Temat: Najlepsza Informacja Prasowa
Oj, piarowcy, piarowcy... Co by tu napisać, by nikogo nie obrazić. Dodam na wstępie, że nie jestem dziennikarzem, tylko redaktorem a i to z tzw bożej łaski (czyli bez dziennikarskiego wykształcenia). Jak jest różnica między dziennikarzem a redaktorem, każdy wie - dziennikarz (z pewnymi wyjątkami) stara się napisać to, co usłyszał (najczęściej na konferencji prasowej - czyli PR, w rozmowie z firmą - czyli jej szefem lub PR, lub od ludzi wrogich firmie, czyli mniej lub bardziej uzasadniony czarny PR). Rzadziej teksty są wynikiem własnych dociekań dziennikarza (wówczas rola PR i szefów firmy jest jedynie pomocnicza, w odróżnieniu od inspirującej - czytaj: podejrzanej). Rolą redaktora jest "wyczesanie" tekstu dziennikarskiego ze wszystkiego, co może choćby "trącić" piarem. Skutki uboczne to złośliwe skaracanie tekstów i psucie ich w inny sposób.
Metody działania piaru - tak sympatycznie opisane przez Magdę (pozdrawiam) - są najbardziej widoczne w redakcjach przed wszystkimi większymi świętami. Wówczas drzwi się nie zamykają, bo kurierzy z koszami, paczkami, wiadrami, skrzynkami i innymi pojemnikami stoją niemal w kolejce.
Może to obraz nieco przejaskrawiony, ale w uproszczeniu wygląda to tak: firma, niezależnie od tego, czy ma się czym pochwalić, czy nie (a jeśli nie to tym bardziej) - chce być pokazana z jak najlepszej strony. W związku z tym PR musi zrobić wszystko, by taki wizerunek przebił się do jak najszerszej publiczności. Trzeba więc dotrzeć do mediów
- albo indywidualnie (bardziej pracochłonne i mniej kosztowne - śniadanie lub obiad) ale bardzo skuteczne - dziennikarz przychodzi do redaktora i mówi: mam na wyłączność ciekawe newsy z firmy X, jutro będą mieli ją inni dziennikarze. To na redaktorze zwykle robi wrażenie wystarczające do opublikowania teksu liczącego 1-2 tys znaków
- albo zbiorowo, czyli konferencja prasowa; koszt większy, efekt nie bardzo. Co prawda wobec redaktora dziennikarz ma silny argument: "jutro wszyscy o tym napiszą", ale doświadczony redaktor preferuje własne newsy, a nie konferencje, więc te ostatnie umieści na szarym końcu w lewym dolnym rogu albo w krótkich notkach.
W efekcie współpraca PR z mediami przypomina raczej zabawę w policjantów i złodziei - ze szkodą dla wszystkich trzech stron - bo "przy okazji" zapomnieliśmy o naszym docelowym, najważniejszym odbiorcy, czyli CZYTELNIKU i o tym jak on ocenia te wszystkie nasze zmagania