Temat: Nie polecam MLM
Dariusz Rorat:
Zarabialibyśmy? Zrobilibyśmy zajebiste kariery? Mówimy tu chyba o możliwości zarabiania natomiast to jak to wygląda w praktyce to jest to potwierdzone tymi statystykami. A co do możliwości to chyba jest jasne że sukces nie zależy tylko i wyłącznie od umiejętności. Zresztą tu nie chodzi o to że ten kto spróbuje wejść w MLM odniesie sukces bo tego każdemu bym życzył. Chodzi o to że buduje strukturę a ci których wprowadził już niekoniecznie zarobią. Zarobią mniej, może nawet grosze a nawet stracą. Później zaczną się pytania, dlaczego im nie wychodzi i co im wtedy powiesz? Jak to wyjaśnisz? A przecież oferowałeś im sukces a oni to samo kolejnym. To jest właśnie problem. Skoro budujesz tą strukturę to jesteś odpowiedzialny za ludzi których wprowadzasz.
To była forma żartu, może nawet nieco ironiczna :)
A wracająć do tego co napisałeś, nikomu nigdy nie oferowałem sukcesu (napisałem powyżej co ja mówię - a każdy podejmuje suwerenną decyzję). Dodatkowo system zmusza mnie do pomagania im, a nawet zrobienia tak, żeby oni zarabiali więcej ode mnie. Ludzie, których dopiero co "wpuściłem w maliny" wiedzą co im proponuję - dostają rzetelną informację co jest co, jakie są zagrożenia, co się dzieje jak się nie udaje i jak temu przeciwdziałać, kiedy zrezygnować, a kiedy poczekać z inwestycjami. Jak na razie są w o tyle dobrej sytuacji, że mają wsparcie i moje i mojego sponsora, któremu zależy, żeby wypromować mnie - jak tego nie będzie robił to będzie, za przeproszeniem, w dupie.
Ja i tak będę uparcie podchodził do porównania z biznesem tradycyjnym.
Dam przykład z ostatniego tygodnia (który dał mi czas na udzielanie się w tym temacie). Mam na chacie ekipę malarzy - szef ma 40 lat doświadczenia. Jest to tak zwany "normalny biznes", prawda? Na początku pokazałem szefowi, że w malowaniu jestem conajmniej dobry (akurat tak mi się życie potoczyło, że miałem okazję nauczyć się top-technik malarskich przy malowaniu w Stanach domów za 3+ milionów USD, gdzie nie było miejsca na fuszerkę). Koleś widząć to (pokazałem mu dwa pomieszczenia, które sam zrobiłem) przysyłał w pierszych dwóch tygodniach ludzi bez doświadczenia, jak widziałem co oni robią, to mi się nóż w kieszeni otwierał. Musiałem stać nad nimi i patrzeć czy czegoś nie spieprzą. Jak już coś źle robili, mówiłem że ja potrzebuję to inaczej. Robili dobrze, ale jak tylko odchodziłem znów coś chrzanili. Dla zasady zatem marudziłem dzień w dzień tak długo, aż szef przysłał ludzi, których nie trzeba pilnować, którzy robią wszystko precyzyjnie. Mimo że ja nie byłem zadowolony na początku, i szef miał gdzieś tłumaczenia co i jak jest źle, to jednak jest on odpowiedzialny za ludzi, których "wciągnął" do swojego biznesu :) Przeliczyłem ich roboczodniówki i okazuje się, że wysyłanie niedoświadczonych pracowników stworzy sytuację, w której on do tego kontrakty dołoży. W tej sytuacji jednak ci pracownicy pracują tak, jak potrafią (chciałem przez to powiedzieć, że pracują po 8h, a nie obijają się).
W statystykach MLM - tych skrajnych, o których pisałeś - bierze się pod uwagę wszystkich wpisanych, również tych, którzy "popracowali przez 2h" wysyłając spam do 100 swoich znajomych "kup pan kremik". Jaka jest ich efektywność? Żadna. Czy za takiego pracownika trzeba brać odpowiedzialność? Można, ale sam przyznasz, że byłaby to sztuka dla sztuki. Dlatego w strukturach szuka się ludzi, którzy chcą i potrafią pracować - a jeśli nie potrafią, to chociaż chcą się nauczyć jak to robić. Oczywiście cały czas mówimy o przypadku, w którym chcemy, żeby nauczyli się oni to robić etycznie. Osoby, które nie chcą się nauczyć robią to źle i nie dość, że psują opinię całemu systemowi, to jeszcze zaniżają statystyki - bo ich działania są generują niepowodzenie. To tworzy błędne koło, bo stają się one też zagorzałymi przeciwnikami firmy, która ich "oszukała". Nie poprzestają też na tym - wrzucają do jednego worka wszystkie firmy MLM oraz wszystkich ludzi.. nieważne czy robią oni biznes etycznie czy nie.
Jest jeszcze sporo do napisania w temacie - bo na wszystkie te moje "argumenty" można łatwo odpisać, ale zostałem już napomniany, żebym przekazywał więcej treści, a mniej formy. A ja tymczasem, tradycyjnie, wrzucam jakieś pokręcone dygresje. Aczkolwiek wiem, że akurat Ty potrafisz czytać między wierszami - więc zostawię tę odpowiedź w tej postaci i poczekam na kontrargumenty :)
Dawid Starzykiewicz edytował(a) ten post dnia 22.03.13 o godzinie 07:55