikom po 15000zł :)
Doskonale Pan wie, jak była sytuacja na rynku przed wejściem do Polski dużych firm i że można wtedy było zacząć biznes handlując ołówkami na bazarze, a dziś ciężko wejść nawet mając oszczędności i świetny biznes plan. Ta argumentacja jest niemerytoryczna i próbuje tylko udowodnić, jacy to Ci, którym się udało są wspaniali, a CI co nie jacy są leniwi. To nie jest tak czarno biało. Znowu Pan ignoruje co Panu nie pasuje.
Jak już napisałem brak tu równowagi. Pracodawca bierze prawie całe zyski, ale wg. tego rozumowanie pozbywa się sporej części kosztów.
Arytmetyka.
Pracodawca może wydać na stanowisko pracy 36000zł rocznie (co oznacza, po podatkach, 21600zł dochodu netto dla pracownika). Nie stać go na więcej, tzn. gdyby miał zapłacić więcej, to nie kupi tej usługi. Tak jak Ty nie zapłacisz za chleb 20zł.
Jeśli konieczne jest szkolenie, dzięki któremu pracownik będzie "trybił", to albo za to szkolenie płaci pracownik, albo pracodawca. W tym drugim przypadku wybór jest prosty - jeśli szkolenie kosztowało 6000zł, to albo (1) pracodawca pokryje to z własnej kieszeni, ale zaproponuje 30000zł rocznie, albo (2) postawi warunek: chcesz pracować, zapłać za szkolenie, zainwestujesz w siebie, a ja ci zapłacę 36000zł, albo (3) będzie wymagał lojalki - jak odejdziesz przed upływem roku, oddajesz koszt szkolenia (najczęściej proporcjonalnie).
Czemu tak jest? Bo pracodawca ma tylko 36000zł na zakup pracy. I jak by tych kosztów nie rozłożył, zawsze musi mu się zsumować do 36000zł. Albo rezygnuje z zatrudnienia.
Pracownik też pokryje często z własnej kieszeni po prostu tracąc pracę. To też Pan zignorował. Piękne są Pana retoryczne szarże, ale ciągle mało prawdziwe, bo ignorują drugą stronę. Nie udowodni Pan, że układ, w którym jedna strona ponosi więcej odpowiedzialności niż może zyskać jest właściwy. Pracodawca zawsze bierze większość, bo ma większe ryzyko. Tak było, jest i będzie. Ja tylko stawiam podważam prawidłowość, zasadność i celowość przepychania tej granicy dalej wykorzystując sytuację na rynku. Pracodawca nie dokłada się do moich studiów (poza swoimi podatkami, z czego na moje studia poszły grosze), ale na nich zyskuje, ale mimo tego mam się dołożyć do kosztów szkolenia, mimo że znowu lwią większość zyska on. To już nie jest zdrowa proporcja i nie udowodni Pan tego, nawet jak się Pan nauczy przemawiać jak Sokrates.
Wyraźnie podkreślę, że nie jestem żadnym socjalistą, ani nikim takim,
Ale to jest nieistotne - bądź, kim chcesz: socjalistą, liberałem, ekologiem, oburzonym, rastamanem itp. Zapewniam Cię, że arytmetyka jest niezmienna w każdym przypadku.
Stare powiedzenie mówi "Jest małe kłamstwo, dużo kłamstwo i statystyka". Jak sobie Pan wybiera do liczenia tylko to co Panu pasuje, to oczywiście, że liczby pokażą to co chce Pan wykazać. To się nazywa manipulacja. Jak jest Pan taki dobry z matematyki, to proszę teraz dokonać podobnych wyliczeń w przypadku pracownika bez oszczędności po studiach, który ma jeszcze płacić żeby pracować. Pan przegina w swojej retoryce. Wiem Pan to, ale się Pan do tego nie przyzna.
jednakże przeraża mnie, że nie dostrzegacie Panowie nutki cwaniactwa
w tym działaniu, albo nie uważacie tego za nadmierne przesunięcie
obciążeń w kierunku pracownika, zachęcając wręcz do dalszego przesuwania,
bez przesuwania zysków w tą samą stronę. Wybaczcie Panowie, ale chyba nawet pracując dla mafii można by uzyskać lepsze warunki.
Naprawdę spróbuj to przećwiczyć na liczbach. A jeszcze lepiej - sam załóż firmę, bo nie ma to jak nauka na realnych przypadkach zamiast teoretyzowania.

Wyżej już odpowiedziałem, na to niemerytoryczne zagranie. Brzydko Pan rozmawia.

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Mariusz Rataj:
Nigdy się nie pasuje od razu i pracownika trzeba sobie trochę wychować.

