Temat: Co jeszcze można zrobić ,żeby znaleźć pracę?
Julia Kozik:
Liczyłam na inne odpowiedzi, a nie wysyłanie mnie za granicę.Jak już wspominałam, interesuje mnie praca niekoniecznie ściśle w zawodzie. Więc nie chce mi się wierzyć, że w całym Poznaniu i okolicach nie ma dla mnie fajnej pracy...na pewno jakaś jest.
Tak na mój gust, chemia jest jedyną niewielu ostatnich branż gdzie w Polsce otrzymuje się naprawdę przyzwoite wykształcenie, a branży się warto trzymać. Problem z pracą dla inżynierów w Polsce polega na tym, że jesteśmy krajem programowo odprzemysłowionym a Nauki nie bardzo jest gdzie uprawiać... jak już zauważono, kwestie kursów (i doświadczenia) mogą zależeć mocno od docelowego miejsca pracy.
Julia Kozik:
jeżeli ktoś jeszcze raz doradzi, że najlepiej gdybym opuściła Polskę to już nigdy tu nie zajrzę, bo to nie będzie miało sensu. Polski nie opuszę,bo ja lubię, mam tu rodzinę, przyjaciół, lubię polski język itd. jedyne czego nie mam to pracy:)))
Ale kto tu mówi o opuszczaniu ? Wyjazd na parę lat i powrót, być może razem z tamtejszym pracodawcą. Nie trzeba od razu w miesiąc po wyjeździe mówić o sobie "bo my, Brytyczycy..." czy podobnie. Poza tym, praca za granicą może oznaczać łatwiejszy dojazd do firmy np. w Niemczech przy jednoczesnym mieszkaniu w Polsce. Nie trzeba od razu zakladać wynarodowienia
Arleta K.:
szczerze mowiac tez nie rozumiem tych "naciskow" na prace za granica...
Nikt nikogo nie naciska - tylko najzwyczajniej sugeruje. Pomijając już doraźną sytuację,
czyli branie pracy jaka jest (w tym, jeżeli trzeba, zagranicznej). Poza tym, uważam
że u nas sytuacja kobiet jest dużo gorsza niż mężczyzn (ta zresztą też lekka nie jest, ale ... Polska) i znajomym, a koleżankom w szczególności, doradzam zdobycie doświadczenia za granicą. Sam miałem okazję popracowac w firmie, wprawdzie mieszczącej się w Polsce, ale zorganizowanej i prowadzonej od stosunkowo niedawna i wg. wzorców z zza oceanu. Gdyby nie to doświadczenie, to w branży do dziś bym pewnie guzik umiał a po zetknięciu z Korporacją, zszedł na depresję... tyle, że akurat w Korporacji ekipa była co najmniej równie w porządku jak wszędzie indziej (do współpracowników zawsze miałem szczęście)
no i raz w miesiącu było tymczasowe znieczulenie :P
Arleta K.:
sa ludzie, ktorym nie odpowiada praca na obczyznie i doskonale Julie rozumiem
Nie twierdzę że mój punkt widzenia, mocno pragmatyczny, jest optymalny dla wszystkich i jedynie słuszny - po prostu, dzielę się tym co wiem i uważam za słusznie.
Kiedy byłem młody i głupi :) zrezygnowałem z pracy w Holandii.
Fatalnie poprowadziłem część finansową, ale trudno - chociaż okazja była fajna.
Pomijając docelową pensję i brak umowy o braku podwójnego opodatkowania między Holandią i Polską
(najwyraźniej tamtejsza polonia na łapówkę wyborcza nie zasłużyła...), owszem, jak najbardziej sam miałem poważne wątpliwości. Tyle że sprawa była jasna - decydował rachunek ekonomiczny. I gdyby był korzystny to bym się zapakował i pojechał mimo wszelkiej niepewności, racjonalnych i nieracjonalnych lęków czy niewygód.
Bo trzeba zabezpieczyć własną emeryturę (a kto wie, czy też nie rodziców...), bo mieszkania w rodzinnym mieście są droższe od tych w Berlinie, bo wreszcie organizacja i atmosfera pracy za granicą, nawet w tych samych firmach, jest drastycznie różna. Nawet jeżeli chodzi o dostępność podstawowych narzędzi do wykonywania pracy...
Zresztą, w mojej specjalności, ja to mam jeszcze dobrze - ale znajomi z "twardszych" inzynierskich specjalności, w rodzaju elektronika czy budownictwo, większe możliwości zdobycia porzadnych szlifów zawodowych mają gdziekolwiek poza Polską, i to nawet niekoniecznie na tzw. Zachodzie.
mimo to nie zdecyduje sie na wyjazd
Jeżeli masz taki luksus, to tylko się cieszyć...
I jeszcze jedna kwestia - już całkiem subiektywna. Ja rozumiem, że niektórzy mogą mieć podejście godne Stefana Banacha, ale... wprawdzie na chemii się nie znam, ale na mój "gust" to doświadczenie zawodowe Julii jest co najmniej znaczne, żeby nie powiedzieć - imponujące. Mnie, gdybym sam miał coś takiego, byłoby szkoda po prostu to zmarnować... no, chyba że miałbym ultraarcyważny powód...
Piotr D. edytował(a) ten post dnia 23.08.10 o godzinie 21:54