Temat: Medytacja
hmmm... o medytacji można wiele powiedzieć, spróbuje ale poniższe nie jest moja wizją :)
...medytacja to przede wszystkim sposób na zapanowanie nad umysłem. Jesteśmy niewolnikami naszych umysłów, gdyż nie panujemy nad nim - spróbujcie choć przez 30 sekund nie myśleć, bądź zapanować nad emocją gniewu w chwili gdy się pojawia - to trudne. Umysł jest jak dziki, rozszalały i nieokiełznany koń, którego jedną z głównych cech jest nieustanny ruch od jednej myśli do drugiej... od jednego uczucia do kolejnego, w pewnym sensie umysł żywi się tymi uczuciami... można by rzec, iż umysł wciąż skacze z kwiatka na kwiatek... celem medytacji jest okiełznanie owego dzikiego zwierza, które ma nad nami władzę. Uważa się, że nieokiełznany umysł jest naszym największym wrogiem, potrafi siać wielkie spustoszenie, ale gdy się nad nim zapanuje wtedy staje się naszym największym przyjacielem i można wiele dobrego zrobić za jego sprawą.
Medytacja jest najdoskonalszym narzędziem, które prowadzi do zrozumienia siebie i całego świata, jest zarówno czymś bardzo prostym, jak i czymś niezwykle trudnym. Umysł ma swoje przyzwyczajenia, jest bardzo sprytny i podstępny. Praca z umysłem to swego rodzaju wojna, czasami wygrywa się potyczkę, bitwę, ale zazwyczaj przegrywamy(przynajmniej na początku praktyki), a wojna trwa całe życie i nie sprowadza się tylko do siedzenia po kilkadziesiąt minut dziennie, należy być uważnym podczas każdej chwili naszego życia. Trudność medytacji polega na tym, iż medytacja wymaga bardzo ciężkiej i systematycznej pracy, nie tylko na poziomie mentalnym, ale także na poziomie fizycznym, a umysł tego nie lubi.
O medytacji można by również rzec, iż ma w sobie pewne efekty uboczne, które niezwykle pozytywnie wpływają na jakość naszego życia, mówię tutaj o spokoju i dystansie do wszystkiego co nam się na co dzień przydarza, dzięki medytacji osiąga się pewnego rodzaju mądrość z poziomu intuicyjnego.
Najprostszą, a raczej najbardziej obrazową regułkę z jaką się spotkałem przytoczył Sogyal Rinpocze w "Tybetańskiej księdze życia i umierania" - swoją drogą polecam tą pozycję - brzmiała ona mniej więcej tak:
"...gdy obserwujesz myśli jedną po drugiej, pomiędzy nimi pojawia się krótka chwila gdy nie ma myśli, tą właśnie chwile można nazwać medytacją. W medytacji chodzi o to aby poszerzać tą chwilę... z sekundy do minuty, z minuty do paru minut, z paru minut do kilkunastu minut i tak dalej..."
Z tego co wiem w społeczeństwie krąży przeświadczenie, że bez umysłu nie można egzystować, ani istnieć... to niewiedza, ludzie zachodu nie mają pojęcia czym jest stan medytacji, czym jest "bycie ponad umysłem" zresztą tego nie da się właściwie słowami wytłumaczyć, słowa ograniczają ten stan. To swego rodzaju paradoks, dopiero w takim stanie naprawdę można zobaczyć życie takim jakie jest, zrozumieć że życie jest cudem... Nam ludziom wychowanym w pozytywistycznym ujęciu życia w ramy szkiełka i oka nie można tego wytłumaczyć. Powodem są uwarunkowania kulturowe i społeczne, ale przede wszystkim dualny i ograniczony umysł, który wciąż się boi... tak, boi się wszystkiego czego nie zna, wszystkiego co może go sprowadzić do rangi narzędzia.
Polecam ciekawą książkę o medytacji, oto link do niej.:
http://anatta.pl/vipassana/download/Vipassana.pdf
...dla poszukujących techniki medytacyjnej polecam właśnie Vipassane i kieruje na link dotyczący kursów medytacji.:
http://www.pl.dhamma.org/