Temat: Praktiker w Krakowie
A, jeszcze na Castoramę ponarzekam :) Dwa lata temu kupiłem sobie dwie palety szarych kostek "polbruk". Dopłaciłem do transportu, który miał być "na jutro, 13.00". O 13.30 zadzwoniłem do marketu - okazało się, że kierowca zgubił komórkę i jeździ bez telefonu. Fajnie. Z nudów żona przyniosła jakąś padlinę, zrobilim grilla, czekamy. O 17-tej lekko wkurwiony zadzwoniłem po raz trzeci do sklepu, aby się dowiedzieć, że "kierowca właśnie był, ale już pojechał" i "wkrótce dojedzie". Przyjechał dokładnie 19:17.
I się zaczęło...
Przyjechał długą ciężarówką z zamontowanym dźwigiem na wysięgniku. Rozłożył hydrauliczne "przyczłapy" stabilizujące pojazd, przełożył pod "paletą" dwa pasy, zamocował do haka dźwigu i zaczął podnosić. Okazało się, że "paleta" została chyba zaprojektowana do składowania styropianu, a nie kostek brukowych, gdyż w mig rozpadła się na deski składowe. Pasy wdzięcznie objęły kostki zmieniając kształt ładunku z prostopadłościanu mniej więcej w kształt łezki :-) Dobrze, że wszystko było objechane grubym tomofanem, więc się nie rozpadło. Gdy kostki wisiały już sobie na sporej wysokości, wysunął wysięgnik i zaczął obracać nim, aby móc opuścić ładunek na chodnik. Gdy kąt obrotu doszedł do ok. 50 stopni, przeciwległy bok samochodu wraz z przyczłapami uniósł się około 20 cm ponad asfalt. Na szczęście kierowca nie obracał dalej, tylko delikatnie opuścił ciężar na chodnik, zahaczając nieco o własną burtę. Z drugą paletą było podobnie. Na szczęście samochód nie przewrócił mi się na kamienicę, ale było bardzo blisko.