Temat: Negocjacje windykacyjne
Zbigniew S.:
:)
Zgadzam się że zaczęliśmy zabawę w słowa, ale powtarzam: "negocjacje windykacyjne" to jest pojęcie mocno nagięte.
Wszystko o czym piszecie mieści się w procesie windykacji który od negocjacji różni się znacząco.
Oczywiście są pewne podobieństwa, ale idąc tropem "podobieństwa uprawniają do nazewnictwa", można popaść w pewną manierę.
Przykład:
Kłus - chód dwutaktowy konia (również osła, zebry i innych koniowatych). Kolejność stawiania kończyn: równocześnie tylna lewa i przednia prawa, równocześnie tylna prawa i przednia lewa.
Żółwie wprawdzie poruszają się inaczej, jednak w ich sposobie poruszania, podobnie jak w kłusie, zarówno kończyny przednie jak i tylne poruszają się do przodu. A więc w tym samym kierunku jak w wypadku kłusu!
Z tego wniosek, że mamy do czynienia z pojęciem "kłusu żółwiego"
Pozdrawiam:)
Z.
Zbyszku .. z Twojej wypowiedzi wynika , że nie miałeś do czynienia z windykacją /negocjacjami windykacyjnymi.
Ale za to ja miałem - od 7 lat - zaczynałem jako windykator terenowy , obecnie zarządzam działaniami na terenie 5 województw.
Tak więc przegryzłem nieco temat :)
Poniższe ujmę w pewnym uproszczeniu .
Porównywanie negocjacji handlowych czyli sprzedaży , do negocjacji windykacyjnych czyli windykacji , ma się tak samo jak porównanie Ferrari do Hummera.
Jedno i drugie to samochód , ale spróbujcie się ścigać Hummerem , albo wjedźcie Ferrari na tor off-roadowy.
W obu przypadkach będzie totalna porażka.
Podobnie się ma w przypadku jeśli handlowiec zajmie się windykacją ... małe są szanse , aby bez zrozumienia róznic jego praca była owocna.
Poczynając od faktu , że w przypadku sprzedaży , to obie strony są na w miarę równej pozycji . W przypadku windykacji dłużnik od początku jest na pozycji straconej. Ale o tym nie wie. Ma tylko jeden argument - ma to co my chcemy mieć.
I w tym momencie zwykle młodzi windykatorzy popełniaja błąd - występują z pozycji siły i zwykle jest kicha. Bo max 10-15% klientów zapłaci od razu. Reszta zacznie uciekać - nazywam to " złamaniem dłużnika"
Wtedy zaczynają się kłopoty.
I mamy full dodatkowej roboty , bo komórka dłużnika nagle się psuje , nikt nie otwiera dzrwi itp.itd. Czyli - nie ma drugi raz pierwszego razu.
Jesli dłużnik będzie mnie postrzegał jako kogoś kto chce mu coś zabrać - to musiałbym zmienić profesję.
Tym zajmują się gangsterzy.
Ja działam odwrotnie ... właściwą argumentacją staram się zaszczepić dłużnikowi potrzebę uregulowania zadłużenia... a ja mam mu w tym pomóc.
Czyli - jeśli dłużnik będzie mnie postrzegał jako sojusznika , to prawdopodobieństwo uiszczenia jest zdecydowanie większe , niż jeśli będę jego przeciwnikiem.
I nie jest istotne czy dłużnikiem jest duuża firma , czy emerytka bez pieniędzy.
Zdecydowanie łatwiej mi jest rozmawiać z prezesem dużej firmy która ma 5 milionów długu , niż z babcią której zostało do spłacenia 200 zł.
W przypadku tejże staruszki baaaardzo zawęża się możliwość argumentacji.
Dla niej komornik , zajęcie majątku i podobne narzędzia są niezrozumiałe.
Ale jak jej powiem , że pójdę na skargę do proboszcza ... to działało w 100%.
Reasumując - windykacja , sprzedaż , czy kłótnia z teściową ...
wszędzie są negocjacje i ustalanie , czy tylko handlowcy są upoważnieni do używania określenia negocjatora wydaje mi się śmieszne.
Dobry windykator MUSI znać zasady sprzedaży .... dobry handlowiec nie zawsze zna zasady windykacji.
W duzej firmie finansowej w której poprzednio pracowałem , aby obniżyć koszty wprowadzono zasadę , aby przewindykację i windykację wykonywali doradcy finansowi którzy " sprzedali" przeterminowany kredyt.
I była z tego wieeeelka kupa niestety. Porażka systemowa.
95% spieprzonych spraw było niestety niezamierzoną " winą" doradców , którzy chcieli jak najlepiej , ale często zaczynali rozmowę od straszenia dłużnika komornikiem.I dłużnik się zaczynał wykręcać.
A po 2 tygodniach dopiero ja mogłem coś zrobić.
Bo taka była procedura niestety - dlatego tam juz nie pracuję - szkoda czasu.
Można nadal przekonywać się kto ma rację , ale jak zauważyłem w dyskusji poza mną są może 2-3 osoby które windykacją się zajmowały.
Pozostali " negocjują" albo w handlu , albo jedynie uczą jak negocjować.
Windykacja jest trudniejsza , bo z założenia nie chodzi o to aby zyskać jak najwięcej , ale aby jak najmniej stracić.
I jeśli myśli się tylko o kasie/prowizji dla siebie, to umyka cel ... czyli rozwiązanie wspólnego problemu... dłużnika i mojego.
Mogę pisać jeszcze 3 dni , ale po co ?? Istotę sprawy chyba wyjaśniłem.
Może moja opinia odbiega od opinii pozostałych dyskutantów , ale metoda którą stosuję :" do człowieka na miękko , do problemu na twardo" jest skuteczna... czasem bardziej skuteczna niż twarda windykacja.
A przecież skuteczność jest miarą windykatora.
Pozdrawiam i życzę tylko wypłacalnych dłużników.