Jacek Suski

Jacek Suski Jakość, controlling,
zarządzanie,
systemy,
przedsiębiorca...

Temat: Koszty jakości

branża motoryzacyjna nie tak do końca jest gorsza od innych, a wszystkie akcje związane z wycofywaniem samochodów wynikają przede wszystkim z tego, że w samochodach występuje dużo błędów które mogą zagrozić życiu człowieka. W telewizorze lub w lodówce jak coś się zepsuje to klient idzie do serwisu i nikt nie wycofuje z rynku tych sprzętów (chociaż kto wie co nam przyniesie przyszłość).
W samochodach natomiast jak zepsują się hamulce, sprzęgło lub gdy założono wadliwe opony to niestety z uwagi na bezpośrednie zagrożenie życia ludzkiego taka akcja wycofywania samochodów jest niezbędna.

Pozdrawiam serdecznie

Jacek Suski
http://lean-soft.com

Zbigniew Banaśkiewicz:
Jacek Suski:
Unikanie kosztów złej jakości to podstawa, a do tego najlepszym narzędziem jest 6 Sigma oraz APQP. Mając zdolne i dobrze zaprojektowane procesy możemy liczyć na to, że nie pojawią się problemy.
Ale w produkcji to podobnie jest jak to w życiu - trzeba mieć zawsze oczy i uszy otwarte ...:)

Zapraszam do mojego artykułu na temat unikania kosztów złej jakości:
http://www.jakosc.biz/jakosc-ogolnie/oblicza-jakosci/u...

Jakby jeszcze dorzucić 5S i PDCA, to byłby chyba komplet ;-)

Zapytam trochę przewrotnie, po co liczyć dokładnie i po źródłach koszty jakości, skoro można liczyć tak całość kosztów w ogóle? Teoria, że jak się zainwestuje w zapobieganie, to się zwróci w braku kosztów złej jakości jest piękna i logiczna, tylko że nie zawsze chce działać w praktyce. Ilustracją są właśnie firmy samochodowe, które pomimo tego całego zaawansowania narzędzi jakościowych i wiodącej roli od dziesiątek lat co i rusz wycofują tysiące sztuk pojazdów z rynku. Jakoś nie słychać o takich akcjach wśród producentów lodówek albo telewizorów. Wystarczy porównać cenę, koszty serwisu i średni bezawaryjny czas pracy np. domowej lodówki bądź zamrażarki z samochodową klimatyzacją, aby się przekonać że z tym najwyższym poziomem jakości w motoryzacji coś chyba jest nie tak, a dziesiątki wyrafinowanych narzędzi i metodyk być może stanowią przerost formy nad treścią opleciony stosowną biurokracją, nad którą nie sposób zapanować.
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koszty jakości

Jacek Suski:
branża motoryzacyjna nie tak do końca jest gorsza od innych

Nie mówię że jest gorsza, mówię że niekoniecznie jest lepsza.

wszystkie akcje związane z wycofywaniem samochodów wynikają przede wszystkim z tego, że w samochodach występuje dużo błędów które mogą zagrozić życiu człowieka. W telewizorze lub w lodówce jak coś się zepsuje to klient idzie do serwisu i nikt nie wycofuje z rynku tych sprzętów (chociaż kto wie co nam przyniesie przyszłość).
W samochodach natomiast jak zepsują się hamulce, sprzęgło lub gdy założono wadliwe opony to niestety z uwagi na bezpośrednie zagrożenie życia ludzkiego taka akcja wycofywania samochodów jest niezbędna.

Telewizor czy lodówka to urządzenia elektryczne, generujące pola elektromagnetyczne, zwierające czynniki chłodnicze - też mogą zagrozić życiu. Mnie się wydaje, że w dużej mierze ta nadzwyczajność motoryzacji wynika z poziomu popularności i emocji które wzbudza. Na półkach z prasą znajdziesz całe poletko pism motoryzacyjnych, a ile poświęconych wyłącznie rtv/agd?Zbigniew Banaśkiewicz edytował(a) ten post dnia 26.07.10 o godzinie 10:54
Magdalena Fedyna

