Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Wczoraj skręciłem nogę. Nawet z takiego zdarzenia można wyciągnąć naukę. Dzisiaj rano, poruszając się z dużym trudem, starałem się zminimalizować drogę, jaką musiałem przejść przygotowując sobie śniadanie. Zauważyłem, że – jakby automatycznie – myślałem, „co jeszcze mogę tu zrobić, zabrać, zostawić”, gdy byłem w danym miejscu. Można to określić mianem szczupłego myślenia (kaizen)! Wyzwalaczem takiego zachowania był ból, a właściwie niemal podświadoma chęć uniknięcia go: „im mniej ruchów zrobię, tym mniej będzie bolało”. Motywator negatywny, ale skuteczny.

W literatudze na temat metod ciągłego doskonalenia można znaleźć wiele opracowań na temat pozytywnych "motywatorów" do działania. Owszem, identyfikujemy problem, ale jego rozwiązanie, utrzymanie rezultatów, standaryzacja, doskonalenie, są związane z pozytywnym motywowaniem ludzi (i siebie) do działania.

Co musi się stać/dziać, by świadomość negatywnych konsekwencji zaniechania podjęcia działań doskonalących skutecznie i nieustannie pobudzała do aktywności: "co jeszcze mogę zrobić?".

Nie chodzi mi tu o "kij", choć na forach związanych z tematem ciagłego doskonalenia sporo jest wątków o "marchewkach" - jak nagradzać ludzi (np. system sugestii) za odpowiednie zachowania.

Chęć uniknięcia bólu jest pewnego rodzaju atawizmem, nawet na poziomie niezupełnie świadomym. Nikt nikogo nie musi przekonywać, że bólu warto unikać (pomijam tych o skłonnościach "maso" :o)

Co może być takimi "wyzwalaczami" w organizacjach. Bez gróźb, nagan, ciągłego przypominania, tyranii, itp? Coś, do czego nikogo nie trzeba przekonywać? Jak to odkryć?

Moze są także takie pozytywne wyzwalacze?

Pozdrawiam
Ireneusz Jaworski

Ireneusz Jaworski Pełnomocnik Zarządu
ds. Systemu Jakości,
UPOS System sp. ...

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

tak chęć zaimponowania kobiecie :)
Konrad G.

Konrad G. Trener / Konsultant
/ APICS CPIM /
Jonah®

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Pozytywne??? hmmm...

Czy postawienie sprawy "na ostrzu noża" w formie:
Za miesiąc nasze ceny spadają o 10%! Jeżeli do tego czasu nie zredukujemy/ograniczymy kosztów o 10% - firmę zamykamy.

To smutne, ale niestety człowiek działa (w większości przypadków) gdy jest postawiony "pod ścianą.

Jak pisał Taichii Ohno - celem kierownictwa jest "wprowadzanie takiej atmosfery kryzysu".

konto usunięte

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Henryk M.:
Co może być takimi "wyzwalaczami" w organizacjach. Bez gróźb, nagan, ciągłego przypominania, tyranii, itp? Coś, do czego nikogo nie trzeba przekonywać? Jak to odkryć?

Myślę, że jedną z takich rzeczy jest po prostu grupa. To relacje między ludźmi przekładają się na wspaniałe wyniki. Duma, przyjaźń, lojalność – pracując wspólnie ludzie, którzy mają wspólną chemię, zaczynają robić coś znacznie więcej tylko dla siebie nawzajem. Nie dla szefa i nie dla firmy. Ludzie nakręcają się od siebie. Niewiele jest silniejszych bodźców motywujących ludzi do działania niż uczestnictwo w małej, zaangażowanej grupie, dzielącej ryzyko klęski i spodziewane owoce zwycięstwa.

Myślę Henryk, że jedną z WIELU odpowiedzi, i to pośrednio, na Twoje pytanie, jest umiejętne budowanie zespołów. No a tutaj prawdopodobieństwo sukcesu jest identyczne jak w przypadku przygotowania doskonałego martini. Sekret tkwi w mieszaniu.
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Adrian Grycuk:
Henryk M.:
Co może być takimi "wyzwalaczami" w organizacjach. Bez gróźb, nagan, ciągłego przypominania, tyranii, itp? Coś, do czego nikogo nie trzeba przekonywać? Jak to odkryć?

Myślę, że jedną z takich rzeczy jest po prostu grupa. To relacje między ludźmi przekładają się na wspaniałe wyniki. Duma, przyjaźń, lojalność – pracując wspólnie ludzie, którzy mają wspólną chemię, zaczynają robić coś znacznie więcej tylko dla siebie nawzajem. Nie dla szefa i nie dla firmy. Ludzie nakręcają się od siebie. Niewiele jest silniejszych bodźców motywujących ludzi do działania niż uczestnictwo w małej, zaangażowanej grupie, dzielącej ryzyko klęski i spodziewane owoce zwycięstwa.

