Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Adam M.:
Z jakiego powodu? Pracy nie można zmienić? Szkoły dzieciom nie można zmienić?
Widać że nie masz doświadczenia:) Nie zawsze jest to możliwe, bo jedno może mieć pracę, której nie chce zostawiać, bo może samotna matka nie utrzyma się z dzieckiem za 2000 brutto w Warszawie i nie da sobie rady bez pomocy bliskich w momencie, gdy dziecko co drugi tydzień jest chore, bo częste zmiany dla dziecka są niewskazane. Jeżeli zmieniać pracę, to tylko w sytuacji kiedy jest to opłacalne. Na warunki typu 3 miesiące okresu próbnego na umowie śmieciowej, po czym nie czeka cię żadna podwyżka ani awans, jak obiecują, może pozwolić sobie student, albo świeżo upieczony absolwent. Przy wyborze pracy też trzeba mądrze kalkulować.Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.05.13 o godzinie 19:41
Magdalena J.

Magdalena J. Dyrektor
Zarządzający, branża
stomatologiczna

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Adam M.:
Kolejny problem u nas to to, że każdy, absolutnie każdy "musi" mieć studia. Nie wiem, czy o tym już było, czy nie. Mam nadzieję, że szkoły zawodowe i technika wrócą do łask, być może kiedyś nie będę musiał szukać dobrego mechanika samochodowego kilka lat. Narobiło się tych szkółek prywatnych, jakieś szkółki "reklamy i marketingu" itp. pierdoły o niczym, jak ktoś wybiera coś takiego, to czego się spodziewa? Że niby cuda z tego będzie jakieś miał?


Premier powtarza: "Wolałbym być spawaczem dobrze zarabiającym, niż wiecznie bezrobotnym politologiem". Oto metoda na bezrobocie.

http://youtu.be/CYGxB-rd8b0

konto usunięte

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Magdalena J.:
Premier powtarza: "Wolałbym być spawaczem dobrze zarabiającym, niż wiecznie bezrobotnym politologiem". Oto metoda na bezrobocie.

I ma rację. Wiesz, ile szukałem dobrego mechanika samochodowego do swojego auta (13-letni japończyk)? 3 lata. Tak, to prawda. 3 lata szukałem mechanika nie ASO, który ma pojęcie co robi i jednocześnie nie chce mnie orżnąć z kasy twierdząc, że pół samochodu jest do wymiany. Glazurnika też szukałem kilka miesięcy, bo wszyscy polecani mieli już zaklepane zlecenia na następny rok. Takie chore akcje wynikają stąd, że w naszym kraju wciąż pokutuje myślenie, że każdy musi mieć studia, bo zawodówka to obciach. Baa... nawet technikum to obciach, bo przecież trzeba skończyć liceum ogólnokształcące...

Rynek bardziej będzie cenił więc dobrego spawacza, niż kolejnego nikomu niepotrzebnego do niczego politologa...

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Adam M.:
Rynek bardziej będzie cenił więc dobrego spawacza, niż kolejnego nikomu niepotrzebnego do niczego politologa...

Sprawdzaliśmy kiedyś bardziej z ciekawości bo nie jest to raczej nasza specjalność. Spawaczy praktycznie nie ma na rynku, szczególnie tych "prawdziwych" z jakimś tam doświadczeniem i uprawnieniami. Jak jeszcze taki znał angielski albo niemiecki to dawno z Polski wybył, chociaż teraz to i w Polsce bardzo dobrze zarobi. Jak taka stocznia wygra przetarg na statek to ma problemy zaprogramowane, ostatnio szukano aż 200-tu.

Znalazłem taką stronkę UP w Sosnowcu i listę "szkoleń" oferowanych bezrobotnym. Jakoś wątpię, że w miesiąc czasu można się wyszkolić na te parę zawodów, które tam oferują. Potrzebny jest pewnie jakiś inny model.

http://www.pup.sosnowiec.pl/klient/szkolenia_grupowe.html

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Temat widzę cały czas tętni życiem. To dodam coś od siebie, bo nie wiem czy rzucałem linkami w tej grupie:
http://www.youtube.com/watch?v=hHmrzrW9NOQ
http://www.youtube.com/watch?v=Swnwz7KjzZg
http://www.youtube.com/watch?v=aKg0gawAHsU
http://www.youtube.com/watch?v=cgtN7jai0BI

