konto usunięte

Temat: Medytacja

Grzegorz Halkiew:
widzisz, ja jestem fanem rozumu, fanem ego - bez tego byłbym warzywem, a to uważam za najgorszą rzecz, jaka może spotkać istotę myślącą.
Nie wiem, jak to jest żyć bez ego - nigdy nie doświadczyłam tego stanu (albo tak mi się wydaje ;). Może Was zaciekawi fragment wywiadu z S.N. Goenką (nauczyciel vipassany, całość można przeczytać na http://sasana.pl/):

Stephan Bodian: Mówiliśmy już o anicca, nietrwałości. A co mógłby pan powiedzieć o anatta, zazwyczaj rozumianej jako "brak ja", "brak trwałego ja"? Powszechnie się sądzi, że potrzebujemy naszego "ja", aby funkcjonować w świecie. Mamy takie wyrażenia jak "wiara w siebie" czy "pewność siebie" i sądzimy, że "silne ego" jest miarą ludzkich możliwości radzenia sobie z codziennym życiem. Co oznacza nauka o "braku ja"?

S.N. Goenka: Dla tych, którzy nie doświadczyli stanu "braku ja" prawdą jest, że w zewnętrznym świecie, jaki znamy, nie można się obyć ani bez ego, ani bez pobudzania ego. Jeśli niczego nie pragnę, to nie mam bodźca do funkcjonowania. Kiedy mówię na kursach, że pragnienia i niechęć są szkodliwe, ludzie pytają, co zostałoby z ich życia, gdyby je pozbawić przywiązania i pragnień. Mówią, że bez nich nie byłoby życia, wszyscy bylibyśmy jak warzywa.

Prowadząc intensywne życie rodzinne oraz mając spore doświadczenie zawodowe w różnych miejscach na świecie, doskonale rozumiem ich obawy. Rozumiem też jednak, że jeśli stosuje się tę technikę i osiąga etap, na którym ego ulega zanikowi, nasza zdolność do pracy ogromnie wzrasta. Jeśli się wiedzie życie skupione wokół własnego ego, ma się ogólne nastawienie takie, żeby jak najwięcej zrobić dla siebie samego. Takie jednak nastawienie powoduje ogromne napięcie, w wyniku którego czujemy się nieszczęśliwi. Kiedy wskutek praktyki Vipassany ego ulega zanikowi, umysł w naturalny sposób wypełnia się miłością, współczuciem i dobrą wolą. Mamy chęć pracować nie tylko dla własnej korzyści, ale również dla dobra ogółu. Kiedy znikają bodźce zrodzone przez ciasne, ograniczone ego, czujemy się zrelaksowani i dużo bardziej zdolni do pracy. Takie jest moje własne doświadczenie, jak również doświadczenie wielu innych osób podążających tą ścieżką.

Grzegorz Halkiew

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Maciej Wielobób

Maciej Wielobób nauczyciel jogi,
medytacji; autor

Temat: Medytacja

Grzegorz, moim zdaniem zbyt dosłownie traktujesz temat zaniku :)

Moim (skromnym) zdaniem, nie chodzi o to, żeby stać się warzywem. Zanik ego to taki skrót myślowy na zanik kontroli ego nad nami.

ego w sensie poczucia odrębności, jak i inne gałęzie umysłu - jeśli tylko kontrolowane przez nas - służą nam

stanu bez-umysłu nie należy rozumieć jako stanu bezmyślności, tak samo stan bez-ego nie należy rozumieć jako braku tożsamości, a raczej jako brak identyfikacji np. z różnymi rolami przez nas pełnionymi

tak pokrótce, bo nie mam czasu na dłuższe wywody

pozdrawiam
MaciekMaciej Wielobób edytował(a) ten post dnia 20.01.09 o godzinie 16:12

Grzegorz Halkiew

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Maciej Wielobób

Maciej Wielobób nauczyciel jogi,
medytacji; autor

Temat: Medytacja

Hej Grzegorz!
Grzegorz Halkiew:

Dziękuję Macku za odpowiedź. Ja też nie mam czasu na dluższe wywody i też bynajmniej nie traktuję słow mistrzów wschodu dosłownie, ale sa tacy, co jak usłyszą, że coś jest białe, to wierzą, że na pewno nie może być to czarne. A czasami tak jest.

ja traktuję systemy mistyczne czy jogę jako pewien rodzaj nauki
każda nauka ma swój język i trudno np. opisywać fizykę czy nawet psychologię językiem potocznym
więc trzeba pamiętać, że joga czy vipassana też mają "swój" język i trzeba go prawidłowo rozumieć, nie zawsze dosłownie

Pomijając jednak tamtą wypowiedż a skupiając się jedynie na Twojej, to co masz na myśli pisząc o brak identyfikacji np. z różnymi rolami przez Was pełnionymi?

Czyżbyś nie identyfikował się z rolą syna własnej Matki, lub też rolą trenera jogi?

nie chodzi o niewywiązywanie się z ról społecznych - np. w jodze duży nacisk jest położony na to, że należy się wywiązywać ze swoich powinności (vide np. Bhagavatgita)
chodzi o nieprzywiązywanie się do konkretnej roli
dlaczego?
no bo jak np. przywiążę się do roli nauczyciela jogi / prezesa korporacji / (tu wstaw cokolwiek innego), a z jakiś powodów nie będę jej mógł pełnić - to poczucie straty, które się uruchomi będzie działało dezintegrująco na psychikę

pozdrawiam
MaciekMaciej Wielobób edytował(a) ten post dnia 22.01.09 o godzinie 13:22

Grzegorz Halkiew

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Maciej Wielobób

Maciej Wielobób nauczyciel jogi,
medytacji; autor

Temat: Medytacja

Witaj Grzegorz!

Generalnie zgadzam się z tym co napisałeś. Wygląda na to po prostu, że trochę inaczej używamy słowa przywiązanie.
Mi chodziło o rodzaj przywiązania podobny do tego, który Lee Jampolsky nazywa uzależnieniem.

Oczywiście, że nie chodzi o to, żeby nie używać narzędzi, które mamy.

pozdrawiam serdecznie
Maciek

Grzegorz Halkiew

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora
Arkadiusz Kościuch

Arkadiusz Kościuch Trener,
szkoleniowiec,
praktyk sprzedaży.
Trener rozwoju ...

Temat: Medytacja

Grzegorzu...
Napisałeś ,że poprzez jogę Budda doszedł do oświecenia.Joga jako ćwiczenie była mu w tym pomocna ,ale myślę ,że właśnie dzięki pracy z przywiązaniem , dzięki temu ,że nabrał dystansu do swego Ego i związanych z nim związków ;emocjonalnych i fizycznych , że rozpoznał przemijalność tego świata, potrafił odkryć w sobie oświeconą naturę i się "przebudził".
Nam pomoże w osiągnięciu dystansu do ego prosta medytacja uważności, i gdy ten stan uważności przeniesiemy do codziennego życia , wyzwolimy się od lęku przed przyszłością, a przeszłość stanie się naprawdę przeszłością do której się nie będziemy przywiązywać.Arkadiusz Kościuch edytował(a) ten post dnia 18.05.09 o godzinie 10:26
Arkadiusz Kościuch

Arkadiusz Kościuch Trener,
szkoleniowiec,
praktyk sprzedaży.
Trener rozwoju ...

Temat: Medytacja

Coś o medytacji.
MEDYTACJA

Jest to praktyka uważności i świadomości tego, co się wydarza, obserwowania bez oceniania i interpretacji, utrzymywania "świeżego", przytomnego i otwartego umysłu. Medytacja uspakaja i wycisza pędzące myśli, których nie dostrzegamy w codziennej świadomości. Podczas medytacji łatwiejsze staje się zauważenie schematów myślowych i matryc warunkujących nasze postrzeganie. Zaczynamy zauważać to, w jaki sposób upraszczamy pewne sytuacje, po to, aby sobie z nimi poradzić, czy też aby szybko zareagować. Jest to mechanizm niezbędny do przetrwania, jednakże niejednokrotnie, kiedy nasze reakcje są nieświadome, mogą być destrukcyjne dla nas samych lub dla innych. Praktyka medytacji znacznie ułatwia zatrzymanie się i weryfikację, naszych motywacji i sposobów postrzegania świata.