Nie chcę, by zabrzmiało to sarkastycznie, ale i tu jest pewien problem:
• poszukuję „wyzwalaczy” działających na wszystkich / we wszystkich pracownikach, nie w małych, czy nawet większych grupach,
• wiem, że to wygląda na poszukiwanie drogi na skróty, ale
zakładam, że istnieją takie wewnętrzne wyzwalacze w ludziach, „automatycznie” stymulujące pewne działania (jak w podanym przypadku – chęć uniknięcia bólu :o)
• grupa / zespół, który świetnie ze sobą współpracuje, często bywa izolowany: ”oni to mają dobrze…”, „nie wszyscy tak mogą…” i wiele innych wymówek,
• taki zespół może być rozproszony, przykład? miałem tą wielką przyjemność kierować zespołem, który bardzo się zintegrował i świetnie współpracował, wewnątrz i na zewnątrz, gdy przyszło do przejścia od struktur projektowych do procesowych
od dyrektora usłyszałem, że (cytuję): „nie możesz ich wszystkich dostać (do nowej jednostki organizacyjnej), bo są za
dobrzy, są potrzebni także w innych miejscach organizacji”
;
zabrakło czasu, by stali się liderami i w tych „innych miejscach” pociągnęli ludzi za sobą.
Myślę Henryk, że jedną z WIELU odpowiedzi, i to pośrednio, na Twoje pytanie, jest umiejętne budowanie zespołów. No a tutaj prawdopodobieństwo sukcesu jest identyczne jak w przypadku przygotowania doskonałego martini. Sekret tkwi w mieszaniu.

Tak, masz rację. Wiąże się to z teoriami rozwijanymi w epidemiologii: jeżeli ognisko zapalne jest dość mocne, rozszerza
się, jeżeli jest słabe – epidemia wygasa. Zespół, o którym wspomniałem, nie nabrał jeszcze odpowiedniej siły, by stać się mocnym ogniskiem zapalnym. Zabrakło czasu na dojrzewanie. Byli to w większości świeżo upieczeni absolwenci, praktykanci, studenci. Nie byli jeszcze dostatecznie głęboko wprowadzeni w arkana pracy w dużej korporacji.

Chodzi mi o takiego „wirusa”, który „zainfekuje” w krótkim czasie duże grupy pracowników. Poza tym, musi to być coś, czego
nie potrzeba przypominać (jak tego, że im więcej zrobię ruchów,
tym bardziej będzie boleć skręcona noga :o)

PozdrawiamHenryk M. edytował(a) ten post dnia 23.10.09 o godzinie 15:23
Grzegorz J.

Grzegorz J. O tym co osiągniesz
w życiu nie decyduje
ani miejsce urod...

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Adrian Grycuk:
Henryk M.:
Co może być takimi "wyzwalaczami" w organizacjach. Bez gróźb, nagan, ciągłego przypominania, tyranii, itp? Coś, do czego nikogo nie trzeba przekonywać? Jak to odkryć?

Myślę, że jedną z takich rzeczy jest po prostu grupa. To relacje między ludźmi przekładają się na wspaniałe wyniki. Duma, przyjaźń, lojalność – pracując wspólnie ludzie, którzy mają wspólną chemię, zaczynają robić coś znacznie więcej tylko dla siebie nawzajem. Nie dla szefa i nie dla firmy. Ludzie nakręcają się od siebie. Niewiele jest silniejszych bodźców motywujących ludzi do działania niż uczestnictwo w małej, zaangażowanej grupie, dzielącej ryzyko klęski i spodziewane owoce zwycięstwa.

Myślę Henryk, że jedną z WIELU odpowiedzi, i to pośrednio, na Twoje pytanie, jest umiejętne budowanie zespołów. No a tutaj prawdopodobieństwo sukcesu jest identyczne jak w przypadku przygotowania doskonałego martini. Sekret tkwi w mieszaniu.

Nie koniecznie musi to być cała grupa, wystarczy kilka osób w danej grupie, które ją "podciągną" lub po prostu ten jeden.
Niektóre osoby swoim "byciem" bardzo korzystnie wpływają na innych.

konto usunięte

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Henryk M.:
Wczoraj skręciłem nogę.

Życzę szybkiego powrotu do zdrowia! :)
Co może być takimi "wyzwalaczami" w organizacjach. Bez gróźb,
nagan, ciągłego przypominania, tyranii, itp? Coś, do czego nikogo nie trzeba przekonywać? Jak to odkryć?

Dla mnie takim wyzwalczem jest wrodzone "dążenie do doskonałości". A na poważnie, to prawdziwe stwierdzenie "czas to pieniądz". Jeśli ludzie mieliby proste przełożenie na pieniądze wyników swojej optymalizacji, nieustannie by to robili - tylko jest to często trudne do zmierzenia. Oczywiście pieniądz motywuje tylko do pewnego momentu.

I tak jak tu już ktoś napisał - jakaś osoba, która "zaraża" w sensie pozytywnym. Jeśli nikt jej nie torpeduje, ma nieograniczone możliwości - tylko musi mieć wsparcie w organizacji.

pozdrawiam serdecznie
Damian Hajduk

Damian Hajduk TSL, SCM, PM, MICE :
projekty,
organizacja,
koordynacja, ...

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Dołączam się do życzeń.

---

Obawiam się, że na ogół szczupłe myślenie wyzwalają sytuacje mniejszego lub większego przymusu (potrzeba matką wynalazków?).

A dlaczego obawiam się? Ano gdyż w sytuacji gdy wszystko idzie dobrze to dominuje myślenie - po co cokolwiek zmieniać czy "uszczuplać".

A potem - wiadomo jak się kończy.

Pozdrawiam

---


Obrazek
Jacek Suski

Jacek Suski Jakość, controlling,
zarządzanie,
systemy,
przedsiębiorca...

