konto usunięte

Temat: O Zosiach samosiach w outsourcingu...

Ostatnio zostałem poproszony przez BARDZO DUŻEGO klienta o złożenie oferty na wsparcie go w BARDZO DUŻYM procesie outsourcingu. Mówimy o projekcie dotyczącym kilkuset lokalizacji, kilkuset pracowników i związanym z przejęciem środków trwałych o wartości ponad 100 mln PLN. Jak na polski rynek, to chyba nieźle? Oferta doradcza - mocno okrojona na życzenie klienta - zawierała pracochłonność na poziomie kilkunastu dni. Okazało się, że to i tak zdecydowanie za dużo.

Nie chcę się czepiać tego konkretnego przypadku (bo może być jakieś uzasadnienie dla takich decyzji), ale po raz kolejny wiedzę, że przygotowanie się przez klienta do procesu outsourcingu może być bardzo słabe. To już jest reguła w polskich realiach. Spotykam się czasem ze stwierdzeniem: "teraz dziękujemy, ale poprosimy pana firmę o wsparcie, jeśli będziemy mieli kiedyś kłopoty z kontraktem".

Bardzo często, nakład prac zrealizowany w fazie przygotowanie kontraktu jest w żałosnej relacji do jego wagi, wielkości, stopnia skomplikowania.

Efekty takiego podejścia widzę w wielu kontraktach, do których naprawy jesteśmy zatrudniani. A zaprawdę powiadam wam - cuda w tych umowach potem widzę, cuda wielkie...

Z czego to Waszym zdaniem wynika? Dlaczego firmy, planując projektu outsourcingu tak rzadko widzą, że same nie mają kompetencji i że potrzebne jest zatrudnienie profesjonalnego wsparcia?
Krzysztof W.

Krzysztof W. profesjonalne cięcie
kosztów - zarabiamy
dla Ciebie

Temat: O Zosiach samosiach w outsourcingu...

Piotr Rutkowski:
Dlaczego firmy, planując projektu outsourcingu tak rzadko widzą, że same nie mają kompetencji i że potrzebne jest zatrudnienie profesjonalnego wsparcia?
Bo dla nich outsourcing oznacza jedynie przerzucenie potencjalnej odpowiedzialności za coś tam na firmę zewnętrzną, a jednocześnie boją / wstydzą się przyznać do tego, że słabo się orientują w tematach, za które są odpowiedzialni. W efekcie wyrzucają na zewnątrz nie to, co faktycznie trzeba, ale to, czego się boją najbardziej, bo nie mają o tym choćby bladego pojęcia. A faktyczne szanse i zagrożenia spokojnie leżą sobie gdzie indziej.
Jarosław Postawa

Jarosław Postawa Właściciel,
Dorvin.Net

Temat: O Zosiach samosiach w outsourcingu...

Nie firmy się boją, tylko ludzie w nich zatrudnieni. I nie o proces outsourcingu, a o swoje posady. Dlatego muszą wykazać swoja kompetencję, czasami tam, gdzie jej faktycznie brakuje. Jak mi to kiedyś powiedział jeden z dyrektorów z korporacji - dla projektu ustala się plan minimum i jego zrealizowanie raportuje do zarządu jako wielki sukces całego przedsięwzięcia.
Krzysztof Kania

Krzysztof Kania Inżynier systemowy
Cisco (CCNA R&S,
Voice, Security)

Temat: O Zosiach samosiach w outsourcingu...

Piotr Rutkowski:
Efekty takiego podejścia widzę w wielu kontraktach, do których naprawy jesteśmy zatrudniani. A zaprawdę powiadam wam - cuda w tych umowach potem widzę, cuda wielkie...

Bo każdy polak to świetny prawnik. Radca prawny? A kto to taki? Adwokat? Przecież do adwokata się idzie jak potrzebny rozwód albo jak coś poważnego się nabroiło i grozi kilka lat więzienia. Bo każdy polak to świetny lekarz a fora w Internecie wyleczą każdą chorobę. Bo każdy polak jest super specjalistą w praktycznie każdej dziedzinie informatyki. Metro Mesh WiFi? Panie, nie takie rzeczy żeśmy z Kazikiem stawiali (a stawiali jednego AP D-Linka). Bo każdy polak to budowlaniec, hydraulik, elektryk, malarz i glazurkarz - po fachowca nie idzie się bo wie lepiej tylko bo "szkoda brudzić rączki" albo "nie mam czasu sam się tym zająć" co nie wadzi stać nad fachowcem i fachowo go pouczać co robi źle. I to niestety przekłada się z życia codziennego na relacje biznesowe - i nawet tam gdzie mowa o np. kupnie spółki za 100 mln podchodzi się do tego z taką samą nonszalancją jak do zakupu za 1 czy 10 tyś złotych. Dopiero jak pojawi się problem albo co gorsza jak ktoś z zewnątrz wytknie problem, jak z lotem balonem przez pana prezydenta i sprawy nie da się zamieść pod dywan, zaczyna się szukanie rozwiązania i szukanie kozła ofiarnego.
Krzysztof W.

Krzysztof W. profesjonalne cięcie
kosztów - zarabiamy
dla Ciebie

Temat: O Zosiach samosiach w outsourcingu...

Krzysztof Kania:
Piotr Rutkowski:
cuda wielkie...

szukanie kozła ofiarnego.
O, to, to. Czyli outsourcing u nas zwykle nie jest wdrażany dlatego, że jest potrzebny czy wskazany ekonomicznie, tylko wtedy, gdy decydenci (lub doradzające im osoby) boją się, że bez pomocy zewnętrznej sami owym kozłem mogą zostać.

konto usunięte

Temat: O Zosiach samosiach w outsourcingu...

Jako ciekawostkę opowiem Wam co niedawno widziałem w dużym projekcie outsourcingowym, który na prośbę klienta gruntownie przebudowywaliśmy.

W tabelce, która nazywała się katalogiem usług była pozycja: "Utrzymanie środowiska SAP". Wartość tej pozycji przekraczała 200.000 PLN netto miesięcznie. Po przemnożeniu tego przez 12 miesięcy i przez kilka lat (które już upłynęły w tym kontrakcie), otrzymaliśmy potężną kwotę. Pytamy się więc klienta: "Co jest zawarte w tej usłudze?", bo nigdzie żadnych opisów, żadnych SLA/KPI itd.

A klient na to - po chwili zastanowienia - "tak do końca to nie wiemy..."
Jarosław Postawa

Jarosław Postawa Właściciel,
Dorvin.Net

Temat: O Zosiach samosiach w outsourcingu...

To instytucja publiczna? Ktoś powinien za to ostro oberwać.

konto usunięte

Temat: O Zosiach samosiach w outsourcingu...

Przykro mi, ale nie mogę podawać żadnych info dot. klienta.

Ale podam kolejny ciekawy przykład z tego kontraktu.
W tej samej tabelce, bliziutko tej gigantycznej pozycji dot. SAP, była usługa - dołożenia dodatkowego gniazdka LAN, za kilka PLN...

Przyznacie, że dysproporcja między stopniem skomplikowania tych dwóch usług (i wcale nie chodzi tu o wymiar finansowy) jest imponująca?
;)

Następna dyskusja:

Rynek outsourcingu w Polsce...




Wyślij zaproszenie do