konto usunięte

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Bogusz Julian K.:
bo o ile na pierwszym roku się zazwyczaj zwyczajnie chleje na studiach (dotyczy każdego kierunku :P ) to później zazwyczaj zaczyna się myśleć co po studiach...

Roznie to bywa. Mozna popic miedzy nauka i polaczyc przyjemne z pozytecznym co sam robilem golac z kolegami spirytus rektyfikowany przed zajeciami z biologicznego oczyszczanie sciekow na Karowej.

Co nie zmienia faktu, ze wiekszosc ludzi (moim zdaniem) idzie na studia i nie wie 1) dlaczego to robi i 2) co chce robic w zyciu.

Nie wiem, moze zamiast robic gimbusiarni iles tam "katechez" wartoby dac w szkolach jakies seminaria na temat wyborow zyciowych i rozmowy z ludzmi z szerokiego spektrum zawodow.

Ed. zaczynam mylic ulice... :( Proces dziadzienia rozpoczety ;]Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.05.13 o godzinie 11:40
Bogusz Julian Kasowski

Bogusz Julian Kasowski zawodowy INV€$TOR

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Alicja B.:
Mądry Polak po szkodzie... Niestety brzmi to jak pouczanie :P
Możliwe, że tak brzmi - sorry (:
Czemu nie zbierałam doświadczeń w czasie studiów? Po pierwsze nikt mi nie wbił do głowy, że to będzie aż tak ważne,
Wiesz, mi też nikt tego nie wbijał do głowy - więc niestety nie przemawia do mnie taki argument
O problemie ze znalezieniem praktyk to już prędzej. Ale przez 5 lat to można coś znaleźć co choćby haczy o profil naszych studiów...
Anna Maria D.:
Nie zgadzam się. Absolwenci zaraz po studiach nie stawiają wymagań. Największe wymagania mają specjaliści z jakimkolwiek doświadczeniem. I tutaj już kwestia typu, jaki to jest specjalista i ile jest warty.
No wiesz, specjalista ma podstawy by się cenić - skoro jest specjalistą. Inna sprawa czy ta wycena jest dopasowana do rynku i rozmiaru firmy/obowiązków do której dany specjalista kandyduje.
Ale z osobami zaraz po studiach, szukającymi pierwszej pracy albo mającymi w CV jedynie typowo wakacyjne zajęcia typu budowa czy zbieranie truskawek (nie neguję takiej pracy, chodzi mi o doświadczenie) przychodzą i w recepcji chcą zarabiać 4 tysiące netto (to najwyższa stawka jaką usłyszałem na takie stanowisko). Oczywiście przy pytaniu która to ich rozmowa o pracę w życiu zazwyczaj słyszy się jednocyfrową wartość, poniżej piątki. Osoby będące na kilkudziesięciu rozmowach zazwyczaj rozumieją, że nie dostaną takiej wypłaty na szeregowe i de facto najniższe stanowisko.
Maciej P.:
Z ciekawości spytam - a na jakim poziomie netto definiuje Pan "kokosową wypłatę"?
pytamy ogólnie czy o żądania niektórych absolwentów?
w kwestii żądań absolwentów jest to kwota którą wymieniłem wyżej: 3-4 tys netto dla osoby bez doświadczenia idącej do pierwszej pracy.
w kwestii ogólnej za kokosową wypłatę uważam kwoty netto przekraczające dwukrotnie średnią krajową brutto (czyli ponad 7,5 tys netto). To jest stawka pozwalająca już żyć bardzo wygodnie dla jednej osoby.

Przypominam, że nie rozmawiamy o tym czy to starczy to na takie a inne życie a o kwestii wysokości pensji w relacji do polskiej sytuacji gospodarczo-ekonomicznej zarówno w skali mikro jak i makro. I mówimy o pensji jednej osoby, gdzie zakładam że ta osoba nie ma nikogo na utrzymaniu.

edit:
Marcin B.:
Co nie zmienia faktu, ze wiekszosc ludzi (moim zdaniem) idzie na studia i nie wie 1) dlaczego to robi i 2) co chce robic w zyciu.
Pełna zgoda! Ludzie "odbębniają" studia i potem mówią, że mają wyższe. Z kulturoznawstwa węgierskiego, bo tam było 0,7 osoby na jedno miejsce i tylko tam się dostali... Ale mgr jest...