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Henryk M.:
Co może być takimi "wyzwalaczami" w organizacjach. Bez gróźb, nagan, ciągłego przypominania, tyranii, itp? Coś, do czego nikogo nie trzeba przekonywać? Jak to odkryć?

Moze są także takie pozytywne wyzwalacze?


Wyzwalaczem takim moze byc szeroko rozumiany controlling. Potrzebna jest integracja.
Firma to wiele elementow, to zlozony system, to rozni ludzie.
Nie ma sie co ludzic, ze spontaniczne, entuzjastyczne akcje rozwiaza dlugotermionwo sprawe.
Potrzebna jest ciagla informacja zwrotna z przebiegu procesow. Informacja szybka, ktora pozwoli szybko skorygowac niedociagniecia, ktora pozwoli przypomniec dawne rozwiazania, ktora stymuluje poczucie odpowiedzialnosci. To jest szczegolny obszar dla IT. Dzieki dobrym rozwiazaniom informatycznym mozliwy jest konsekwentny postep.

Na grupie jakosci podalem przyklad, ktory to obrazuje:
"Oferuje polskim firmom komputerowy system wspomagający zarządzanie jakością LEAN-QS. Przy zastosowaniu tego innowacyjnego narzędzia u mojego klienta - firmy z branży motoryzacyjnej - po wdrożeniu okazało się, że nastąpiła taka poprawa funkcjonowania firmy, że w dziale jakości możliwe stało się zmniejszenie liczby etatów niemalże o połowę - przy jednoczesnej poprawie systemu jakości w wielu wymiarach (reklamacje, braki wewnętrzne, przebieg auditów...).
Ten przykład pokazuje, ze innowacyjna technologia komputerowa może być czynnikiem powodującym zmiany. Przy zastosowaniu technologii informacyjnych możliwa staje się ewolucja od działów jakości do nowej formy: pełnomocnik jakości integrujący system przedsiębiorstwa (pozostałych pracowników) w aspekcie jakości."

Pozdrawiam
Jacek Suski
Lean-soft.com
Software for lean businessJacek Suski edytował(a) ten post dnia 04.12.09 o godzinie 11:28
Dariusz A.

Dariusz A. Specjalista ds.
Inwestycji i
Infrastruktury,
Pratt & Whit...

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Henryk M.:
Wczoraj skręciłem nogę. Nawet z takiego zdarzenia można wyciągnąć naukę. Dzisiaj rano, poruszając się z dużym trudem, starałem się zminimalizować drogę, jaką musiałem przejść przygotowując sobie śniadanie. Zauważyłem, że – jakby automatycznie – myślałem, „co jeszcze mogę tu zrobić, zabrać, zostawić”, gdy byłem w danym miejscu. Można to określić mianem szczupłego myślenia (kaizen)! Wyzwalaczem takiego zachowania był ból, a właściwie niemal podświadoma chęć uniknięcia go: „im mniej ruchów zrobię, tym mniej będzie bolało”. Motywator negatywny, ale skuteczny.

Mam nadzieję Henryku, że do zdrowia już wróciłeś.
Czy dalej będziesz stosował "szczupłe" myślenie, gdy bólu już nie ma?

Ruch jest zdrowy, jak go ograniczysz sam stracisz, nie dziś to "jutro".
Chcę to odnieś do pracowników, którzy mają wdrażać "szczupłe myślenie". Co w konsekwencji poprawy procesów LM np. zredukuje ich miejsca pracy.
Bolesne "jutro".
To kadrze zarządzającej powinno zależeć na wdrażaniu LM, i małymi kaizenowymi krokami realizować plan działania.
Wiemy przecież, że w Polsce jest inaczej, KADRA ZARZĄDZAJĄCA nie ma o tym zielonego pojęcia.

Pozdrawiam
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Dariusz A.:

Mam nadzieję Henryku, że do zdrowia już wróciłeś.
Czy dalej będziesz stosował "szczupłe" myślenie, gdy bólu już nie ma?

Ruch jest zdrowy, jak go ograniczysz sam stracisz, nie dziś to
"jutro".

Do zdrowia wróciłem :o), a zasady LM stosuję na bieżąco, także w życiu prywatnym (o tym może przy innej okazji).

Chodziło mi także o wyrabianie pozytywnych nawyków poprzez "bolesne" doświadczenia. Zauważam, że do czasu, gdy nie "zaboli", nie ma w nas gotowości do podjęcia zmian. Po co? Nie musi być (bardzo) dobrze, wystarczy, że nie jest (bardzo) źle. Być może to "bardzo" jest tu kluczowym elementem. Odwlekanie trwa zwykle do czasu, gdy już bardziej odwlec sie nie da.

Pozdrawiam
Dariusz A.

Dariusz A. Specjalista ds.
Inwestycji i
Infrastruktury,
Pratt & Whit...