Czytając Twoje wpisy nie posądzałbym Cię o taką opinie. Wychować tzn. nagiąć do swojej
perspektywy...np. w kwestii prac ?
Ależ oczywiście. Przecież to pracodawca ma wizję jak to wszystko poskładać, aby przynosiło zyski. Ciężko oczekiwać od nowego pracownika, żeby rozumiał całokształt wizji pracodawcy.
Wieli pracodawców nie daje podwyżek gdyż nikt o nie, nie prosi z góry zakładając, że jej nie dostaną i to jest fakt a jeżeli czasami trzeba postraszyć odejściem, to tak też trzeba...
Zawsze proszę i zawsze spotykam się z tymi samymi zagrywkami. Jak nie kijem to pałką, inteligentny szef zawsze zdoła uciec od tematu wykorzystując fakt, że pracownik pewnych rzeczy nie zrobi ze względu na instynkt samozachowawczy.
Tak, pracodawcy oczekują że zatrudnią super pracownika za średnią krajową ponieważ sami na to pozwalamy przyjmując bez negocjacji to co on da, byle tylko dostać pracę a później jakoś to będzie, trochę ponarzekamy ... i tak mija rok, dwa osiem lat itd. itd. zarabiamy ile zarabialiśmy bo przecież niewiele chcieliśmy zarabiać, nie negocjowaliśmy ....
j/w
Tak, szukamy nowej pracy jeżeli obecna mi nie odpowiada, mamy większe doświadczenie poparte szkoleniami, negocjujemy większe wynagrodzenie, u nowego pracodawcy niekoniecznie musimy się szkolić, mamy przecież szkolenia z poprzedniej pracy, jesteśmy mądrzejszy bo wiemy jak działa rynek pracy..

Szczerze i soobiście mówiąc, takich technicznych szkoleń, o jakich Panowie mówicie, nigdy nie miałem. Zawsze była wiedza, za którą sam zapłaciłem plus rzut na głęboką wodę.

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Mariusz Rataj:
Oczywiście, że szanse lecą i pracodawca doskonale o tym wie bo na twoje miejsce jest 100 osób i z nich 95 przyjmie takie warunki, tylko czyja to wina ? Zamieńmy proporcje a jak inny byłby rynek pracy.

Ale z drugiej strony, co nie jest zapisane w przepisach prawa pracy, to jest już dla szarego pracownika nieosiągalne. Chyba o najlepiej pokazuje przewagę pracodawcy. Pracodawcy chcą optymalnego pracownika, ale prawie zawsze wykorzystują przewagę do zdobycia najtańszego, najbierniejszego, takiego co odda na początku najwięcej. A my tylko patrzymy na kawałek problemu. Pracodawcy, czy raczek ich rekruterzy wykorzystują sytuację na rynku, by wręcz nie zatrudnić za dobrych pracowników, bo będą dla nich konkurencję. Może lepiej wręcz taki gorszy, bo go można uwiązać lokalką.
Dla mnie to kwestia podejmowania świadomych decyzji. Albo godzę się na z góry wiadomy wynik takiej umowy albo nie. Jestem masą albo indywidualnością. Kogo bardziej cenią pracodawcy, posłuszną (...) czy partnera w biznesie?.
Jak mam nie być masą w momencie, kiedy każde zachowanie poza oczekiwaną uległością obniża szanse na zatrudnienie? Tu nie pomoże żadna bogata osobowość czy talenty negocjacyjne. "Z pustego i Salomon nie naleje".
W sprawie lojalek jest orzeczenie sądu najwyższego, poczytajcie we wcześniejszych wpisach.
Chętnie przeczytam

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Karol Z.:
szkolić trzeba, a oni są niewdzięczni. Mam wadę, która mi utrudnia życie, a mianowicie jak widzę, ciągnięcie od równowagi w stronę A, to mam odruch przywracania do równowagi poprzez pokazanie -A.

To się Panu tylko tak wydaje, że tam "równowagi" brakuje, logicznie żadnej równowagi Pan nie przywraca. Jak uważa Pan, że każdy pracodawca to zdzierca to należy pracodawców unikać..

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Andrzej Pieniazek:
Karol Z.:
szkolić trzeba, a oni są niewdzięczni. Mam wadę, która mi utrudnia życie, a mianowicie jak widzę, ciągnięcie od równowagi w stronę A, to mam odruch przywracania do równowagi poprzez pokazanie -A.

To się Panu tylko tak wydaje, że tam "równowagi" brakuje, logicznie żadnej równowagi Pan nie przywraca. Jak uważa Pan, że każdy pracodawca to zdzierca to należy pracodawców unikać..

A w którym momencie coś takiego napisałem?

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Żałuję, że zacząłem ten wątek. Mam wrażenie jakbym postawił pytanie o zasadność pańszczyzny, na zjeździe magnaterii litewskiej w czasach potopu szwedzkiego.

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Karol Z.:
Andrzej Pieniazek:
Karol Z.:
szkolić trzeba, a oni są niewdzięczni. Mam wadę, która mi utrudnia życie, a mianowicie jak widzę, ciągnięcie od równowagi w stronę A, to mam odruch przywracania do równowagi poprzez pokazanie -A.

To się Panu tylko tak wydaje, że tam "równowagi" brakuje, logicznie żadnej równowagi Pan nie przywraca. Jak uważa Pan, że każdy pracodawca to zdzierca to należy pracodawców unikać..

A w którym momencie coś takiego napisałem?

.. Chyba o najlepiej pokazuje przewagę pracodawcy. Pracodawcy chcą optymalnego pracownika, ale prawie zawsze wykorzystują przewagę do zdobycia najtańszego, najbierniejszego, takiego co odda na początku najwięcej...

Następna dyskusja:

"Nie zwalniaj na rynku prac...




Wyślij zaproszenie do