Temat: Kryzys zwieksza szanse na znalezienie pracy?
Nie ujawniając swojej pozycji na rynku pracy, po przeczytaniu wszystkich postów w tym temacie, nie zatrudniłbym 95% osób, które postanowiły się w tym temacie wypowiedzieć. To jest oczywiście indywidualna sprawa każdej osoby, w jaki sposób tratuje ten portal i czy dzięki niemu stworzy "antywizytówkę" czy też zwiększy szanse na zatrudnienie. Tajemnicą nie jest, że dzięki GoldenLine można znaleźć satysfakcjonującą pracę albo produkować wpisy, nierzadko dając świadectwo braku umiejętności tworzenia składnych, pozbawionych błędów ortograficznych i stylistycznych zdań.
Jednym może to w ogóle nie przeszkadzać, a dla innych język pisany może stanowić ważne kryterium oceny kandydata, jego stosunku do czytających i elokwencji. Dziwi mnie to tym bardziej, że w dobie zaawansowanych technologii czynność wbudowania słowników w przeglądarki jest dziecinnie prosta. Jeżeli ktoś tego nie czyni, jednocześnie wpisując w CV, że posiada wysokie umiejętności w korzystaniu z narzędzi internetowych, to przeczy samemu sobie.
Pani Iwona Strzelec nie widzi nic złego w zatrudnianiu po znajomości. Ma do tego absolutne prawo, ale w moim uznaniu nie miałaby również skrupułów ku szeroko pojętemu kumoterstwu, którego osobiście nie akceptuję.
Pracodawcy szukają w dobie kryzysu tanich sposobów pozyskiwania nowych pracowników. Taką metodą jest oczywiście tzw. polecenie. Oprócz finansowych korzyści mamy do czynienia z kilkoma bardzo niebezpiecznymi i niezdrowymi dla atmosfery pracy zachowaniami:
- tworzenie się w firmie zamkniętych grup pracowników
- odcięcie dopływu świeżej krwi, gdyż osoby przyjęte z rekomendacji zazwyczaj są podobne do polecających
- etykietowanie osób przyjętych do pracy z polecenia innych pracowników
Ten sposób jest może skuteczny. Ale czy sprawiedliwy? Przecież z rekomendacji pracę będą otrzymywać tylko krewni i znajomi pracowników danej firmy. Nie zniósłbym takiej atmosfery pracy.
Efektem społecznego przyzwolenia takich zachowań są sytuacje w których, osoby, które powinny szukać pracy, faktycznie ją mają, a Ci którzy ją powinni mieć, nadal szukają. Nic złego w znajomościach, ale nie wolno ich wykorzystywać do stworzenia sobie lepszej sytuacji zawodowej, w której mamy konkurentów o zdecydowanie silniejszych i bardziej wartościowych atutach.
Znajomości - tak, ale nie dla osiągnięcia korzyści, jako karty przetargowej w procesach rekrutacyjnych.
>
Iwona Strzelec:znajomosci, znajomosci.. tak sie przewija tutaj to zagadnienie i odnosnie tego wlasnia chcialabym dorzucic swoje 3 grosze.
co zlego w znajomosciach? to troche w moim odczuciu tak jakby winic kogos ze umie dobrze napisac CV, albo, ze nauczyciele go w szkole lubili. Kazdy orze jak moze, znajomosci to wypracowana przez kogos kolej rzeczy. Nawet jesli ktos zna prezesow wielkich firm itp to wcale nie znaczy, ze 'ma znajomosci' - i ci jego znajomi cos mu zalatwia. Na to sie pracuje i jest to bardzo potrzebna w zyciu rzecz. Czlowiek to istota w mniejszym lub wiekszym stopniu uzalezniona od innych osobnikow - wiec czemu nie wspolpracowac?
A odnosnie pracy, to zgadzam sie z p. Andrzejem, ze to ciekawy okres dla pewnych grup zawodowych. Natomiast czy to kryzys, czy nie kryzys to czy ktos znajdz prace czy nie, zalezy wylacznie od niego.