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Tak nawiązując do mojej wcześniejszej wypowiedzi muszę stwierdzić, że każdy pracownik przechodzi „bolesne” chwile w pracy. Aby się nie narobić (a zarobić) jest kreatywny w obszarze swojego stanowiska pracy. Często nie dzieli się tymi udoskonaleniami.
Powody są różne:
- tylko ja umiem to robić,
- bo ktoś może „sprzedać” mój pomysł jako swój,
- bo się szybciej wyrabiam, to mi dołożą roboty.
Najlepszym sposobem podzielenia się tymi informacjami są warsztaty. Wtedy jest okazja zabłysnąć przed kierownikiem, a może i prezesem. Nikt nam licencji na pomysł nie zabierze.
Okazją jest także benchmarking – porównanie sposobów pracy na podobnych stanowiskach.
Rolą kadry zarządzającej jest wyłapywanie dobrych praktyk, przenoszenie ich na pozostałych i utrwalanie jako dobrych nawyków, o których pisze Henryk.
Poszukujecie wyzwalaczy?
Wyzwalacze są w każdym z nas. Nie trzeba wielkich motywatorów, wystarczy ból.

Pozdrawiam
Mieczysław Pietkiewicz

Mieczysław Pietkiewicz Odzyskiwanie Danych
, Informatyka
śledcza.

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Witam wszystkich po długiej przerwie związanej z dolegliwościami chorobowych i nieszczęsną służbą zdrowia.

Witam Cie Henryku i Arianie :):) gratulacje z powodu zmian :):),zaś u mnie też zmiany ale po kolei.

Henryk M.:
Wczoraj skręciłem nogę. Nawet z takiego zdarzenia można wyciągnąć naukę. Dzisiaj rano, poruszając się z dużym trudem, starałem się zminimalizować drogę, jaką musiałem przejść przygotowując sobie śniadanie. Zauważyłem, że – jakby automatycznie – myślałem, „co jeszcze mogę tu zrobić, zabrać, zostawić”, gdy byłem w danym miejscu. Można to określić mianem szczupłego myślenia (kaizen)! Wyzwalaczem takiego zachowania był ból, a właściwie niemal podświadoma chęć uniknięcia go: „im mniej ruchów zrobię, tym mniej będzie bolało”. Motywator negatywny, ale skuteczny.

W literatudze na temat metod ciągłego doskonalenia można znaleźć wiele opracowań na temat pozytywnych "motywatorów" do działania. Owszem, identyfikujemy problem, ale jego rozwiązanie, utrzymanie rezultatów, standaryzacja, doskonalenie, są związane z pozytywnym motywowaniem ludzi (i siebie) do działania.

Co musi się stać/dziać, by świadomość negatywnych konsekwencji zaniechania podjęcia działań doskonalących skutecznie i nieustannie pobudzała do aktywności: "co jeszcze mogę zrobić?".

Nie chodzi mi tu o "kij", choć na forach związanych z tematem ciagłego doskonalenia sporo jest wątków o "marchewkach" - jak nagradzać ludzi (np. system sugestii) za odpowiednie zachowania.

Chęć uniknięcia bólu jest pewnego rodzaju atawizmem, nawet na poziomie niezupełnie świadomym. Nikt nikogo nie musi przekonywać, że bólu warto unikać (pomijam tych o skłonnościach "maso" :o)

Co może być takimi "wyzwalaczami" w organizacjach. Bez gróźb, nagan, ciągłego przypominania, tyranii, itp? Coś, do czego nikogo nie trzeba przekonywać? Jak to odkryć?

Moze są także takie pozytywne wyzwalacze?

Pozdrawiam

Henryku odpowiadając na twoje pytanie co może być takim wyzwalaczem to według mnie jest krótka odpowiedź.

Zmiana mentalności myślenia ,a szczególnie umiejętność słuchania ludzi.
Oczywiście wszyscy się zgodzimy że w każdej firmie pracują różni ludzie ,zaś natura człowieka jest skomplikowana ,gdyż ilu ludzi tyle wartości.

Przekonanie kogoś do swojej dewizy bywa czasem trudne lub niemożliwe ,lecz każdy ma słaby punkt.

Pytanie nie powinno brzmieć : „Może są także takie pozytywne wyzwalacze?” tylko „Jak uruchomić pozytywne wyzwalacze w większej grupie ludzi”

Należy zadać sobie pytanie czego oczekują ludzie z którymi pracujemy i nie ważne czy to będzie sprzątaczka czy też Prezes lub właściciel firmy .
Ale przecież nie tylko w pracy mamy znajomych czy tez spotykamy ludzie.

Wystarczy stanąć na ulicy i zobaczyć nieprzerwane mrowie szukające i poruszające się bez celu ,lub po prostu poszukujących swojego miejsca w życiu.

Możemy każdy z nas naprawiać i poprawiać nasze relacje miedzy ludzkie ,systemy zarządzania ,motywację do wykonania określonych czynności ,ale jak to połączyć w spójną całość.

Powstały systemy S5,TMP.Lean ,Kazien i masa innych ,lecz tak naprawdę każdy z tych systemów jest ukierunkowany na jeden cel –podnoszenie naszej samodyscypliny oraz doskonalenie naszego życia, doskonalenie systemów produkcyjnych oraz minimalizację strat produkcyjnych .

Wyzwalaczem może być rozmowa ,umiejętność słuchania oraz zwykła ludzka życzliwość.

„Nie chodzi mi tu o "kij", choć na forach związanych z tematem ciągłego doskonalenia sporo jest wątków o "marchewkach" - jak nagradzać ludzi (np. system sugestii) za odpowiednie zachowania.”

Co jest odpowiednim zachowaniem.?