Magdalena Fedyna Student, Uniwersytet
Jagielloński w
Krakowie

Temat: Koszty jakości

Oczywiscie zapobieganie to najlepsze rozwiazanie. Jednak nie zawsze mozliwe jest zapobieganie wszystkim problemom. Na etapie projektowania firma ustala cele (zarowno w kwestii jakosci jak i kosztow), jednak planowanie znacznie wykracza poza zakres mojego projektu. Tak jak juz wczesniej wspomnialam, moim celem jest skonstruowanie modelu, ktory ma pomoc w podjeciu decyzji, ktore koszty zlej jakosci bardziej nam sie "oplacaja". Teoria mowi, ze najlepiej calkiem pozbyc sie tej "zlej jakosci", ale co zrobic w momencie gdy juz problem zaistnial? Bez wzglegu na to czy to pomylka R&D czy podwykonawcow, firma powinna posiadac efektywny system zarzadzania, aby zredukowac ewentualne koszty zlej jakosci do minimum. Zapobieganie to jedna strona medalu, ale wydaje mi sie, ze wazne sa rowniez dzialania profilaktyczne "na wypadek gdyby".

Zastanawiam sie nad wykorzystaniem funkcji straty jakoci Taguchi'ego. Z tego co wiem, w Europie nie wykorzystuje sie tej metody zbyt czesto, jednak na podstawie analizy dostepnych narzedzi wydaje mi sie, ze moze to byc bardzo przydatna metoda. Czy ktos z Panstwa spotkal sie wczesniej z praktycznym jej wykorzystaniem?
Jacek Suski

Jacek Suski Jakość, controlling,
zarządzanie,
systemy,
przedsiębiorca...

Temat: Koszty jakości

Każde urządzenie elektryczne przed wprowadzeniem na rynek podlega obowiązkowym testom m.in. "Ocenie wyrobów na zgodność z wymaganiami zasadniczymi dyrektyw niskonapięciowej, kompatybilności elektromagnetycznej, maszynowej i zabawkowej", czy też na zgodność z Dyrektywą RoHS. Dlatego w tym obszarze ciężko było by wprowadzić do sprzedaży sprzęt, który emitował by pola elektromagnetyczne ponad przyjęte normy lub zawierał niebezpieczne substancje.

Ale oczywiście zgadzam się, że motoryzacja ma swoiste miejsce na tym naszym rynku ...:)

Pozdrawiam serdecznie

Jacek Suski
http://lean-soft.com

Zbigniew Banaśkiewicz:
Telewizor czy lodówka to urządzenia elektryczne, generujące pola elektromagnetyczne, zwierające czynniki chłodnicze - też mogą zagrozić życiu. Mnie się wydaje, że w dużej mierze ta nadzwyczajność motoryzacji wynika z poziomu popularności i emocji które wzbudza. Na półkach z prasą znajdziesz całe poletko pism motoryzacyjnych, a ile poświęconych wyłącznie rtv/agd?Zbigniew Banaśkiewicz edytował(a) ten post dnia 26.07.10 o godzinie 10:54
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koszty jakości

Jacek Suski:
Każde urządzenie elektryczne przed wprowadzeniem na rynek podlega obowiązkowym testom m.in. "Ocenie wyrobów na zgodność z wymaganiami zasadniczymi dyrektyw niskonapięciowej, kompatybilności elektromagnetycznej, maszynowej i zabawkowej", czy też na zgodność z Dyrektywą RoHS.

Każdy model tak, ale nie każda sztuka.
Dlatego w tym obszarze ciężko było by wprowadzić do sprzedaży sprzęt, który emitował by pola elektromagnetyczne ponad przyjęte normy lub zawierał niebezpieczne substancje.

Wystarczy np. jakaś wada montażu czy wadliwa partia części aby ten czy inny problem stał się realny. Nie tak dawno była sprawa zasilaczy do telefonów komórkowych a parę lat temu baterii do laptopów, które groziły pożarem, przy czym nie wszystkie, ale pochodzące z konkretnych serii produkcyjnych.

Zresztą w motoryzacji też jest podobnie. Wadliwe pedały Toyoty pochodziły od jednego z dwóch dostawców chociaż obaj je produkowali wg takiej samej specyfikacji.
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koszty jakości

magdalena fedyna:
Oczywiscie zapobieganie to najlepsze rozwiazanie. Jednak nie zawsze mozliwe jest zapobieganie wszystkim problemom.

