konto usunięte

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

No dobra, już spokój! Chciałem sprowokować dyskusję, ale chyba ona trochę zboczyła z trasy...


Obrazek


Ludzie robiący tatuaże z henny sobie i pozwalający robić je swoim dzieciom istnieją i będą istnieć. W dosłownym rozumieniu tematu mojego wątku, od jednego z nich do nich pozostałych skierowana jest przestroga, aby uważali oni na to czym jest ten tatuaż robiony. Właściwie to z oczywistych powodów to ostrzeżenie musi się ograniczyć do zalecenia przynajmniej ogólnego zachowania ostrożności.

Teraz informacja dla bezdzietnych i "'posiadaczy dzieci" (prawdziwi rodzice to wiedzą). Problem z dziećmi jest taki, że argumentacja dorosłych nie zawsze do nich trafia i często niestety jakiś zakaz w trosce o zdrowie może zostać przez dziecko zinterpretowany w zupełnie inny sposób - najczęściej jako kara o niezrozumiałym dla niego podłożu. Dziecko ukarane (w jego mniemaniu) bez wyraźnego powodu, traci do rodziców zaufanie, które zazwyczaj trudniej jest odzyskać niż np. fragment uszkodzonego naskórka. Na szczęście istnieje taki pomocnik rodziców, który się nazywa "uczenie się na własnych błędach". Jego dzieci słuchają dość uważnie a jego nauczki zapamiętują na ogół długo (tak na marginesie - ten pomocnik niestety najczęściej opuszcza dziecko krótko po zakończeniu okresu dojrzewania lub w trakcie). Mam więc nadzieję, że uszkodzony naskórek na ręce syna pozwoli mu uniknąć w przyszłości błędu kłucia skóry w celu wykonania normalnego tatuażu oraz innych eksperymentów na własnym ciele i zdrowiu. Kontrolowany upadek pozwala łatwiej się podnieść, a zostawia ślad w pamięci tak samo jak upadek niekontrolowany. Powoduje jednak znacznie mniej bolesne skutki. Przykłady działania kontrolowanego przez nas uczenia się na własnych błędach mógłbym w przypadku tylko moich synków podawać niezliczoną ilość. Skuteczność prawie stuprocentowa. Oczywiście lepiej unikać takich nauczek (przez to właśnie utworzyłem wątek) jednak kiedy inne metody nie działają, pozostaje zdać się na tego "pomocnika".

W bardziej ogólnym znaczeniu mój wątek dotyczy również innych "usług" i artykułów. Jeśli choć jedna osoba zaczęła po przeczytaniu mojego wątku zastanawiać się nad problemem, to osiągnąłem swój cel.

I jeszcze do "ujeżdżaczy" - ewentualna opuchlizna na skórze wydaje mi się mniej szkodliwa niż np. zatrucie opryskiem na truskawkach czy farbą z zabawki. A pisali niektórzy, że zrobienie tatuażu henną jest głupotą samemu przyznając się do robienia zakupów gdzie popadnie. Dodatkowo mam propozycję: zamiast psioczyć i obrażać - zamieście sami jakieś warte tego ostrzeżenie związane z Waszymi własnymi przeżyciami dotyczącymi firmy, instytucji, sklepu, restauracji, ulicznej usługi itp.. Jest niemożliwe, abyście takich nie mieli.

konto usunięte

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

ty weź sie nastepnym razem ogranicz do ostrzegania bo pisanie idzie ci zdecydowanie lepiej niż czytanie.

ode mnie tyle, EOT.
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Mariuszu, jeśli Twoje dziecko zakaz traktuje jak karę, to współczuję. W dobie powszechnego dostępu do Internetu można pokazać na zdjęciu jakie mogą być efekty i pewnie miałbyś spokój. Alternatywne rozwiązanie podałam już wcześniej.

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Agnieszka G.:
Mariuszu, jeśli Twoje dziecko zakaz traktuje jak karę, to współczuję.
jak ktoś wychowuje metodą kija i marchewki - słodycze za bycie grzecznym i odmawianie jako kara - to może być ciężko wyłamać się z tego systemu gratyfikacyjnego

Amelia Z.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Agnieszka G.:
Mariuszu, jeśli Twoje dziecko zakaz traktuje jak karę, to współczuję. W dobie powszechnego dostępu do Internetu można pokazać na zdjęciu jakie mogą być efekty i pewnie miałbyś spokój. Alternatywne rozwiązanie podałam już wcześniej.