W każdym przypadku będzie to inne sytuacja. W pracy spodziewamy się w zależności od zajmowanego stanowiska aby pracownicy sumiennie wykonywali swoje obowiązku ,bez konfliktów i uprzedzeń .Jako zwykły pracownik spodziewam się że szef lub kierownik doceni wysiłek włożony w pracę oraz jeżeli jestem sumienny w jakiś sposób wynagrodzi.

Ale czy na pewno ?? o to tylko chodzi.

W obecnych czasach ,które potocznie nazywane „szybkimi” jesteśmy tak zabiegani za zarobieniem paru groszy ,ze nie dostrzegamy drugiego człowieka. Nie zważamy na utratę zdrowia ,pogorszenie się stosunków koleżeńskich ,czy też zatarciem więzi rodzinnej .

Wiele osób wiele mądrych kwestii ,lecz nadal pozostajemy w miejscu lub się cofamy ,gdyż zapominamy kim tak naprawę jesteśmy.

Jesteśmy tylko ludźmi i żadne pieniądze nie wynagrodzą nam zmarnowanego życia ,gdyż żyjemy tylko i wyłącznie przez określony czas ,zaś pracując tylko aby pracować nie rozwijamy się i marnujemy swoje życie.

Żeby nie być gołosłownym powiem na swoim przykładzie.

Parę lat temu zanim poznałem systemy S5,TMP,LEAN ,KAIZEN, byłem jak większość zabiegany byle tylko zarobić i piąć się w górę .
Szło mi świetnie .Byłem prezesem firmy posiadałem własną firmę, pracowałem dla dużych firm naprawdę z boku wyglądało ze udało mi się .

Ale w biegu zatraciłem własne wartości .Moja rodzina nie widziała mnie ,odsunąłem rodzinę na dalszy plan ,gdyż ciągłe spotkania , wielodniowe wyjazdy .

Któregoś pięknego dnia rozbolała mnie głowa .Poszedłem do lekarza i rozłożono ręce nie wiedzą .

Przez ostatnie 4 lata walczyłem z bólem któremu nie życzę najgorszemu wrogowi.
Dopiero teraz po 4-ch latach znajomy który wrócił ze stanów po krótkich badaniach, stwierdził ze moje bóle nie są w głowie tylko mam po prostu wodę w zatokach i te 4 lata doprowadziły do nagromadzenia dużej ilości płynu. Nerwowość , apodyktyczność ,utraty przytomności to skutki uboczne. A wystarczył tylko antybiotyk i jestem jak nowo narodzony.:):)

Lecz jest ogromny plus całej sytuacji .

W chwili gdy pokazały się bóle ,okazało się że to rodzina jest przy mnie i to ona mi pomogą w momentach ,których wyjąc z bólu nie było kogo innego. Mam wspaniałych przyjaciół ,wspaniała rodzinę i do pewnego czasu wspaniałą pracę.

W chwili gdy zaczęły się bóle ,dzięki mojej upartości oraz zainteresowaniu się różnymi technikami doskonalenia ,stwierdziłem ze tak nie może dłużej być .Porzuciłem prace prezesa. Zamknąłem firmę zatrudniłem się jako szeregowy pracownik.

I wiecie co, jestem szczęśliwym człowiekiem i nie zamienił bym tego na nic innego.

Pracując w mojej poprzedniej firmie poznałem tak fantastycznych ludzi jak ,np. Adrian .

Poznałem masę tz. kowalskich z którymi współpracując zacząłem na nowo poznawać świat i siebie.

Może jestem dinozaurem i idealistą ,lecz pracując z ludźmi zwykłymi mogłem ich zarazić pewnymi rzeczami ,oraz poznać ich problemy i często im pomagając .Równocześnie pracowałem nad doskonaleniem pracy firmy oraz organizacji ,oszczędności i było naprawdę super tym bardziej że odbudowałem to co straciłem w pogoni za karierą i kasą .

Mam szczęśliwą rodzinę i nie ważne że jest słabiej finansowo ,ale robie rzeczy z ludźmi wspaniałymi i poznaję ich coraz więcej.

Obecnie mam kilka ciekawych propozycji które rozważam gdyż ,chce nadal rozwijać się w tym kierunku i mam masę pomysłów w głowie ,ale to można się realizować tylko w firmie ,która chce zmian .i ma taką atmosferę gdzie większość tego chce.

W przedniej pracy, jak pisałem wcześniej ludzie którzy pracowali ze mną nie wiedzieli nawet o nakierowaniu ich na pewne działania udoskonalające ,lecz każda osoba była indywidualnie hm..prowadzona.

Fakt ze wymagało to ode mnie masę pracy ale warto było. Miałem zespół ludzi ,z którymi mogłem podjąć każde zadanie. Wyszkolenie ich na liniach oraz wpojenie zasad wymagało czasu ,lecz mogę z czystym sumieniem powiedzieć że się udało się. Nawet kierownictwo nie wiedziało o pewnych sprawach dopiero po pewnym czasie wyjaśniałem wszystko ,ale miałem ten komfort ,że miałem wsparcie właśnie w kierownictwie.

Obecnie jestem w trakcie rozważanie propozycji i już podąłem prace w drugiej firmie warunkowo ,gdyż muszę zobaczyć czy warto się angażować, ale tylko od nas samych zależy czy uaktywnią się pozytywne wyzwalacza. Ja miałem szczęście i takie wyzwalacze mi się uruchomiły Zarażam więc warto chyba było.

