Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Krzysztof W.:
Szkoli. Po szkoleniu (wymagającym poświęcenia sporej ilości czasu przez pracodawcę lub innego jego pracownika, któremu przecież też trzeba zapłacić), pracownik dochodzi do wniosku, że to jednak nie dla niego.

Nie zaczynałbym od szkolenia.. :)

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Krzysztof W.:
Żeby uwolnić forum od ideowych przepychanek i wrócić do głównego wątku, rzucę następujący temat :

Pracodawca realizuje spory projekt rekrutacyjny, analizuje poszczególne CV, zaprasza wybrane osoby, przychodzi średnio co druga z nich. OK, lojalność ich nie obowiązuje, bo jeszcze nie są pracownikami? Dyskusyjne, ale niech będzie. Przyjmuje poszczególne osoby, podpisuje umowy. Szkoli. Po szkoleniu (wymagającym poświęcenia sporej ilości czasu przez pracodawcę lub innego jego pracownika, któremu przecież też trzeba zapłacić), pracownik dochodzi do wniosku, że to jednak nie dla niego. Żadne tam L-4, żadne usprawiedliwienie, bo po co... Pracodawca zostaje z "martwą" umową w ręku, co ma z nią zrobić ?

Zna to ktoś z praktyki ? Macie może jakieś propozycje, jak się przed tym zabezpieczyć ?

Ale to chyba argument za tym, żeby raczej doceniać takich pracowników, którzy nie wykręcają takich numerów.

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Andrzej Pieniazek:
Krzysztof W.:
Szkoli. Po szkoleniu (wymagającym poświęcenia sporej ilości czasu przez pracodawcę lub innego jego pracownika, któremu przecież też trzeba zapłacić), pracownik dochodzi do wniosku, że to jednak nie dla niego.

Nie zaczynałbym od szkolenia.. :)

Mnie rzadko szkolono. Raczej oczekiwano, że będę już umiał i znał specyfikę danego stanowiska pracy. Zdarzyły mi się co prawda szkolenia z prawdziwego zdarzenia, ale zwykle musiałem wydrapywać wiedzę sam na początku.
Krzysztof W.

Krzysztof W. profesjonalne cięcie
kosztów - zarabiamy
dla Ciebie

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Andrzej Pieniazek:
Krzysztof W.:
Szkoli. Po szkoleniu (wymagającym poświęcenia sporej ilości czasu przez pracodawcę lub innego jego pracownika, któremu przecież też trzeba zapłacić), pracownik dochodzi do wniosku, że to jednak nie dla niego.

Nie zaczynałbym od szkolenia.. :)
Nie da się. "Pech" polega na prowadzeniu samych nowatorskich działań... Nie ma gotowych specjalistów. Nie ma ciągu dla gotowego, łatwo weryfikowalnego zawodu, np. tokarza : tokarka > rysunek > detal. Może odpowiada to trochę ciągowi handlowca : towar > klient > sprzedaż, ale o ile dwa ostatnie detale nie wymagają szkolenia, o tyle "towaru" trzeba nauczyć, a bynajmniej nie jest to guma do żucia.

(niemniej, Andrzej, podsunąłeś mi pewien pomysł : uczyć stopniowo, powierzając najpierw obowiązki "tresowanej małpy", a do pozycji fachowca dochodzić, rozciągając to bardziej w czasie. Dzięki)

Dobra, ten wątek nie jest do roztrząsania moich problemów służbowych (nie ma sensu udawać, że nie mam nic wspólnego z zaprezentowanym przykładem :)). W temacie wątku jest natomiast pytanie : jak rozumieć działania osoby, która naraża kogoś na takie straty ? Pewnie, że nie jest to kradzież worka cementu, ale niby dlaczego bezsensowne marnowanie czyjegoś czasu miałoby być czymś lepszym ? Powiem później, jak ja to rozumiem, ale naprawdę interesuje mnie Wasze zdanie.