To jest kwestia przeźroczystości kryształowej kuli, a te bardziej przeźroczyste dużo kosztują ;-)

Dwie uwagi: Po pierwsze skuteczność metod przewidywania błędów na etapie projektowania jest ograniczona. Po drugie, udział błędów konstrukcyjnych w kosztach złej jakości bywa ograniczony i wedle moich doświadczeń jest w zdecydowanej mniejszości. Można to zresztą zweryfikować na podstawie danych historycznych, jeżeli są dostępne w danej firmie.

Tak jak juz wczesniej wspomnialam, moim celem jest skonstruowanie modelu, ktory ma pomoc w podjeciu decyzji, ktore koszty zlej jakosci bardziej nam sie "oplacaja". Teoria mowi, ze najlepiej calkiem pozbyc sie tej "zlej jakosci", ale co zrobic w momencie gdy juz problem zaistnial?

Zapobieganie w praktyce polega w dużej mierze na szybkim reagowaniu na błędy ujawniające się już w fazach wdrożenia i produkcji i wprowadzaniu działań które zapobiegają ich powtórzeniu się. Mając dane dotyczące kosztów procesu i prawdopodobieństwa wystąpienia ocenić czy koszty związane z akcjami zapobiegawczymi lub kontrolnymi się zwrócą.

Zastanawiam sie nad wykorzystaniem funkcji straty jakoci Taguchi'ego. Z tego co wiem, w Europie nie wykorzystuje sie tej metody zbyt czesto, jednak na podstawie analizy dostepnych narzedzi wydaje mi sie, ze moze to byc bardzo przydatna metoda. Czy ktos z Panstwa spotkal sie wczesniej z praktycznym jej wykorzystaniem?

To jest raczej model stricte teoretyczny niż narzędzie, w poglądowy sposób przedstawiający zagadnienie wyznaczenia tolerancji względem rzeczywistego profilu funkcji jakości.

konto usunięte

Temat: Koszty jakości

Zbigniew Banaśkiewicz:

Cyt "
Zresztą w motoryzacji też jest podobnie. Wadliwe pedały Toyoty pochodziły od jednego z dwóch dostawców chociaż obaj je produkowali wg takiej samej specyfikacji."

Skąd Pan to wie ?

W artykule podanym na blogu nie ma wzmianki o dostawcach (jest mowa o potecjalnych przyczynach tej stuacji).
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koszty jakości

Jerzy Janik:
Zbigniew Banaśkiewicz:

Cyt "
Zresztą w motoryzacji też jest podobnie. Wadliwe pedały Toyoty pochodziły od jednego z dwóch dostawców chociaż obaj je produkowali wg takiej samej specyfikacji."

Skąd Pan to wie ?

W artykule podanym na blogu nie ma wzmianki o dostawcach (jest mowa o potecjalnych przyczynach tej stuacji).


Nie wiem o jakim blogu mowa, ta informacja przewijała się w serwisach kilkakrotnie, np. tu:

http://forsal.pl/artykuly/395921,wadliwy_pedal_gazu_sp...

konto usunięte

Temat: Koszty jakości

Zbigniew Banaśkiewicz:
Jerzy Janik:
Zbigniew Banaśkiewicz:

Cyt "
Zresztą w motoryzacji też jest podobnie. Wadliwe pedały Toyoty pochodziły od jednego z dwóch dostawców chociaż obaj je produkowali wg takiej samej specyfikacji."

Skąd Pan to wie ?

W artykule podanym na blogu nie ma wzmianki o dostawcach (jest mowa o potecjalnych przyczynach tej stuacji).


Nie wiem o jakim blogu mowa, ta informacja przewijała się w serwisach kilkakrotnie, np. tu:
Cyt (Straty Toyoty), a taki (drobiazg) jak pedał gazu ma w tym swój znaczący udział. ;-( Cóż najwyższe kierownictwo niech podejmie decyzję, czy chce podejmować jakiekolwiek ryzyko. Proponuję pójście drogą zebrania jak największej ilości podobnych przykładów "wpadek" z przeszłości i ich konsekwencji dla firm. ;-)" - aktualny watek - wypowiedz Pana Marka Kubisia z 18.07.2010, 13:24 w nawiasach na poczatku tekstu są linki.
http://forsal.pl/artykuly/395921,wadliwy_pedal_gazu_sp...

Rozumiem, ze mial Pan na myśli ten fragment artykułu.