Adrian napisał :

„Myślę, że jedną z takich rzeczy jest po prostu grupa. To relacje między ludźmi przekładają się na wspaniałe wyniki. Duma, przyjaźń, lojalność – pracując wspólnie ludzie, którzy mają wspólną chemię, zaczynają robić coś znacznie więcej tylko dla siebie nawzajem. Nie dla szefa i nie dla firmy. Ludzie nakręcają się od siebie. Niewiele jest silniejszych bodźców motywujących ludzi do działania niż uczestnictwo w małej, zaangażowanej grupie, dzielącej ryzyko klęski i spodziewane owoce zwycięstwa.

Myślę Henryk, że jedną z WIELU odpowiedzi, i to pośrednio, na Twoje pytanie, jest umiejętne budowanie zespołów. No a tutaj prawdopodobieństwo sukcesu jest identyczne jak w przypadku przygotowania doskonałego martini. Sekret tkwi w mieszaniu”

Adrian mnie zna i wie że podpisze się pod tym obydwoma rękami ,lecz o jednym Adi należy jeszcze pamiętać. Szacunek dla drugiego człowieka niezależnie od funkcji.

Kim jest przeciętny pracownik ??

To człowiek który ma określone wykształcenie lub brak i zazdrością patrzy na kierownika ,lub osobę na wyższym stanowisku myśląc często czemu to nie mu się nie udało. Jeżeli przekona się każdego że niezależnie od stanowiska lub statusu społecznego współpraca całego zespołu da nie tylko satysfakcje finansowa ,ale i olbrzymi komfort w wykonywaniu obowiązków ,gwarantuje ze każdy będzie z chęcią przychodził do pracy i co najważniejsze będzie się chciał sprawdzać na nowym polu, gdyż poniesiony wysiłek przyniesie satysfakcję i dla firmy i nas samych.

Często jest tak jak rozmawiam z pewnym przyjacielem na temat ,dlaczego ludzie pracują .Najczęstszą odpowiedzią jest i obydwoje się zgadzamy „bo muszę” i wygląda to mniej więcej tak:

„Kowalki wstaje i myśli znów muszę iść do tej pracy” nie cierpiąc z przyjemności z tego co robi nie będzie wydajnym pracownikiem.

Gdyż on będzie pracował tylko i wyłącznie odbębnić swoje i do domu. Nie da się każdego uszczęśliwić ,lecz jeżeli damy każdemu pracownikowi powód dla którego warto przychodzić do pracy to pozytywny wyzwalacz gotowy.

W obecnej firmie widzę snujących się ludzi i robotyczną atmosferę , dlatego jestem warunkowo w tym zakładzie.Nieważne z kim bym nie rozmawiał to nie znalazłem zadowolonej osoby.

Poczytałem trochę o firmie sprawdziłem stronę i najbardziej rozbawiła mnie sytuacja gdzie wpis na stronie najstarszy a zarazem najnowszy to o wprowadzeniu systemu S5w 2007r.

Tyle że ja w firmie nie widzę systemu S5 na żadnym kroku.
Pracownicy totalnie ignorują przepisy bhp, nie szanują drugie i nikogo to nie obchodzi.Nie wspominam o porządku oznaczeniu systematyzacji itp

Ja jako nowy pracownik nie byłem i nie jestem przez nikogo prowadzony i wielkie zdziwienie gdy co rusz się dowiadują ze Nie wiem gdzie są raporty lub inne pisma, jakiś części ,gdzie jest jakie pomieszczenie ,po prostu super tym bardzie zaskakujące ze to spora firma należąca do międzynarodowego konsorcjum.

Zaś szczęka mi opadła gdy formę narzędziowiec próbował dopasować młotem 5 kilowym.

Gdy tak walił to aż żal mi było tego człowieka i po paru chwilach chyba dął za wygraną .Ale uszkodzeń już się nie da naprawić .

Mimo to ma firma potencjał ,lecz trzeba myśleć czy warto. Gdyż jeżeli firma przez 3 lata nie byłe wstanie wprowadzić i utrzymać systemu s5 to czy chce zmian ?? Raczej nie .

To jest jak w mojej poprzedniej firmie. Zaangażowanie moje było duże i jedyna rzeczą o jaka prosiłem była reorganizacja pracy pracowników , i to w sumie 3-4 gdyż mi osobiście oni nie nadają się do tej pracy .Lecz okazało się że owszem zmiany mogą być ,ale ci ludzie są nie do ruszenia bo znajomi jakaś tam rodzina ,zresztą nieważne. Wiec po kilku miesiącach walki ,cóż czas się rozstać może ja mam inna politykę.

Aby nie przedłużać Henryku jak widzisz pozytywne relację i szacunek dla ludzi daje nam to czego szukamy pozytywny wyzwalacz i jeżeli będziemy stwarzali w jakiejkolwiek duże czy małej firmie warunki do tego aby ludzie chcieli przychodzić to pracy to mamy efekt murowany i nie trzeba ani kija ani marchewki.
Jak zwykle się rozpisałem ale dawno mnie nie było 
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Wow, Mieczysławie, nie żałowałeś klawiatury :o), stąd moje skróty Twojej wypowiedzi:
Mieczysław Pietkiewicz:

Należy zadać sobie pytanie czego oczekują ludzie z którymi pracujemy i nie ważne czy to będzie sprzątaczka czy też Prezes lub właściciel firmy.

