Temat: Jak często wkurzają was informatycy?
Pracowałem trochę jako informatyk w firmie zatrudniającej w Polsce około 30tys ludzi, gdzie średnia wieku to (informacje statystyczne) 47 lat...więc łatwo sobie wyobrazić, że większość albo nie widziała na oczy komputera, albo została do pracy z takowym zmuszona.
Niestety, ale 90% problemów z komputerem stanowi jego użytkownik. Pomijam przypadki wezwań do wyłączonej z prądu drukarki, bo i takie miały miejsce...ale zdarzyła się np. raz skarga u dyrektora, że popsuliśmy kobiecie komputer i nie może na nim pracować (ile się musiałem nasłuchać krzyków tej kobiety to tylko moje) i co się okazało? W trakcie kiedy wprowadzaliśmy active directory, przy przerzucaniu plików z pulpitów na te w Active Directory, ikony posegregowały się ALFABETYCZNIE...no i pani już pracować nie umiała.
Dostawał ktoś z Was drodzy użytkownicy komputerów, telefony od swoich informatyków o 3, 4 nad ranem z byle pierdołą, która może poczekać aż zaczniecie dzień pracy o tej 8:00? Bo ja od swoich użytkowników TAK!
Zdarzało się, że miałem kilka telefonów z prośbą o przybycie (w jednej godzinie) do różnych działów i KAŻDY WYMAGAŁ NATYCHMIASTOWEGO STAWIENIA SIĘ. Oczywiście użytkownikowi wydaje się, że zadzwonił jako jedyny, a informatyk siedzi pół dnia, pije kawę i gra na komputerze. Pierwszą kawę to ja piłem o 14:30 jak się wszyscy szykowali do domu.
Albo moje ulubione.
- Wpada informatyk sprawdzić coś na komputerze.
- 20min później pani siada do excela i starym zwyczajem coś klika, coś niechcący usuwa i nie może tego znaleźć.
- czyja wina?
- informatyka...bo był i na pewno coś pogrzebał
Informatycy to też bardzo często lenie i brudasy i nie przesadzam, bo przyszło mi pracować z tą drugą grupą.
Uważam, że winę za wszystko należałoby przestać przerzucać pomiędzy sobą, a przyjąć, że leży gdzieś po środku ;)
Dodam jeszcze, że uwolniłem się od zawodu informatyka kilka lat temu i ani sekundy nie żałowałem swojej decyzji.
Pozdrawiam :)
EDIT: Przypomniałem sobie jeszcze jedną historię z użyszkodnikami! ;)
Jednego razu, do naszego zakładu przyjechali kontrolerzy z instytucji nadającej normy ISO (nie pamiętam nazwy). Państwo mieli "kontrolować" przez okrągły miesiąc, a my oczywiście mieliśmy zapewnić narzędzia pracy - stanowiska komputerowe itd. Tak się oczywiście stało - komputery przygotowane specjalnie dla nich, podpięte do internetu - wszystko gra.
Któregoś dnia z rzędu kolega dostaje wezwanie od dyrektora w trybie pilnym. W gabinecie oprócz dyrektora była również jedna osoba z kontroli...oskarżająca cały zakład o szpiegostwo, że niby informatycy podglądają ich pracę na komputerach (raporty itd) - szok!(mieliśmy programy do zdalnej administracji, ale nie na tamtych komputerach). Co się okazało? W jednym z komputerów poluzowała się rj-45 (kabel od internetu) i za każdym razem kiedy łapało połączenie, Windows (XP) wyświetlał kumunikat-balonik w pasku tray w deseń "uzyskano połączenie z internetem" czy coś koło tego, bo dobrze już nie pamiętam (na dole balonika pisało jeszcze o prędkości łącza).
I jak tu nie zwariować?
Krzysztof B. edytował(a) ten post dnia 14.09.10 o godzinie 12:44