Jak takie rzeczy oglądam, to mi się aż nie chce komentować... jednym zadniem mogę tylko powiedzieć, że w zasadzie jakiekolwiek pojęcie o swojej przyszlości mają ludzie techniczni

--
Socjologia:
- Świetlaną
- No chciałbym na pewno dużo zarabiać
--

i tak dalej.
n/cTen post został edytowany przez Autora dnia 21.05.13 o godzinie 08:08

konto usunięte

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Bartłomiej K.:
Jak takie rzeczy oglądam, to mi się aż nie chce komentować... jednym zadniem mogę tylko powiedzieć, że w zasadzie jakiekolwiek pojęcie o swojej przyszlości mają ludzie techniczni..

Zwykle tak jest, często ludzie nie wiedzą co chcą robić w życiu. Trudno żeby taka osoba dużo osiągnęła i zarabiała dobre pieniądze...Ten post został edytowany przez Autora dnia 21.05.13 o godzinie 11:02

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Magdalena J.:
Premier powtarza: "Wolałbym być spawaczem dobrze zarabiającym, niż wiecznie bezrobotnym politologiem". Oto metoda na bezrobocie.

I prawidłowo powiedział.

3 przykłady z mojego najbliższego otoczenia:

1) Absolwent ASP
Ma talent i nawet profesorowie z ASP prosili go by nie konczył malować. On jednak chciał z czegoś żyć więc został.... budowlańcem.
Dziś umówienie się z nim na robotę możliwe jest chyba jedynie zimą lub późną jesienią.

Ma niesamowity talent do optycznego powiększania powierzchni i niczym picasso potrafi gdzieś zostawić jakiś mały malunek - co dla większości klientów jest dodatkowym smaczkiem (tak jak np. ręcznie robione zdobienia)

Ma niezłą markę i zarabia pieniądze o jakich większość "absolwentów" mogła by pomarzyć. Teraz ma nawet ludzi do pomocy.

Dodam że pochodzi z biednej podwarszawskiej rodziny

2) Właściciel szambowozu

Chłopak skończył technikum i poszedł do wojska. Potem był najemnym pracownikiem w różnych firmach głównie związanych z dowożeniem surowców i materiałów budowlanych oraz wywozem odpadów.

Nauczył się fachu, obserwował poznał rynek i nawiązał kontakty. Stwierdził że może robić to samo tyle że na swój rachunek

Dziś ma pompe do lania betonu, szambowóz i zarabia takie pieniądze że stać go było na postawienie niemal 300 m2 domu w otulinie parku kampinowskiego.

Jak byliśmy na tygodniowym wypadzie na Kaszuby to odbierając 3 telefony jednego dnia , zarobił tyle że "urlop" mu się zwrócił.

Czy potrzeba do tego wyższego wykształcenia?

3) Najlepszy student ekonomii Uniwersytetu Gdańskiego. (średnia coś koło 4,95)

Stypendium Premiera czy Prezydenta, wywiady, gwiazda wydziału....

I co?

A no jest księgowym w okręgowej spółdzielni mleczarskiej niedaleko 3 Miasta (dodam że jego matka była tam główną księgową)

To rektorowi i dziekanowi głupio było bo "mniej zdolni" osiągneli już coś więc po 5 latach od skończenia studiów zaproponowali mu... DOKTORAT,,

Ile chłopak zarabia w tej spółdzielni...? Średnią krajową? Mam spore wątpliwości

Stąd słowa Tuska są prawdziwe. Lepiej mieć fach niż pusty papier nie dający niczegoTen post został edytowany przez Autora dnia 21.05.13 o godzinie 12:22

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Otóż to. Problem w tym, że większość studentów uważa, że im się należy dobra fucha po zakończeniu uczelni. NALEŻY

Ale nie jest tak do końca czarno biało. W korporacjach wiele z tych niedouczonych absolwentów "rozwija skrzydła" czyli pnie się po stanowiskach nie reprezentując przy tym naprawdę żadnej kompetencji.... (true story)

Stąd słowa Tuska są prawdziwe. Lepiej mieć fach niż pusty papier nie dający niczego

