Temat: Cykliczne spotkania networkingowe w Poznaniu
Myślę, że to nie prawda. To dobre miasto dla networkerów, ale nie dla networku, który sam w sobie jest traktowany jako biznes, przez to płatny (czego ja osobiście nie rozumiem). Oczywiście, kasę można zbijać na wszystkim, ale czy akurat na networkingu?
Ja miałam wrażenie (byłam raz zaproszona na spotkanie BMI jak mi się zdaje), gdzie było dużo ludzi, kompletnie biznesowo nieprzydatnych z punktu widzenia mojego biznesu, a otrzymywanie wizytówek kolejnego przedstawiciela ubezpieczeniowego, kredytowego czy człowieka szukajacego chętnych do pozyskiwania "dochodu pasywnego" mnie nie interesuje - myślę, że tylko dla takich przedsiębiorców są to rzeczywiście owocne spotkania. Dużo więcej szans mam na poznanie ciekawych ludzi na spotkaniach biznesowych z okazji konferencji czy targów.
Kiedyś w miłej atmosferze spotykałam się w Sheratonie na spotkaniach organizowanych przez Anetę Murakowską (ponosiliśmy tylko koszt śniadania)- poznałam tam kllku ciekawych ludzi i miałam kilka bardzo konkretnych propozycji (zrealizowanych) jak i sama poszukałam kilku podywkonawców. Z BMI dostawałam tylko telefony i maile zasypujące moją skrzynkę: czy chcę się ubezpieczyć, czy nie chcę pomyśleć o starości, etc.
Uczestniczyłam w 2 takich (bezpłatnych i z cateringiem) spotkaniach w Gdańsku - poszukałam podwykonawcę i sama znalazłam ciekawy kontakt zawodowy, ale była tam otwarta formuła i dużo ciekawych kontaktów.
Ja jakoś nie wierzę komuś, kto ma tysiące wizytówek i jak ktoś go pyta o jakieś usługi, z tego tysiąca wyciąga właśnie moją wizytówkę, zupełnie nie znając mojej działalności, portfolio i profesjonalnych rekomendacji. Ja NIGDY nie rekomenduję kogoś, koto nie znam i nie znam jego działalności (na spotkaniach BMI tego się przecież nie dowiem-muszę bliżej z kimś współpracować) bo rekomenduję coś opierając się na moim nazwisku. Jak sprawy pójdą nie tak, to ja tracę twarz, a na to mnie nie stać. Poza tym rekomenduję (a robię to bardzo często) ludzi i ich działalność, do której jestem 100 procentowo przekonana. Dlatego wolę mieć 100 razy mniej wizytówek, ale odpowiednich :)
Tak więc myślę, że to nie kwestia chęci Poznaniaków, ale formuły spotkań