Maciej W.

Maciej W. Menedżer

Temat: Coach efektywności radzi: nie trać pieniędzy na...

Ile u Ciebie kosztuje jednogodzinne spotkanie 10 menedżerów? Załóżmy że każdy zarabia 50 zł za godzinę. Jedno takie krótkie spotkanie jest więc wydatkiem na poziomie 500 zł. Ile takich spotkań jest w miesiącu? Są firmy, która stosują codzienne spotkania by zaktualizować status projektu. Każde z nich potrafi trwać ponad godzinę i w każdym, nierzadko bierze udział ponad 50 osób! To 10 000 zł strat miesięcznie!
http://www.ceosolutions.pl/coach-efektywnosci-radzi-ni...
Sebastian Sulma

Sebastian Sulma Sulma & Sulma =>
ROZPALAMY MIŁOŚĆ DO
PRODUKTÓW

Temat: Coach efektywności radzi: nie trać pieniędzy na...

Witam
W Polsce spotykam się jeszcze z jedną ważną rzeczą.

Ludzie muszą się spotykać "na żywo". W ogóle tego nie rozumiem i czasami tłumaczę klientowi. Z Afryką, z Chinami, z Europą załatwiamy sprawy przez Skype, albo przez inny komunikator. Często dużo szybciej niż "na żywo".
Ale jednak w Polsce ciągle jest tak, że trzeba poświęcić 30min, 60 min lub więcej na dojazd, aby spotkać się góra 45minut.

Oczywiście chodzi mi o przypadki jak obie strony się już znają.

Jak myślisz Maciej w czym jest rzecz?
Maciej W.

Maciej W. Menedżer

Temat: Coach efektywności radzi: nie trać pieniędzy na...

Myślę Sebastianie, że wynika to z naszej "polskiej natury". Lubimy czuć się doceniani, 'adorowani" ze strony naszych kontrahentów. Spotkania o których piszesz często mają tematykę "marynistyczną", bo ważne rzeczy wcześniej zostały już omówione np. przez telefon. Wynika to również zasad działania, które są ustalone ( szczególnie dla managerów średniego i niższego szczebla), które "narzucają" określoną ilość spotkań z klientami czy są one potrzebne czy też nie.Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.03.15 o godzinie 07:53
Jerzy Fiuk

Jerzy Fiuk interim manager,
doradca, konsultant

Temat: Coach efektywności radzi: nie trać pieniędzy na...

Sebastian S.:
Witam
W Polsce spotykam się jeszcze z jedną ważną rzeczą.

Ludzie muszą się spotykać "na żywo". W ogóle tego nie rozumiem i czasami tłumaczę klientowi. Z Afryką, z Chinami, z Europą załatwiamy sprawy przez Skype, albo przez inny komunikator. Często dużo szybciej niż "na żywo".
Ale jednak w Polsce ciągle jest tak, że trzeba poświęcić 30min, 60 min lub więcej na dojazd, aby spotkać się góra 45minut.

Oczywiście chodzi mi o przypadki jak obie strony się już znają.

Jak myślisz Maciej w czym jest rzecz?

Nie wiem czy tylko w Polsce? Pracuję zdalnie od końca lat 90tych, więc mnie przekonywać nie trzeba, ale pamiętam taką rozmowę ze znajomym, który z powodzeniem odnajduje się w ogromnym, światowym, koncernie. Pytam, dlaczego nie zgodził się na awans (mu zaproponowany), tylko robi to, co dotychczas? Odpowiedź: bo mam poczucie wykonywania realnej pracy. Moi szefowie, do których bym dołączył, mają w samolotach rejsowych swoje własne fotele i praktycznie z nich nie schodzą, latając do B... czy do L. albo do T... A w domu, to tylko bywają.

Nie rozumiem tego do końca, ale może to jakiś atawizm, który pcha nas do kontaktu bezpośredniego, bez względu na odległość. A może rzeczywiście jest zasadnicza różnica, a to że jej nie dostrzegam, to mój problem? Co robię z czasem "zaoszczędzonym", bo nie przesiaduję w biurze? Więcej pracuję? Nie wiem. Jeżdżę na rowerze; koszę trawnik; czytam; załatwiam prywatne sprawy; pracuję rano; w ciągu dnia czy wieczorami i w dni tradycyjnie wolne; odbieram telefony od współpracowników po 20tej i nie mam o to do nikogo pretensji. Praktycznie, nie zawalam terminów. Muszę być osiągalny, mieć zasięg w telefonie i dostęp do Internetu. Pojęcie urlopu nie istnieje dla mnie do 16 lat i nie czuję się przemęczony. No i jak to wypada, jak się patrzy z boku?

Czy to znaczy, że już się z nikim nie spotykam? Oczywiście, że się spotykam. Tyle, że nie po to by omawiać tematy, które można obsłużyć w układzie telekonferencji, czy wymiany poczty elektronicznej. To gigantyczny procent tego co nas dotyczy na co dzień w pracy. Ten post został edytowany przez Autora dnia 20.03.15 o godzinie 17:54

konto usunięte

Temat: Coach efektywności radzi: nie trać pieniędzy na...

