Temat: Bezrobotny nie przyjmie pracy. Bo się nie opłaca
Na temat PUP-ów na pisano już chyba wszystko i zwykle najwięcej do powiedzenia mieli Ci, którzy najmniej wiedzą o zasadach i funkcjonowaniu.
Pracuję w PUP od ponad 7 lat , do ubiegłego roku z osobami bezrobotnymi, dziś z pracodawcami.
Jest wiele instrumentów dla osób bezrobotnych, wspierających zatrudnienie, są też na to pieniądze. Nie potrzeba po raz kolejny zmieniać przepisów- jak przed wyborami się mawia- praca dla młodych, itd.- są instrumenty bardzo atrakcyjne zresztą, które wspierają zatrudnienie osób -30, czy +50,
Istnieje za to inny problem- coraz liczniejsza grupa młodych nie posiadająca jakichkolwiek podstawowych kwalifikacji, ani chęci uczenia się - na pytanie dlaczego nie chcą się uczyć,itp- jest jedna odpowiedź- wyjadą do pracy zagranicę, na uwagę, że ok. a le trzeba znać choć trochę j. obcy i również posiadać podstawowe kwalifikacje, bo tam również potrzeba fachowców, zapada cisza....
Nie jest tak, że PUP na siłę wysyła do pracy, aby wysłać- kiedy przychodzi do mnie klient, to najpierw z nim rozmawiam, co robił, jakie ma plany, czy ma plany, czego oczekuje, itp, dopiero potem ustalamy wspólnie jakąś strategię działania i jeśli mówi, że chce wpierw samodzielnie poszukiwać pracy, to jest to szanowane- oferty są proponowane, nikt nie jest zmuszany, mało tego jeśli powie, że gdzieś pracuje na czarno, to zwykle podpowiadamy z jakich instrumentów może skorzystać pracodawca, a by obniżyć koszty zatrudnienia i zalegalizować zatrudnienie. Traktujemy klienta jako partnera i podmiot, więc jego cele są najważniejsze. Wizyty w Urzędzie są połączone z kontaktami telefonicznymi i emailami- gdyż Urząd musi utrzymać kontakt z osobą bezrobotna co najmniej raz na 60 dni, jest to ustalane indywidualnie- gdy przychodzi matka i mówi, że potrzebuje ubezpieczenia i przez najbliższy rok nie będzie poszukiwać pracy, gdyż zajmuje się maleńkim dzieckiem, to kontakt jest max. najrzadszy, jeśli ktoś deklaruje dużą aktywność w poszukiwaniu pracy to kontakt będzie możliwie jak najczęstszy, przy uwzględnieniu konkretnych i adekwatnych propozycji dla danej osoby.
Przykładów mogłabym mnożyć wiele, są pewne ustawowe ramy, w których urzędnik musi się poruszać, ale nie ma gotowego scenariusza- scenariusz jest pisany przez życie i sytuację konkretnej osoby, która do mnie trafia.
Proponuję odrobinę zrozumienia dla naszej pracy, a nie powielanie tylko utartych sloganowych opinii, wbrew nim wśród pracowników PUP-ów jest wiele osób, którzy mają w sobie jakis rodzaj misji i często po godzinach pracy myślą o swoich konkretnych klientach i sposobach, które pomogłyby zaradzić jej konkretnym problemom- bo osoby, które do nas trafiają mają często tak trudne sytuacje życiowe, że brak pracy jest już na końcu tej drogi- najpierw muszą uporać się z innymi życiowymi sprawami, by dopiero pojawiła się płaszczyzna do poszukiwania pracy- definicja bezrobotnego, która mówi, że jest on gotowy i zdolny do podjęcia pracy (tu i teraz) nie ma często przełożenia na życie- bo wpierw musi on rozwiązać inne sprawy, które sprawią, że ta gotowość i zdolność się pojawią.
Nie oceniajcie mojej pracy i moich kolegów w systemie "zero- jedynkowym", gdyż trudno ją tak zaszufladkować.
Dla mnie największą miarą jest uśmiech i dzień dobry na ulicy, czasem po wielu latach od chwili, kiedy dana osoba przestała być moim klientem, a czasem zapukanie do pokoju i zaufanie, by opowiedzieć szczerze o swoich sprawach, choć już dziś zajmuję się trochę inną stroną zadań realizowanych przez PUP.
Proszę w imieniu nas wszystkich o odrobinę życzliwości......
Jak mawiają, punkt widzenia zależy od miejsca, w którym się znajdujemy, ja wiem, że dziś będąc tu gdzie jestem, jutro mogę znaleźć się po drugiej stronie biurka......
Pozdrawiam wszystkich.