Temat: ...wycisnąć adwersarza jak cytrynkę...
Tomasz Piotr Sidewicz:
Jarku - Ja o tym właśnie cały czas mowie - taki jest biznes. Dziś jesteś jutro Cię nie ma bo coś tam.
Ale ja cały czas mam wrażenie, że mówimy o co najmniej dwóch różnych (różniących się) biznesach (bazar z towarami i usługi) i co do tego chyba mamy zgodę, kością niezgody jest chyba to, że ja uważam, że oba te rodzaje biznesu istnieją w życiu, Ty uważasz, że istnieje tylko jeden a drugi to tylko teoria i utopia.
Uważam jednak, że dopóki choćby ja nie bankrutuję i żyję to jest jest to dowód na to, że mogą istnieć oba rodzaje biznesu i negocjacji.
W swoich wypowiedziach negujesz moje (i nie tylko) istnienie co jest z góry skazane na niepowodzenia bo jestem człowiekiem z krwi i kości (choć chyba kiedyś napisałeś, że trudno w to uwierzyć).
Kto dostaje po kieszeni? Gdzie jest to wychwalane WIN - WIN? Ja tego nie pochwalam ale wiem, że tak jest i jestem na to przygotowany. I z jednej strony cieszy mnie, że są jeszcze piewcy ludzkich odruchów :) i zasad. Tylko, że Was Panowie (Ty i Henryk) ogląda się i czyta jak zaginiony gatunek małp w ZOO. Niby istniejecie ale historia o Was nie wspomina :D
Wiesz, chciałbym zobaczyć wyciskaczy cytryn w branży developerskiej. Mam klientów, dużych developerów, oni by Ci powiedzieli, że wybór najtańszego generalnego wykonawcy (a zapewniam Cię, ze jest duża ich kolejka) to śmierć developera który ma jakiekolwiek ambicje przeżycia na rynku. Oczywiście, ze są wyciskacze w tej branży ale ledwie przędą bo zjadają ich koszty napraw gwarancyjnych. Oczywiście i w tej branży są układy ale jak być może wiesz (15 lat na rynku więc wierze, że się napatrzyłeś) firma żyjąca z układów na wolnym rynku nie ma szans, a "śmierć" szwagra, który "załatwiał" zamówienia już niejedną firmą wpędziła do grobu.
Ja stosuję naczelna zasadę: nie uzależniam się od nikogo ani od niczego, nawet od najniższej ceny. Więc nie ruszają mnie ani zmiany kadr po wyborach ani kryzysy.
Cóż, przez ostatni tydzień wynegocjowałem dwa kolejne swoje kontrakty i jakoś nadal istnieję a zapewniam Cię, że nikt nikogo nie wycisnął, nie jestem najtańszy, lubimy się przed i po negocjacjach a w kwestii mojego bankructwa jak na razie mi nie grozi.
Wydaje mi się, że masz prawo nie wierzyć w negocjacje win-win podobnie jak moja przyjaciółka "po przejściach" uważa, że wszyscy faceci to sk......ny i dyskusja z nią o tym, że są faceci którzy szanują kobiety i nie zdradzają ich jest bezprzedmiotowa podobnie jak ta tutaj bo ona wie lepiej...
Jedyne co mi się nasuwa to stwierdzenie: zmień towarzystwo, wtedy jest szansa że poznasz uczciwego faceta....