Cyt "Za granicą trudniej zastosować takie rozwiązania. Stosunki z grupami takimi jak CTS (z której pochodziły wadliwe pedały) cechuje większy dystans – relacjonuje osoba, która pracowała w USA dla japońskich producentów. W Japonii Toyota kupuje pedały gazu od miejscowych firm, w tym od Denso, jednego z jej najbardziej zaufanych „rodzinnych” dostawców. Jak dotąd nie było żadnych sygnałów o kłopotach z pedałami od Denso."Jerzy Janik edytował(a) ten post dnia 27.07.10 o godzinie 14:10
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koszty jakości

Jerzy Janik:
Rozumiem, ze mial Pan na myśli ten fragment artykułu.

Cyt "Za granicą trudniej zastosować takie rozwiązania. Stosunki z grupami takimi jak CTS (z której pochodziły wadliwe pedały) cechuje większy dystans – relacjonuje osoba, która pracowała w USA dla japońskich producentów. W Japonii Toyota kupuje pedały gazu od miejscowych firm, w tym od Denso, jednego z jej najbardziej zaufanych „rodzinnych” dostawców. Jak dotąd nie było żadnych sygnałów o kłopotach z pedałami od Denso."Jerzy Janik edytował(a) ten post dnia 27.07.10 o godzinie 14:10

Miałem na myśli cały artykuł a w szczególności informację o tym, że stwierdzone przypadki wadliwych pedałów dotyczyły w 100% produkcji CTS.

Czy problem wynikał z poziomu współpracy z z dostawcami, to już jest jedynie domniemanie o wysokim stopniu uogólnienia. Nawet nie wiadomo czy różnice pomiędzy dostawcami mieściły się w specyfikacji czy też nie. W każdym razie o przyczynach źródłowych i czy miały szanse być wykryte zanim ujawniły się usterki, można jedynie gdybać.

Wygląda natomiast na to, że Toyota nie popisała się w kwestii reakcji na zgłaszane z rynku usterki, a jakiekolwiek istotne działania podjęto dopiero gdy afera rozpętała się na dobre.

konto usunięte

Temat: Koszty jakości

Tylko, ze te wszystkie informacje pochodzą z podobnych do siebie zródeł a raczej brak jest dokladnych informacji z jakiego zródła.

Nie podano dokładnie modelu i typu silnika i roku produkcji pojazdów w których tego typu zdarzenia miały miejsce.

W róznych pojazdach występują rózne konstrukcje pedału gazu (z dwoma potencjometrami oraz z dwoma potencjometrami i zestykiem biegu jałowego i to raczej dla elektronicznych przepustnic. A to moim zdaniem istotna róznica).

Ta sprawa moim zdaniem to przerysowany problem.

Owszem z całym szacunkiem dla ofiar wypadków ale jeżeli pedal gazu się zacina to dla manualnej skrzyni biegów kierowca dokonuje "wysprzeglenia"
silnika lub ustala pozycje b. jałowego dla automatycznej skrzyni biegów. W ostateczności wyłącza go i kieruje sie do serwisu.
Jacek Suski

Jacek Suski Jakość, controlling,
zarządzanie,
systemy,
przedsiębiorca...

Temat: Koszty jakości

Zgadzam się, że nie każda sztuka, ale resztę powinien załatwić system zarządzania jakością (ISO 9000, TS 160949, ...), którym chwali się większość producentów. Oczywiście system zarządzania jakością może być uśpiony, nieskuteczny i słabo nadzorowany, no ale to już jest inna sprawa..:)

Pozdrawiam serdecznie

Jacek Suski
http://lean-soft.com

Zbigniew Banaśkiewicz:
Jacek Suski:
Każde urządzenie elektryczne przed wprowadzeniem na rynek podlega obowiązkowym testom m.in. "Ocenie wyrobów na zgodność z wymaganiami zasadniczymi dyrektyw niskonapięciowej, kompatybilności elektromagnetycznej, maszynowej i zabawkowej", czy też na zgodność z Dyrektywą RoHS.

Każdy model tak, ale nie każda sztuka.
Dlatego w tym obszarze ciężko było by wprowadzić do sprzedaży sprzęt, który emitował by pola elektromagnetyczne ponad przyjęte normy lub zawierał niebezpieczne substancje.