Zarzadzanie nie jest moim obszarem i specjalizacja, ale spojrzmy na pierwszy, przytoczony akapit z chlodno analitycznego punktu widzenia. Ktokolwiek to napisal, ulokowal straty wynikajace ze spotkan w pewnej prozni, tj nie wspomnial o potencjalnych korzysciach (finansowych?) wynikajacych z takich spotkan. Aby ocenic rzetelnie straty (badz zyski) finansowe nalezaloby zrobic bilans strat i korzysci (finansowych). Rozumiem, ze mowa tu o "bezproduktywnych" spotkaniach i z cala pewnoscia mozna odroznic takie spotkanie od produktywnego, natomiast cala skala odcieni szarosci pomiedzy nakazuje sie zastanowic nad sposobem mierzenia efektywnosci spotkan. Pozwole sobie zalozyc, ze konsekwencje spotkan maja nierzadko dlugoterminowy wplyw i konsekwencje (trudne do uchwycenia, moze nawet niemierzalne). Latwo wiec "wrozyc z fusuow" i podawac wielkie kwoty finansowe, robiace wrazenie, zeby dowiesc zasadnosci swojego (raczej nieobiektywnego?) pkt. widzenia i zareklamowac przy tym swoje uslugi.
Marek Klimczyk

Marek Klimczyk Senior Partner,
Wisdom Consulting

Temat: Coach efektywności radzi: nie trać pieniędzy na...

Artykuł opisuje anegdotycznie sytuację źle zorganizowanej firmy, gdzie zatracono podział obowiązków i odpowiedzialności. Każdy może zwołać spotkanie na dowolny temat i zaprosić kogo chce. Oczywiście w takiej sytuacji brak czasu na pracę. Ale to nie jest problem spotkania samego w sobie.

Problem spotkań w korporacjach bardzo dobrze rozwiązują Niemcy oraz Japończycy. Agenda i materiały do niej co najmniej dzień wcześniej. Inne kwestie są nie dyskutowane lecz ustalany jest termin i zespół który zajmie się zagadnieniem.

Większość agend ma "Inne sprawy" (AOB) jako ostatni punkt, te sprawy potrafią podwoić czas spotkania. Najlepiej aby ten punkt był pierwszy. Tylko naprawdę palące sprawy są sygnalizowane. Tylko w wyjątkowych sytuacjach zostają wpisane w agendę tego spotkania.

Czytałem gdzieś że przeciętny manager otrzymuje około 40% kluczowych informacji dla obszaru działania poza formalnymi kanałami komunikacji (rozmowa na korytarzu/schodach lub przy kawie w kantynie) Czy to nie są również spotkania? Ten post został edytowany przez Autora dnia 21.03.15 o godzinie 15:40
Marek Klimczyk

Marek Klimczyk Senior Partner,
Wisdom Consulting

Temat: Coach efektywności radzi: nie trać pieniędzy na...

Ten post został edytowany przez Autora dnia 21.03.15 o godzinie 15:18
Sebastian Sulma

Sebastian Sulma Sulma & Sulma =>
ROZPALAMY MIŁOŚĆ DO
PRODUKTÓW

Temat: Coach efektywności radzi: nie trać pieniędzy na...

Dla mnie częściowa "rezygnacja" ze spotkań, w przypadkach kiedy nie trzeba na żywo omawiać dany problem.
To przede wszystkim zaoszczędzony czas. I nie chodzi mi o przeliczanie go na aspekt finansowy. Tylko na aspekt czysto życiowy. Zamiast siedzieć w samolocie, samochodzie czy innym środku transportu mam więcej czasu dla rodziny.

:)

konto usunięte

Temat: Coach efektywności radzi: nie trać pieniędzy na...

Absolutnie sie zgadzam!

Obrazek
Ten post został edytowany przez Autora dnia 25.03.15 o godzinie 14:28
Krzysztof Szumski

Krzysztof Szumski Media Expert I
Marketing
Communication
Engineer I
Negotia...

Temat: Coach efektywności radzi: nie trać pieniędzy na...

Witam ( od razu, chciałbym podziekować za przyjęcie do grupy)

Z własnego doświadczenia (ponad 14 lat w korporacji ) mogę powiedzieć, ze spotkania to zdecydowanie przypadłość polaków. Wielokrotnie miałem przyjemność uczestniczyć w confcall'ach z "siecią" czy klientami z zagranicy - szło bardzo dobrze. Jak trzeba było coś wytłumaczyc -można zawsze udostępnić komputer swojemu rozmówcy a ten zdalnie wszystko jest w stanie zrobić i pokazać
Natomiast jak klient z Polski.... a przepraszam Klient ( a najlepiej to PAN +mały ukłon ), to trzeba jechać na koniec kraju po to aby zrobić comiesięczne sprawozdanie - a że Klient ma sie czuć dowartościowany to musi jechać co najmniej 4-5 osób w pełnym przekroju (od zarządzającego po juniora) - o roboczogodzinie takiej delegacji nie musze pisać. Spotkania Klient uawia na 8smą rano wiec dwa dni wyjęte z życiorysu...

Po tych ponad czternastu latach zostałem coachem i praktycznie połowa moich Klientów (wielką, co tym razem wynika z szacunku a nie bufoniady tychże) pracuje ze mną przez Skype czy telefon - i nie ma to absolutnie żadnego wpływu na proces i rozwój.

Pozdrawiam serdecznie

Krzysztof

http://KrzysztofSzumski.pl



Wyślij zaproszenie do