Uważam, że takich pytań nie należy zadawać sobie, tylko tym właśnie ludziom.


Wyzwalaczem może być rozmowa, umiejętność słuchania oraz zwykła ludzka życzliwość.

W tym miejscu całkowicie sie z Tobą zgadzam.
Myślę Henryk, że jedną z WIELU odpowiedzi, i to pośrednio, na Twoje pytanie, jest umiejętne budowanie zespołów. No a tutaj prawdopodobieństwo sukcesu jest identyczne jak w przypadku przygotowania doskonałego martini. Sekret tkwi w mieszaniu”

Takie też są i moje doświadczenia :o)

Pozdrawiam
Mieczysław Pietkiewicz

Mieczysław Pietkiewicz Odzyskiwanie Danych
, Informatyka
śledcza.

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Gdybym chciał napisać wszystko to czytania na kilka dni.zaś po okresie posuchy i bezsensownego pobytu w szpitalu trochę ćwiczeń mi się należy.Po za tym ciężko w krótkiej wypowiedzi wszystko wyjaśnić .Nasza natura jest skomplikowana ,zaś każdy problem inny i należny go obejrzeć z każdej możliwej strony .Mimo ze wygląda to skomplikowanie jest proste.Ja myślę wielotorowo czasem się mylę gdyż jak każdy popełniam błędy ,lecz to co najważniejsze to nie podawać się i iść do przodu z nauką wyniesioną poprzedniej minuty :):)

Pozdrawiam
Mariusz Kaizen Szymocha

Mariusz Kaizen Szymocha Continuous
Improvement (LEAN
SIX SIGMA) Manager

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Mam nadzieję, że u wszystkich ze zdrowiem na 102.

Ciekawy temat.

Z jednej strony wirusologia pozytywnego zespołu i optymistyczne nastawienie w kierunku ciągłego doskonalenia. Z drugiej kontroling i liczby - system zero-jedynka.

Dlaczego tego nie połączyć?

Skuteczny stymulant działań usprawniających może zostać przedstawiony w formie faktów czyli liczb i danych opisujących utracone możliwości z zaznaczeniem możliwości nadrobienia strat pod pewnymi warunkami.

Dane i fakty przemówią pewnie do typów analitycznych i pragmatyków zaś możliwość odniesienia sukcesu w niedalekiej przyszłości to pożywka dla ekspresyjnych i produktywnych.

Epilog.
Możliwe, że MY Polacy, mamy skłonności do pozostawania w romantycznych stanach cierpiętniczych np. Polscy piłkarze a nostalgia za sukcesami ekipy Górskiego, Dalece za krótkie skoki Adama Małysza w niedalekiej przeszłości a sukcesy w Pucharze co najmniej 4 skoczni...1410 Grunwald. Przykłady można mnożyć, tylko dlaczego nie wyciągamy w porę wniosków? Czy musimy czekać aż zaboli ? (Tutaj wracam do wyleczonej już nogi Henryka , chociaż jestem pewien, że z nią czy bez niej i tak by kaizenował :-])

Kolejny przykład podsunęło mi dzisiaj Radio Katowice. Były wicepremier p. Janusz Steinhoff wspominał o zaniechaniach w górnictwie i braku decyzji w sprawie racjonalnej komercjalizacji sektora.

A może najbardziej bolesne jest zaniechanie... ?Mariusz Szymocha edytował(a) ten post dnia 24.11.09 o godzinie 09:11
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Piszesz Mariuszu o "grzechu zaniechania". Masz rację, postawa "lepiej przeczekać - jakoś to będzie" jest bardzo powszechna. Właściwie wszyscy, w tym także i ja :o), mamy nadzieję, że "jakoś się ułoży". To strach, strach przed zmianą, a właściwie - strach przed nieznanym.

Ktoś to sugestywnie opisał - przytoczę, bo dokładnei nie pamiętam. "Dlaczego nie boimi się jeździć na urlop w nowe miejsca, nawet dalekie i egzotyczne? Pomijając pasjonatów-podróżników dlatego, że ktoś ze znajomych nam je polecił, widzieliśmy je w telewizji, buira turystyczne gwarantują (różnie z tym bywa :o) "all inclusive", itd. W skrócie - nie są takie nieznane."

Kiedyś musiałem wybrać miejsce, w którym przez rok uczestniczyłbym w projekcie. Odrzuciłem Kenię (skojarzenia z "dziką Afryką" :o) i Nikaraguę (niebezpiecznie - tak pomyślałem). Wybrałem Republikę Dominikany. Coś o niej czytałem, poza tym, to kraj "turystyczny".

Wybieram(y) to, co wydaje się bezpieczne, "znane". Nikt nie wyświetla filmów o tym, co będzie po wprowadzeniu zmian(y) w przedsiębiorstwie. Jeżeli ktoś próbuje to robić (prezentacje konsultantów), to jest to uznawane za "science fiction". Jeżeli są pokazywane tzw. "case'y", to pierwsze skojarzenie: [i]"to u nas nie zadziała, inna kultura, inny profil działalności...".

W "szczupłych zmianach" nie ma utartych ścieżek, są wzorce, ale nie ma szablonów, jak te, do malowania znaków poziomych na drogach.