Wystarczy np. jakaś wada montażu czy wadliwa partia części aby ten czy inny problem stał się realny. Nie tak dawno była sprawa zasilaczy do telefonów komórkowych a parę lat temu baterii do laptopów, które groziły pożarem, przy czym nie wszystkie, ale pochodzące z konkretnych serii produkcyjnych.

Zresztą w motoryzacji też jest podobnie. Wadliwe pedały Toyoty pochodziły od jednego z dwóch dostawców chociaż obaj je produkowali wg takiej samej specyfikacji.
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koszty jakości

Jacek Suski:
Zgadzam się, że nie każda sztuka, ale resztę powinien załatwić system zarządzania jakością (ISO 9000, TS 160949, ...), którym chwali się większość producentów. Oczywiście system zarządzania jakością może być uśpiony, nieskuteczny i słabo nadzorowany, no ale to już jest inna sprawa..:)

W razie czego zawsze można powołać komisję śledczą. Która na początek przypomni, na jaki temat był ten wątek ;-)
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Koszty jakości

Zbigniew Banaśkiewicz:
Zapytam trochę przewrotnie, po co liczyć dokładnie i po źródłach koszty jakości, skoro można liczyć tak całość kosztów w ogóle?
A co to jest całość kosztów w ogóle? Czy to niby ma być suma kosztów surowców i materiłaów + koszty robocizny + koszty ogólnozakładowe, czy też fragment tej całości? ;-)))

Skoro liczy się odrębnie koszty jakości i całość kosztów, to czy truizmem jest, że wyniki są różne, czy też można mieć wątpliwości? Czy koszty jakości są mniejsze ;-) czy większe od całości kosztów? ;-) Czy ta ostatnia wątpliwość nie ma sensu? ;-)))))
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koszty jakości

Marek Kubiś:
Zbigniew Banaśkiewicz:
Zapytam trochę przewrotnie, po co liczyć dokładnie i po źródłach koszty jakości, skoro można liczyć tak całość kosztów w ogóle?
A co to jest całość kosztów w ogóle? Czy to niby ma być suma kosztów surowców i materiłaów + koszty robocizny + koszty ogólnozakładowe, czy też fragment tej całości? ;-)))

Skoro liczy się odrębnie koszty jakości i całość kosztów, to czy truizmem jest, że wyniki są różne, czy też można mieć wątpliwości? Czy koszty jakości są mniejsze ;-) czy większe od całości kosztów? ;-) Czy ta ostatnia wątpliwość nie ma sensu? ;-)))))

Nie wiem co tu tak Pana śmieszy. Chyba że nie zdaje Pan sobie sprawy, że zdolność do bieżącej szczegółowej kontroli kosztów na wielu poziomach organizacji jest obecnie cechą każdego nowoczesnego i konkurencyjnego biznesu. Zwracam uwagę na słowo obecnie, bo takiej możliwości z przyczyn technicznych nie było w czasach, gdy powstawała teoria i modele kosztów jakości, które od trzydziestu paru lat się nie zmieniły.

Obecnie można powiedzieć że jest z grubsza tak. Albo firma nie ma systemu i nie potrafi w efektywny sposób zarządzać kosztami, w tym również kosztami jakości, albo go ma i to robi , nie ograniczając się do jakichś wydzielonych grup i modeli. Tworzy się budżety, modele i prognozy, następnie się je uaktualnia o wyniki i kolejne rolowane forecasty oraz buduje nowe modele stosownie do uzyskiwanych danych i rozwoju sytuacji rynkowej. W ramach powyższego, menedżerowie różnych szczebli są regularnie, nieraz wręcz z dnia na dzień rozliczani z ŁĄCZNYCH kosztów procesów, projektów i produktów za które odpowiadają. To wymusza doskonalenie i redukcję marnotrawstwa we wszelkich aspektach, w tym rzecz jasna również jakościowych.