No prosze... nie myślałem, że doczekam takiego dnia i przyznam mu racje. (w tym jednym konkretnym zdaniu)
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Bartłomiej K.:
Jak takie rzeczy oglądam, to mi się aż nie chce komentować... jednym zadniem mogę tylko powiedzieć, że w zasadzie jakiekolwiek pojęcie o swojej przyszlości mają ludzie techniczni
Jakoś nie zauważyłam tego po tych filmikach:) Ale praktycznie każde z nich jakieś plany ma:)

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Bartłomiej K.:
Otóż to. Problem w tym, że większość studentów uważa, że im się należy dobra fucha po zakończeniu uczelni. NALEŻY

O ba

Zdarza się to często.
Sam zderzyłem się całkiem niedawno z "kandydatem" po renomowanej uczelni 3literowej który wręcz był tego pewien.

Oczywiście Excela to znał w teorii, finanse oczywiście że teoria (bo niby gdzie się miał nauczyć) - no jakaś tam baza była to rozmowy, angielski nie powiem dobry.... ale dalej....

Oczekiwania finansowe - ogromne (znam może z 4 firmy które tyle dają na starcie w ciemno)
Oczekiwania kariery - za 3-4 lata dyrektor finansowy lub jego zastępca ;)
Oczekiwania zadań.... niemal spełniające powyższą funkcje...

Tyle że prosty case skończył się porażką a analiza 3 liczb na krzyż jeszcze większą (bo trzeba znać vlookup'a by mieć dobre liczby wyjściowe)

NO i się nie udało....

A przyszła osoba bez fajerwerków ale kumata i dostała robotę
Ale nie jest tak do końca czarno biało. W korporacjach wiele z tych niedouczonych absolwentów "rozwija skrzydła" czyli pnie się po stanowiskach nie reprezentując przy tym naprawdę żadnej kompetencji.... (true story)


Oczywiście. Bo czasem absolwent średni (wynikowo) jest lepszy od bardzo dobrego bo może mieć przeróżniaste cechy pasujące do zespołu.

Ja w firmach konsultingowych się spotkałem z prawdziwymi ASami jeśli chodzi o wyniki ale nie do zniesienia w pracy grupowej, szczególnie po pierwszych awansach gdzie pracujący 3 lata człowiek zaczyna rządzić. I zaczyna się jazda bez trzymanki

Czasem stanowią oni idealną kadrę dla korporacji ale czasem wręcz niszczą ją od środka.

Sam jak byłem na ich "poziomie" to zwalczałem bo mnie irytuje siedzenie w pracy dla siedzenia i głupie docinki że ktoś coś robi "szybciej" od innych. Wszyscy się uczą i szczególnie na początku dobrze trafione otoczenie moze dużo pomóc (Ja np. trafiłem na projekt w którym moja hobbystyczna wiedza o działalności klienta była tak cenna że manager od razu załatwił mi prawie półroczną pracę nad jedynie tym klientem, zamiast skakania co tydzień gdzie indziej)Ten post został edytowany przez Autora dnia 21.05.13 o godzinie 15:46
Michał M.

Michał M. Data Analyst (MS
Excel) / TecDoc
Analyst / SPSS &
Statis...

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Szczęście też trzeba mieć...

A co do "mobilności", to według mnie jest ona w dzisiejszych czasach bardzo istotna, gotowość do zmiany miejsca zamieszkania musi być w człowieku !

Takie mamy czasy, jedni się godzą na 1200 zł przez całe życie a inni są zdolni zaryzykować i znaleźć pracę za lepsze pieniądze, "jadąc w Polskę"...
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Adam M.:
Rynek bardziej będzie cenił więc dobrego spawacza, niż kolejnego nikomu niepotrzebnego do niczego politologa...
Będzie cenił ale nie doceni. Ile zarabia spawacz w Polsce? Gdyby tak było dobrze w tego typu zawodach, to ludzie nie pchali by się na studia.

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Szkoła podstawowa w Danii...


Obrazek
Kamil O.

Kamil O. Program Management
Office

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Andrzej P.:
Szkoła podstawowa w Danii...