Zmiana "boli", przynajmniej na początku - kto tego chce?
"Bolesne" wyzwalacze powinny bardziej boleć niż samo przeprowadzanie zmian(y). Tak rozumiem ich rolę.

Pozdrawiam

konto usunięte

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

A może warto postawić sobie pytanie od końca: dlaczego ludzie opierają się zmianom? Prawo przekory Adamieckiego właściwie wyjaśnia tę kwestię dość obszernie, więc nie będę się rozpisywał.

A może nie ma odpowiedzi na to pytanie? To znaczy nie ma JEDNEJ odpowiedzi. Wszyscy jesteśmy inni i na każdego z nas działa co innego. Prosty przykład: można kupić piłę i ciąć nią wszystko jak popadnie, ale wiedząc z jakim materiałem mamy do czynienia wybierzmy optymalne narzędzia!

Na tym chyba polega zarządzanie: znam swój zespół i wiem jak na niego wpływać.

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Myślę, że jest pewien bolesny sposób wymuszający zaangażowanie, tylko trochę ryzykowny(niektórzy mogą się zwolnić).
Wystarczy w istniejącym systemie znaleźć jakąś wadę. Najwdzięczniejsza jest jakość. Wyłuskać jakąś reklamację, a najlepiej jakiś ostatni ciąg reklamacji i zrobić aferę p.t. „nie może tak dalej być”. Następnie wyznaczyć ludzi odpowiedzialnych za te reklamacje. Przy czym im więcej tym lepiej, jak ktoś przechodził popatrzył i nie zobaczył to już jest winny. Zwołać zebranie i ogłosić, że ponieważ firma przez zaniedbania pewnych ludzi poniosła straty, osoby odpowiedzialne będą proporcjonalnie do swojej winy musiały odrobić straty(nieodpłatnie po godzinach). A następnie wprowadzić człowieka który ma wprowadzić zmianę. Jak gość zacznie rozmawiać z ludźmi i wdrażać systemy, które maja doprowadzić do NIE powtórzenia się sytuacji, raczej nie odczuje oporu, a nawet będzie mógł liczyć na dość sporą liczbę sugestii oraz wsparcie załogi.
A potem jak już zmiana zacznie działać podnieść troszkę wypłaty to będzie bardzo pozytywny kop. Można też pochwalić ludzi np. dzięki waszej pracy wydajność wzrosła firma więcej zarobiła można sobie pozwolić na drobne podwyżki.
Henryk M.

Henryk M. Project Management /
Lean Management /
Systems Engineering

Temat: "Bolesne" wyzwalacze szczupłego myślenia

Marcin Dreksler:
Myślę, że jest pewien bolesny sposób wymuszający zaangażowanie, tylko trochę ryzykowny(niektórzy mogą się zwolnić).
Wystarczy w istniejącym systemie znaleźć jakąś wadę. Najwdzięczniejsza jest jakość. Wyłuskać jakąś reklamację, a najlepiej jakiś ostatni ciąg reklamacji i zrobić aferę p.t. „nie może tak dalej być”. Następnie wyznaczyć ludzi odpowiedzialnych za te reklamacje. Przy czym im więcej tym lepiej, jak ktoś przechodził popatrzył i nie zobaczył to już jest winny. Zwołać zebranie i ogłosić, że ponieważ firma przez zaniedbania pewnych ludzi poniosła straty, osoby odpowiedzialne będą proporcjonalnie do swojej winy musiały odrobić straty(nieodpłatnie po godzinach). A następnie wprowadzić człowieka który ma wprowadzić zmianę. Jak gość zacznie rozmawiać z ludźmi i wdrażać systemy, które maja doprowadzić do NIE powtórzenia się sytuacji, raczej nie odczuje oporu, a nawet będzie mógł liczyć na dość sporą liczbę sugestii oraz wsparcie załogi.
A potem jak już zmiana zacznie działać podnieść troszkę wypłaty to będzie bardzo pozytywny kop. Można też pochwalić ludzi np. dzięki waszej pracy wydajność wzrosła firma więcej zarobiła można sobie pozwolić na drobne podwyżki.

Przypomnę, że chodziło mi o coś innego:
Nie chodzi mi tu o "kij", choć na forach związanych z tematem
ciągłego doskonalenia sporo jest wątków o "marchewkach" - jak
nagradzać ludzi (np. system sugestii) za odpowiednie zachowania.

Chęć uniknięcia bólu jest pewnego rodzaju atawizmem, nawet na
poziomie niezupełnie świadomym. Nikt nikogo nie musi
przekonywać, że bólu warto unikać (pomijam tych o skłonnościach "maso" :o)

Co może być takimi "wyzwalaczami" w organizacjach. Bez gróźb,
nagan, ciągłego przypominania, tyranii, itp? Coś, do czego
nikogo nie trzeba przekonywać? Jak to odkryć?

To, co opisałeś, to typowy "kij". Można tą drogą wymusić "naprawienie szkód", ale nie wyzwoli to w ludziach zapału do ciągłego doskonalenia :o)

Chodziło mi bardziej o "ból" wewnętrznego poczucia odpowiedzialności - coś, co po angielsku jest określane mianem "accounatbility", niż zewnętrzny przymus / obowiązek (ang. "responsibility").

Pozdrawiam



Wyślij zaproszenie do