Inna sprawa że brakuje bardzo wielu praktycznych przedmiotów w szkole. Ale cóż, taki mamy MEN i konkordat który nie umożliwia niczego innego :(Ten post został edytowany przez Autora dnia 18.05.13 o godzinie 17:41
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Największy problem jest ze znalezieniem osób, które mówią w języku angielskim i potrafią się swobodnie komunikować. Jeżeli w ogłoszeniu o pracę warunkiem koniecznym jest bardzo dobra znajomość j. angielskiego, to nie rozumiem w jakim celu aplikują osoby, które znają jedynie podstawy, ale oczywiście w CV jest napisane j. angielski - poziom zaawansowany. I druga kwestia, to jest niechętne przystępowanie do okresu próbnego, za który oczywiście jest płatne tylko zazwyczaj w najniższym przedziale. Ale po sprawdzeniu się pensja wzrasta, dochodzą premie. Dla absolwentów bez doświadczenia to jest dobra okazja żeby się wykazać, a w ostateczności czegoś nowego nauczyć.
Z drugiej strony rozumiem osoby, które muszą się utrzymać i chciałyby mieć pewność, że po pierwszym miesiącu pracy otrzymają wynagrodzenie, choćby minimalne. Ale czasem warto zaryzykować.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Bogusz Julian K.:
No wiesz, specjalista ma podstawy by się cenić - skoro jest specjalistą. Inna sprawa czy ta wycena jest dopasowana do rynku i rozmiaru firmy/obowiązków do której dany specjalista kandyduje.
Ale z osobami zaraz po studiach, szukającymi pierwszej pracy albo mającymi w CV jedynie typowo wakacyjne zajęcia typu budowa czy zbieranie truskawek (nie neguję takiej pracy, chodzi mi o doświadczenie) przychodzą i w recepcji chcą zarabiać 4 tysiące netto (to najwyższa stawka jaką usłyszałem na takie stanowisko). Oczywiście przy pytaniu która to ich rozmowa o pracę w życiu zazwyczaj słyszy się jednocyfrową wartość, poniżej piątki. Osoby będące na kilkudziesięciu rozmowach zazwyczaj rozumieją, że nie dostaną takiej wypłaty na szeregowe i de facto najniższe stanowisko.
Specjalista, który odpowiada firmie swoim doświadczeniem, zwykle dostaje od razu umowę i nie ma potrzeby sprawdzania go. A czy się sprawdzi na danym stanowisku to wyjdzie w praktyce. Osoby bez doświadczenia zwykle mają wyznaczane okresy próbne. I zwykle jest tak, że świeżo upieczeni absolwenci albo studenci ostatniego roku nie stawiają wielkich wymagań, to są zwykle kwoty w przedziale 1500-2000 brutto. Specjaliści z doświadczeniem już wymagają średniej krajowej. Jak dla mnie to jest naturalne.
Bogusz Julian Kasowski

Bogusz Julian Kasowski zawodowy INV€$TOR

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Anna Maria D.:
Specjalista, który odpowiada firmie swoim doświadczeniem, zwykle dostaje od razu umowę i nie ma potrzeby sprawdzania go. A czy się sprawdzi na danym stanowisku to wyjdzie w praktyce. Osoby bez doświadczenia zwykle mają wyznaczane okresy próbne. I zwykle jest tak, że świeżo upieczeni absolwenci albo studenci ostatniego roku nie stawiają wielkich wymagań, to są zwykle kwoty w przedziale 1500-2000 brutto. Specjaliści z doświadczeniem już wymagają średniej krajowej. Jak dla mnie to jest naturalne.
ja naprawdę nie twierdzę, że wszyscy absolwenci krzyczą nie wiadomo ile. Ale niestety jest spora grupa, która uważa że im się należy i startują od dużo wyższych kwot. Podobnie jak trafiła się osoba, która do pracy za biurkiem chciała samochód służbowy.
A co powiesz na stanowisko kierowcy, którego głównym obowiązkiem miałoby być "przywieź, zawieź, weź pieczątkę że dowiozłeś" na terenie miasta + odebranie/zawiezienie kogoś raz na jakiś czas z/na lotnisko, a kandydat na to stanowisko (doświadczony) mówi, że on nie zamierza pracować za 3 netto? Specjalistą w swojej pracy był...

