konto usunięte

Temat: Nie czytaj tego. Bo od dziś nie będzie miejsca na wymówki...


Obrazek
10 stycznia 1962 roku na niebie świeciło piękne słońce, choć społeczność stanu Massachusetts narzekała na ujemną temperaturę. Tego dnia, chwilę po ciężkim porodzie, Judy Hoyt zamiast słów wsparcia, usłyszała opinię medyczną o swoim nowonarodzonym synu Dicku. Usłyszała, że podczas porodu pępowina owinęła się wokół jego maleńkiej szyi i zacisnęła niczym pętla. Spowodowała silne niedotlenienie maleńkiego mózgu a w konsekwencji – spastyczne, czterokończynowe porażenie mózgowe. Obie półkule mózgu Dicka były uszkodzone. Nie był w stanie kontrolować swoich mięśni. Kilku lekarzy nie dawało mu najmniejszej szansy na funkcjonowanie inne niż "warzywo". Nie zostawili nawet cienia nadziei.
Dick nie mógł mówić, ani nawet poruszać się. Jednak jego rodzice nie poddali się. Wkrótce zauważyli, że podąża oczami, gdy oni przemieszczają się. Pojawiła się iskierka nadziei. Judy poświęciła każdą chwilę swojego życia, by nauczyć Dicka choćby najprostszej komunikacji.
Gdy miał 10 lat, skonstruowano dla niego specjalny komputer, aby mógł w prosty sposób porozumiewać się z otoczeniem. Szybko opanował jego obsługę i wreszcie w wieku 13 lat został oficjalnie przyjęty do szkoły publicznej. W 1993 roku skończył nawet studia na wydziale Pedagogiki Specjalnej.
Ale... to nie on jest bohaterem dzisiejszego wpisu...
Czytaj więcej...