Temat: Pożyczka od udziałowca
Anna Krzemińska:
2. Wartość rynkową odsetek określa się na podstawie wysokości najniższych odsetek, jakie dany podmiot musiałby zapłacić podmiotowi niezależnemu za uzyskanie kredytu (pożyczki) na podobny okres w porównywalnych warunkach.
Czyli w swietle aktualnego stanu prawnego nie ma zbytnio powodów do dywagowania czy oprocentowanie powinno byc równe inflacji, lokatom czy zwrotowi z kapitału.
Wszystko ok, z pkt widzenia prawa wszystko gra, ale... (ze też zawsze w kwestiach podatkowych jest 'ale' i to nie jedno, nie dwa ;))
... w kontekście pożyczenia kapitału, który podlega zwrotowi bez żadnych dodatkowych powiązań miarą 'rynkowego oprocentowania' może być najniższe oprocentowanie uzyskane na rynku (nie mylić ze schematem klient - bank), bo bank z natury żyje z kredytów i nie koniecznie ich najniższe oprocentowanie musi być 'najniższym z możliwych na rynku'. Być może jest jakaś spółka która ma nadmiar kapitału (cuda się zdarzają) i zamiast określić rynkową marżę banku na pozimie 3-3,5 pożyczy na 2,0% :).
Swoją drogą w jaki sposób ustosunkować się do rat 0% w tym kontekście :)))? Czy podatnik (osoba fizyczna) powinna zapłacić PIT od takich rat :)? Jakby nie patrzeć świadczenie nieodpłatne na poziomie odsetek od udzielonego kredytu ;)
Z drugiej strony o wiele łatwiej byłoby udowodnić założenie, że oprocentowanie pożyczki na poziomie 1% zawartej między spółką matką i spółką córka jest też rynkowe. W tej sytuacji udzielenie pożyczki może być kluczowe do rozwoju biznesu, a należy pamiętać o korzyściach pożyczkodawcy (spółki matki) ze zwrotu korzyści w postaci dywidendy. Jeżeli spółka matka nie udzieliłaby pożyczki, to albo dywidendy nie będzie (bo nie będzie środków na finansowanie biznesu) lub ewentualnie kapitał zostanie pożyczony w banku i koszty finansowania będą o wiele wyższe (mniejsza dywidenda).
W tej sytuacji - wg mnie logiczne jest, że jeżeli podmiot oferuje udział w zysku za cenę zamrożenia kapitału na poziomie 1,0% na 2-3 lata, to pewnie nie jeden 'szalony' lub nie inwestor się znajdzie, który zaryzykuje. I w takim przypadku (gdy inwestor się znajdzie) wszystko jest rynkowe i nie ma obaw :) Należy pamiętać, że obowiązek udowodnienia, że taki 'szalony inwestor' nie istnieje jest po stronie fiskusa ;)
ps. może Daniel ustosunkuje się służbowo do mojej wizji ;)?