I pomyśleć, że miałem kiedyś o Tobie dobre zdanie...... Przecież Ty przeczytać ze zrozumieniem kilku zdań nie potrafisz. A poza tym nie masz zielonego pojęcia o wychowywaniu dzieci. A teraz konkrety: mój syn Wojtek kiedy poszedł do przedszkola, został wzorowym przedszkolakiem. Kiedy poszedł do szkoły, od pierwszej klasy zbiera maksymalne oceny zarówno z przedmiotów jak i zachowania. Jest podawany za wzór innym do naśladowania. Wygrał w drugiej i trzeciej klasie szkolne konkursy na najlepiej prowadzony zeszyt i był wzorowym uczniem. W czwartej klasie (którą właśnie ukończył) otrzymał średnią ocen 5,91 (najwyższa w szkole), wzorowe zachowanie i stypendium. Jest laureatem konkursów: matematycznego, historycznego, przyrodniczego, sportowego, plastycznych na szczeblach szkolnym i międzyszkolnym. Uczestniczy w zajęciach dodatkowych sportowych, nurkowania, Unikids, fotograficznym, muzycznym itp. itd. Do niczego nie muszę go namawiać - zgłasza się sam. Czasem nawet próbuję go przekonać aby sobie niektóre rzeczy odpuścił. Uczestniczył w wielu wycieczkach, koloniach (teraz też jest na kolonii), półkoloniach, biwakach, zabawach, festynach itp. Nigdy nie miałem żadnych zgłoszeń odnośnie jego niewłaściwego zachowania itd. To wszystko nie jest dziełem przypadku. Na to wszystko składają się dziesiątki przeczytanych dobrych artykułów i książek dotyczących właściwego wychowania dzieci, setki (czasem wielogodzinnych) rozmów z nim i setek godzin spędzonych wspólnie na aktywnym wypoczynku, wspólnych czynnościach itp., aktywne współuczestnictwo w przedszkolnym i szkolnym wychowaniu, itd. itp. Słowem, należy włożyć sporo wysiłku w poznanie swego dziecka, poznanie jego psychiki itd. aby wiedzieć, jak się zachowywać w konkretnych sytuacjach i jakiego wyboru rozwiązania dokonać w konkretnej sytuacji. Twoje stwierdzenie "Twoje dziecko zakaz traktuje jak karę" jest totalnym nieporozumieniem i spłyceniem tematu.
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Amelia H.:
W dobie internetu widać kto nie ma dzieci. I tyle

Daruj sobie. Ja bym nie wpadła na to, żeby dzieciaka takim czymś smarować, tym bardziej na deptaku, gdzie wszystko jest jednorazowego użytku i wątpliwej jakości. Żadne dziecko przy mnie jak na razie takich przygód nie miało i doskonale wiem, jak argumentować zakaz. Jak do tej pory mam święty spokój i żadnych awantur (co przy dwulatku nie jest takie proste). Można? można.

Wniosek z tematu jeden: uważać i mieć oczy wkoło głowy. Z mojej strony EOT.

konto usunięte

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Agnieszka G.:

(co przy dwulatku nie jest takie proste). Można?


HAHAHAHHAHAHHAAHHHHAHAAAHHHA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Kurczę!!!!

Kobieto, NIE MASZ POJĘCIA O WYCHOWYWANIU DZIECI. No ale sama się przekonasz. Poczekaj tylko, kiedy Twój kochany dwulatek pójdzie między inne dzieci. Wtedy się przypomnij i opowiedz, jaki to masz spokój.

Amelia Z.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Mariusz T.:
Teraz informacja dla bezdzietnych i "'posiadaczy dzieci" (prawdziwi rodzice to wiedzą). Problem z dziećmi jest taki, że argumentacja dorosłych nie zawsze do nich trafia i często niestety jakiś zakaz w trosce o zdrowie może zostać przez dziecko zinterpretowany w zupełnie inny sposób - najczęściej jako kara o niezrozumiałym dla niego podłożu. Dziecko ukarane (w jego mniemaniu) bez wyraźnego powodu, traci do rodziców zaufanie, które zazwyczaj trudniej jest odzyskać niż np. fragment uszkodzonego naskórka. Na szczęście istnieje taki pomocnik rodziców, który się nazywa "uczenie się na własnych błędach".