Obrazek

U nas by się gimbaza tym palnikiem wzajemnie pozabijała. Ale pomysł niezły, od małego dawać różne narzędzia, co robi najlepiej w tym kierunku rozwijać, a specjalista murowany.

konto usunięte

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Kamil O.:
Andrzej P.:
Szkoła podstawowa w Danii...

>

U nas by się gimbaza tym palnikiem wzajemnie pozabijała.

Tak, powstanie warstwy gimbazy, memow gimbusowych itd to chyba jednoczesnie najzabawniejszy jak i najmniej oczekiwany element reformy edukacyjnej :)
Michał M.

Michał M. Data Analyst (MS
Excel) / TecDoc
Analyst / SPSS &
Statis...

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Mnie załamuje marnowanie czasu oraz czysta głupota wielu Polaków...

YouTube - piosenka - 50 komentarzy i 45 polskich...

Strony typu kwejk itd...

Facebook - to samo...

Gość siedzi cały dzień "na necie", wkleja jakieś durne obrazki, komentuje artykuły - również w trakcie studiów - a później dziwi się, że nawet na rozmowę kwalifikacyjną nikt go nie prosi...Ten post został edytowany przez Autora dnia 23.05.13 o godzinie 17:02
Magdalena S.

Magdalena S. Obsługa klienta /
Zarządzanie
produktem /
E-commerce

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Andrzej P.:
Spawaczy praktycznie nie ma na rynku, szczególnie tych "prawdziwych" z jakimś tam doświadczeniem i uprawnieniami. Jak jeszcze taki znał angielski albo niemiecki to dawno z Polski wybył, chociaż teraz to i w Polsce bardzo dobrze zarobi. (...)

Tak, życie mi zweryfikowało ostatnio to, o czym Pan mówi. Na 18 ogłoszeń w Niemczech, które znalazłam na Pracuj, 12 było skierowanych do spawaczy, ślusarzy i stolarzy z językiem niemieckim.Ten post został edytowany przez Autora dnia 23.05.13 o godzinie 17:27
Bogusz Julian Kasowski

Bogusz Julian Kasowski zawodowy INV€$TOR

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Anna Maria D.:
Widać że nie masz doświadczenia:) Nie zawsze jest to możliwe, bo jedno może mieć pracę, której nie chce zostawiać, bo może samotna matka nie utrzyma się z dzieckiem za 2000 brutto w Warszawie i nie da sobie rady bez pomocy bliskich w momencie, gdy dziecko co drugi tydzień jest chore, bo częste zmiany dla dziecka są niewskazane. Jeżeli zmieniać pracę, to tylko w sytuacji kiedy jest to opłacalne. Na warunki typu 3 miesiące okresu próbnego na umowie śmieciowej, po czym nie czeka cię żadna podwyżka ani awans, jak obiecują, może pozwolić sobie student, albo świeżo upieczony absolwent. Przy wyborze pracy też trzeba mądrze kalkulować.
Masz i nie masz racji. I tu jest chyba pies pogrzebany, bo bez ryzyka niestety nic się nie zrobi. Zawsze jest ryzyko, że w nowym miejscu nie wyjdzie. Nie zaprzeczam. Tylko że jeśli w moim mieście najwyższa pensja to 2500 brutto, a za to samo w innym mieście płacą od 3 tys brutto wzwyż to czy jest to gra warta świeczki czy nie to każdemu pozostawiamy do własnego rozliczenia.
Podam Ci przykład: gdy pewna para się poznała oboje mieli stabilne życie: każde własne mieszkanie, każde stałą pracę i comiesięczną pensję. Ona w mniejszym mieście z większym mieszkaniem, on w większym mieście z mniejszym mieszkaniem. On zarabiał około 2x tyle co ona. W jej mieście on by dostał około 50% tego co miał wtedy, ona przenosząc się do większego miasta nie zarabiałaby mniej niż w tamtym momencie. I mimo, że społeczno-kosztowo uzasadnione byłyby jego przenosiny do jej miasta (oboje je znali, mieli tam oboje znajomych, większe mieszkanie, niższe koszty utrzymania) to ona się przeniosła do niego, mimo że praktycznie nikogo nie znała w jego mieście, miał mniejsze mieszkanie i były wyższe koszty. Otrzymawszy pracę (miała doświadczenie i umiejętności) zaczęła zarabiać lepiej niż w swoim mieście. Podjęła ryzyko i jak widać się opłaciło, mimo że z punktu widzenia relacji społecznych i kosztów utrzymania powinni postąpić odwrotnie.
Anna Maria D.:
Będzie cenił ale nie doceni. Ile zarabia spawacz w Polsce? Gdyby tak było dobrze w tego typu zawodach, to ludzie nie pchali by się na studia.
wg raportu Sedlak & Sedlak 25% zarabia powyżej 4125zł brutto, mediana wynosi ponad 3 tysiące zł brutto. W porównaniu do mgr filozofii nakładającego frytki w McDonaldzie nierzadko w trybie trzyzmianowym w świątek piątek i niedzielę za 2 tysiące brutto to spawacz ma lepszą sytuację pracując poniedziałek-piątek od 8 do 16...
Z innej beczki, w 2005 roku gdy ja pracowałem za 4,2zł brutto na godzinę, spawacz na rękę dostawał coś koło 2,2 tys zł. Wiem bo widziałem pasek spawacza-zbrojarza z jednej z firm budowlanych z byłego miasta wojewódzkiego. Ten sam spawacz w 2007 roku kupił mieszkanie na rynku pierwotnym (kredyt bo kredyt ale dostał czyli zarabiał). Więc nie uważam żeby źle zarabiał.

