konto usunięte

Temat: Opowieści o Polsce. Retoryka narracji

Dawno, dawno temu... Często nie zdajemy sobie sprawy, jak bardzo nasze postrzeganie rzeczywistości i jej przekazywanie innym osadzone jest w utartych schematach i składa się ze stałych elementów. Uświadomienie ich sobie może wiele powiedzieć o nas samych.

http://histmag.org/7838
Jan Mikołaj K.

Jan Mikołaj K. Hrabia herbu
Hilzen.Przez higienę
mózgu wystrzegam się
pr...

Temat: Opowieści o Polsce. Retoryka narracji

Dlatego ja uważam, że wiedza historyczna powinna mieć podstawy u źródeł. Czyli w miarę możliwości sami docieramy do tego, co później liczni autorzy (nie daj Boże blogerzy), zatruwają często własnymi uprzedzeniami lub naginają fakty do z góry założonej tezy. Czyli jeśli ja doktoryzuję się z polityki międzynarodowej II RP, to oczywiście musze znać i Mackiewicza i Terleckiego.Ale podstawą jest jednak żródło, czyli depesze, diariusze itp.

Temat: Opowieści o Polsce. Retoryka narracji

W takim razie po co czytac ksiazki historyczne ????
Wiekszosc autorow (i nie mowie tylko o historykach starozytnych ) pisza swoje dziela pod z gory przyjeta teze.to ze sa przypisy i odsylacze nic nie daje bo zwykly czlowiek nawet w naszych czasach internetu nie zna kilku jezykow w tym antycznych .

konto usunięte

Temat: Opowieści o Polsce. Retoryka narracji

Rozróżniajmy jednak zawodowego historyka (z oczywistym "przykazaniem" zawodowym, które wpajane jest mu na studiach) od (na ogół) amatora-ignoranta-blogera, który z racji pisarstwa poza wszelką konwencją naukową może pisać wiele bzdur bezkarnie z zawodowego punktu widzenia).

Zawodowy obowiązek uczciwości i maksymalnego obiektywizmu nakłada na historyka pewne powinności, od których - że tak powiem - wolny jest bloger.
Jan Mikołaj K.

Jan Mikołaj K. Hrabia herbu
Hilzen.Przez higienę
mózgu wystrzegam się
pr...

Temat: Opowieści o Polsce. Retoryka narracji

Andrzej T.:
W takim razie po co czytac ksiazki historyczne ????
Wiekszosc autorow (i nie mowie tylko o historykach starozytnych ) pisza swoje dziela pod z gory przyjeta teze.to ze sa przypisy i odsylacze nic nie daje bo zwykly czlowiek nawet w naszych czasach internetu nie zna kilku jezykow w tym antycznych .
Może Andrzeju po prostu czytasz nie tych autorów, którzy warci są czytania?
A tak poważnie, to jak najbardziej czytać. I samemu starać się konfrontować wiadomości z kolejnymi źródłami.
Np. czytając dwóch konfrontacyjnych wobec siebie w kwestii tez autorów. A potem może jeszcze nałożyć na to źródło neutralne? Np. Weyganda wyjaśniać sobie Noelem, a tego z kolei Szembekiem? Sposobów jest dużo i należy starannie się przyłożyć do tego, żeby nie powstawała tzw;''ruczajowa'' optyka widzenia historii. Wyjątkowo infantylna i zakłamana. O niepraktykowaniu weryfikowania informacji za pomocą debilnych blogów lub wikipedii to już chyba dodawać nie muszę.Jan Konradowicz edytował(a) ten post dnia 18.04.13 o godzinie 16:42

konto usunięte

Temat: Opowieści o Polsce. Retoryka narracji

Maciej P.:
Rozróżniajmy jednak zawodowego historyka (z oczywistym "przykazaniem" zawodowym, które wpajane jest mu na studiach) od (na ogół) amatora-ignoranta-blogera, który z racji pisarstwa poza wszelką konwencją naukową może pisać wiele bzdur bezkarnie z zawodowego punktu widzenia).

No nie do końca. Zauważ, że dziś w Polsce o historii rozmawia się często i gęsto. Ale nie są to dyskusje uniwersyteckie tylko polemiki na forach i blogach właśnie. Doszło wręcz do sytuacji gdy naukowców i ich prace się bojkotuje (bo piszą "pod z góry ustaloną tezę, a przypisów nikt nie rozumie" :) ) a blogerom (zwłaszcza tym tak zwanym "niepokornym") ufa się bezkrytycznie.

Tylko kurcze przytłaczająca większość "blogosfery" z ambicjami to albo "ciekawe obrazki historyczne" albo streszczanie i referowanie prac akademików.

Ale problemem nie są blogi tylko Google i łatwość wyszukiwania treści, które są mi akurat wygodne:) W ogniu polemiki najłatwiej wpisać słowa kluczowe, wyciąć co ciekawsze kawałki i udawać speca :)

No i mamy bigos pojęciowy, jechanie na emocjach, różnych pogromców mitów i całą rzeszę "użytecznych idiotów". A kurcze, daaaaawno nie czytałem ciekawej, inspirującej polskiej książki historycznej.
Zawodowy obowiązek uczciwości i maksymalnego obiektywizmu nakłada na historyka pewne powinności, od których - że tak powiem - wolny jest bloger.

Też nie do końca. Jest liczne grono pasjonatów, którzy dzielą się swoimi mniejszymi lub większymi odkryciami za pomocą blogów. Ci twórcy nie podpierają się ideologią. Podpisują się nazwiskiem i zależy im żeby pisać po prostu dobre teksty. Mnóstwo jest ciekawych blogów regionalistów, genealogów. To też trzeba docenić.Michał M. edytował(a) ten post dnia 18.04.13 o godzinie 17:18

konto usunięte

Temat: Opowieści o Polsce. Retoryka narracji

Michał M.:
No nie do końca. Zauważ, że dziś w Polsce o historii rozmawia się często i gęsto. Ale nie są to dyskusje uniwersyteckie tylko polemiki na forach i blogach właśnie. Doszło wręcz do sytuacji gdy naukowców i ich prace się bojkotuje (bo piszą "pod z góry ustaloną tezę, a przypisów nikt nie rozumie" :) ) a blogerom (zwłaszcza tym tak zwanym "niepokornym") ufa się bezkrytycznie.

To prawda.
Argumentem w dyskusjach "domowych" są na ogół ustalenia historii ludowej, a podczas dyskusji na forach świętą krową są ustalenia... Wikipedii. I ręce opadają.
O ile w trakcie domowej dyskusji jeszcze pewne rzeczy można odkręcić, o tyle w dyskusjach z internetowymi znawcami Wikipedii wymiękam: "Przecież w Wikipedii napisali, że...". Amen.
Też nie do końca. Jest liczne grono pasjonatów, którzy dzielą się swoimi mniejszymi lub większymi odkryciami za pomocą blogów. Ci twórcy nie podpierają się ideologią. Podpisują się nazwiskiem i zależy im żeby pisać po prostu dobre teksty. Mnóstwo jest ciekawych blogów regionalistów, genealogów. To też trzeba docenić.

Tak, to prawda. Miałem na myśli to grono blogerskie, które Pan słusznie nazwał mianem "niepokornych" i innych patriotów.

Następna dyskusja:

Cyfrowe Archiwum o pracy pr...




Wyślij zaproszenie do