Twoje słowa o odbieraniu jako kary.

Co do zdania o Tobie vice versa. Jedyne co czytam z twojej strony ostatnio to roszczenia i pretensje do wszystkich i o wszystko, bo nie jest tak, jak Ty chcesz :)

Nie martw się, dziecko od 5 m-ca życia uczęszcza do żłobka. problemów nie ma :)

Drapcie się dalej beze mnie :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.07.13 o godzinie 10:38

Amelia Z.

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

konto usunięte

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Agnieszka G.:
Mariusz T.:
Teraz informacja dla bezdzietnych i "'posiadaczy dzieci" (prawdziwi rodzice to wiedzą). Problem z dziećmi jest taki, że argumentacja dorosłych nie zawsze do nich trafia i często niestety jakiś zakaz w trosce o zdrowie może zostać przez dziecko zinterpretowany w zupełnie inny sposób - najczęściej jako kara o niezrozumiałym dla niego podłożu. Dziecko ukarane (w jego mniemaniu) bez wyraźnego powodu, traci do rodziców zaufanie, które zazwyczaj trudniej jest odzyskać niż np. fragment uszkodzonego naskórka. Na szczęście istnieje taki pomocnik rodziców, który się nazywa "uczenie się na własnych błędach".

Twoje słowa o odbieraniu jako kary.

No i jednak trzeba tłumaczyć: dziecko nie rozumie zawiłości świata i nie zawsze da się pewne rzeczy jemu wyjaśnić, aby bezkrytycznie przyjęło do wiadomości. Nie wynika to z jego złej woli ani niewłaściwego charakteru, ale z niezależnych przyczyn związanych z psychologią dziecka i zachodzącymi w niej zmianami w trakcie dorastania. Na niektóre sprawy nie ma wpływu i już....
Co do zdania o Tobie vice versa. Jedyne co czytam z twojej strony ostatnio to roszczenia i pretensje do wszystkich i o wszystko, bo nie jest tak, jak Ty chcesz :)

To w moim kierunku płynie rzeka jadu z nieznanych mi przyczyn.

Nie martw się, dziecko od 5 m-ca życia uczęszcza do żłobka. problemów nie ma :)

No to popełniłaś błąd. Psychika dziecka nie jest wystarczająco dojrzała do notorycznego pozostawania bez opieki matki na dłużej niż kilkadziesiąt minut przed upływem czwartego roku. Jest to poparte wynikami badań. Moim zdaniem możesz się spodziewać niedługo niektórych objawów choroby sierocej. Zanim zaczniesz krzyczeć, dowiedz się trochę o tym.
Drapcie się dalej beze mnie :)Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.07.13 o godzinie 11:02
Agnieszka G.

Agnieszka G. Płyń za rekinem –
trafisz do ludzi
[Lec]

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Mariusz T.:
Agnieszka G.:

Nie martw się, dziecko od 5 m-ca życia uczęszcza do żłobka. problemów nie ma :)

No to popełniłaś błąd. Psychika dziecka nie jest wystarczająco dojrzała do notorycznego pozostawania bez opieki matki na dłużej niż kilkadziesiąt minut przed upływem czwartego roku. Jest to poparte wynikami badań. Moim zdaniem możesz się spodziewać niedługo niektórych objawów choroby sierocej. Zanim zaczniesz krzyczeć, dowiedz się trochę o tym.

Nie zapomnij postulować o zamknięcie przedszkoli i żłobków i głosuj za przedszkolem od 4 roku życia :)

A ludzie piszą Ci, ze jako rodzic z tym tatuażem z "henny" nie jesteś bez winy, ale to do Ciebie nie dociera. Wszyscy winni wkoło, tylko nie Ty (bo zawsze się udawało).

