Temat: Granice zaufania w outsourcingu
Witam,
z moich doświadczeń z rynków niemieckiego, polskiego i brytyjskiego chciałbym dorzucić następujące obserwacje:
1. Procesy proste, łatwo definiowalne i "mało ryzykowne" z punktu widzenia outsourcingu prędzej czy później trafią gdzieś na Wschód - w negocjowaniu przeniesienia takowych nie widze ani miejsc ani powodów do ukrywania niektórych informacji. Przede wszystkim jednak na outsourcowaniu tych nie warto nam się skupiać.
2. Zaletą firm polskich jest fakt iż oprócz bliskości geograficznej i kulturowej, mamy podobny poziom cywilizacyjny i sposób prowadzenia biznesu. Potrafimy więc zrozumieć naturę biznesowych problemów naszych klientów i przedstawić jego rozwiązanie. Jeśli klient będzie nieszczery nie będzie mógł skorzystać z tej właśnie przewagi i nie otrzyma nic poza tym do czego doszedł już sam. Skorzysta z naszych usług jedynie na poziomie "Hindusów" czyli prostego wykonania jego poleceń, a więc uwzględniając poziomy cen usług zachowa się mocno nieoptymalnie.
Jeśli natomiast ukryje przed outsourcerem pewien zbiór ryzyk, to prędzej czy później odbije się na jakości współpracy.
W outsourcingu relacje stają się opłacalne dla obu stron, tylko jeśli trwają przez długie lata. Stąd ponownie konkluzja, że klienci nie powinni ryzykować ich popsucia w ten właśnie sposób, a jawność pozwoli lepiej dopasować warunki współpracy dla obu stron i osiągnąć cele obu stron umowy.
3. Outsourcing choćby wykonało go się już wiele razy, jest moim zdaniem zawsze procesem w którego strony muszą się uczyć, przede wszystkim skupiając na celach, problemach i możliwościach obu stron.
Zaangażowanie w dobre przygotowanie i uczciwe prowadzenie tego procesu wymaga sporej dyscypliny i wysiłku od klienta. W większości przypadków o sukcesie całości decydował fakt, iż najpierw edukowaliśmy klientów przedstawiając im realna wizje tego co, kiedy i jak warto przenosić do innych firm. Na rynku Zachodnim poziom wiedzy na ten temat jest sporo większy a wynika to z dłuższych tradycji zjawiska outsourcowania w tamtych krajach, całość procesu prowadzi się tam łatwiej i z racji różnic w poziomie wynagrodzeń dodatkowo za lepsze stawki.
4.Z moich doświadczeń choć zdarzają się ludzie są pazerni na całym świecie ;), etyka biznesowa na Zachodzie jest jednak na wyższym poziomie niż w Polsce. Nasza historia ostatnich dziesięcioleci nauczyła nas raczej planowania krótkoterminowego, oportunizmu a więc "jednorazowych strzałów" w biznesie. Tak wielu próbuje podejść do umów outsourcingowych, co kończy się próbą wykorzystania drugiej strony. Dziwi mnie to, iż wiele firm polskich na takie praktyki się godzi uznając to za "ryzyko zawodowe". Myślę, że za kilka lat przy dzięki coraz większym doświadczeniom z Zachodnimi klientami zarówno poziom outsourcerów, jak i potem outsourcujących się poprawi. Dziś polecam zawsze analizować warunki na zasadzie :
- elementów "przesadnie" korzystnych dla klienta,
- elementów absurdalnych, dodanych przez klienta by je "w drodze negocjacji" odrzucić sprawiając wrażenie ustępstw
- elementów, które zostały przez klienta z umowy wycięte np. nadających umowie „symetrię warunków”
Trzeba też zawsze korzystać z prawników, a to coś czego w przypadku kontaktów z klientami z Zachodu często można w większości uniknąć.
Podsumowując nieuczciwość w outsourcingu się nie opłaca ale wiele firm musi się tego jeszcze nauczyć.
Pozdrawiam