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Maciej Stanisław Stępa:

Karol,

bardzo mi miło, ze nazywasz to moim standardem, niestety Donald McClelland wpadł na to jakieś 60 lat przede mną, czego do dziś nie mogę przeboleć :D. A zupełnie poważnie - straszna szkoda, że tak trafiałeś. Ja znalazłem pracodawcę Y w ProFirmie, gdzie zobaczyłem teorię Y w praktyce. Mój pierwszy szef spowodował, że zacząłem wierzyć w szefów w ogóle :D co więcej natchnął mnie do tego, żeby samemu tak taktować pracowników i współpracowników, bo to w długim terminie przynosi owoce. Co do biedy miejsc, w których znalazłeś wyznawców teorii Y... może być tak jak pisałem wcześniej, że pracownicy o myśleniu X, trafiając na szefa Y biorą jego podejście za frajerstwo, okradają go i tym samym niszczą firmę. Jednocześnie większość firm, które osiągają prawdziwą wielkość stosuje podejście Y w przeważającej mierze :D. Ale pewnie wiele takich firm upada gdy szef idealista trafia na pracowników, którzy twardo stąpają po ziemi i zamiast wynosić z firmy rozwój i satysfakcję, wynoszą z niej środki produkcji :D. Trzymam kciuki za to, żebyś znalazł pracodawcę Y w dojrzałej fazie rozwoju.

Pozdrawiam

Może dlatego jest też tak mało szefów Y, że wymaga to jednak dużo od takiej osoby. Oprócz silnego charakteru, który pozwoli zachować konsekwencję niezależnie od wypadków, to jeszcze sporych umiejętności psychologicznych, by w miarę szybko i dobrze oceniać i klasyfikować ludzi do kategorii X lub Y. Można też niby kogoś do tego zatrudnić, ale to komuś takiemu dopiero trzeba by zaufać.
Ścieżka X jest niewątpliwie prostsza i nie wymaga chyba większego przygotowania. Inna sprawa, że nie widzę w Y idealizmu, tylko właśnie pragmatyzm, tylko że tak go kolokwialnie nazwę, "pragmatyzm długofalowy".

Również pozdrawiam

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Krzysztof W.:
Nie zaczynałbym od szkolenia.. :)
Nie da się. "Pech" polega na prowadzeniu samych nowatorskich działań... Nie ma gotowych specjalistów. Nie ma ciągu dla gotowego, łatwo weryfikowalnego zawodu, np. tokarza : tokarka > rysunek > detal. Może odpowiada to trochę ciągowi handlowca : towar > klient > sprzedaż, ale o ile dwa ostatnie detale nie wymagają szkolenia, o tyle "towaru" trzeba nauczyć, a bynajmniej nie jest to guma do żucia.
Nawet dodam więcej, takie same stanowiska w dwóch różnych miejscach mogą wymagać zupełnie innych umiejętności, ze względu na inne przyjęte rozwiązania drobnych problemów. Pominięcie szkolenia w takim przypadku znacznie obniża wydajność nowego pracownika, tak na zadanie jak, w jakim stopniu i w jakim rozłożeniu w czasie szkolić nie ma chyba prostej, uniwersalnej odpowiedzi.
(niemniej, Andrzej, podsunąłeś mi pewien pomysł : uczyć stopniowo, powierzając najpierw obowiązki "tresowanej małpy", a do pozycji fachowca dochodzić, rozciągając to bardziej w czasie. Dzięki)
To mi coś przypomina, a mojej pracy jako nauczyciel dawno temu jeszcze na studiach. Choć oczywiście nie sugeruję, by przekładać to 1 na 1 na swoich pracowników. Chodzi mi mianowicie o to, że jak człowiek dostawał nową klasę to jeśli od początku chciał być dobry, miły i przyjacielski, to klasie rosły tzw "różki" i przywrócenie równowagi było prawie niemożliwe i było odbierane prawie jako szykany. Natomiast jeśli zacznie się od postawy twardej, nawet momentami nieprzyjemniej, a potem po paru tygodniach się odpuści rozsądnie, to taka klasa pozostanie już ułożona do końca, o ile się nie popełni znaczących błędów. Przekładając na pracowników, tak jak Pan napisał, nie dawać od razu ciasteczka z kremem, tylko zacząć od chleba z masłem. Pisząc mniej dookoła po prostu rozłożyć szkolenie w czasie, dodając kolejne szkolenia w miarę wdrażania się pracownika, pozwalając mu na początku trochę się postarać i wykazać zaangażowanie, jednak zawsze na to zaangażowanie odpowiadać wsparciem, m. in. właśnie w postaci dodatkowych szkoleń. Trochę idealistycznie, ale ...
Dobra, ten wątek nie jest do roztrząsania moich problemów służbowych (nie ma sensu udawać, że nie mam nic wspólnego z zaprezentowanym przykładem :)). W temacie wątku jest natomiast pytanie : jak rozumieć działania osoby, która naraża kogoś na takie straty ? Pewnie, że nie jest to kradzież worka cementu, ale niby dlaczego bezsensowne marnowanie czyjegoś czasu miałoby być czymś lepszym ? Powiem później, jak ja to rozumiem, ale naprawdę interesuje mnie Wasze zdanie.