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Mariusz T.:
No i jednak trzeba tłumaczyć: dziecko nie rozumie zawiłości świata i nie zawsze da się pewne rzeczy jemu wyjaśnić, aby bezkrytycznie przyjęło do wiadomości. Nie wynika to z jego złej woli ani niewłaściwego charakteru, ale z niezależnych przyczyn związanych z psychologią dziecka i zachodzącymi w niej zmianami w trakcie dorastania. Na niektóre sprawy nie ma wpływu i już....
Czyli "odbieranie jako kara" zakazu należy do "niezależnych przyczyn"? Jesteś pewien że nie masz wpływu na właściwy odbiór komunikatów czy też na wyrobienie właściwego przekonania o tym czym jest a czym nie jest kara?

Argumentujesz, że kluczowe jest poznanie psychiki dziecka, jednocześnie wyodrębniając "przypadek ogólny" - "jakiś zakaz w trosce o zdrowie może zostać przez dziecko zinterpretowany w zupełnie inny sposób - najczęściej jako kara o niezrozumiałym dla niego podłożu", w którym ciężko uwzględniać cechy osobnicze i poznanie wynikające z bycia Doskonałym Rodzicem...

Mówisz, że dziecku może być ciężko zrozumieć, dlaczego henna może być szkodliwa, podczas gdy rozważając własny przypadek przytaczasz jaki twój syn jest zdolny i pojętny... ma średnią 5,9 a miałby problem ze zrozumieniem i dlatego trzeba mu pozwalać? Anyway, czy potencjalne złe zrozumienie intencji dot. zakazu jest jakimkolwiek argumentem? Może zinterpretować jako kara, więc zapłacę za posmarowanie go jakimś gównem? Ekstra! Teraz brzmisz, jakbyś przeczuwał, że z tą henną może być coś nie tak, ale wolisz nie zabraniać, bo dziecko ma nad tobą władzę. Nie twój przypadek? Ale przecież trzeba dokładnie poznać psychikę swojego dziecka, jak możesz komentować inne nieznane ci przypadki?

Ja tam rozumiem, że mogły cię ominąć artykuły w prasie czy zdrowy rozsądek - każdy popełnia błędy - ale czy musisz to tak przeżywać i z tego powodu prezentować totalnie niespójną i nielogiczną argumentację, że dziecku trzeba na wszystko pozwalać, że z tą henną to takie nieprzewidywalne było, a jeśli macie inne zdanie to znaczy że nie macie dzieci?... Strasznie się motasz.

konto usunięte

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Agnieszka G.:
Mariusz T.:
Agnieszka G.:

Nie martw się, dziecko od 5 m-ca życia uczęszcza do żłobka. problemów nie ma :)

No to popełniłaś błąd. Psychika dziecka nie jest wystarczająco dojrzała do notorycznego pozostawania bez opieki matki na dłużej niż kilkadziesiąt minut przed upływem czwartego roku. Jest to poparte wynikami badań. Moim zdaniem możesz się spodziewać niedługo niektórych objawów choroby sierocej. Zanim zaczniesz krzyczeć, dowiedz się trochę o tym.

Nie zapomnij postulować o zamknięcie przedszkoli i żłobków i głosuj za przedszkolem od 4 roku życia :)

Wolna wola. Ja wychowuję dziecku po swojemu. Nikogo nie namawiam do takiego samego podejścia. Przedstawiam tylko swój punkt widzenia.

A ludzie piszą Ci, ze jako rodzic z tym tatuażem z "henny" nie jesteś bez winy, ale to do Ciebie nie dociera. Wszyscy winni wkoło, tylko nie Ty (bo zawsze się udawało).

Już była o tym mowa. Kontrprzykłady również podawałem. Dalsze rozwijanie bez sensu.
Gabriel Hadło

Gabriel Hadło Psycholog, serwisant
PC, na słuzbie
społecznej

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Mariusz T.:
Wolna wola. Ja wychowuję dziecku po swojemu. Nikogo nie namawiam do takiego samego podejścia. Przedstawiam tylko swój punkt widzenia.

Owszem, namawiasz poprzez manipulację, traktując jak idiotę każdego kto ma inne zdanie. Nawet jeśli tylko drobinę się różni. Chwyty erystyczne, które stosujesz, nie sprawdziły się i nie sprawdzą w dyskusji... Ale to jeszcze nic bo...

...to co część towarzystwa pokazała kila postów wcześniej kwalifikuje się na art. 216 ust. 2 kodeksu karnego, ale to już nie moja sprawa. Mogę tylko napisać że wyszła słoma z butów i zaproponować, żeby nie którzy - dla własnego dobra - zastanowili się dwa razy co piszą, zanim to zatwierdzą.

