Temat: jeszcze do niedawna dyplom inż otwierał drzwi do kariery....
Arystoteles już parę tysięcy lat temu stwierdził, że zawodu uczymy się dopiero,kiedy zaczynamy pracować... nadal aktualne, bez względu na dyplom.
Co do uczelni - namnożyło się... Ale jeśli chodzi o techniczne - nie dramatyzowałbym. Uczelnia humanistyczna jest tania w prowadzeniu, w zasadzie podrzędna biblioteka, kadra z łapanki i parę sal dydaktycznych wystarczy. Dlatego wiele kierunków typu dziennikarstwo, marketing i zarządzanie, pedagogika itp. mają niewiele wspólnego z przedmiotem jeśli chodzi o większość prywatnych uczelni. Ale techniczne studia wymagają laboratoriów i ich prowadzenie zazwyczaj kosztuje dużo więcej, więc istnieje niewiele uczelni technicznych prywatnych, nastawionych głównie na masowe zarabianie na czesnym, a państwowe mimo wszystko trzymają pewien poziom.
Niż demograficzny ma dobre i złe strony. Złe - bo zaniża się wymagania rekrutacyjne i czasem nawet obniża poziom, ale utrzymuje się studentów, którzy wcześniej ulegliby odsiewowi. Dobre - bo zmienia się nastawienie do edukacji. Zawsze na kierunki techniczne było mniej kandydatów, a w czasach niżu daje się to wyraźnie odczuć. Zmiana nastawienia polega głównie na tym, że kadra dydaktyczna już nie może sobie pozwalać na "odstrzał", a raczej musi się skoncentrować na efektywnym nauczeniu tych nielicznych, którzy podjęli studia techniczne. Dodatkowo mniejsze grupy sprzyjają efektywności kształcenia.
Natomiast generalnie, niezależnie od uczelni, jeżeli ktoś chce umieć to będzie się uczył i zdobywał wiedzę, jeżeli ktoś chce mieć papier, będzie robił tylko tyle, żeby mieć papier.