Temat: "lewe" ogloszenia o pracę
Hmmm.... dobrze by było, gdyby wypowiedział się jakiś HR-owiec i do tego >wewnętrzny<.
Bo coś faktycznie jest na rzeczy.
Ostatnimi czasy śledzę i to bardzo aktywnie rynek pracy w moim zawodzie - wiadomo z jakich względów :)
No i uwagę moją przykuwa ogłoszenie z dużej korporacji, na stanowisko na które aplikowałem jeszcze bodajże we wrześniu ub. roku. Rekrutacja- jak do NASA, testy psychologiczne, kompetencyjne, badanie zdolności analitycznych, werbalnych, numerycznych, case'y, telekonferencje via Skype, assesment centres, etc, etc..., Nie wiem ilu kandydatów odpadło na poszczególnych szczeblach, ale było tych etapów mnóstwo, a z każdego wychodziłem wykończony jak przysłowiowy "koń po westernie" :))).
Na ostatnią, finalną rozmowę pofatygował się bezpośrednio samolotem mój ewentualny (przyszły) przełożony. Po dwóch dniach - feedback, że >niestety, ale nie zdecydujemy się.....<. Trudno. Bywa i tak - ktoś był lepszy.
Ku mojemu zdumieniu ogłoszenie cały czas "wisi"na korporacyjnej" stronie i cyklicznie pojawia się na "pracuj.pl".
A ja ? A ja zachodzę w głowę"o co tu biega". Pal sześć czas kandydatów - od tego są, żeby przyjeżdżać, ale przecież korporacja jest od zarabiania pieniędzy, nie od cyklicznego "ogłaszania się". Pomijam koszty ogłoszenia, bo w skali korpo są pewnie minimalne, ale chodzi przecież o CZAS i SKUTECZNOŚĆ !
Co jest ???
Przez ponad pół roku nikogo ???
Cały czas, na okrągło ta sama procedura angażująca >niewiemile< zasobów ???
Zabijcie, ale nie rozumiem takiej logiki.
PS.
Dodam tylko że szukali (szukają) zwykłego zakupowca, a nie technologa rakietowego z biegłym mandaryńskim i zdolnością czytania z ruchu warg :)