Temat: Czemu kandydaci nie przychodzą na rozmowy...
Zawsze aplikuję na stanowiska, na które spełniam wszystkie, bądź większość wymagań i do pracy, którą rzeczywiście chciałbym wykonywać, a nie tylko z tzw. "braku laku". Umawiając się na spotkanie przychodzę na nie, ewentualnie jeśli nie jestem w stanie przyjść z powodu okoliczności losowych, uprzedzam o tym z odpowiednim wyprzedzeniem (przynajmniej 1 dzień). Jednak jestem w stanie zrozumieć osoby, które nie przychodzą i nie powiadamiają o tym fakcie, pomimo tego, że nie popieram takiego zachowania.
Zofia Bednarczyk:
A mnie zastanawia dlaczego pracodawca/firma rekrutacyjna nie szanując potencjalnych pracowników jednocześnie domaga się szacunku dla siebie?
Jeśli przesyła się swoją ofertę w odpowiedzi na ogłoszenie, a nie otrzymuje się żadnej odpowiedzi zwrotnej, to dlaczego nie zachowywać się tak samo w drugą stronę? Skoro osoby zatrudnione w dziale rekrutacji wykazują się już nawet nie brakiem profesjonalizmu, ale skrajnym brakiem kultury, to nie powinni dziwić się, że są traktowani tak samo.
Kolejna kwestia, to już poruszona w tym wątku jakość ogłoszeń. Brak:
- podawania widełek płacowych,
- w ostatnim czasie przydatnej formy świadczenia pracy (oczywista oczywistość, że pracę świadczy się na podstawie umowy o pracę obecnie nie jest już taka oczywista),
- skonkretyzowanych wymagań (frazesy, istny bełkot nic nie mówiący o tym co jest realnie przydatne, czyli wymagane w danej pracy).
Przerost formy nad treścią - chorobliwe wymagania, zupełnie nieadekwatne do obowiązków na określonym stanowisku. Jakiś czas temu pokazałem menadżerowi z UK, z którym współpracowałem, ogłoszenie na stanowisko de facto sprzedawcy (doradca techniczno-handlowy, czy coś takiego). Spytał mnie czy szukają prezesa, czy sprzedawcy ;)
Coraz bardziej zastanawiam się, czy nie jest prawdą, to co usłyszałem kilka lat temu odnośnie procesu rekrutacji w Polsce: "Nic nie umiesz, zatrudnij się w HR".