Temat: Obejście licencji?
Artur Domagała:
Tomku ale zgodzisz się chyba, że mając od klienta pełnomocnictwo do sprzedaży, nie potrzebujesz licencji ( która by Cię uprawniała do wykonywania zawodu pośrednika ) ponieważ i tak działasz w imieniu klienta i to na jego własne życzenie :)
PS.
Widziałeś w polskim prawie coś " z sensem" ? :)
Heh, a ciekawy jestem jaki klient chciałby obdarzyć mnie takim zaufaniem, żeby dać mi pełnomocnictwo do dokonania takiej czynności. Oczywiście można określić bardzo ściśle warunki sprzedaży w pełnomocnictwie, ale żeby pełnomocnictwo mogło mieć swój cel gospodarczy musiałoby bazować na jakimś stosunku podstawowym np. umowie zlecenia albo umowie o świadczenie jakiejś usługi. A tutaj już jesteśmy bardzo blisko umowy pośrednictwa, która jest regulowana, i której zawieranie jest dopuszczalne tylko przez osoby z licencją.
Musisz zrozumieć, że samo bycie pełnomocnikiem przy sprzedaży nieruchomości nie jest świadczeniem usługi.
A co do sensowności - miałem na myśli bezsensowność Twojego pomysłu, a nie prawa.
W polskim prawie udział przepisów bezsensownych w ogólnej liczbie przepisów jest tak mały, że z przekonaniem mogę powiedzieć, że polskie (a raczej ogólnie, prawo na kontynencie europejskim)prawo to genialny wynalazek z niedoróbkami wynikającymi z ogromu materii jaka jest regulowana.
Pytałeś o sensowność w polskim prawie - proszę bardzo:
- skutek zobowiązująco-rozporządzający umowy sprzedaży
- rękojmia wiary publicznej ksiąg wieczystych
- polski system elektronicznych ksiąg wieczystych
- dzisiejszy kształt notariatu
Każda z powyżej wymienionych spraw jest z innego gatunku, każda dotyczy nieruchomości, każda jest w ciekawy sposób uregulowana i każda jest rozwiązana bardzo sensownie (co do ogólnego kształtu) i każda ma swoje wyjątki, małe niedoróbki itd. które wprawdzie czasem mogą być denerwujące, ale nie wpływają na zdecydowanie pozytywną ocenę danej instytucji.
Ciężko jest wymieniać sensowne rozwiązania w prawie, bo prawo właśnie na tym polega, że jest sensowne. Nie pamiętam, który sędzia stwierdził coś takiego, że prawo jest skonstruowane tak, że jeżeli znasz dokładnie stan faktyczny, nie znasz przepisów i wymyślisz najsensowniejsze rozwiązanie, to najczęściej pokrywać się ono będzie właśnie z obowiązującym prawem.
Są oczywiście wyjątki, które są złe, ale, jest to jedną z głównych zasad prawa, wyjątków nie należy interpretować rozszerzająco.
Uffff...