Kwestia pchania się na studia jest kwestią wyobrażenia, że po studiach każdy będzie managerem i siedział z nogami na biurku przez 8 godzin, a spawacz to wiadomo - musi zasuwać te 8 godzin i robić swoją fizyczną robotę.
Michał M.:
Gość siedzi cały dzień "na necie", wkleja jakieś durne obrazki, komentuje artykuły - również w trakcie studiów - a później dziwi się, że nawet na rozmowę kwalifikacyjną nikt go nie prosi...
nie do końca jest jak piszesz. Sam siedzę sporo w necie, również na YT, kwejku czy fejsiku (akurat kwejk w moim przypadku wychodzi z fejsika no ale jest :P), ale również sporo różnych, bardzo różnych artykułów czy blogów czytam. I wiesz jak często ktoś znajomy do mnie przychodzi czy się odzywa bo "Bogusz Ty wiesz wszystko" (dosłownie takie słowa od kilku różnych osób już usłyszałem). I mimo, że nie wiem wszystkiego to potrafię nakierować w odpowiednią stronę, wiem gdzie coś znaleźć w sieci etc. Więc nie do końca jest tak jak piszesz, że ludzie tylko bezsensownie czas w sieci spędzają. Jakby nie patrzeć - jesteś na GL-u w tej dyskusji którą ktoś inny może uznać za marnowanie czasu, w którym mógłbyś zmieniać swoją karierę by wkrótce mieć nowego Bentley'a ;)Ten post został edytowany przez Autora dnia 24.05.13 o godzinie 03:53
Marcin Cichoń

Marcin Cichoń "raz raz..raz
dwa..raz dwa raz.."

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Leszek Z.:
Marcin C.:

Nie zgadzam się z tymi teówkami. Akurat kończę studia z rachunkowości. Studenci, ba nawet ludzie w technikum, wiedzą że to tylko wygodne narzędzie do nauki księgowania.

Jasne... Ostatnio rozrysowałem połączenie 2 spółek na T-ówkach to jedynie główna księgowa zakumała. Nikt z finansów nie czaił bazy czy jest dobrze czy źle (część to chyba pierwszy raz od studiów widziała Tówkę)

Także może jestem ze starej szkoły (700 h rachunkowości w liceum robi swoje) ale obecnie to nie jest powszechna wiedza (bo przez 60 h na studiach jej się nie przyjmnie)

Moim zdaniem bardzo wygodne, gdyż działa na pamięć wzrokową, jest też b. logiczne. Jeżeli ktoś opanuje funkcjonowanie takich kont teowych, to z łatwością wyobrazi sobie zapisy w systemie komputerowym typu Symfonia.\
Obawiam się że jak zderzy się Pan z życiem to Panu trochę przejdzie ta łatwość. Oczywiście dobre wyłożenie transakcji na kontach "T" ułatwia rozumienie tego co się robi... ale nikt tego nie robi bo transakcje są zaszyte w systemie.