Jeszcze kilka takich dyskusji i sam będę zachwalał zamknięcie tej grupy.Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.07.13 o godzinie 12:00

konto usunięte

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Serdecznie zachęcam

art. 216
§ 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.

§ 2. Kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

§ 3. Jeżeli zniewagę wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności cielesnej lub zniewagą wzajemną, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.

§ 4. W razie skazania za przestępstwo określone w § 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.

§ 5. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.


http://www.polskieustawy.com/norms.php?actid=474&norm=216Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.07.13 o godzinie 12:01

konto usunięte

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

No pier..... ca można dostać z Wami :/

konto usunięte

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Adam G.:

Czyli "odbieranie jako kara" zakazu należy do "niezależnych przyczyn"? Jesteś pewien że nie masz wpływu na właściwy odbiór komunikatów czy też na wyrobienie właściwego przekonania o tym czym jest a czym nie jest kara?

Dobra, powyjaśniam trochę. Na przykładzie przedmiotowego tatuażu z henny. Idzie rodzic z dzieckiem ulicą miejscowości turystycznej. Siedzi dziewczyna przy stoliku z henną bez klientów. Dziecko nawet nie zauważa stolika. Idą dalej obok innego stolika, są klienci, dziecko widzi jak innemu dziecku dziewczyna maluje wzorek. Dziecko zaczyna drążyć temat: "a co to jest?", "a do czego to służy?", "a czemu ten chłopiec to ma robione?" i w końcu "a czy ja mogę też to mieć?". I tu powstaje dylemat rodzica: może albo (niestety na poziomie wczesnego dzieciństwa - powiedzmy umownie do 8-9 roku życia - bezskutecznie) próbować wytłumaczyć dziecku, że nie powinno się tego robić itp. itd. albo zgodzić się. W pierwszym przypadku rodzic ze swoimi argumentami staje w szranki ze sposobem odbioru sytuacji przez dziecko: "inne dziecko ma to robione i może mieć - rodzice mu nie zabraniają", "to jest fajne", "ja też chcę! - podoba mi się" itp. itd. Abstrakcyjne dla dziecka argumenty rodzica zostają skonfrontowane z zachowaniem innych ludzi (jest tych ludzi więcej, robią coś fajnego, tamto dziecko jest uśmiechnięte więc mu się podoba itd.). Wybór przez rodzica drogi zakazu wobec wszystkich okoliczności może zostać przez dziecko odebrany tylko w jeden sposób - jako swego rodzaju ukaranie. Im starsze dziecko, tym więcej argumentów do niego dociera. Niestety, jest to proces długotrwały i starając się zachować dobre relacje z dzieckiem nie można przyjąć postawy na "nie" wobec wszystkiego. To nie ma nic wspólnego z odbiorem komunikatów ani wpływem na ten odbiór. To jest związane ze specyfiką psychiki dziecka w poszczególnych etapach rozwoju. I tu dygresja: spadła na mnie fala krytyki, bo pozwoliłem dziecku malować henną tatuaż. To nie henna jest tu winowajcą. To nieuczciwa tatuażystka. I na to zwracam uwagę. Moim skromnym zdaniem - kontakt z henną jest bez porównania mniej niebezpieczny niż kontakt z plastelinami, mazakami, kredkami czy farbkami powodujący stały wpływ różnego rodzaju chemikaliów i metali ciężkich stosowanych do ich produkcji na organizm dziecka przez dotyk, wdychanie, ewentualne połknięcie itd. Tu "ujeżdżacze" są wobec siebie bezkrytyczni.
Argumentujesz, że kluczowe jest poznanie psychiki dziecka, jednocześnie wyodrębniając "przypadek ogólny" - "jakiś zakaz w trosce o zdrowie może zostać przez dziecko zinterpretowany w zupełnie inny sposób - najczęściej jako kara o niezrozumiałym dla niego podłożu", w którym ciężko uwzględniać cechy osobnicze i poznanie wynikające z bycia Doskonałym Rodzicem...