Czy mając takie narzędzia warto w ogóle budować specjalne modele i wyszczególniać dodatkowe konta dedykowane do kosztów jakości? Taki sens ma pytanie, które postawiłem. Wieloletnie obserwacje podpowiadają mi, że niekoniecznie, tym bardziej, że część teoretycznych założeń kosztów jakości nie bardzo sprawdza się w praktyce.
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Koszty jakości

Zbigniew Banaśkiewicz:
Nie wiem co tu tak Pana śmieszy.
Oj, zapytałem całkiem poważnie. ;-(
Obecnie można powiedzieć że jest z grubsza tak. Albo firma nie ma systemu i nie potrafi w efektywny sposób zarządzać kosztami, w tym również kosztami jakości, albo go ma i to robi , nie ograniczając się do jakichś wydzielonych grup i modeli.
Uważa Pan, że to OK kiedy zrównuje się koszty ogółem z kosztami jakości?
.. W ramach powyższego, menedżerowie różnych szczebli są regularnie, nieraz wręcz z dnia na dzień rozliczani z ŁĄCZNYCH kosztów procesów, projektów i produktów za które odpowiadają.
No i tutaj ja osobiście mam wątpliwości, czy to podejście jest słuszne. Dlaczego? Bo tych, którzy mają realny wpływ na łączne koszty procesów wśród kadry kierowniczej nie ma aż tak wielu na ilu się eksportuje odpowiedzialność, a wielokrotne liczenie łącznych kosztów tylko zaciemnia obraz.
To wymusza doskonalenie i redukcję marnotrawstwa we wszelkich aspektach, w tym rzecz jasna również jakościowych.
To idealizowany obraz rzeczywistości.
Czy mając takie narzędzia warto w ogóle budować specjalne modele i wyszczególniać dodatkowe konta dedykowane do kosztów jakości?
Tak.
Wieloletnie obserwacje podpowiadają mi, że niekoniecznie, tym bardziej, że część teoretycznych założeń kosztów jakości nie bardzo sprawdza się w praktyce.
Jak błędnie je zdefiniowano to i potwierdzenie w praktyce niemożliwe. ;-( Jeżeli nie ma błędu to, i teoria, i praktyka to potwierdzą. ;-)

W takim razie powróćmy do istotnego w tym kontekście pytania.
Zbigniew Banaśkiewicz:
Zapytam trochę przewrotnie, po co liczyć dokładnie i po źródłach koszty jakości, skoro można liczyć tak całość kosztów w ogóle?
Jak dla mnie całość kosztów liczy się po to by je znać, a koszty jakości powinno się liczyć aby je porównywać.

Znajomość kosztów całkowitych pozwala ustalać cenę sprzedaży, odnieść się do wynagrodzeń, zdecydować o zmianie technologii, surowców, .. itp., itd., .., w szczególności podjąć decyzję o wycofaniu produktu/usługi.

W przypadku kosztów jakości ich znajomość nic nie da kadrze zarządzającej, bo dopiero porównanie jest wartościowym miernikiem lub wskaźnikiem. To koszty jakości potrafią wskazać wadliwy proces, nieefektywną jednostkę organizacyjną, wadliwe surowce, czy daleką od doskonałości technologię i nie uczynią tego koszty całkowite.

Innymi słowy koszty całkowite i koszty jakości pozwalają odnieść się do innych zagadnień zarządzania. Te koszty to dwa różne światy i warto nauczyć się je rozróżniać. Tak uważam. ;-)

A, że praktyka dnia codziennego wieeeelu firm sugeruje, że znajomość kosztów całkowitych może zastąpić mierniki i wskaźniki jakości, to .. tym gorzej dla tych firm. Czy na przykład, gdyby Toyota nie odpuściła jakości i liczyłaby koszty jakości, np.: także w odniesieniu do pedału gazu w zależności od dostawcy, to czy nie odkryto by w porę, że jeden z podwykonawców produkuje buble?

Wiem, wiem, łatwo być mądrym po szkodzie, ale pozwolę sobie pozostać przy swoich, i poglądach, i wątpliwościach. ;-)
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koszty jakości

Marek Kubiś:
Zbigniew Banaśkiewicz:
Obecnie można powiedzieć że jest z grubsza tak. Albo firma nie ma systemu i nie potrafi w efektywny sposób zarządzać kosztami, w tym również kosztami jakości, albo go ma i to robi , nie ograniczając się do jakichś wydzielonych grup i modeli.
Uważa Pan, że to OK kiedy zrównuje się koszty ogółem z kosztami jakości?