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Anna Maria D.:
Największy problem jest ze znalezieniem osób, które mówią w języku angielskim i potrafią się swobodnie komunikować. Jeżeli w ogłoszeniu o pracę warunkiem koniecznym jest bardzo dobra znajomość j. angielskiego, to nie rozumiem w jakim celu aplikują osoby, które znają jedynie podstawy, ale oczywiście w CV jest napisane j. angielski - poziom zaawansowany.

Największą bzdurą, niestety bardzo popularną, jest pisanie o znajomości języka jako "podstawowej".
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Andrzej P.:
Największą bzdurą, niestety bardzo popularną, jest pisanie o znajomości języka jako "podstawowej".
Jest to bzdura, ale lepiej jest, jeśli kandydat napisze w CV podstawowa znajomość i już wiadomo czego można się spodziewać, niż pisze poziom zaawansowany czy posiada certyfikat B1-2 czy C1-2, ale się okazuje że nie potrafi swobodnie rozmawiać. A na tym poziomie powinien.
Małgorzata S.

Małgorzata S. Grupa LUX MED

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Właśnie problem polega na tym, że gdy robi się testy to np. u mnie poziom wychodzi B1, ale w życiu bym nie wpisała takiego poziomu w CV. Nie wpisałabym, bo wiem, że z mówieniem jest u mnie słabiej, a pracodawcy głównie chodzi o swobodę w rozmowach.

Myślę, że co niektórzy zapominają, że gdy się języka nie używa, to dużo się zapomina i nie jest ten poziom taki jak kiedyś. Poza tym są osoby, które specjalnie wpisują poziom zaawansowany, z myślą, że może dany pracodawca nie sprawdzi ich umiejętności.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Małgorzata S.:
Właśnie problem polega na tym, że gdy robi się testy to np. u mnie poziom wychodzi B1, ale w życiu bym nie wpisała takiego poziomu w CV. Nie wpisałabym, bo wiem, że z mówieniem jest u mnie słabiej, a pracodawcy głównie chodzi o swobodę w rozmowach.

Myślę, że co niektórzy zapominają, że gdy się języka nie używa, to dużo się zapomina i nie jest ten poziom taki jak kiedyś. Poza tym są osoby, które specjalnie wpisują poziom zaawansowany, z myślą, że może dany pracodawca nie sprawdzi ich umiejętności.
Bo to jest tak, że czasem pracodawcy przesadzają z tą znajomością języka i wydaje im się, że absolwent po studiach będzie potrafił płynnie mówić w j. obcym. Wiemy jak wygląda nauka obcych języków w Polsce. To nie jest to samo co za granicą. Czasami też wymagany jest perfekcyjny angielski, a warunki współpracy w ogóle nieadekwatne do wymagań. To też razi w oczy. Natomiast osobiście gdybym nie czuła się pewna ze swoją znajomością języka, to nie odpowiadałabym na ogłoszenia, w których wymagana jest biegła znajomość. Bo to oznacza, że będziemy musieli się tym językiem posługiwać na co dzień w pracy.
Michał M.

Michał M. Data Analyst (MS
Excel) / TecDoc
Analyst / SPSS &
Statis...

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Bo ludzie często kłamią w CV... Znam wiele osób, które mają 25-30 lat a CV wygląda jak pusta kartka... Liceum, studia - nic nie warte - i w sumie tyle :D

Całość mieści się na połowie strony ledwo, dokładają zainteresowania i oczekują 3000 zł netto.

Co do kursów to najlepiej pytać i szukać opinii o instytucji szkoleniowej, coraz więcej jest szkoleń nic nie wartych, w stylu 800 zł za 1 dzień wykładów :D

A odnośnie języka to certyfikat się przyda, choć jeśli faktycznie zna się dany język obcy dobrze, to ta osoba sobie poradzi z testem czy rozmową na żywo, nie musząc kombinować czy udawać
Kamil O.