Jedynie przy wdrożeniu można ogarnąć mechanizmy...

Ja widziałem w życiu firmy gdzie księgowa księgowała transakcje tylko po jednej stronie konta. Po drugiej robiła to inna księgowa. I to nie jakiś popieprzony moloch państwowy a jedna z wiodących telewizji ;]
A jeżeli mówimy już o uczelnianych rozbieżnościach w stosunku do praktyki, to bardziej chodzi o przekazywanie treści, np. wycena opcji, używamy jakiegoś modelu, przy czym wykładowca z góry uprzedza, że tak się opcji nie wycenia. No, ale ja myślę, że studia dają jakąś tam podstawę, uczą myśleć mimo wszystko, no a dalej samemu trzeba sobie radzić.
Please... opcji to wyceniać nie będzie absolwent ba rzekłbym że nawet człowiek z kilkuletnim doświadczeniem (no może jak od początku siedzi w instrumentach pochodnych).

Ja w życiu wyceniałem może z 3 x i to przy użyciu odpowiedniego narzędzia (i to proste wyceny). A zaręczam ze jako audytor/konsultant czy kontroler finansowy grupy trochę widziałem.

Właśnie to jest największy "bul" z absolwentami. Od razu chcą być dyrektorami finansowymi. Niestety pewnych rzeczy człowiek się musi nauczyć w praktyce.

Wejście w rzeczywistość rynkową boleśnie to weryfikuje, nawet patrząc z perspektywy na siebie, osobę która szła do pierwszej pracy mając kilka miesięcy praktyk, zajęć praktycznych w "salach szkoleniowych" na wzór niemieckiego szkolenia zawodowego, czy kilku olimpiadach ekonomicznych/rachunkowości itd itp.

Dziś jak zatrudniający mam problem z absolwentami zupełnie inny.
Ja nie oczekuje praktycznej wiedzy - bo skąd oni ją mają mieć (jeśli już coś mają to jest to na plus), ja oczekuje minimum znajomości excela (którą zawsze sprawdzam), jeśli ma osoba coś prezentować, to prezentacji w PPT i co najważniejsze: KRÓTKIEJ NOTATKI lub OPISU czegoś bo nie mogę zdzierżyć obecnego języka jakim się posługuje pokolenie 1989+ - zupełny brak umiejętności przekazywania informacji


Wszystko co powiedziałem odniosłem do procesu nabywania wiedzy przez studentów. To oczywiste, że w rzeczywistości nie wykorzystuje się Teówek i nie robi się wielu rzeczy, gdyż są zautomatyzowane.

Co do bycia "od razu dyrektorami finansowymi" to też się nie zgodzę. Nie wiem z jakimi absolwentami Pan ma do czynienia, ale realnie i poważnie myślący zdają sobie sprawę co trzeba będzie zrobić. Jeżeli chodzi o ambicje, to moim zdaniem są one jak najbardziej uzasadnione.
O wycenie opcji też mówiłem tylko jako o treściach przekazywanych na studiach. Ten post został edytowany przez Autora dnia 25.05.13 o godzinie 11:57

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Leszek Z.:
... była tak cenna że manager od razu załatwił mi prawie półroczną pracę nad jedynie tym klientem, zamiast skakania co tydzień gdzie indziej)

To może przekracza ramy tej dyskusji ale bardzo ciekawa sprawa dotycząca pracy w dużej firmie doradczej, sam w takiej pracowałem, należy zresztą do najlepszych na świecie w swojej specjalności. Chodzi o kompletowanie zespołu do nowego dużego projektu, mądry kierownik projektu jest na wagę złota.

Pamiętam, że kiedyś sam czułem się "pominięty", a raczej dostałem pewną działkę, a uważałem, że zasłużyłem na inną, no i zaprotestowałem. Była długa dyskusja bo mój protest potraktowano poważnie, w sumie okazało się, że szef projektu miał rację i mnie przekonał. Moja działka w projekcie, a był bardzo duży, okazała się niezwykle interesująca i robotę zrobiłem chyba nieźle.

Przy kolejnym projekcie to klient mnie "chciał", szefostwo to poparło, a sam projekt miał decydujący wpływ na moją całą karierę zawodową.



Wyślij zaproszenie do