Temat: Fakty i mity - szukanie pracy w Polsce.
Niedopasowanie? Moim zdaniem delikatnie pan to ujal.
Cala polityka edukacyjna ostatnich 20 lat to amatorka. Kazdy jeden rzad z uporem maniaka inwestowal te srodki ktore byly min. w kierunki humanistyczne na szkolach wyzszych, zamykanie zawodowek i technikow na poziomie srednim.
Edukacja w polsce jest tania w porownaniu z krajami zachodniej europy. Znow dlatego ze rzady i uniwersytety boja sie wprowadzic odplatnosc za studia. Studiujacy w polce to okolo 2 milionowa chyba najaktywniejsza politycznie grupa spoleczna. Kto zadrze ze studentami napewno przegra wybory. W rezultacie tego rownania w dol jakosc edukacji jest taka jak jej cena niska. Sa wyjatki oczywiscie.
To czego sie uczy na studiach tez pozostawia wiele do zyczenia. Ja skonczylem swoje studia z prawie rzadna wiedza na tego jak funkcjonuja swiatowe np. instytucje finansowe, rynki, obrut pieniadza w ekonomii ale za to uczylem sie o Mickiewiczu i Towianskim oraz mysli mesjanistycznej w polsce XIX wieku. Sami ocencie co przydaje sie bardziej do opisu rzeczywistosci politycznej ktora nas otacza. Najgorsze jest to ze ten system w polskiej edukacji w duzej mierze sie samoreprodukuje.
W rezultacie wiele prac ktore w innych krajach wymagaja jedynie sredniego wyksztaucenia w Polsce wymaga wyzszego.
Polska gospodarka przy takiej strukturze nie jest po prostu w stanie wchlonac tak ogromnej ilosci absolwentow co roku. Nie ma polskich firm o zasiegu miedzynarodowym, nieliczne o zasiegu europejskim czy regionalnym. Przewaga malych i mikroprzedsiebiorstw. Raczej dystrybucja i uslugi niz produkcja. Jesli juz to na niskim poziomie technologicznym.
Nie ma sie czemu dziwic ze ludzie musza mlotkowac jak to sie wyrazil jeden z panow.
Ciekawe ze sa rowniez pewne uwarunkowania kulturowe ktore temu sprzyjaja bezrobociu. W polskich firmach generalnie ''lezy'' tzw. knowledge sharing. Pracownicy bardzo zazdrosnie strzega tajnikow pracy na swoim stanowisku bo jest to najlepsza strategia przetwania na rynku pracy. Dziwi jednak ze managerowie bardzo czesto nie sa w stanie, moze nie chca, tego wyegzekwowac. Promowane nie jest przestrzeganie procedur ktore gwarantuja sprawne funkjonowania przedsiebiorstwa zastepowane indywidualna jakoscia pracownika. Jesli taki super pracownik jest w pracy, nie choruje, jest ok. Niech sprobuje wyjechac na wakacje albo odejsc z firmy. Zaczyna sie horror. W mojej nowej pracy zastepuje osobe ktora pracowala w firmie ponad 6 lat. Odeszla zanim firma zatrudnila mnie na to stanowisko. Nie przeszedlem zadnego treningu na tym stanowisku bo po prostu nikt nie mial w detalu pojecia jak ta praca byla wykonywana. Juz trzeci miesiac a wciaz dowiaduje sie jakis nowych rzeczy, staram sie oddtworzyc procedury na bazie, szczatkowej korespondencji e-mailowej i rozmow z innymi pracownikami. Jesli teraz odszedl bym z firmy moj nastepca bedzie borykal sie z tym samym problemem przez nastepne 3 miesiace bo nie ma zadnych spisanych procedur.
Niezwykle ciezko w Polsce zrobic tzw. ''Career change''. Co po czesci jest wynikiem inflacji dyplomow o ktorej pisalem wczesniej a po czesci niskim poziomem ''knowledge sharing'' w firmach. Przegladajac dyskusje na forum w temacie Career change recruiterzy najczesciej radza dodatkowe studia kierunkowe. I zdaje sie ze to faktycznie najlepsza rada bo w przeciwynym, wypadku bardzo, bardzo ciezko o taka zmiane kariery. Sa oczywiscie pewne furtki jak znajomosc jezyka obcego ktory daje pewne furtki jesli chodzi o zmiane kariery.
Inna jest wyjazd za granice. Gdybym sam nie wyjechal pewnie szczytem kariery bylo by dla mnie stanowisko kasjera w supermarkecie bo takie byly realia 400 tysiecznego miasta w ktorym sie wychowalem. Przeciez zaden inny potencjalny pracodawca nie mial by srodkow aby mnie przyuczac czy trenowac.
Realia sa niestety slabe dla absolwentow. Powinni patrzec troche bardziej realnie na swiat i perspektywy zawodowe. Cos co jest dla mnie szokiem w polsce, to pracownicy rozmawiajacy o swoich szansach na zostanie managerem czy team liderem w firmie przed zakonczeniem okresu probnego. Nie wiem czy smiac sie czy plakac ale takie rozmowy w Polsce to ''real''. Nie spotkalem sie z tym w zadnym innym kraju. Nie wiem czy to szkola czy rodzina tak laduje ludziom baterie. Ale zderzenie z rzeczywistoscia moze byc tym bardziej bolesne.