Kamil O. Program Management
Office

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Michał M.:
Bo ludzie często kłamią w CV... Znam wiele osób, które mają 25-30 lat a CV wygląda jak pusta kartka... Liceum, studia - nic nie warte - i w sumie tyle :D

Całość mieści się na połowie strony ledwo, dokładają zainteresowania i oczekują 3000 zł netto.

Szkoda że często Ci kłamiący umieją dobrze to kłamstwo sprzedać i przechodzą dalej. Nie radzę nabijać się z osób mających "pustą kartkę", nie zna Pan ich życiowej sytuacji, a może po prostu wykonywali jakiekolwiek prace, bądź pracowali "na czarno", co spotyka się dosyć często, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach.

Patrząc na owe 3000 netto - czy to jest dużo? Popatrzmy. Mieszkanie 2 pokoje to koszt 200-250 k zakładam kredyt 200k czyli rata w granicach 1300 zł, rachunki 500-700 no i już mamy prawie 2000 zł, kwestia dojazdów - komunikacja miejska 80-100 zł/mieś, na życie zostaje niecały tysiąc. Nie widzę tutaj pościeli wypchanej kasą. Tak jest dla singla. Jasne, że można ten koszt zbić (co ciekawe niewiele) np biorąc TBS (o ile ma się wkład) lub wynajmując jednak na dłuższą metę to wyrzucanie pieniędzy w błoto.

A potem dziwią się, że to ludzie wyjeżdżają, albo nie chcą mieć dzieci. Te 3000 to jest dużo, ale dla pracodawcy przez absurdalnie wysokie podatki i składki i mamy błędne koło, praca jest kiepsko wynagradzana, w konsekwencji nie ma popytu, nie ma przyrostu naturalnego, a system się wali, bo obecne pokolenie nie jest w stanie utrzymać emerytów no i podatki i opłaty dalej rosną aby wycisnąć więcej i znowu - wyjazdy, ujemny przyrost, i wzrost podatków itd do pewnego momentu, aż ktoś zmieni ekipę u władzy.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Kamil O.:
Szkoda że często Ci kłamiący umieją dobrze to kłamstwo sprzedać i przechodzą dalej. Nie radzę nabijać się z osób mających "pustą kartkę", nie zna Pan ich życiowej sytuacji, a może po prostu wykonywali jakiekolwiek prace, bądź pracowali "na czarno", co spotyka się dosyć często, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach.
Co jest najgorsze, że praca często zmieniania, czy doświadczenie zdobywane w różnych branżach jest źle widziane przez pracodawców. Tak jakby ścieżka zawodowa u każdego musiała być precyzyjnie zaplanowana. A właśnie ludzie z mniejszych miejscowości zwykle pracują tam, gdzie uda się zdobyć pracę. Oni nie mają wyboru.
Patrząc na owe 3000 netto - czy to jest dużo? Popatrzmy.
A potem dziwią się, że to ludzie wyjeżdżają, albo nie chcą mieć dzieci. Te 3000 to jest dużo, ale dla pracodawcy przez absurdalnie wysokie podatki i składki i mamy błędne koło, praca jest kiepsko wynagradzana, w konsekwencji nie ma popytu, nie ma przyrostu naturalnego, a system się wali, bo obecne pokolenie nie jest w stanie utrzymać emerytów no i podatki i opłaty dalej rosną aby wycisnąć więcej i znowu - wyjazdy, ujemny przyrost, i wzrost podatków itd do pewnego momentu, aż ktoś zmieni ekipę u władzy.
Zgadza się.
Michał M.

Michał M. Data Analyst (MS
Excel) / TecDoc
Analyst / SPSS &
Statis...

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Zgadzam się z Panem, kłopot w tym, że ten kraj się już nie zmieni niestety...

Za dużo zaszło "procesów", za dużo ludzi wyjechało, za mało pieniędzy w kasie...

Same minusy praktycznie widać, żadnych przesłanek ku poprawie na lepsze.

Czemu w innych krajach się da a w Polsce nie?

To wina ludzi, olewający stosunek do wszystkiego, brak wiedzy, brak czasu itd...
Marcin Cichoń

Marcin Cichoń "raz raz..raz
dwa..raz dwa raz.."