J.w., a poza tym proces rozwoju dziecka jest długotrwały i nie zawsze całkowicie zależny od rodziców.
Mówisz, że dziecku może być ciężko zrozumieć, dlaczego henna może być szkodliwa, podczas gdy rozważając własny przypadek przytaczasz jaki twój syn jest zdolny i pojętny... ma średnią 5,9 a miałby problem ze zrozumieniem i dlatego trzeba mu pozwalać? Anyway, czy potencjalne złe zrozumienie intencji dot. zakazu jest jakimkolwiek argumentem? Może zinterpretować jako kara, więc zapłacę za posmarowanie go jakimś gównem? Ekstra! Teraz brzmisz, jakbyś przeczuwał, że z tą henną może być coś nie tak, ale wolisz nie zabraniać, bo dziecko ma nad tobą władzę. Nie twój przypadek? Ale przecież trzeba dokładnie poznać psychikę swojego dziecka, jak możesz komentować inne nieznane ci przypadki?

O czym Ty człowieku piszesz? Przeczytaj jeszcze raz wszystkie moje wpisy ze zrozumieniem. Jakieś gówno mają być może Twoje dzieci w szufladach i się nim bawią (jeśli masz dzieci) - patrz wyżej. Naturalna henna nie jest szkodliwa. Szkodliwi są oszuści. Tak samo jak szkodliwi są oszuści ładujący np. ołów do kredek i farbek plakatowych. Wiem o tym i dlatego powinienem zabronić dziecku rysować kredkami? Jest jakiś procent trujących kredek i farbek tak samo jak jest jakiś procent oszustów używających do tatuaży badziewia powodującego reakcje skórne. Przed tymi oszustami ostrzegam, nie przed nieszkodliwą henną. Ktoś mi doradzał abym zamiast henny używał jakiś kredek do skóry czy naklejek. To jest dopiero debilizm. Argumenty przytaczałem wcześniej.

Ja tam rozumiem, że mogły cię ominąć artykuły w prasie czy zdrowy rozsądek - każdy popełnia błędy - ale czy musisz to tak przeżywać i z tego powodu prezentować totalnie niespójną i nielogiczną argumentację, że dziecku trzeba na wszystko pozwalać, że z tą henną to takie nieprzewidywalne było, a jeśli macie inne zdanie to znaczy że nie macie dzieci?... Strasznie się motasz.

Sam się motasz. W pozostałej części musiałbym się powtarzać.Ten post został edytowany przez Autora dnia 19.07.13 o godzinie 12:07

Temat: uwaga na tatuaże z "henny"

