Ewa Anna
Drapińska
Instruktorka
Pilates/Specjalistk
Public Relations,
Ewa-B...
Temat: Polemika, a może dyskusja z Panią Inką Szymański na...
Kochani!z ciekawością przeczytałam niedawno artykuł Pani Inki Szymański, zamieszczony w jednym z ostatnich wydań magazynu BODY LIFE. Jest to kolejny - jak rozumiem - tekst z całej serii poświęconej trendom i tendencjom w polskim i światowym szkolnictwie fitness. Tym razem autorka skupia się na - tak zwanym - fitnessie medycznym. Możecie sięgnąć do pełnego tekstu, jest on zamieszczony na stronie internetowej szkoły Pani Szymański.
Moją uwagę zwrócił - delikatnie to nazywając - brak sympatii Pani Szymański do metody J.H. Pilatesa. Nie widzę niczego w braku takowej - każdy przecież uprawia taki rodzaj rekreacji ruchowej, jaki lubi i który Jemu/Jej służy. Tak się również składa, iż niedawno sama napisałam tekst dla BODY LIFE właśnie, informując o zaletach Metody, z pasją i bez jakichkolwiek wątpliwości.
Mam jednak ochotę - po uzgodnieniu z redaktorką naczelną BL - podjąć - nie tyle może polemikę - co raczej rozmowę z Panią Szymański o tym, czym i dla kogo jest regularny fitness, a czym i dla kogo pilates? Czym pilates nie jest i dlaczego te zajęcia (a są na to konkretne dowody w postaci danych, zawartych w ostatnim raporcie o rynku fitness w Polsce!) są tak popularne? Czy to jedynie efekt marketingu? Jakie są Wasze doświadczenia, jako instruktorów, a może także i klientów?
Cieszę się bardzo na tę wymianę opinii, tym bardziej, że sama "na sobie" przepracowałam, w ciągu ostatnich 15 lat - wszystkie, ale dosłownie WSZYSTKIE formy fitnessu! Szalałam na HiLo, odchudzałam się na Fat Burningu, wyżywałam się na Stepie, itd, itd. "Przerobiłam" całe wyposażenie siłowni: ćwiczyłam trening obwodowy, nabierałam masy (po tym jak maksymalnie schudłam pracując baaaaardzo daleko od domu:-), trenowałam z osobistym motywatorem, pracując nad definicją. Często, w moim ulubionym klubie można mnie było spotkać na dwóch z rzędu, a czasem nawet na trzech zajęciach fitness. Ale ja to uwielbiałam! Czułam się cudownie, a moją ukochaną Patrycję - najlepszą i najcieplejszą intsruktorkę, jaką znam (wow ... chyba także absolwentkę szkoły Pani Szymański (sic!)) wspominam z wdzięcznością i przogromną sympatią. Dzień bez ćwiczeń z Nią był dniem straconym.
Dziś nie ćwiczyć pilatesu codziennie??????? Niemożliwe ... :-) Wykluczone:-)
Ok. Czekam na Wasze opinie. Przytoczę je na łamach BODY LIFE. Dzięki bardzo:-)