Z punktu widzenia pracownika wygląda to zwykle tak. Jeśli faktycznie na skutek moich działań powstanie strata, to jestem karany, co jest oczywiste. Natomiast jeśli się czymś wykaże, powstanie zysk, coś zostanie poprawione, uproszczone, ogólnie pojawi się skutek moich działań, który nie był planowany a wiąże się z zyskiem dla firmy, to co się stanie? Otóż nic się nie stanie i nic nie pomoże przypominanie, że to już nie pierwszy raz, a najpaskudniejsze jest to, że argumentem, żeby nie doceniać takiego działania jest to, że takie działanie nie było doceniane w przypadku innych pracowników. Ten mechanizm potrafi występować w bardziej paskudnych formach, a mianowicie zasugerowano mi nawet kiedyś, że powinienem pracować bezpłatne nadgodziny, bo inni pod naciskiem się już na to zgodzili. I tu się objawia ta nielojalność, co mnie tak porusza, że aż napisałem ten trochę nierozważny wątek. Na swój użytek nazywam to metodą kija i marchewki, ale bez marchewki.

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Karol Z.:
Na swój użytek nazywam to metodą kija i marchewki, ale bez marchewki.
Masz 100% racji, kiedy pogłaszczesz pracownika za dobrze wykonaną pracę - spodziewaj się jego wizyty po podwyżkę lub awans.

Case :
Pracownik dostal do sprzedania przedmiot kupiony za 100USD - sprzedał go w ciągu godziny za 5k usd - z punktu widzenia firmy zrobił wspaniały deal. Ale jak mu nie zapłacić ? no powiedzieć że to było warte 10k USD i że skoro sprzedał za 5k w godzinę to gdyby tylko poświęcił temu trochę więcej czasu zrobil by to 10k usd - a tak ? poszedł na łatwiznę domagając się nagrody ??!?!?!?! no przecież tak nie może być ..

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

ja cały czas próbuję uchwycić sens pojecia ,,szkolenie pracownika " bo wyłania mi sie z tych tematów obraz całej masy ludzi któzy wymagaja aby ich szkolić
i zgadzam się , nalezy ich nauczyć , to nie ulega wątpliwości

ale sniło mi się ze szukam pracownika - kierowcy z kategorią B
kupiłem ekstra brykę i chciałbym zeby moje ciało ,,prywaciarza " woziuł kierowca wyszkolony i zeby nie zarysował mojego cacka
i sniło mi sie dalej ze przychodza ludzie z ogłoszenia i co ?
no trzeba ich WYSZKOLIĆ

-:)

ale czy ja nie dawałem ogłoszenia ze szukam kierowcy ? czy w tym nie zawarte jest to ze kierowca to taki co umie kierować ?
mało tego - ma uprwanienie a nie tylko umie
bo co mi po kierowcy bez prawa jazdy ?

i dalej sniło mi się ze chce połozyc kafelki i zatrudniam do tego firmę jednoosobową czyli człowieka któRy teoretycznie umie kłaśc kafle
i zgłasza mi się cała masa ludzi którzy mówią :
- ja mogę kłaśc kafle ale TRZEBA MNIE NAUCZYĆ - WYSZKOLIĆ

jestem tak zmeczony tym snem - horrorem ze chyba czas na browara
moze poslę po niego jakiegoś pracownika , tak w ramach szkolenia ?niech się chłopak wciąga do pracy

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Wojciech Szymańczak:

ale sniło mi się ze szukam pracownika - kierowcy z kategorią B
kupiłem ekstra brykę i chciałbym zeby moje ciało ,,prywaciarza " woziuł kierowca wyszkolony i zeby nie zarysował mojego cacka
i sniło mi sie dalej ze przychodza ludzie z ogłoszenia i co ?
no trzeba ich WYSZKOLIĆ

-:)

ale czy ja nie dawałem ogłoszenia ze szukam kierowcy ? czy w tym nie zawarte jest to ze kierowca to taki co umie kierować ?
mało tego - ma uprwanienie a nie tylko umie
bo co mi po kierowcy bez prawa jazdy ?
dałeś ogłoszenie, że szukasz kierowcy, czyli zatrudniasz kogoś, kto ma uprawnienia i umiejętności, wsiada za kierownicę i jedzie, ALE: jak chcesz osiągnąć taki poziom luksusu, żeby po poleceniu "zawieź mnie do prawnika/ fryzjera itp" zawiózł Cię we właściwe miejsce (to, które właśnie masz na myśli), to musisz mu powiedzieć, gdzie to miejsce jest.
Szkolenie to przecież przede wszystkim dopasowanie pracownika do potrzeb firmy, ktora go zatrudnia.Katarzyna N. edytował(a) ten post dnia 24.08.12 o godzinie 11:30