Czyżbym naruszył jakiś paradygmat ;-)? Oczywiście że OK. Ma to taki sam sens i zalety jak integracja systemów w ramach jednego biznesu. Integracja jest tu właściwszym słowem niż zrównanie.
Marek Kubiś

Marek Kubiś programista c#

Temat: Koszty jakości

Zbigniew Banaśkiewicz:
Marek Kubiś:
Uważa Pan, że to OK kiedy zrównuje się koszty ogółem z kosztami jakości?
Czyżbym naruszył jakiś paradygmat ;-)?
Nie no, żaden. ;-) Po prostu wymieniamy różniące się poglądy. ;-)
Oczywiście że OK.
No to ja muszę zaprotestować. Oczywiście, że to nie OK. ;-(
Ma to taki sam sens i zalety jak integracja systemów w ramach jednego biznesu. Integracja jest tu właściwszym słowem niż zrównanie.
Oj, nie, nie. Integracja nie ma nic do rzeczy, tak uważam, bo można i integrować i liczyć tak jedno jak i drugie, i żadnego powtarzania/dublowania czyjejś pracy nie będzie. ;-( Panie Zbyszku, ja staram się zwrócić uwagę na różnice jakościowe pomiędzy jednymi i drugimi kosztami. ;-)
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koszty jakości

Marek Kubiś:
Oczywiście że OK.
No to ja muszę zaprotestować. Oczywiście, że to nie OK. ;-(

To poproszę o uzasadnienie, tak jak w przypadku każdego zakazu czy ograniczenia. Tylko merytoryczne, nie ideowe.
Ma to taki sam sens i zalety jak integracja systemów w ramach jednego biznesu. Integracja jest tu właściwszym słowem niż zrównanie.
Oj, nie, nie. Integracja nie ma nic do rzeczy, tak uważam, bo można i integrować i liczyć tak jedno jak i drugie, i żadnego powtarzania/dublowania czyjejś pracy nie będzie. ;-( Panie Zbyszku, ja staram się zwrócić uwagę na różnice jakościowe pomiędzy jednymi i drugimi kosztami. ;-)

Jakie różnice jakościowe? Jaka niby jest przewaga rozdrabniania systemu na kawałki zamiast liczenia kosztów produktywności i analizowania całościowo? No i żebyśmy się dobrze zrozumieli, ja nie zachęcam do nieliczenia kosztów jakości w ogóle, tylko do nieliczenia ich osobno.
Zbigniew Banaśkiewicz

Zbigniew Banaśkiewicz Quality, H&S and
Security Manager

Temat: Koszty jakości

Marek Kubiś:

A, że praktyka dnia codziennego wieeeelu firm sugeruje, że znajomość kosztów całkowitych może zastąpić mierniki i wskaźniki jakości, to .. tym gorzej dla tych firm.

Oczywiście że tak, ale to trochę inne i szersze zagadnienie. Wskaźniki są zazwyczaj niekosztowe - OEE, MTBF, uzyski, wskaźniki jakości w ppm,....

Sztuka polega na wbudowaniu ich w planowanie budżetowe i inwestycyjne, co zaawansowane w zarządzaniu i zarządzaniu jakością firmy robią i to całkiem nieźle i z korzyścią dla klienta, który chce nie tylko jakości.
Czy na przykład, gdyby Toyota nie odpuściła jakości i liczyłaby koszty jakości, np.: także w odniesieniu do pedału gazu w zależności od dostawcy, to czy nie odkryto by w porę, że jeden z podwykonawców produkuje buble?

Nie wiem czy Toyota odpuściła jakość, na ten temat są dostępne raczej domysły niż fakty. Może po prostu okazało się, że przy pójściu w różnorodność i innowacyjność jakości na dotychczasowym poziomie po prostu nie da się utrzymać i nawet Toyota nie wie jak sobie z tym poradzić.

Skąd Pan wie że Toyota nie liczy kosztów jakości? W jaki sposób liczenie miało by zapobiec tej wadzie, tym bardziej że zdaje się nie do końca wiadomo co ją spowodowało ani czy była szansa jej wykrycia przed okresem użytkowania?

Co do dostawców Toyoty i ponoć lepszej jakości japońskich od pozostałych, to proponuję przykładowo poszukać w internecie i prasie nt. jakości alternatorów dostarczanych przez Denso.
Wiem, wiem, łatwo być mądrym po szkodzie, ale pozwolę sobie pozostać przy swoich, i poglądach, i wątpliwościach. ;-)

Opowiadać jak to można być mądrym przed szkodą też łatwo ;-)

Następna dyskusja:

trener/praktyk - koszty jak...




Wyślij zaproszenie do