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Magdalena B.:
p. Andrzeju - ok - w takim razie może zdradzi pan rąbka tajemnicy - w jaki sposób Państwo weryfikują pewne umiejętności (SQL, EXCEL, etc) jeśli nie certyfikatami? Pytam najzupełniej poważnie - logicznym dla mnie jest ze jeśli kandydat do pracy - pisze w Cv że zna Office - a jego CV wygląda ...delikatnie ujmując - marnie to sprawa oczywista. Ale np. jak weryfikują Państwo "zaawansowane zdolności negocjacyjne" ? jeśli jest to kompetencja jedna z kluczowych na danym stanowisku?

ps. cały czas się zastanawiam czy pchać kasę w kursy - czy w język ;-) Chyba jednak w język ;-) bo certyfikat z języka obcego to podstawa. A absolwentów mi szkoda. Może dlatego że teraz kończę studia i widzę jak ze mną kończą je ludzie dużo młodsi - ja na studia - te konkretne- poszłam mając duże doświadczenie zawodowe. Więc one - są niejako uzupełnieniem i rozszerzeniem wiedzy jaką posiadam. I widzę masę idiotyzmów na uczelniach... np księgowanie na kontach T-owych (ręcznie, na papierku) - podczas - gdy tak naprawdę żadna szanująca się księgowa nie księguje ręcznie. Więc DLACZEGO nikt nie zmieni sylabusów? Po co tracić ROK zajęć na uczenie się czegoś co w zawodzie jest niepotrzebne?
To takie refleksje tylko ;-)


Nie zgadzam się z tymi teówkami. Akurat kończę studia z rachunkowości. Studenci, ba nawet ludzie w technikum, wiedzą że to tylko wygodne narzędzie do nauki księgowania. Moim zdaniem bardzo wygodne, gdyż działa na pamięć wzrokową, jest też b. logiczne. Jeżeli ktoś opanuje funkcjonowanie takich kont teowych, to z łatwością wyobrazi sobie zapisy w systemie komputerowym typu Symfonia. Gdyby zaczynał od Symfonii, znacznie ciężej byłoby sobie to wyobrazić. Teówki są naprawdę b. wygodne, szybkie itd. A jeżeli mówimy już o uczelnianych rozbieżnościach w stosunku do praktyki, to bardziej chodzi o przekazywanie treści, np. wycena opcji, używamy jakiegoś modelu, przy czym wykładowca z góry uprzedza, że tak się opcji nie wycenia. No, ale ja myślę, że studia dają jakąś tam podstawę, uczą myśleć mimo wszystko, no a dalej samemu trzeba sobie radzić.
Marcin Cichoń

Marcin Cichoń "raz raz..raz
dwa..raz dwa raz.."

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Michał M.:
Zgadzam się z Panem, kłopot w tym, że ten kraj się już nie zmieni niestety...

Za dużo zaszło "procesów", za dużo ludzi wyjechało, za mało pieniędzy w kasie...

Same minusy praktycznie widać, żadnych przesłanek ku poprawie na lepsze.

Czemu w innych krajach się da a w Polsce nie?

To wina ludzi, olewający stosunek do wszystkiego, brak wiedzy, brak czasu itd...


Niestety Polacy sami są dla siebie problemem. Ja już zwątpiłem i biorę to na chłodno. Za dużo jest cwaniactwa i tym podobnych. Normalny człowiek nie ma u nas prawa bytu niestety, zostanie zakrzyczany. A jak sobie nerwów szarpać nie chce, nie mając wpływu na swoją przyszłość, życie, to wyjeżdża albo odpuszcza.

konto usunięte

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Anna Maria D.:
Co jest najgorsze, że praca często zmieniania, czy doświadczenie zdobywane w różnych branżach jest źle widziane przez pracodawców. Tak jakby ścieżka zawodowa u każdego musiała być precyzyjnie zaplanowana. A właśnie ludzie z mniejszych miejscowości zwykle pracują tam, gdzie uda się zdobyć pracę. Oni nie mają wyboru.

Zwykle mogą się przeprowadzić do większej miejscowości, więc wybór mają.
Anna Maria D.

Anna Maria D. Grafik komputerowy

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Adam M.:
Zwykle mogą się przeprowadzić do większej miejscowości, więc wybór mają.
Singiel może, ale niektórzy mają rodziny i nie mogą.

