Artur
Król
Profil nieaktywny,
proszę o kontakt
mailowy. Psycholog,
t...
Temat: Nie ma czegoś takiego jak Pewność Siebie
Sądzę, że ktoś wcisnął nam kiedyś kit. Sądzę, że stworzył fikcyjną idee p.t. 'pewność siebie' (obok 'poczucia wartości' i 'motywacji', ale to tematy na inne artykuły), sprzedał ją społeczeństwu, które weń uwierzyło i zaczęło reagować - a w efekcie, powstała świetna okazja biznesowa p.t. 'zarabianie na zwiększaniu poczucia pewności siebie'.Tyle tylko, że z biegiem czasu zacząłem dostrzegać, że 'pewność siebie' to tak naprawdę kit. Zresztą cóż to u licha znaczy 'być niepewnym siebie'? Czy ktoś niepewny siebie jest ludzkim Kotem Schroedingera i nie wiadomo czy istnieje czy nie? Niestabilność kwantowa w wykonaniu ludzkim?
Jeden z Amerykańskich trenerów rozwoju osobistego, Tad James, wspomina, że w społeczeństwie zachodu za osobę pewną siebie uznaje się osobę, która raz podjąwszy jakąś decyzję, nie zmienia jej, jeśli nie pojawiają się nowe, istotne dane.
I może właśnie o to chodzi w tej całej 'pewności siebie'. Może nie chodzi o 'pewność siebie' tylko 'pewność co do podjętej decyzji' - i trzymanie się raz wyrobionej opinii?
Facet wchodzi do klubu, widzi śliczną dziewczynę, podejmuje decyzję 'fajnie byłoby do niej podejść'... po chwili zmienia 'nie, nie fajnie, bo każe mi spadać na drzewo'... po chwili 'ale jednak fajnie, bo ma cudowne nogi'... po chwili 'nie fajnie, bo pewnie ma chłopaka i się głupio poczuje'. Przeskakując z argumentu na argument, zmienia decyzję, waha się między różnymi możliwościami... w końcu decyduje się podejść, podchodzi, ale gdy podchodzi znów zmienia decyzję 'nie fajnie byłoby do niej podejść' - ale już zaczął z nią rozmawiać, więc rozmawia z własną decyzją, że nie będzie to przyjemna rozmowa... I ma racje.
Inaczej byłoby, gdyby podjął jedną decyzję i się jej trzymał, zmieniając ją, ewentualnie, gdy pojawiają się czynniki które zmieniają obraz sytuacji, wg. jego subiektywnych miar. A do tego czasu wszystkie jego części, wszystkie procesy działające równolegle w jego głowie, zgadzają się na jeden kurs, zamiast walczyć co chwilę o władzę.
To trochę jak planowanie wieloletnich inwestycji państwowych w państwie demokratycznym - jeśli kontrolujące kraj partie zmieniają się za często i zbyt chaotycznie, długoterminowe planowanie inwestycji praktycznie nie istnieje - chyba, że zgodzą się w danym temacie na stworzenie wspólnego planu, którego wszystkie będą przestrzegały.
Co z tego wynika dla Ciebie, w praktyce?
Chcesz mieć 'pewność siebie'? Jasne, techniki pracy z pewnością siebie, wykonywanie tzw. misji, czy systemy w rodzaju demonic confidence, itp. mogą dać Ci dużo. Ale to co da Ci najwięcej, to ułożenie sobie pewnych rzeczy w środku. Ustalenie priorytetów, uzgodnienie porozumień między częściami (np. przez Core Transformation lub Six Step Reframing), zintegrowanie jak największej ilości części ze sobą i stworzenie jasnych przesłanek n.t. 'co w danej sytuacji chce uzyskać?' oraz 'co jest dla mnie dostatecznie wartościowe, by przemyśleć dotychczasowe decyzje w danym kontekście?'. Wtedy nie ma wahania, jest podejmowanie decyzji i trzymanie się ich, bez wątpliwości, po prostu działanie.
Nie jest to żaden magiczny stan 'pewności siebie' budowany przez 20 kotwic i 50 wyzwań. To pewność innego rodzaju - tak oczywista, że nawet jej nie czujesz, bo tak jak przy jedzeniu śniadania, nie ma szans by przyszło Ci do głowy, żeby poczuć niepewność 'Odnośnie jedzenia śniadania? Brak pewności? No bez kitu!'