Temat: Jak zdobyć klientów do powstającego biura rachunkowego?
Błażej K.:
I co wg Ciebie jest kluczem do sukcesu?? Jak widać brak sprzedawcy nie stoi na przeszkodzie w ogarnięciu rynku ;)
Wydaje mi się że wszystko zależy od tego jaką usługę świadczymy.
Sprzedawca, marketingowiec poruszają się w obszarze masowego rynku. Są w stanie sprzedać usługę "popularną" a więc przede wszystkim nie za drogą. Lepszą czy gorszą, ale nie łudźmy się, ze w długim okresie, szczególnie w tej branży, niska cena zagwarantuje wysoką jakość. W tej części rynku obawiam się, że zarówno Kasia jak i ja nie mamy szans, ze sprzedażowcem, czy bez.
Usługa na wyższym poziomie, w szczególności cenowym, jest de facto niszowa. Np. w księgowości stosowana przez zdecydowany ułamek firm, a więc skierowana do węższego grona odbiorców. Nie jest w stanie sprzedać się poprzez klasyczne metody marketingowe, tj. osobę nastawioną wyłącznie na procesy sprzedażowe. Osoba pełniąca funkcję "sprzedawcy" musi wiedzieć co sprzedaje, a więc być księgowym/doradcą/sprzedawcą - ponieważ ma do czynienia z bardziej wymagającym (płacę/wymagam) oraz zazwyczaj o wiele bardziej świadomym (nieświadomy szuka jak najtaniej bo nie widzi sensu inwestycji w dobry poziom obsługi) klientem.
Da się znaleźć nawet na GL posty typu "właśnie dostałem/am pracę w marketingu biura rachunkowego - co sądzicie o moich pomysłach". Czytam te pomysły i jeśli o mnie chodzi myślę - tak trzymać !. Czyli - z takimi pomysłami jest gwarancja, że będziecie mój target trzymać od siebie z daleka ;)
Byłem świadkiem zatrudnienia w firmie niszowej, z produktem skierowanym do b. wąskiego grona wysublimowanych klientów, marketingowca. Gość wymyślił telemarketing... Firma o mało nie padła. Ogrom kosztów jakie poniosła w związku z wysyłką i (oczywistymi w przypadku "wciśnięcia" produktu przez teleoperatora - każdy, kto ostro nie odmówił zakupu był odhaczany jako zamawiający, bo z tego mają prowizję) zwrotami towarów to był pikuś, w porównaniu z obciachem jaki sobie narobiła u klientów.
Oczywiście Rafał jest innym przypadkiem, wspólnik spółki czy osoba z nią blisko związana, odpowiedzialna za sprzedaż ale znająca od podszewki założenia biznesu i - jak podejrzewam - posiadająca bieżącą szczegółową wiedzę, dodaje tylko do tej wiedzy techniki sprzedażowe. Podobnie wygląda to np. z oprogramowaniem dla księgowości - programista musi być księgowym, inaczej nie ogarnie. I to może gwarantować sukces na obu rynkach, popularnym i wymagającym.
p.s.
potwierdzam. naście lat temu było o wiele łatwiej :)
Ale... to też pułapka, znam firmy (nawet moja kuzynka), które dzięki kontaktom i nadwyżce popytu rozwijały się o wiele szybciej ode mnie w efekcie... spoczęły na laurach.bo nie zajmowały się sprzedażą w ogóle. Dzisiaj się zwijają zajmują więc jeszcze gorszą pozycję niż biura wchodzące na rynek (przyzwyczajeni że klient przychodzi sam nie wykazują determinacji w jego poszukiwaniu, są wypaleni etc.) .