Temat: zmuszanie do umowy z pośrednikiem
Michał Sakowski:
Robercie, pozwolę sobie odpowiedzieć w punktach, bo tak zawsze przejrzyściej:
1. Napisałem, że zadanie pośrednika to przede wszystkim (a nie wyłącznie) skojarzenie stron transakcji i to twierdzenie jak najbardziej podtrzymuję. Wiele zależy od umowy pośrednictwa i miliona innych czynników. Natomiast, jeżeli nie jest wykonane to podstawowe zadania, to nie doszło w mojej ocenie do świadczenia usługi pośrednictwa. Oczywiście pośrednik może być doradcą i wykonać milion innych czynności, za które może (i jeśli taka jest wola stron, to powinien) pobierać wynagrodzenie.
Zgoda, ale: pośrednictwo to takie czynności, które mają na celu zawarcie przez osoby trzecie określonych umów. Tak więc tymi czynnościami jest i skojarzenie stron i poprowadzenie transakcji (Panie Kowalski, ma pan nabywcę ok. dogadaliśmy się co do ceny, ok. a teraz trzeba iść do notariusza - upraszczam oczywiście). I co za tym idzie pośrednik może (jeśli tak chce Kowalski) wkroczyć na dowolnym etapie transakcji, np omijając skojarzenie stron bo już są strony skojarzone. Zagadnienie czysto teoretyczne, bo zazwyczaj do skojarzenie dochodzi dzięki pośrednikowi.
Nie wchodzę w kwestię wynagrodzenia i jego wysokości, prowizja, wynagrodzenie jest takie jakie uzgodnią strony (klient-pośrednik).
Zgoda, pośrednik może również wykonywać "doradztwo na rynku nieruchomości", ekspertyzy i opracowania.... (taka jest zdaje się definicja z UoGN)
2. Rentowność podałem jako przykład. To samo tyczy się pośredników, którzy po 'zbadaniu potrzeb' klienta dowiadują się, że ten szuka 2-pokojowego mieszkania w nowym budownictwie, a wożą go na 3 pokoje w kamienicach. Generalnie chodzi o to, że wielu pośredników (czy 'osób wykonujących czynności pomocnicze') nie wie co przede wszystkim należy do ich obowiązków.
Zgoda, braki czysto sprzedażowe. Wchodzę do sklepu kupić rower, a sprzedawca mówi mi że na nartach też się fajnie jeździ i ciągnie do działu z nartami.
Ale... proponowanie "niepasujących" teoretycznie ofert to też badanie potrzeb... czasem klienci.... mało mówią... albo mówią...: no może ze dwa pokoje... no może na Mokotowie... może na Ursynowie... wtedy nic w tym złego gdy zaproponuję: Panie Kowalski a co Pan powie na 3 pokoje na Ochocie... Nie mówię o zwykłym zawalaniu skrzynki mailowej "tysiącami ofert" na chybił - trafił, ale o... właśnie o badaniu potrzeb ale w taki sposób aby klient nie pomyślał sobie że mu wciskam to czego tak naprawdę nie chce.
I bardzo często zdarza się że klient który deklaruje "tylko nowe" kupuje np, bardzo fajnie, nowocześnie wykończone mieszkanie w budynku z lat 50... Żadna w tym wina klienta oczywiście... Widać potrzeba "nowego" ustąpiła innym potrzebom.
3. Można reprezentować obie strony transakcji w zakresie pośrednictwa. Nie można negocjować w imieniu obu stron. Wtedy to już nie są negocjacje po prostu. Nie da się negocjować samemu ze sobą. Masz rację pisząc, że negocjacje to nie tylko (...), ale to również te kwestie. Zwiększenie bezpieczeństwa dla jednej strony z zasady zmniejsza bezpieczeństwo drugiej strony. Negocjowanie ceny nigdy nie będzie korzystne dla obu stron. Generalnie w transakcjach na rynku nieruchomości rzadko zdarzają się sytuacje, gdzie można negocjować win-win.
