Marcin
Rzeszutkowski
Główny Księgowy a
więc "dodawanie,
odejmowanie, ale
jedna...
Temat: Panie, błogosław fiskusa
Temat z pogranicza księgowości i religii, bo trwa sezon komunijny.....Wklejam linkę do artykułu z Rzeczpospolitej:
http://www.rp.pl/artykul/793727,875694-Prezent-komunij...
a jeśli sam artykuł się nie otworzy, to tak dla zachęty fragment:
"Kosztowny podarunek na pierwszą komunię z pewnością ucieszy dziecko. Dla rodziców może się skończyć wizytą w urzędzie skarbowym. Zegarek czy zwykły rower jako prezent komunijny zdecydowanie wyszły z mody. Dziś dzieci marzą o quadach, tabletach, komputerach, smartfonach, a nawet papugach, których ceny dochodzą do kilku tysięcy złotych.
Rodzice pociech obdarowanych prezentami komunijnymi powinni zainteresować się ich realną wartością. Zwłaszcza jeśli wręczają je osoby niespokrewnione. W grę może bowiem wchodzić konieczność zapłaty podatku od darowizny." koniec cytatu.
Wyobrażacie sobie taką scenę? Komunia, potem tradycyjna imprezka, dzieciaki zasypane prezentami, a w trakcie rodzice spisują co, od kogo i przede wszystkim - za ile - pociecha dostała, aby potem to przeliczyć i po wypełnieniu stosownych druków, np. SD-Z2, zawitać do urzędu skarbowego. Oczywiście same formularze mogą też wysłać pocztą. Swoją drogą to wskazówka dla wręczających prezenty - aby zostawiali paragony, ułatwią rodzicom np. obronę tezy że wartość danego przedmiotu otrzymanego od danej osoby nie przekracza progu z podatku od darowizn. I to w skali 5 lat, więc jeśli od danego przyszywanego wujka czy cioci malec dostawał już prezenty, to problem rośnie....
Doskonały przykład jak odległe jest życie od przepisów.
W artykule nie jest za to wspomniany najprostszy sposób optymalizacji podatkowej przy okazji pierwszej komunii:
Zamiast prezentów materialnych ofiarujmy dzieciom wsparcie duchowe i nasze ciepłe uczucia. Tych fiskus nijak nie opodatkuje :-)