Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie
Karol Z.:
Skąd Pan wie jaką wiedzę posiadam? Ja tylko cały czas przypominam, że istnieje tak naprawdę tylko jeden powód, dla którego szuka się pracy i są nim pieniądze. Jaki ma sens iść do pracy, w której trzeba płacić, za iluzoryczne obietnice przyszłych, niekoniecznie dużych zarobków (niemal klasyczne "a potem zobaczymy"). Moim zdaniem to Panowie utknęliście w detalach tracąc ogólny ogląd sytuacji. Ja zdaję sobie sprawę, że bardzo cienkie i przeciętnie potrzebne szkolenie, w kwestii komunikacji interpersonalnej kosztuje w tysiącach i pewnie nie byłoby problemu gdyby nie to, że pracownik, który ma za to zapłacić zarabia również w tysiącach miesięcznie. Uwzględnijcie fakt, że wiedza, którą mu przekazujecie jest w większości użyteczna w większości DLA WAS I WASZEJ FIRMY. To Wy na tym będziecie w przyszłości zarabiać, a pracownik w tym momencie ma się niejako zadłużać, pozostając na Waszej łasce i niełasce. Naprawdę nie widzicie Panowie w tym nic złego czy dziwnego? Trochę obiektywizmu proszę, bo to nie chodzi o jakieś pierdoły, tylko o przeżycie i utrzymanie rodziny ludzki, którzy chcą dla Was pracować. Uważacie, że pracownik, którego na dzień dobry tak potraktujecie, będzie się dla Was starał i będzie lojalny?
Mariusz Rataj:
Ciągle się rozmijamy. Sednem dyskusji jest (lub była) kwestia szkoleniowych umów lojalnościowych oraz ich przełożenia na długość okresu lojalnościowego lub co bardziej właściwe kwestii zwrotu nakładów poczynionych przez pracodawcę.
Zgadzam się, że istnieje tak naprawdę tylko jeden powód, dla
>
Jak dla mnie chodzi bardziej o lojalność dwóch współpracujących ludzi, wynikającą z moralności. Pracodawca ma większe nakłady, ale ma też większą nagrodę. Współczesna praktyka jest niestety taka, że jeśli są dodatkowe koszty, jak np. dodatkowe szkolenia, to pracownik ma w nich uczestniczyć, nawet sugestie tu są aby w 100%. Jeśli natomiast sytuacja na rynku spowoduje, że firma na pracy grupy ludzi zarobi nagle zamiast dajmy 50tys aż 250tys, to w jakim stopniu będą w tym zysku uczestniczyć pracownicy? Z praktyki mojej i ludzi, z którymi miałem przyjemność rozmawiać, zysk ten jest uznawany, za zysk pracodawcy i podział łupów nie następuje, albo jest śladowy. Może podpisujmy lojalki i w tej kwestii?
którego szuka się pracy i są nim pieniądze ...
Uwzględnijcie fakt, że wiedza, którą mu przekazujecie jest w większości użyteczna w większości DLA WAS I WASZEJ FIRMY:
- niezupełnie, gdyż poprzez zwiększenie własnej wiedzy zarabiam dla pracodawcy więcej ale z tego tytułu ja także zarabiam więcej ze zwiększonej prowizji ( no chyba że mamy stałą pensję, wtedy lipa...)
A jaka jest proporcja zysku pracodawcy i pracownika na efektach szkolenia? Zwłaszcza jeśli nastąpi opisany wyżej przypadek i na tej pracy firma nagle zarobi dużo więcej? Czy pracownik dostanie marżę wynikającą z tych umiejętności nabytych i przyniesionych do firmy?
3. lojalność powinna opierać się na uczciwych warunkach po obu stronach co wskazywałem wcześniej, niespełnienie ich tworzy patologię
Ależ oczywiście. Mi tylko chodzi o to, że jak widzę argumenty pracodawców to widzą tylko patologię, na której oni tracą, co boli, ale do bankructwa rzadko doprowadza, a nie widzą patologii, przez którą ich pracownicy nie mogę założyć bądź utrzymać rodziny.
Powiem całkiem osobiście tak: Parę lat temu byłem w stanie się poświęcić za umowę ustną, wg której jak się poprawi będzie lepiej, dziś już w takie umowy nie wierzę, tym bardziej, że do obietnic "będzie lepiej" ma się dołączyć nowa sentencja "będzie Pan musiał zapłacić za szkolenie" gdy tak naprawdę nie wiem jeszcze jaką wartość będzie to szkolenie dla mnie miało. A to jeszcze nie koniec, bo ja cały czas mówię o lojalce, która się spłaca, czyli jak odejdę po półtora roku z 3 lat lojalki, to zapłacę nie całą wartość szkolenia, a jedynie połowę. Lojalki, o których słyszałem wymagają często spłaty 100% nawet miesiąc przed upłynięciem jej okresu. Uczciwe to? W duchu lojalności? Pracodawca traci w takim przypadku?