Dla przykładu: ucieczka przed zakapturzonym człowiekiem z nożem, w ciemnej uliczce, czy też wybiegnięcie spod łamiącego się drzewa, pozwala uniknąć prawdopodobnej śmierci. Pojawiający się lęk pełni funkcję ochronną, jednakże w większości sytuacji życia codziennego nasze życie nie jest aż tak zagrożone, a jednak pojawia się np. lęk i reakcja obronna, czy ucieczkowa z naszej strony. Jest to niepotrzebna strata energii i poddanie się popędowi, będącemu dziedzictwem biologicznym, w sytuacjach nieadekwatnych. W większości sytuacji mamy jednak chwilę na zastanowienie i czasem ta właśnie chwila decyduje o dalszych losach naszych relacji.

Obserwując nieustanny przepływ życia, wychodzi się poza role, widząc siebie jednocześnie w każdej z nich. Ma się głębszy wgląd we wszystko co się w danym momencie wydarza. Widząc, czując i słysząc nie tylko jako "ja", ale również obserwując całą sytuację jako bezstronny świadek. Możliwe staje się zrozumienie innych osób, tego co czują i zobaczenie świata ich oczami. Ta świadomość otwiera na nowe doświadczenia, pozwala współodczuwać z innymi, otwiera serce. Z tego poziomu funkcjonowania zachowania są bardziej przytomne, uwzględniające i szanujące inne osoby.

Medytacja uczy jak zachować spokój i równowagę umysłu w obliczu wszystkiego, czego doświadczamy wewnątrz, rozwijamy w sobie również umiejętność dystansowania się do zewnętrznych wydarzeń. Dystans ten nie jest jednak ani ucieczką ani obojętnością wobec problemów świata.Osoba medytująca staje się bardziej wrażliwa na cierpienia innych i robi, co w jej mocy, aby ulżyć tym cierpieniom w każdy możliwy sposób bez wzburzenia i zdenerwowania, za to z umysłem pełnym miłości, współczucia, harmonii i spokoju. Uczy się szlachetnej, altruistycznej neutralności tak, aby będąc aktywnie zaangażowanym w pomoc innym jednocześnie zachowywać spokój i równowagę umysłu. W ten sposób pracuje dla szczęścia i spokoju innych pozostając pełnym spokoju i szczęścia człowiekiem.

Medytacja nie jest stanem hipnotyczny. Prawdę mówiąc , to w życiu codziennym poddajemy się hipnozie , wierząc w iluzje i bez większego zastanowienia podążając za nimi. Skupiająca się na danym przedmiocie czy kwestii medytacja wzmacnia ogólną koncentrację człowieka ,ułatwiając mu rozwianie iluzji postrzeganie rzeczy takimi jakim są w rzeczywistości.

W medytacji uczymy postrzegać się rzeczywistość taką jaka jest naprawdę i ten szczególny sposób percepcji nazywamy uważnością. Uważność naprawdę jest czymś zupełnie innym od tego , co znamy na co dzień . Zwykle nie przyglądamy się temu , co jest wokół nas . Widzimy życie poprzez zasłony myśli i pojęć, które mylnie bierzemy za rzeczywistość . Tak bardzo zaplątujemy się w nieprzerwanym strumieniu myśli , że nie dostrzegamy rzeczywistości. Ciągle jesteśmy czymś zajęci ,złapani w pułapkę wiecznej pogoni za przyjemnością i zaspokojeniem oraz wiecznej ucieczki od bólu i nieprzyjemności. Zużywamy całą energię na to , by poczuć się lepiej , by ukryć nasze lęki. Bez ustanku poszukujemy bezpieczeństwa. A tymczasem świat rzeczywistych doświadczeń umyka nam sprzed nosa.Arkadiusz Kościuch edytował(a) ten post dnia 18.05.09 o godzinie 10:12

Grzegorz Halkiew

Wypowiedzi autora zostały ukryte. Pokaż autora

Następna dyskusja:

Medytacja i ezoteryka




Wyślij zaproszenie do