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Marcin C.:

Nie zgadzam się z tymi teówkami. Akurat kończę studia z rachunkowości. Studenci, ba nawet ludzie w technikum, wiedzą że to tylko wygodne narzędzie do nauki księgowania.

Jasne... Ostatnio rozrysowałem połączenie 2 spółek na T-ówkach to jedynie główna księgowa zakumała. Nikt z finansów nie czaił bazy czy jest dobrze czy źle (część to chyba pierwszy raz od studiów widziała Tówkę)

Także może jestem ze starej szkoły (700 h rachunkowości w liceum robi swoje) ale obecnie to nie jest powszechna wiedza (bo przez 60 h na studiach jej się nie przyjmnie)

Moim zdaniem bardzo wygodne, gdyż działa na pamięć wzrokową, jest też b. logiczne. Jeżeli ktoś opanuje funkcjonowanie takich kont teowych, to z łatwością wyobrazi sobie zapisy w systemie komputerowym typu Symfonia.\
Obawiam się że jak zderzy się Pan z życiem to Panu trochę przejdzie ta łatwość. Oczywiście dobre wyłożenie transakcji na kontach "T" ułatwia rozumienie tego co się robi... ale nikt tego nie robi bo transakcje są zaszyte w systemie.

Jedynie przy wdrożeniu można ogarnąć mechanizmy...

Ja widziałem w życiu firmy gdzie księgowa księgowała transakcje tylko po jednej stronie konta. Po drugiej robiła to inna księgowa. I to nie jakiś popieprzony moloch państwowy a jedna z wiodących telewizji ;]
A jeżeli mówimy już o uczelnianych rozbieżnościach w stosunku do praktyki, to bardziej chodzi o przekazywanie treści, np. wycena opcji, używamy jakiegoś modelu, przy czym wykładowca z góry uprzedza, że tak się opcji nie wycenia. No, ale ja myślę, że studia dają jakąś tam podstawę, uczą myśleć mimo wszystko, no a dalej samemu trzeba sobie radzić.
Please... opcji to wyceniać nie będzie absolwent ba rzekłbym że nawet człowiek z kilkuletnim doświadczeniem (no może jak od początku siedzi w instrumentach pochodnych).

Ja w życiu wyceniałem może z 3 x i to przy użyciu odpowiedniego narzędzia (i to proste wyceny). A zaręczam ze jako audytor/konsultant czy kontroler finansowy grupy trochę widziałem.

Właśnie to jest największy "bul" z absolwentami. Od razu chcą być dyrektorami finansowymi. Niestety pewnych rzeczy człowiek się musi nauczyć w praktyce.

Wejście w rzeczywistość rynkową boleśnie to weryfikuje, nawet patrząc z perspektywy na siebie, osobę która szła do pierwszej pracy mając kilka miesięcy praktyk, zajęć praktycznych w "salach szkoleniowych" na wzór niemieckiego szkolenia zawodowego, czy kilku olimpiadach ekonomicznych/rachunkowości itd itp.

Dziś jak zatrudniający mam problem z absolwentami zupełnie inny.
Ja nie oczekuje praktycznej wiedzy - bo skąd oni ją mają mieć (jeśli już coś mają to jest to na plus), ja oczekuje minimum znajomości excela (którą zawsze sprawdzam), jeśli ma osoba coś prezentować, to prezentacji w PPT i co najważniejsze: KRÓTKIEJ NOTATKI lub OPISU czegoś bo nie mogę zdzierżyć obecnego języka jakim się posługuje pokolenie 1989+ - zupełny brak umiejętności przekazywania informacji

konto usunięte

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Anna Maria D.:
Adam M.:
Zwykle mogą się przeprowadzić do większej miejscowości, więc wybór mają.
Singiel może, ale niektórzy mają rodziny i nie mogą.

Z jakiego powodu? Pracy nie można zmienić? Szkoły dzieciom nie można zmienić?Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.05.13 o godzinie 16:10

Temat: I jak tu nie współczuć absolwentom

Adam M.:
Z jakiego powodu?


Polecam artykuł na ten temat, gdzie wtrąciłem swoje trzy grosze..:)

http://biznes.onet.pl/praca/sloiki-jada-po-prace,18493...



Wyślij zaproszenie do