Temat: Nie polecam MLM
Adam G.:
Mariusz G.:
Kiyosaki opisuje tylko, że On tak zrobił.
Zawsze piszesz "on" z dużej litery?
Nie. Piszę z WIELKIEJ, a nie z dużej, litery tylko wtedy, kiedy mam na myśli konkretną osobę. Nawet o Tobie napisałbym z wielkiej litery :)
Tylko że przedsiębiorczość nie jest dla każdego. Kwadrant B oraz I również.
Jasne, ale sama świadomość istnienia innych dróg niż kwadraty P i S co niektórych wyzwoliła i obudziła w nich pewien korzystny sposób myślenia :)
Co jest korzystnego w odnoszeniu latami porażki za porażką po to by finalnie mieć więcej pieniędzy niż jesteś w stanie skonsumować?
Hmhm... Zabawa :) Droga jest celem, więc wyluzuj. Wierzę, że kiedyś Ci się uda ;) Wytrwałość w realizacji celów jest więcej niż ważna.
Korzystność jest tu bardzo względna, a uznanie sposobu myślenia promowanego przez Kyiosakiego a priori za korzystne jest później przyczyną rozczarowania u osób nieprzygotowanych na porażki.
W takim razie pozostaje się przygotować albo... spalić książki na stosie ;)
U nas większość pracuje na etacie i jest im z tym dobrze.
Co do pierwszej części to się zgadza, a co do drugiej to polemizowałbym...
Jasne, wielu osobom było dobrze, ale na szczęście w porę dowiedzieli się (od Biznesmena z MLM) dlaczego powinno być im źle :)
Pewnie wcześniej dowiedzieli się z gazety, TV czy Internetu, że inni zarabiają na etacie, więcej niż oni, więc w sumie co to za różnica.
Mirosław P.:
Mariusz G.:
Kiyosaki opisuje tylko, że On tak zrobił.
tylko że tego nie zrobił:
(...)
Z tym nie dyskutuję, bo nie analizowałem nigdy Jego biografii. Nie przyszło mi też do głosy, żeby kopiować Jego decyzje inwestycyjne. Kiyosaki sam przyznał, że nie piszę najlepszych książek, ale najlepiej sprzedające się. Nawet podał lepszych od siebie autorów. Rozbrajająca uczciwość ;)
Tyle. Guru nieruchomości, „rzuć szkołę i kupuj domy na wynajem” Kiyosaki… Nie kupił ani jednego domu na wynajem.[/i]
http://www.goldenline.pl/forum/3098438/nie-polecam-mlm...
Tak nie było nic u rzucaniu szkoły. On sam skończył, a jeden z Jego doradców zrobił doktorat. Chodziło bardziej o rozbudzenie chęci samodzielnej edukacji, a nie tylko studia, które mają załatwić dobrą pracę.
W każdym razie książka jest bardzo przydatna w kontekście zarządzania finansami.
W każdym?
Bodo Schafer w każdym. Nie zrozumiesz dopóki nie przeczytasz :) To coś zupełnie innego niż rozwodniony Kiyosaki.
Dariusz R.:
OK, można sobie przyjąć inny sposób myślenia. Problem jest wtedy, jeśli to wszystko próbuje się realizować w praktyce, nie uwzględniając szeregu czynników ryzyka, mających istotny wpływ na szanse powodzenia. Z tego co można zaobserwować, wielu ludzi powiela te poglądy.
W takim razie ci ludzie mają problem. Równie dobrze mogliby powielać poglądy gazetowego dorady. Wyjdzie na to samo. Jak ktoś nie ma swojego rozumu to zawsze będzie szukał guru. Nie zamierzam bronić Kiyosaki' ego, ale trzeba przyznać, że niektórzy od Jego książek zaczynali.
Bardziej merytorycznie piszą Bodo Schafer (finanse) i Donald Trump (biznes).
Wszystkie książki Kiyosaki' ego można streścić na kilkunastu stronach.
Wg. Kiyosakiego najlepiej żeby w ogóle nie było pasywów (a tego wcale nie neguję), tylko że rozumując w ten sposób to najlepiej byłoby się pozbyć samochodu, mieszkania, które nawet nie generują dochodu a jeszcze trzeba płacić.
Hmhm... Prawda jest taka, że większość ludzi ma zdecydowanie za dużo zbędnych przedmiotów. Do tego jako aktywa wymieniają na pierwszym miejscu jedyne mieszkanie jakie posiadają tj. muszą w nim mieszkać i kupuli je na kredyt. Jedna klasyfikacja ma błędy i druga też. Z dwóch złych wolę Kiyosaki' ego niż biedaka, która uważa się za bogatego, a ma wszystko na kredyt albo chwilowo dobrze zarabia i ma dużo pasywów.
Najlepiej wynajmować. No właśnie, o ile są klienci.
Zrobił to co w tamtym czasie działało. Dzisiaj inwestuje w złoto i srebro. Osobiście nie przywiązywałbym się do tego.
A nawet jeśli tak to problem jest inny. Jest to chwytliwy temat, każdy marzy o bogactwie. Mamy więc drogę do bogactwa, przez inwestowanie własnych oszczędności i pomnażanie majątku. Tylko że niestety to nie działa w skali makro. Wiesz co by było gdyby wszyscy postępowali w ten sposób?
Jak na razie to wszyscy postępują w odwrotny sposób ;) Każdy może stać się milionerem systematycznie oszczędzając niewielkie kwoty przez 30, 40 czy 50 lat (zależy co dla kogo jest niewielkie). Pytanie - Ile znasz osób, które to robią? Przypominam, że sposób jest pewny. Chyba, że system monetarny się zawali, ale wtedy będziemy mieć poważniejsze problemy niż brak miliona na koncie ;)
Tylko że proszę zauważyć, wiele porad zawiera tak naprawdę rzeczy oczywiste typu oszczędzaj, kontroluj swoje finanse. To są same truizmy.
Skąd pomysł, że porady muszą być jakąś tajemną wiedzą? :)
Jednych wyzwoliła, inni pewnie się przejechali. To ile firm dzisiaj będzie funkcjonować więcej niż 5 lat? Z 10% a i w to wątpię.
Jakie to ma znaczenie? W kwadracie B rozdziela się majątek prywatny i firmowy. Człowiekowi firmy bankrutują, a lata po świecie prywatnym samolotem ;) Bankructwo to problem pracowników etatowych. Oni tak łatwo się nie przystosują do czegoś zupełnie innego.
Jednak etat to w dalszym ciągu to czego trzeba większości ludzi. Oni chcą tylko mieć za co opłacić rachunki, za resztę korzystać z życia a resztę mają gdzieś.
Gdyby było tak jak mówisz to luz, ale... oni patrzą w górę i im się nie podoba, że prezes ma za dobrze. Tworzą związki zawodowe i próbują wyrwać więcej zarzynając przy okazji firmę w której pracują. Moim zdaniem to potrzeba co raz więcej samozatrudnionych, biznesmenów i inwestorów :)
Na etacie przynajmniej nie martwisz się o los firmy w której pracujesz. Dostajesz tylko co miesiąc kasę za swoją pracę. Niech prezes się tym martwi, nie pracownicy na etacie.
W wersji bardzo idealistycznej tak. Firma może upaść, można zostać z niej zwolnionym, może nie zapłacić pensji itp. Pewna praca na etacie to mit. Ostatni kryzys powinien nam to pokazać bardzo wyraźnie. Wielu moich znajomych po latach zrezygnowało z dobrze płatnych etatów i założyło małe, rodzinne firmy.