Nie można negocjować w imieniu obu stron - tak masz rację bo wtedy się negocjuje samemu ze sobą :-), ale ja tak nie twierdziłem. Mówię, że można prowadzić negocjacje pomiędzy stronami do wspólnego kompromisu.
:-) z wikipedi:
Negocjacje – dwustronny proces komunikowania się, którego celem jest osiągnięcie porozumienia, gdy przynajmniej jedna strona nie zgadza się z daną opinią lub z danym rozwiązaniem sytuacji. Negocjacje to sposób porozumienia się w celu rozwiązania konfliktu oraz dojścia do porozumienia obydwu stron, proces wzajemnego poszukiwania takiego rozwiązania, które satysfakcjonowałoby zaangażowane w konflikt strony.
Generalnie ja uważam, że większość transakcji - negocjacji na rynku nieruchomości kończy się win-win...
Ale lepiej założyć że pracuje się z jedną stroną, chociażby po to aby uniknąć ewentualnego konfliktu interesów, na wszelki wypadek... :-)
Zostawmy to teoretyzowanie.
4. Ja generalnie jestem wyluzowany, po prostu im dalej ten temat czytałem, tym mniej wyluzowany się stawałem :). Jak czytam, że ktoś jak nie zgarnie prowizji z obu stron, to ma gdzieś swoje zobowiązania wobec klienta, z którym ma podpisaną umowę (jak to kilka osób tutaj sugerowało) i jeszcze ma czelność uważać się za moralnie wyższego od tychże samych klientów, to luz mi się stopniowo zmniejsza, co zresztą jest działaniem nie tylko na szkodę klienta, ale i do jasnej ciasnej swoją. Mnie się zawsze wydawało, że lepiej wziąć prowizję z jednej strony i mieć zadowolonego klienta, niż nie wziąć prowizji w ogóle, ale co ja tam wiem o ekonomii ;). Druga rzecz - naczytałem się o tym jakimi to pośrednicy nie są świetnymi prawnikami i doradcami podatkowymi, a nigdzie nie znalazłem słówka o tym, że podstawowym obowiązkiem pośrednika jest właśnie znalezienie kontrahenta. No i jakoś tak mnie się zebrało na przydługawy tekst ;).
Część pośredników powinna po prostu popracować nad PR'em... :-)
Pośrednicy nie są świetnymi prawnikami, ani doradcami podatkowymi. Są pośrednikami :-) (chyba że łączą zawody)
Ale wykonując zawód pośrednika często wchodzisz w zagadnienia prawne, podatkowe i nie tylko. Granica jest płynna.
np. nie jestem prawnikiem, jestem pośrednikiem, tak więc jeśli klient się spyta czy musimy iść do notariusza aby to mieszkanie kupić... ja mam powiedzieć: "przepraszam nie udzielam porad prawnych"??? :-)
ale z drugiej strony nie powinienem np. "odpływać" gdzieś w prawnicze analizy wykraczające poza moją wiedzę i doświadczenie.
Klient prawnik uważa że pośrednik powinien mieć wykształcenie prawnicze i ... i w ogóle... :-)
Klien "finansista" uważa że pośrednik powinien siedzieć w wykresach tabelkach i wraz ze zdjęciami mieszkania wysyłać od razu plik w excelu z danymi na temat wartości nieruchomści, rentowności, itp...
Klient "budowlaniec" uważa że pośrednik powinien fachowo postukać w ściany i powiedzieć "uuuu.... tego nie brać..." :-)
Klient ...hmmmm... taksówkarz powie pośrednikowi: "co pan wie o lokalizjacji.... że tu pan szybciej dojedzie z centrum....? panie drogi...." :-)
Chyba popłynąłem... ale... pośrednik na rynku nieruchomości organizuje tak transakcję aby jego klient sprawnie przeszedł przez powyższą problematykę, a jeśli to potrzebne wskazał odpowiedniego fachowca z danej dziedziny (np jeśli sprzedający ma skomplikowaną sytuację podatkową, albo kupujący planuje dużo "modernizować" w kupowanym mieszkaniu).
Robert O. edytował(a) ten post dnia 29.11.12 o godzinie 10:21