Mariusz T.:
Dobra, powyjaśniam trochę. Na przykładzie przedmiotowego tatuażu z henny. Idzie rodzic z dzieckiem ulicą miejscowości turystycznej. Siedzi dziewczyna przy stoliku z henną bez klientów. Dziecko nawet nie zauważa stolika. Idą dalej obok innego stolika, są klienci, dziecko widzi jak innemu dziecku dziewczyna maluje wzorek. Dziecko zaczyna drążyć temat: "a co to jest?", "a do czego to służy?", "a czemu ten chłopiec to ma robione?" i w końcu "a czy ja mogę też to mieć?". I tu powstaje dylemat rodzica: może albo (niestety na poziomie wczesnego dzieciństwa - powiedzmy umownie do 8-9 roku życia - bezskutecznie) próbować wytłumaczyć dziecku, że nie powinno się tego robić itp. itd. albo zgodzić się. W pierwszym przypadku rodzic ze swoimi argumentami staje w szranki ze sposobem odbioru sytuacji przez dziecko: "inne dziecko ma to robione i może mieć - rodzice mu nie zabraniają", "to jest fajne", "ja też chcę! - podoba mi się" itp. itd. Abstrakcyjne dla dziecka argumenty rodzica zostają skonfrontowane z zachowaniem innych ludzi (jest tych ludzi więcej, robią coś fajnego, tamto dziecko jest uśmiechnięte więc mu się podoba itd.).
Noo rzeczywiście, presja jak cholera.
Kilkanaście lat temu w analogicznej sytuacji usłyszałem, że to syf w którym nie wiadomo co jest i to mi wystarczyło...
To że masz jakiś problem nie znaczy, że dotyczy on wszystkich...
Wybór przez rodzica drogi zakazu wobec wszystkich okoliczności może zostać przez dziecko odebrany tylko w jeden sposób - jako swego rodzaju ukaranie.
Jeśli karzesz dziecko w ten sposób, to jak ma to inaczej odebrać, skoro taka jest dla niego definicja kary? Ponownie odnoszę wrażenie, że twoim zdaniem świat wygląda jak twoje rodzinne podwórko.
To nie ma nic wspólnego z odbiorem komunikatów ani wpływem na ten odbiór. To jest związane ze specyfiką psychiki dziecka w poszczególnych etapach rozwoju.
Pewnie, jesteś całkowicie bezradny wobec Psychiki Dziecka, tak sobie to tłumacz... To że tobie coś nie wychodzi nie oznacza, że wszyscy mają ten problem...
I tu dygresja: spadła na mnie fala krytyki, bo pozwoliłem dziecku malować henną tatuaż.
Fala krytyki dotyczy problemów z czytaniem ze zrozumieniem... Każdy popełnia błędy, ale nie każdy za wszelką cenę idzie w zaparte i zwala winę na cały świat... skoro ty nie przewidziałeś zagrożenia to znaczy, że nikt by go nie przewidział i szlag cię trafia, że inni nie są równie zaskoczeni możliwością podrażnień po hennie aplikowanej na deptaku, co ty. I będziesz pisał w kółko to samo dopóki ci nie potwierdzimy, że to było takie nie do przewidzenia.
To nie henna jest tu winowajcą. To nieuczciwa tatuażystka. I na to zwracam uwagę.
Musimy na siłę szukać winnych? Tatuażystkę też ktoś mógł oszukać sprzedając niskiej jakości preparat. Jeśli dotychczas darzyłeś zaufaniem chemię aplikowaną na deptakach to rzeczywiście mogłeś tego nie przewidzieć, ale czy to znaczy że trzeba w kółko pisać jakie to było nieprzewidywalne?
Moim skromnym zdaniem - kontakt z henną jest bez porównania mniej niebezpieczny niż kontakt z plastelinami, mazakami, kredkami czy farbkami powodujący stały wpływ różnego rodzaju chemikaliów i metali ciężkich stosowanych do ich produkcji na organizm dziecka przez dotyk, wdychanie, ewentualne połknięcie itd. Tu "ujeżdżacze" są wobec siebie bezkrytyczni.
Zabrońmy dzieciom plasteliny? :D (i wszystko dezynfekujmy bo nic tak nie poprawia nastroju jak niedorozwinięty system odpornościowy)
Dobrze się czujesz, że porównujesz plasteliny ze sklepu do henny niewiadomego pochodzenia? Pewnie tak samo nie dostrzegasz drobnej różnicy między kupowaniem kosmetyków w drogerii a kupowaniem na allegro gdzie roi się od podrób, w których nie wiadomo co jest?
J.w., a poza tym proces rozwoju dziecka jest długotrwały i nie zawsze całkowicie zależny od rodziców.
czyli nie widzisz jak zaprzeczasz samemu sobie z jednej strony powołując się na dogłębne poznanie danego dziecka a z drugiej przenosząc własne porażki na ogólny przypadek?
Mówisz, że dziecku może być ciężko zrozumieć, dlaczego henna może być szkodliwa, podczas gdy rozważając własny przypadek przytaczasz jaki twój syn jest zdolny i pojętny... ma średnią 5,9 a miałby problem ze zrozumieniem i dlatego trzeba mu pozwalać? Anyway, czy potencjalne złe zrozumienie intencji dot. zakazu jest jakimkolwiek argumentem? Może zinterpretować jako kara, więc zapłacę za posmarowanie go jakimś gównem? Ekstra! Teraz brzmisz, jakbyś przeczuwał, że z tą henną może być coś nie tak, ale wolisz nie zabraniać, bo dziecko ma nad tobą władzę. Nie twój przypadek? Ale przecież trzeba dokładnie poznać psychikę swojego dziecka, jak możesz komentować inne nieznane ci przypadki?

O czym Ty człowieku piszesz?
o niczym skomplikowanym w zrozumieniu
Przeczytaj jeszcze raz wszystkie moje wpisy ze zrozumieniem.
przeczytaj wszystkie posty po raz pierwszyTen post został edytowany przez Autora dnia 19.07.13 o godzinie 13:26

Następna dyskusja:

UWAGA na firme Edal z Otwoc...




Wyślij zaproszenie do