Adriana Legowicz

Adriana Legowicz head hunter, hr
business partner

Temat: Matkom trzeba pomóc, ale czy wszystkim?

Co trzecia pracująca Polka w niedawnym badaniu firmy Millward Brown SMG/KRC oceniła, że atmosfera w jej firmie nie sprzyja urodzeniu dziecka.

Badanie przeprowadzono w ramach konkursu "Mama w pracy", który promuje firmy stwarzające najlepsze warunki dla matek i ojców. Także tych, którzy wracają do pracy po urlopie wychowawczym. Okazuje się jednak, że niektórzy nie mają do czego wracać, bo w firmie czeka już na nich wypowiedzenie.

Stąd pomysł nowego wiceministra pracy, by stworzyć przedsiębiorcom konkretne, finansowe zachęty do zatrudnienia takich rodziców, wydaje się chwalebny. Co więcej, można go potraktować jako odpowiedź na zarzuty, że decyzji o podniesieniu wieku emerytalnego nie towarzyszą inne działania - choćby takie, by zaktywizować osoby bierne zawodowo. W tym kobiety stanowiące gros z1,5 mln osób, które nie pracują, by móc spełniać obowiązki rodzinne.

Jednak nawet przy najbardziej chwalebnych intencjach warto spytać o ich ekonomiczny sens - szczególnie w sytuacji gospodarczej niepewności, do tego w kraju, który nie należy do najbogatszych państw Unii Europejskiej.

Jak rozumiem, dopłaty do stanowisk tworzonych dla rodziców wracających z urlopów wychowawczych oraz dodatki do ich zarobków mają zachęcić kobiety do rodzenia dzieci bez obawy, czy znajdzie się potem dla nich praca. Z tym że najpierw trzeba zachęcić pracodawców (liczących przecież koszty) do tworzenia nowych stanowisk pracy. A to oznacza, że dopłaty muszą być odpowiednio atrakcyjne. Czy państwo na pewno będzie stać na takie wsparcie dla wszystkich rodziców wracających z urlopów wychowawczych? I czy faktycznie wszyscy takiego wsparcia potrzebują?
Bartosz N.

Bartosz N. DF, ACCA, MBA

Temat: Matkom trzeba pomóc, ale czy wszystkim?

Moim zdaniem nie chodzi o koszty tego przedsięwzięcia, ale o sens takich działań w ogóle.
Zazwyczaj regulacje wolnego rynku niespecjalnie dobrze wpływają na rozwój rynku. Z jednej strony ktoś musi za to zapłacić - ktoś czyli biznes - w postaci większych podatków. Z drugiej, skoro płacimy za zatrudnianie matek, płaćmy też za zatrudnianie ludzi wykluczonych, 50 latków i innych, którzy z różnych względów mają problem ze znalezieniem zatrudnienia. Mamy już takie rozwiązanie dotyczące osób niepełnosprawnych. Zatrudniając osobę niepełnosprawną firma ma proste korzyści w postaci mniejszych odpisów na PFRON. Ale czy rozwiązało to problem osób niepełnosprawnych bez zajęcia? Z moich doświadczeń wynika, że nie bardzo. Za to powoduje to wzrost kosztu zatrudnienia i przez to osłabia konkurencyjność gospodarki. Za to jest urząd, jest armia ludzi, która kontroluje tę daninę i kieruje środki ze składek wg własnych kryteriów.
Jestem przekonany, ze podatnik wie lepiej (i zrobi to lepiej) jak wydać swoje pieniądze, niż państwo - czyli de facto urzędnik.

Pomóżmy matkom - i przy okazji wszystkim innym - likwidując nadmierne opodatkowanie, zwiększając konkurencyjność gospodarki.

Jeżeli matka po urodzenia dziecka będzie miała kompetencje poszukiwane na rynku, a rynek będzie rozwijał się dynamicznie, to nie będzie miało znaczenia czy osoba szukająca pracy jest matką czy 50-latkiem. W tej chwili ma to znaczenie, bo rynek jest płytki, prowadzenie biznesu ciężkie, opodatkowane, ozusowane i regulowane czasami do granic absurdu.

A prywatnie, to dla mnie jako szefa największą radością było usłyszeć od podwładnej 'jestem w ciąży'. Zawsze mówiłem wtedy:'Spokojnie, poradzimy sobie jakoś'. Po takim podejściu matka po urlopie wracała do pracy i pracowała lepiej niż 'przed dzieckiem'.
Warto być człowiekiem, to się po prostu opłaca :)



Wyślij zaproszenie do