Temat: Czym się różni (R)eserved od TM (trade mark)?
Konrad Nowinski:
... Przepraszam:za co płacić 2-3tys zł? Czy zarejestrowanie takiego znaku pociąga aż tak wysokie koszta? Bo w moim odczuciu to jest typowy, kolejny przykład dymania na kasę przedsiębiorcy.
jak cię nie stać - nie płacisz... przecież mamy wolny rynek...
policz jeszcze jakie będą koszty procesowe w przypadku ochrony praw znaku niezarejestrowanego (dodajmy ze TM to system amerykański, w polsce oficjalnie nie znaczy zupełnie nic). Wybierasz to co tańsze i efektywniejsze.
Rozumiem że tak samo = bez podania "za i przeciw" doradzasz ludziom żeby się nie dawali "dymać" na kredytach :))
Co do efektywności "R" - od czasu mojej obecności na GL już kilkukrotnie zdarzyły się przypadki użycia części mojego znaku słowno-graficznego, choć wszędzie gdzie mogę (w profilu, postach) ostrzegam, że jest on chroniony. W znakomitej większości przypadków okazuje się że są to ludzie posiadający profil = korzystający z GL.
Nawet nie wyobrażacie sobie jak "lekką ręką" podpiernicza się coś, na co kto inny pracował latami...
Znak jest zarejestrowany, więc sprawę załatwiam powielając jedno proste pismo z prośbą o zaprzestanie (choć znam firmy które w takich przypadkach po prostu wystawiają fakturę za korzystanie bezumowne). W przypadku TM za samą wymianę korespondencji (za każdym razem bo oponenta trzeba będzie przekonać indywidualnie że to moje, a wątpię żeby tak łatwo uwierzyli) zapłacicie prawnikom conajmniej połowę tego co za rejestrację znaku.
Trochę tak jak z tymi co się nie dają "wydymać" na fachowe doradztwo podatkowe, księgowość czy porady prawne. Potem z "usmiechem na ustach" płacą kary skarbowe czy odszkodowania cywilne + drugie tyle za wyprowadzenie bałaganu...
Ale, jak wspomniałem - mamy wolny rynek :)
Robert Adam Okulski edytował(a) ten post dnia 27.07.12 o godzinie 12:54