Temat: Koszty jakości
Zbigniew Banaśkiewicz:Marek Kubiś:Zbigniew Banaśkiewicz:
Oczywiście że OK.
No to ja muszę zaprotestować. Oczywiście, że to nie OK.
To poproszę o uzasadnienie, tak jak w przypadku każdego zakazu czy ograniczenia. Tylko merytoryczne, nie ideowe.
Panie Zbyszku, koszty całkowite to suma różnych, często "od sasa do lasa", elementów składowych całości, podczas gdy koszty jakości to koszty uporządkowane wg ściśle określonych kryteriów. Kryteria kwalifikacji kosztów wg różnych elementów składowych jakości nie są rozłączne, więc suma kosztów jakości praktycznie zawsze będzie większa niż koszt całkowity. To tak odnosząc się do najważniejszych pryncypiów. ;-)
Panie Zbyszku, ja staram się zwrócić uwagę na różnice jakościowe pomiędzy jednymi i drugimi kosztami. ;-)
Jakie różnice jakościowe? Jaka niby jest przewaga rozdrabniania systemu na kawałki zamiast liczenia kosztów produktywności i analizowania całościowo?
Chociażby dlatego, że potrzebne dane źródłowe rzadko są dostępne w jednym miejscu. Chociażby dlatego, że osoby posiadające kompetencje do merytorycznej oceny dokumentów zakupu, tylko w małych organizacjach, pracują w jednej jednostce organizacyjnej.
Dlaczego nie całościowo? Bo to zazwyczaj dużo bardziej skomplikowane, niż sugeruje wielu. ;-( Bo wyniki potrzebne wielu, w wielu jednostkach organizacyjnych.
No i żebyśmy się dobrze zrozumieli, ja nie zachęcam do nieliczenia kosztów jakości w ogóle, tylko do nieliczenia ich osobno.
To teraz odwraca Pan kota ogonem, bo czym innym jest liczenie kosztów jakości przy okazji liczenia kosztów całkowitych, a czym innym jest policzyć koszt całkowity i powiedzieć, że to jest także koszt jakości, do czego Pan namawiał na początku. ;-(
Nie wiem czy Toyota odpuściła jakość
Wzywali do serwisu właścicieli samochodów celem dokonania przeglądu, naprawy na swój i partnerów koszt? Wzywali, więc poddawanie w wątpliwość niezasadne. ;-(