konto usunięte
Temat: Berlin sfrustrowany, bo Waszyngton bezwzględnie realizuje...
Berlin sfrustrowany, bo Waszyngton bezwzględnie realizuje swe interesy. A w tle Polska... [FELIETON]Reakcje za Odrą na grillowanie, jakie od półtora tygodnia funduje Niemcom amerykańska dyplomacja, są zadziwiająco nerwowe. Przecież ambasador USA Richard Grenell nie po raz pierwszy zagroził, że jeśli RFN nie zwiększy wydatków na armię, to Berlin sam będzie musiał zadbać o własne bezpieczeństwo.
Niemieckie frustracje.
Dyplomata nic nowego nie powiedział, oświadczając, iż jest: "obraźliwe oczekiwać od amerykańskiego podatnika", że nadal będzie akceptował utrzymanie na jego koszt 35 tys. żołnierzy wraz z cywilną obsługą w RFN, gdy: Niemcy wykorzystują pieniądze z nadwyżki handlowej na własne cele. Zabrzmiało to jak codzienny tweet Donalda Trumpa.
Jednak, niczym wsadzenie kija w mrowisko, podziałało uzupełnienie groźby o stwierdzenie, że cześć wycofanych jednostek trafi do Polski. Dla podniesienia temperatury rezydująca w Warszawie pani ambasador Georgette Mosbacher zatwitowała: W przeciwieństwie do Niemiec, Polska wypełnia zobowiązanie do wydatkowania 2 proc. PKB na rzecz NATO. Chętnie byśmy powitali w Polsce amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Niemczech.
To, że amerykańskie grillowanie podniosło Niemcom ciśnienie najlepiej widać po reakcjach tamtejszej prasy, wyrażającej swą sympatię dla Trumpa i Polaków w sposób daleko odbiegający o standardów politycznej poprawności. Akurat Polsce wolno grać rolę posłusznego pieska Trumpa. Kraj, dla którego solidarność w Europie staje się coraz bardziej obcym pojęciem. Zgarniać kasę od UE, to tak - Polska jest największym beneficjentem środków unijnych - ale siedzą cicho, kiedy mowa o niemiłych zobowiązaniach, takich jak rozdzielenie uchodźców – zirytował się "Der neue Tag".
Rozżalone protekcjonalnym traktowaniem przez Waszyngton niemieckie media zachowywały się jak skarcony przez nauczyciela uczeń przenoszący swoją frustrację na klasowego prymusa, stawianego za wzór. W nagrodę amerykańskie wojska mogą przenieść się do Polski, bo Warszawa jest z punktu widzenia Trumpa wzorowym sojusznikiem – informował "Rhein-Zeitung, dodając z irytacją, że: Prezydenta USA nie interesuje przy tym fakt, że z budżetem na obronę rzędu niespełna 11 mld euro, polskie wydatki nie sięgają nawet jednej czwartej budżetu obronnego Niemiec w wysokości 43,2 mld euro. Pomimo nieukrywanej złości, generalnie jednak przeważały opinie, iż Amerykanie blefują, bo wycofanie wojsk z Niemiec im się po prostu nie opłaca.
Nota bene zupełnie tak, jak na obecnym etapie jest nieopłacalna z punktu bieżącej ekonomi wojna handlowa z Chinami. Jednak w tym przypadku Trump rachunek ekonomiczny złożył na ołtarzu korzyści strategicznych, które niesie za sobą powstrzymywanie gospodarczej i politycznej ekspansji Państwa Środka, nim podważy ono światową dominację USA. Także i to potęguje niemiecką frustrację.
Fundamentem rozwoju gospodarki RFN jest eksport. Każde uderzenie w światowy handel koncerny za Odrą odczuwają wyjątkowo mocno. Już dziś prognozy dotyczące niemieckiego PKB są najgorsze od 2011 r., czyli czasów apogeum światowego kryzysu. Ogłoszona zaś w tym tygodniu zmiana indeksu ZEW (za jego pomocą analizuje się nastroje wśród przedsiębiorcó, inwestorów i ekonomistów) wyniosła minus 44 pkt. W historii istnienia ZEW nie odnotowano mocniejszego skoku pesymizmu. A w powietrzu wisi jeszcze groźba nałożenia przez Stany Zjednoczone sankcji na przedsiębiorstwa uczestniczące w budowie gazociągu Nord Stream 2.
Zsumowanie tylko tych kilku elementów obrazuje, jak mocno rozbieżne stały się w ostatnich latach interesy strategiczne Stanów Zjednoczonych oraz RFN. Ten fakt pcha Berlin w starą pułapkę, bo Niemcy są niezmiennie zbyt wielkie na Europę i zbyt małe na cały świat. Otwiera się ona w momencie, gdy Berlin przestaje się dobrowolnie godzić na samoograniczenie swych ambicji politycznych i gospodarczych, a jednocześnie odczuwa frustrację z powodu dominacji większego mocarstwa.
...
http://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/opinie/berlin-sfru...