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Katarzyna N.:
dałeś ogłoszenie, że szukasz kierowcy, czyli zatrudniasz kogoś, kto ma uprawnienia i umiejętności, wsiada za kierownicę i jedzie, ALE: jak chcesz osiągnąć taki poziom luksusu, żeby po poleceniu "zawieź mnie do prawnika/ fryzjera itp" zawiózł Cię we właściwe miejsce (to, które właśnie masz na myśli), to musisz mu powiedzieć, gdzie to miejsce jest.


a jak u fryzjera usłyszę ze :
- moge pana ostrzyc tylko ...... musi mnie pan wyszkolić
to kazałbym sie zawieśc do powroznika po linę , tylko czy aby bedzie dobrze skrecona , bo nie chcę się tylko poddusić
-:)

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Wojciech Szymańczak:
ja cały czas próbuję uchwycić sens pojecia ,,szkolenie pracownika " bo wyłania mi sie z tych tematów obraz całej masy ludzi któzy wymagaja aby ich szkolić
i zgadzam się , nalezy ich nauczyć , to nie ulega wątpliwości

ale sniło mi się ze szukam pracownika - kierowcy z kategorią B
kupiłem ekstra brykę i chciałbym zeby moje ciało ,,prywaciarza " woziuł kierowca wyszkolony i zeby nie zarysował mojego cacka
i sniło mi sie dalej ze przychodza ludzie z ogłoszenia i co ?
no trzeba ich WYSZKOLIĆ

-:)
Rozumiem o co Panu chodzi, ale myślę, że lekko Pan przesadza. Kwestią szkolenia powinna być np. kwestia obiegu dokumentów, albo np. pewnej kolejności kontaktu z ludźmi przy załatwianiu konkretnych spraw czy szukaniu informacji. Takie szkolenia są jak najbardziej potrzebne dla nowych ludzi. Jak przychodzę do pracy pisząc w CV wykształcenie informatyczne, to pracodawca nie musi mnie szkolić z włączania komputera czy pisania w WORD, ale już mogę potrzebować szkolenie np. w jakiej postaci i gdzie gromadzone są pewne informacje, jakie specyficzne narzędzia są używane i w jaki sposób, jaka jest przyjęta w firmie konwencja pisania pewnych kawałków kodu czy rozwiązywania typowych problemów. Można to szkolenie pominąć, ale nie należy się wtedy dziwić, że pracownik zamiast się wdrażać kilka tygodni, to będzie się wdrażał kilka miesięcy.

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Krzysztof W.:
Żeby uwolnić forum od ideowych przepychanek i wrócić do głównego wątku, rzucę następujący temat :

Pracodawca realizuje spory projekt rekrutacyjny, analizuje poszczególne CV, zaprasza wybrane osoby, przychodzi średnio co druga z nich. OK, lojalność ich nie obowiązuje, bo jeszcze nie są pracownikami? Dyskusyjne, ale niech będzie. Przyjmuje poszczególne osoby, podpisuje umowy. Szkoli. Po szkoleniu (wymagającym poświęcenia sporej ilości czasu przez pracodawcę lub innego jego pracownika, któremu przecież też trzeba zapłacić), pracownik dochodzi do wniosku, że to jednak nie dla niego. Żadne tam L-4, żadne usprawiedliwienie, bo po co... Pracodawca zostaje z "martwą" umową w ręku, co ma z nią zrobić ?

Zna to ktoś z praktyki ? Macie może jakieś propozycje, jak się przed tym zabezpieczyć ?

Mój pomysł: jasno precyzować ofertę pracy w kontekście potrzeb, zadań, obowiązków i odpowiedzialności. Sytuacje o których wspomniałeś zwykle wynikają z braków komunikacyjnych, edukacyjnych i często mającego znamiona desperacji zatrudniania osoby zupełnie nie przygotowanej, a w konsekwencji wymagającej szkolenia, często generującego znaczne koszty.
Nie jest to oczywiście panaceum ale wyraźnie minimalizuje ryzyko. Tak uważam.Ireneusz Lewkowicz edytował(a) ten post dnia 24.08.12 o godzinie 11:57

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Krzysztof W.:
Karol Z.:
to chyba po stronie pracodawców jest pałeczka w kwestii poprawienia tego rynku.
Sorry, ale bzdurą jest twierdzenie, że pałeczka jest po czyjejkolwiek stronie. Rzeczą pracodawcy jest działać w ustalonych (dynamicznie się zmieniających) warunkach rynkowych, rzeczą pracownika - nie dać się "wydymać". To wszystko.

Mogę wyobrazić sobie hipotetycznego pracodawcę, który bierze się za "naprawianie rynku", tyle, że szybko z tego rynku zniknie, wyparty przez tych, którzy nie będą mieli tego typu ambicji i skrupułów.

Abstrahując od tego co jest bzdurą a co nie to to o warunkach i nie daniu się "wydymać" rozszerzyłbym na obie strony ;)

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Ireneusz Lewkowicz:
>> Szkoli. Po szkoleniu
(wymagającym poświęcenia sporej ilości czasu przez pracodawcę lub innego jego pracownika, któremu przecież też trzeba zapłacić), pracownik dochodzi do wniosku, że to jednak nie dla niego.

lojalka - przeca tak się robi - przy rezygnacji w ustalonym czasie karencji np 2 lata pracownik ponosi koszty szkolenia

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Karol Z.:
Rozumiem o co Panu chodzi, ale myślę, że lekko Pan przesadza.

trochę przesadzam ale tylko trochę
bo jesli ktoś jest fachowcem w branzy to to znów o czym Pan pisze , czyli przykładowy obieg dokumentów to ok
ale czy to trzeba nazywać od razu SZKOLENIEM ?
bo ile na to trzeba czasu ?
jesli wiec zamiast słowa szkolenie uzyjemy innego ( bo szkolenie kojarzy sie generalnie z kims kto czegos umie a nie tylko nie wie - a to rożnica ) to zgoda

jesli zatrudniam sekretarke to oczywiscie pokazę gdzie stoi cukier czy kawa
ale sztuki parzenia kawy nie chciałbym juz jej uczyc
-:)

słowo instruktaż , załatwiłoby sprawe a nie sugerowało ze koles przychodzi zielony do pracy Wojciech Szymańczak edytował(a) ten post dnia 24.08.12 o godzinie 11:45

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Paweł K.:
lojalka - przeca tak się robi - przy rezygnacji w ustalonym czasie karencji np 2 lata pracownik ponosi koszty szkolenia

to dokładnie tak samo jak w przypadku szkół wyzszych ( z innego tematu )

jedzesz do turka na zmywak ?
oddajesz kasę za darmowe studia , za to inny moze się szkolić tez za darmo

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Wojciech Szymańczak:
Karol Z.:
Rozumiem o co Panu chodzi, ale myślę, że lekko Pan przesadza.

trochę przesadzam ale tylko trochę
bo jesli ktoś jest fachowcem w branzy to to znów o czym Pan pisze , czyli przykładowy obieg dokumentów to ok
ale czy to trzeba nazywać od razu SZKOLENIEM ?

A z drugiej strony po co nazywać to inaczej?
bo ile na to trzeba czasu ?
jesli wiec zamiast słowa szkolenie uzyjemy innego ( bo szkolenie kojarzy sie generalnie z kims kto czegos umie a nie tylko nie wie - a to rożnica ) to zgoda

jesli zatrudniam sekretarke to oczywiscie pokazę gdzie stoi cukier czy kawa
ale sztuki parzenia kawy nie chciałbym juz jej uczyc
-:)

Może ujmę to inaczej. Jest pewien zestaw wiedzy i umiejętności, który odróżnia doświadczonego pracownika z odpowiednimi umiejętnościami na dane stanowisko, od początkującego o takich samych umiejętnościach. Pewna różnica wynikająca ze specyfiki firmy, ze zbioru problemów, które się w czasie funkcjonowania firmy pojawiły, i które już rozwiązano. Sens szkolenia jest w tym momencie jak dla mnie taki, że chodzi o to, by nowy pracownik nie marnował czasu swojego i innych pracowników szukając tej wiedzy lub próbując "wyłamać drzwi, które zostały już dawno otwarte". To jest taka wiedza, której nie widać jak się pracuje od dawna, ale ona funkcjonuje, a nowy pracownik nie ma o niej zielonego pojęcia, no bo skąd. Trochę głębszą sprawą są specyficzne rozwiązania techniczne w firmach, które np. same sobie napisały oprogramowanie. Tu problem jest jeszcze większy.

Powołam się na przykład osobisty. W jednym z miejsc pracy dostałem takie własne programy i instrukcję do nich (dobrze, że w ogóle były, co było zasługą jego z pracowników). Jednak instrukcje ta była napisane ewidentnie przez ludzi, którzy już znają to rozwiązanie, dla ludzie którzy je znają. Nigdzie nie było ani słowa o ogólnej idei, o tym jak one są połączone, jak funkcjonują, jak się z sobą komunikują. Nie było takiego dokumentu, bo uznano tą za wiedzę "oczywistą". Dopóki sam nie zdobyłem tej "oczywistej" wiedzy praca z tymi aplikacjami była bez dużej przesady męczarnią. Oprócz tego zdobywanie takiej wiedzy jest często poniżające, bo człowiek, który się "za dużo" wypytuje o "rzeczy oczywiste" dla długoletnich pracowników traci sporo szacunku. Dodatkowo zostałem nawet ukarany za zbytnią powolność, mimo że wynikała ona ze złej woli czy zawinienia, tylko z braku szkolenia i ogólnie informacji. Dodam, że po zdobyciu tej wiedzy wszystkie te problemy zniknęły, ale pewne straty już nigdy nie zostaną naprawione.

Mam nadzieję, że ten przykład pozwoli zrozumieć, dlaczego potrzebne są szkolenia dla nowych pracowników.

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

a jak u fryzjera usłyszę ze :
- moge pana ostrzyc tylko ...... musi mnie pan wyszkolić
to kazałbym sie zawieśc do powroznika po linę , tylko czy aby bedzie dobrze skrecona , bo nie chcę się tylko poddusić
-:)

fryjzer to dostawca usługi, nie Pana pracownik, akurat za jego szkolenie nie Pan odpowiada.

Wszystko zależy od tego, co nazywamy szkoleniem pracownika - ja: dostosowaniem umiejętności pracownika (które przecież były brane pod uwagę przy rekrutacji) do specyfiki i wymagań firmy (które były znane pracownikowi przed podpisaniem umowy).

Faktycznie są stanowiska na które trzeba mieć konkretne umiejętności - określone w wymaganiach na stanowisko (twarde umiejętności i wiedza niezbędna na stanowisku, doświadczenie), ale są również takie zadania, do których pracownika trzeba dopasować, wdrożyć do tego, co jest stosowane w firmie (nie związane z głównymi obowiązkami, typu: stosowane narzędzia czy rozwiązania).
Chodzi mi o specyficzne wymagania, które wynikają z przyjętej przez firmę np. polityki działania w konkretnych sytuacjach.

Szofer ma wiedzieć, gdzie pracodawca ma ulubioną fryzjerkę, fryzjerka ma wiedzieć, gdzie ma położyć swoje nożyczki po strzyżeniu - to nie jest kwestia wykształcenia czy umiejętności tylko tego, że pracodawca pokaże, jakie zwyczaje i sposoby postępowania się obowiązujące w firmie.

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Wojciech Szymańczak:
Paweł K.:
lojalka - przeca tak się robi - przy rezygnacji w ustalonym czasie karencji np 2 lata pracownik ponosi koszty szkolenia

to dokładnie tak samo jak w przypadku szkół wyzszych ( z innego tematu )

jedzesz do turka na zmywak ?
oddajesz kasę za darmowe studia , za to inny moze się szkolić tez za darmo

Takie zabezpieczenie użyte z głową ma duży sens. Choć niestety jest to pole do nadużyć. Koszty do zwrotu powinny spadać z czasem (np. co miesiąc). Oczekiwanie pełnej kwoty po 1 roku i 11 miesiącach jest jak dla mnie nadużyciem, bo pracodawca już większość odzyskał. Tak samo sama wartość kary jest ustalana autorytarnie, więc zależy w dużym stopniu od dobrej woli ustalającego. No ale znowu wracamy do głównego tematu, czyli wzajemnej lojalności.

konto usunięte

Temat: Lojalność pracowników i pracodawców wobec siebie

Katarzyna N.:
fryjzer to dostawca usługi, nie Pana pracownik, akurat za jego szkolenie nie Pan odpowiada.

fryzjer to jednoosobowa firma która zatrudniam , bo daje im zajecie , do wykonania konkretnej usługi
i nie chciałbym aby wymagał jako zatrudniony jednorazowo też szkolenia

Następna dyskusja:

"Nie zwalniaj na rynku prac...




Wyślij zaproszenie do